konto usunięte

Temat: pisanie a pozycjonowanie, formatowanie...

Zaczęłam niedawno współpracować z pewnym portalem internetowym, stawka za tekst niezła (nie z tych rzędu 1zł za 1000zn), ale dostałam szczegółowe wytyczne dotyczące formatowania tekstu, zamieszczania słów kluczowych i odnośników, i cały czas jest coś z tym nie tak i trochę mnie męczy, że te wszystkie dziwne poboczne sprawy zajmują mi więcej niż napisanie tekstu samo w sobie i mogą zadecydować o dalszej współpracy, bo się na tym nieznam ;\
czy to jest nrmalne i często się z tym spotykacie a ja miałam po prostu do tej pory szczęście że nie musiałam tego robić, czy to są jakieś fanaberie?
pozdrawiam
Sonia
Magdalena Mania-Jungiewicz

Magdalena Mania-Jungiewicz
www.Mania-Poprawiani
a.pl

Temat: pisanie a pozycjonowanie, formatowanie...

Pół biedy, gdybyś pisała do gazety, tam pozycjonowanie nie jest w ogóle ważne. Ale portal internetowy to po prostu coś, co rządzi się ilością kliknięć w niego, a to się przekłada na reklamodawców, w dalszej kolejności pieniądze. W tym przypadku liczą się konkretne frazy, dzięki którym artykuły z portalu wyświetlą się jako pierwsze na Google'ach. Nic to, trzeba to przełknąć, albo zgłębić się porządnie w SEO, albo szukać czegoś innego. To już jest norma, nie tylko w polskiej Sieci.Magdalena M. edytował(a) ten post dnia 12.11.10 o godzinie 14:13
Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: pisanie a pozycjonowanie, formatowanie...

Nigdy się z czymś takim nie spotkałem. Jak dla mnie to z dziennikarstwem i etyką dziennikarską nie ma nic wspólnego. Owszem, pozycjonowanie jest ważne, ale to nie wszystko. Jak dla mnie to po prostu spamerstwo.

Owszem, znam wiele portali, które piszą SEO-we g..wno, a nie wartościowe teksty dziennikarskie. I ludzie w to klikają. I co z tego? Klikam, widzę, że to chłam i wychodzę ze strony i już więcej nie wrócę.

Ja na swoim portalu przyjmuję odmienną strategię: staram się tworzyć wartościowe i unikalne teksty, które przyciągną mi lojalnych użytkowników. Takich, którzy z przyjemnością będą na ten portal wracać, dodadzą go do ulubionych, zapiszą się na newsletter, będą go polecać znajomym. Ta strategia nie przyniesie mi kokosów w ciągu najbliższych 5 lat, ale nie na tym życie polega, by wszystko przyszło łatwo i od razu.

P.S. Mam na myśli wydawcę portalu, który stawia takie wymagania, a nie autorów, którzy z nim współpracują.

konto usunięte

Temat: pisanie a pozycjonowanie, formatowanie...

SG:
Zaczęłam niedawno współpracować z pewnym portalem internetowym, stawka za tekst niezła (nie z tych rzędu 1zł za 1000zn), ale dostałam szczegółowe wytyczne dotyczące formatowania tekstu, zamieszczania słów kluczowych i odnośników, i cały czas jest coś z tym nie tak i trochę mnie męczy, że te wszystkie dziwne poboczne sprawy zajmują mi więcej niż napisanie tekstu samo w sobie i mogą zadecydować o dalszej współpracy, bo się na tym nieznam ;\
czy to jest nrmalne i często się z tym spotykacie a ja miałam po prostu do tej pory szczęście że nie musiałam tego robić, czy to są jakieś fanaberie?
pozdrawiam
Sonia
Mnie to absolutnie nie dziwi. Pisanie do Internetu jest zupełnie czymś innym niż pisanie "do szuflady" czy do drukowanych gazet lub czasopism. W Internecie liczą się słowa kluczowe, linki, kod html, podwójne spacje, pogrubienia etc. (tzw. webwriting). Czytelnik w Internecie jest zupełnie kimś innym, niż czytelnik zwykłych gazet.

