Jakub
Łoginow
Nie ma kangurów w
Austrii
Temat: „Przyjmę bezpłatnie każdy chłam”, albo dlaczego nie warto...
Piotr Kalsztyn:
Jakubie, Ty chyba próbujesz zniechęcić konkurencję ;)
Ja tam na pracę dziennikarza nie narzekam, zarabiam odpowiednio, firma składki płaci, nawet prywatną opiekę medyczną i bony na święta rozdaje,
jest dobrze, fajna atmosfera i żadnego kopania dołków,
może po prostu trzeba mieć głowę na karku. Nie róbmy z dziennikarstwa najgorszej pracy świata, nie róbmy z dziennikarstwa złej pracy, zwłaszcza jeśli przynosi satysfakcję.
Ja na UKRAINIE również dobrze zarabiam i nie narzekam. Pisząc teksty z pozycji zewnętrznego współpracownika np. do portalu Amber.com.pl czy trojmiasto.pl również dostaję relatywnie dobre honorarium jak na realia branży i nie narzekam, bo można w ten sposób dorobić sobie 1000-1500 złotych do głównej pensji miesięcznie. Redaktor działu Opinie w Rzeczpospolitej czy Wyborczej również pewnie jest zadowolony ze swojej pracy i zarobków. Ale praca szeregowego dziennikarza w takiej Gazecie Krakowskiej czy Dzienniku Bałtyckim, to po prostu kaszana, taka jak ją opisałem kilka postów wyżej. A właśnie taka jest realna perspektywa dla osób, które teraz startują. Jasne, garstce z tych kilku tysięcy osób, którzy co roku wkraczają do tego zawodu, z pewnością uda się zostać redaktorem naczelnym ogólnopolskiej gazety lub znanym prezenterem telewizyjnym, ale przeważająca większość może liczyć najwyżej na karierę w regionalnym dzienniku za psie pieniądze.