Temat: „Przyjmę bezpłatnie każdy chłam”, albo dlaczego nie warto...
Witoldzie, może źle mnie zrozumiałeś, ale ja nie przekreślam pisania za darmo/publikowania za darmo dla zasady, jak leci. Doceniam Twój portal, powiem więcej, może tego nie skojarzyłeś ale tam również opublikowano (za darmo) mój tekst (o Białorusi i zakazie wjazdu), za co jestem wdzięczny. Ale...
Takich portali pro publico bono można na palcach policzyć. W większości przypadków to jest na tej zasadzie, że pod pozorem "dziennikarstwa obywatelskiego" ktoś po prostu pozyskuje bezpłatny kontent i zarabia na reklamach.
Czy zarabianie na reklamach jest złe? Nie, ja również zarabiam na reklamach. Ale te reklamy są wygenerowane dzięki tekstom, które sam napisałem lub opłaciłem, a nie dzięki polowaniu na jeleni.
Inny przykład pisania za darmo, który jest całkowicie normalny - to na takiej zasadzie, że mój dobry znajomy ma portal i ja mu chcę zrobić przysługę, więc napiszę tekst i nie wezmę za to kasy. Albo ktoś mi prześle artykuł, który promuje jakąś sprawę dobroczynną, to mu go opublikuję, a jak będzie trzeba to i poświęcę te pół godziny na przetłumaczenie i opublikuję również w wersji ukraińskojęzycznej. To oczywiste sprawy, nie ma co się rozpisywać.
Ale proszę pamiętać, że publikowanie za darmo "dla rozpowszechnienia informacji o ważnym problemie społecznym" jest równoznaczne z tym, że jeden i ten sam tekst można opublikować równocześnie w wielu mediach. Podałeś Witoldzie przykład "sprawy nieszczęśliwej matki, która nie może się od 10 lat doszukać w kraju sprawiedliwości". Podpisuję się dwoma rękami. Ale należy pamiętać, że jeżeli ten tekst jest publikowany za darmo, to żaden portal, na którym go opublikowano, nie może sobie rościć do niego majątkowych praw autorskich. Mówiąc w skrócie, jest publikowany jakby na zasadzie przedruku, a więc ten sam tekst ma prawo równocześnie pojawić się u Ciebie, u mnie, na Interii i w 50 innych miejscach i żaden z portali nie ma prawa powiedzieć, że tekst jest jego itp. Problem w tym, że wydawcy nie mają tej świadomości i taki uzyskany bezpłatnie tekst również podpinają pod "żadne z treści opublikowanych na .... nie może być przedrukowywane...".
Osobiście marzy mi się sytuacja, w której jakaś porządna fundacja charytatywna założy popularną, wypozycjonowaną i poczytną platformę do dziennikarstwa obywatelskiego i tam będzie można pisać za darmo, ale zyski z reklam będą trafiały w całości (oczywiście po odliczeniu kosztów funkcjonowania portalu) na dożywianie biednych dzieci czy na walkę z rakiem. Wtedy to będzie miało sens. Powiem więcej - niech nawet to będzie tak, że komercyjne portale dziennikarstwa obywatelskiego zarabiają na tych reklamach dzięki stadom jeleni, ale 50% zysków z reklam kierują na cele charytatywne. Wtedy to również moim zdaniem będzie w porządku.
I sorry, ale nie przekonują mnie argumenty w stylu "jesteśmy małym portalem, więc nie mamy zysków z reklam i dlatego nie możemy płacić ani centa". Bo ja potrafię nawet z 200 użytkowników dziennie (co to jest przy kilku tysiącach użytkowników, które mają portale dające tu ogłoszenia o pracy za darmo) wygenerować całkiem konkretne przychody z reklam, rzędu kilkuset złotych rocznie. Niekoniecznie w gotówce, ale w barterze to już owszem. Więc jeśli ktoś mówi, że przy 2000 unikalnych użytkowników dziennie jest portalem niekomercyjnym, nie przynoszącym przychodów z reklam, to sorry, ale moim zdaniem to jest dupa a nie wydawca - albo po prostu ściemniacz.
A świadome rezygnowanie z umieszczania reklam "bo my jesteśmy non-profit" jest moim zdaniem bez sensu. Lepiej umieszczajcie choćby reklamy Google Adsense, a całość przychodów kierujcie na "szlachetne cele", skoro nie chcecie inaczej.