Popatrzcie na największe portale. Tam ostro wchodzi polityka z tzw. fotostory. Zamiast dwóch, trzech stron z samym tekstem, mamy 20 stron, a na każdej po jednym akapicie tekstu i jednym zdjęciu na 3/4 ekranu. To pokazuje, że ludzie w Internecie przestają czytać, skanują tekst, wyłapują nagłówki, śródtytuły lub znajdują w tekście interesujące rzeczy i wychodzą.Kamil Newczyński edytował(a) ten post dnia 12.11.10 o godzinie 22:48

konto usunięte

Temat: pisanie a pozycjonowanie, formatowanie...

Szczerze współczuję. Tego typu teksty tworzy się często dla stron biznesowych, aby je wypozycjonować, np. miałam wątpliwą przyjemność zajmowania się witryną o projektach domów. I też się zmartwiłam, gdy się okazało, że nie chodzi o lekkie pióro ani jakość merytoryczną tekstu, tylko o słowa kluczowe - w dodatku niektóre musiały zawierać błąd ortograficzny lub literówkę, bo tak ludzie wklepują w wyszukiwarki.
Nie twierdzę, że pisanie pod SEO nie wymaga umiejętności czy kreatywności - bo właśnie wymaga - ale chyba marzeniem większości dziennikarzy jest możliwość konstrukcji normalnego tekstu, czego Pani serdecznie życzę.Nathii Gawrońska edytował(a) ten post dnia 13.11.10 o godzinie 00:03

konto usunięte

Temat: pisanie a pozycjonowanie, formatowanie...

Wydaje mi się, że mylicie dwie sytuacje. Jedno to niskiej jakości teksty do tzw. zapleczy pozycjonerskich (wyłącznie pod SEO i za śmiesznie niskie stawki), a dwa to średniej i wysokiej jakości teksty, które umieszczane są na generujących prawdziwy ruch serwisach/portalach. Wszędzie znajomość SEO i webwritingu bardzo się przydaje. Nie wyobrażam sobie klepania takich samych tekstów do Internetu i takich samych do druku.

Co to znaczy możliwość konstrukcji normalnego tekstu? Jaki tekst jest normalny, a jaki nie? Czym chciałabyś to mierzyć?

Jeżeli ktoś nie stosuje choćby podstawowych zasad SEO i webwritingu w Internecie, nie będzie mógł liczyć na ruch z Google. Jeśli więc nie liczy na ruch z Google, to jak chce generować ruch, który zapewni mu reklamodawców, bo rozumiem, że autorom trzeba za teksty zapłacić?Kamil Newczyński edytował(a) ten post dnia 13.11.10 o godzinie 01:19

konto usunięte

Temat: pisanie a pozycjonowanie, formatowanie...

Kamil Newczyński:
Wydaje mi się, że mylicie dwie sytuacje. Jedno to niskiej jakości teksty do tzw. zapleczy pozycjonerskich (wyłącznie pod SEO i za śmiesznie niskie stawki), a dwa to średniej i wysokiej jakości teksty, które umieszczane są na generujących prawdziwy ruch serwisach/portalach. Wszędzie znajomość SEO i webwritingu bardzo się przydaje. Nie wyobrażam sobie klepania takich samych tekstów do Internetu i takich samych do druku.

Co to znaczy możliwość konstrukcji normalnego tekstu? Jaki tekst jest normalny, a jaki nie? Czym chciałabyś to mierzyć?

Jeżeli ktoś nie stosuje choćby podstawowych zasad SEO i webwritingu w Internecie, nie będzie mógł liczyć na ruch z Google. Jeśli więc nie liczy na ruch z Google, to jak chce generować ruch, który zapewni mu reklamodawców, bo rozumiem, że autorom trzeba za teksty zapłacić?Kamil Newczyński edytował(a) ten post dnia 13.11.10 o godzinie 01:19

Akurat miałam na myśli konstrukcję tekstu, gdzie autor jest panem i władcą, i nie musi w podświadomości trzymać informacji o webwritingu, które jakieś ramy mu narzucają =)

Oczywiście zgadzam się, że współcześnie jest to rzecz niezbędna oraz że tekst internetowy różni się od tekstu do druku. Spotkałam się w serwisie felieton.pl (czy jakoś tak) z zapisem, że portal promuje autorów zajmujących się taką a taką tematyką (cała ona dotyczyła różnych bardzo popularnych wyrazów, typowo szukanych przez ludzi w wyszukiwarkach).

Prowadziłam przez 3 lata anglojęzyczny serwis o tenisie, który ogólnie generował ruch, ponieważ był wylansowany w środowisku ludzi szukających tego typu informacji, ale z Google'a było trudno na niego trafić! To było zanim dowiedziałam się, że coś takiego jak pozycjonowanie w ogóle istnieje i że przy niewielkim nakładzie pracy można osiągać lepsze rezultaty =). pozdrawiam

konto usunięte

Temat: pisanie a pozycjonowanie, formatowanie...

Jakub Łoginow:
Nigdy się z czymś takim nie spotkałem. Jak dla mnie to z dziennikarstwem i etyką dziennikarską nie ma nic wspólnego. Owszem, pozycjonowanie jest ważne, ale to nie wszystko. Jak dla mnie to po prostu spamerstwo.

Nie spotkałeś się, bo dobre teksty, w dobrych serwisach nie potrzebują sztuczek SEO. Strony zaśmiecające internet a służące zarabianiu złociszy na kliknięciach w reklamy lub kierujące na stronę konkretnej firmy - owszem. Współczuję osobom, które muszą pisać presell-e. Ale czy muszą? Ja bym na miejscu Soni podziękował zleceniodawcy za taką współpracę.

konto usunięte

Temat: pisanie a pozycjonowanie, formatowanie...

dzięki za wypowiedzi, no właśnie, niby powinno być na odwrót, ale jest mi o wiele łatwiej napisać normalny tekst z początkiem, końcem i sensem, niż tekst bez sensu, za to z wklejonymi "kluczowymi" słowami.. jeszcze pani z tego portalu poradziła mi, żebym na początku wypisała sobie słowa kluczowe i "pod nie" konstruowała tekst, ale to nie miało sensu, bo zamiast zajmować się stroną merytoryczną, musiałam pilnować tego by zamieścić odpowiednią ilość razy jakąś frazę. strasznie męczące. no nic, na przyszłość będę się wystrzegać..
Rafał Hostyński

Rafał Hostyński Ten od
pozycjonowania

Temat: pisanie a pozycjonowanie, formatowanie...

Każdy piszący dziennikarz / redaktor, samodzielnie się 'pozycjonuje'. Jedni piszą 'pod temat', inni 'na temat'.
Na całe szczęście są osoby, które potrafią połączyć jedno z drugim ;) dzięki czemu tekst można odszukać, ale i doszukać się w nim zawartości merytorycznej, która pozwala na zgłębienie tematu / rozwiązanie problemu.

Nie wkładam kija w mrowisko, jednakże pomyślcie o swoich 'Klientach':
a) tych którzy czytają, żebyście mogli zarobić
b) tych którzy wam płacą, żebyście mogli zarobić
c) tych, którzy wam zapłacą więcej, gdy okaże się, że rozumiecie 'potęgę' internetu ;)
Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: pisanie a pozycjonowanie, formatowanie...

To wszystko zależy od portalu i od polityki redakcyjnej.

Są portale, które publikują chłam, ale dobrze wypozycjonowany (np. elblag.gazeta.pl)

Ludzie trafiają na taki portal przez Google. Ale treści na nim są słabe, nieciekawe, zerżnięte od innych.

Są portale, na które trudno trafić przez Google. Na mój portal na przykład nie da się trafić. Chociaż jest to chyba największe źródło informacji o Słowacji, to wpisując w Google "Słowacja", "Bratysława", "Słowacja artykuł", "artykuł o Słowacji" itp., wyświetla się jakiekieś SEO-we gówno, a nie portale rzeczywiście zaspokajające chęć dowiedzenia się czegoś o Słowacji.

Ale jak ktoś raz trafi na wartościowy portal, spodoba mu się, to będzie go regularnie odwiedzał, zapisze się na newsletter, będzie go polecał innym itp. I to jest moim zdaniem prawdziwa wartość, a nie przypadkowe wpadnięcie na SEO-we gówno, tylko dlatego że zostało dobrze wypozycjonowane przy użyciu nielegalnych i nieuczciwych technik, z naruszeniem praw autorskich.

Jest taki portal: http://trojmiasto.pl. Wartościowy portal regionalny. Współpracuję z nim i jeszcze nikt mi słowa nie powiedział, że mam pisać pod wyszukiwarki. Gdyż portal trojmiasto.pl ma stałych czytelników, którzy rozpoczynają swój dzień pracy od sprawdzenia na tym portalu, co nowego się na Trójmieście wydarzyło. I życzę innym tego samego, by byli na tyle wartościowi, aby mieć stałych wiernych czytelników, których ilość będzie sukcesywnie, aczkolwiek powoli przyrastać - a nie sztuczny nic nie znaczący ruch na stronie wywołany przez SEO-we gówno.
Rafał Hostyński

Rafał Hostyński Ten od
pozycjonowania

Temat: pisanie a pozycjonowanie, formatowanie...

Jakub Łoginow:
Są portale, na które trudno trafić przez Google. Na mój portal na przykład nie da się trafić. Chociaż jest to chyba największe źródło informacji o Słowacji, to wpisując w Google "Słowacja", "Bratysława", "Słowacja artykuł", "artykuł o Słowacji" itp., wyświetla się jakiekieś SEO-we gówno, a nie portale rzeczywiście zaspokajające chęć dowiedzenia się czegoś o Słowacji.
Cóż, zawsze można zamieszczać artykuły w gazetkach szkolnych, których nie czyta prawie nikt, ale artykuły będą przecież wartościowe i gdy:
ktoś
kiedyś
trafi na taki artykuł, pomyśli sobie "dobry artykuł", tylko jak pozycjonowany? (nie mylić z seo).

Zakładasz, że jakiś serwis jest 'chyba największym źródłem informacji o Słowacji'. To wyłącznie Twoje założenie.
Ale jak ktoś raz trafi na wartościowy portal, spodoba mu się, to będzie go regularnie odwiedzał, zapisze się na newsletter, będzie go polecał innym itp. I to jest moim zdaniem prawdziwa wartość, a nie przypadkowe wpadnięcie na SEO-we gówno, tylko dlatego że zostało dobrze wypozycjonowane przy użyciu nielegalnych i nieuczciwych technik, z naruszeniem praw autorskich.
Tak, masz rację, dlatego w dziennikarstwie nie ma znaczenia w jakiej gazecie/czasopiśmie [papierowym] zamieści się ciekawy artykuł. W końcu pozycjonowanie artykułów jest nieistotne.

Na świecie są miliony nieodkrytych dziennikarzy.

PS
Czy na jakiś studiach wykładają praktycy od dziennikarstwa internetowego?

---
SEO-we gówno
ma jedną wielką zaletę - jeśli otworzy oczy dziennikarzom ile muszą się nauczyć, żeby trafić do użytkownika, to otworzą przed nimi wrota do ich czytelników
SEO-we gówno
jest pomijane przez inteligentnych internautów, tak więc nie ma się co martwić na zapas, że ci, którzy chcą nie dotrą do 'wartościowych artykułów'.
Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: pisanie a pozycjonowanie, formatowanie...

Rafał Hostyński:

Chodzi mi tylko o to, że tzw. zaplecze SEO to w przeważającej mierze po prostu zwykły spam i naruszanie praw autorskich. O nic innego.

Wiele razy wpisując w wyszukiwarkę swoje imię i nazwisko znajdywałem swój artykuł, przemieszany jakimś gównem. Wyglądało to tak, że mój artykuł został bezczelnie skopiowany i w co ileś tam słów zostało wplecione np. "meble najtaniej" wraz z linkiem do jakiejś firmy. Przyznam, że nie wiem do końca, jak to działa, może mnie oświecisz, będę Ci wdzięczny. Ale takie wykorzystanie mojego tekstu to jest moim zdaniem po prostu nadużycie.

PS. Chętnie bym skorzystał z legalnych i uczciwych metod pozycjonowania i za nie zapłacił słuszne pieniądze. Ale wątpię, czy takie w ogóle istnieją. Bo z tego co się zorientowałem, to SEO polega po prostu na sztuce: jak oszukać Google i nie dostać bana. Ale ja jestem człowiek omylny, więc jeżeli mnie przekonasz, że to nie tak, to nie będę się upierał i przyznam Ci rację.
Ewka Kira C.

Ewka Kira C. blogerka do
wynajęcia szuka
miłej redakcji
cyber-girl.net

Temat: pisanie a pozycjonowanie, formatowanie...

Ale przekombinowujecie...

Pisząc do jakiegokolwiek medium, z góry mamy i tak narzucone pewne ramy, w jakich się należy zmieścić. Choćby:

- ortografia
- gramatyka
- stylistyka
- grupa docelowa (inaczej do dzieci, inaczej do młodzieży, inaczej do profesorów)
- objętość

SEO to nie jest wymysł z kosmosu, tylko specyfika tego konkretnego medium, jakim jest Internet. Tak się tu pisze. Podobnie jak używa się tutaj często wyróżnień w tekście, albo nie robi się akapitów na pół strony.

Nauczenie się ortografii było podejrzewam trudniejsze, niż SEO, ale większość z was to potrafi, no nie? W czym więc problem, żeby przyswoić sobie także tą zasadę pisania w Necie...?

Dokument pisze się według określonych zasad.
Artykuł pisze się według określonych zasad.
Pracę magisterską pisze się według określonych zasad.
Felieton pisze się według określonych zasad.

Artykuł do serwisu internetowego TEŻ pisze się według określonych zasad. I nie wiem, czemu uważacie, że to takie niezwykłe ;-)
Rafał Hostyński

Rafał Hostyński Ten od
pozycjonowania

Temat: pisanie a pozycjonowanie, formatowanie...

Jakub Łoginow:
Rafał Hostyński:

Chodzi mi tylko o to, że tzw. zaplecze SEO to w przeważającej mierze po prostu zwykły spam i naruszanie praw autorskich. O nic innego.
Uwierz mi, że 'G' stale pracuje nad udoskonaleniem algorytmu, żeby takie chwasty wyplewić.
Jedną z broni są Google Miejsca i weryfikacja użytkownika [poprzez numer telefonu].
Powoli do przodu.

Wiele razy wpisując w wyszukiwarkę swoje imię i nazwisko znajdywałem swój artykuł, przemieszany jakimś gównem. (..)
Na to chyba są osobne paragrafy, ustawy itd. itd.

PS. Chętnie bym skorzystał z legalnych i uczciwych metod pozycjonowania i za nie zapłacił słuszne pieniądze. Ale wątpię, czy takie w ogóle istnieją.
Poświęć trochę czasu i napisz kilka tekstów 'pod wyszukiwarkę'. Przekonaj się, że sam, że to nie jest trudne ;)
Poczytaj o stosowaniu nagłówków, odpowiednim ALTowaniu obrazków, czy poprawnym wpleceniem w treść materiału wideo.
Zadbaj potem tylko o to, żeby Twój tekst był zaindeksowany przez 'G' jako pierwszy, dzięki czemu każdy następny tekst - nawet gdy będzie 'chamsko skopiowany' będzie tylko jego duplikatem.
Ale ja jestem człowiek omylny, więc jeżeli mnie przekonasz, że to nie tak, to nie będę się upierał i przyznam Ci rację.
Do niczego nie będę starał się Ciebie przekonać, bo po co? To Ty sam masz się przekonać ;)
Ja w swojej pracy nikogo nie przekonuję, że marketing internetowy jest super, cacy i ogólnie przynosi kokosy. Klienci sami się do tego przekonują, a wtedy współpraca układa się znakomicie, gdy razem gramy w jednej drużynie ;)

---
edit
http://www.google.pl/#hl=pl&biw=1280&bih=619&q=dzienni...
tego przecież nikt nie pozycjonował, a GL sam broni się
- odpowiednią konstrukcją serwisu [w tym linkowanie wewnętrzne]
- treściami
itd. itd.Rafał Hostyński edytował(a) ten post dnia 24.11.10 o godzinie 23:17
Marta B.

Marta B. Redaktor i tłumacz

Temat: pisanie a pozycjonowanie, formatowanie...

Nie rozumiem oburzenia. Jest oczywiste, że do Internetu pisze się inaczej niż do druku. Stosowanie zasad SEO nie jest jednoznaczne z produkowaniem spamerskich tekstów. Można napisac rzetelny tekst i przy okazaji zachowac przejrzystośc, użyc słów kluczowych, dodac kilka sensownych linków, nie widzę problemu. Jasne, że są spamerskie strony, którym jedynym celem jest generowanie kontentu i ruchu, a jakośc tekstu jest bez znaczenia i z dziennikarstwem rzeczywiście nie ma nic wspólnego. Wystarczy jednak spojrzec na taką stronę, żeby się przekonac, czy ma się ochotę ją współtworzyc. Niektóre strony nie muszą zarabiac na reklamie, większosc musi. Gdybyście chcieli sami stworzyc serwis zapewne też chcielibyście, by czytelnik miał w ogóle szansę do niego trafic.
A czy dziennikarz piszący do pracy jest zawsze "panem i władcą" tekstu? Wątpię.
Milena  Pietrzykowska-Sm ul

Milena
Pietrzykowska-Sm
ul
Redaktor medyczny,
e-marketing

Temat: pisanie a pozycjonowanie, formatowanie...

Marta Bogacka:
Nie rozumiem oburzenia. Jest oczywiste, że do Internetu pisze się inaczej niż do druku. Stosowanie zasad SEO nie jest jednoznaczne z produkowaniem spamerskich tekstów. Można napisac rzetelny tekst i przy okazaji zachowac przejrzystośc, użyc słów kluczowych, dodac kilka sensownych linków, nie widzę problemu. Jasne, że są spamerskie strony, którym jedynym celem jest generowanie kontentu i ruchu, a jakośc tekstu jest bez znaczenia i z dziennikarstwem rzeczywiście nie ma nic wspólnego. Wystarczy jednak spojrzec na taką stronę, żeby się przekonac, czy ma się ochotę ją współtworzyc. Niektóre strony nie muszą zarabiac na reklamie, większosc musi. Gdybyście chcieli sami stworzyc serwis zapewne też chcielibyście, by czytelnik miał w ogóle szansę do niego trafic.
A czy dziennikarz piszący do pracy jest zawsze "panem i władcą" tekstu? Wątpię.

Podpisuję się wszystkimi nogami i rękami pod wypowiedzią Marty! Można napisać naprawdę wartościowy tekst zgodny z SEO, a czytelnik nawet tego nie zauważy. Rzeczywistość jest dosyć brutalna - portal, żeby "żyć", a więc i płacić autorom przyzwoite pieniądze, musi zarabiać,a żeby zarabiać, musi się dobrze pozycjonować, a żeby google go "lubiło" - musi mieć unikalne i dobrze napisane teksty. I tu kółko się zamyka.
Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: pisanie a pozycjonowanie, formatowanie...

Wracając do meritum: mnie zawsze uczono (na podyplomowych studiach dziennikarskich, na praktyce w Dzienniku Bałtyckim, w pracy dla Lwiwskej Hazety), że dziennikarz ma dostarczyć tekst w wordzie bez żadnego formatowania, podkreśleń, śródtytułów, zdjęć itp. Po prostu czysty tekst. A obróbką tego tekstu pod względem edytorskim (wstawianie śródtytułów, podkreśleń, optymalizacja) zajmuje się redaktor. I że jeżeli dziennikarz samodzielnie próbuje się w to bawić, to robi dodatkową robotę dla redaktora, bo redaktor i tak musi ten tekst najpierw sprowadzić do wersji czystego txt, a dopiero później sam go zedytować, wstawić śródtytuły, pogrubienia itp. Na zasadzie, niech każdy w redakcji zajmie się tym, co do niego należy i na czym się zna.

Analogicznie, zawsze wpajano mi, że dziennikarzowi nie wolno mieszać dziennikarstwa z reklamą, że jest to nieetyczne. Dziennikarz piszący tekst ma się skupić na tym, by tekst był: obiektywny, rzetelny, interesujący, nie był ukrytą reklamą itp. Jeżeli dziennikarz podczas przygotowywania materiału bierze pod uwagę interesy wydawcy lub jakiejś opcji politycznej stojącej za wydawcą, to tutaj kończy się niezależność mediów. W krajach o ugruntowanej demokracji przykłada się do tego ogromną rolę.

Osobiście przyznam, że ja tę zasadę na swoim portalu nagminnie łamię. Ale z drugiej strony nie każdy napisany przeze mnie tekst nazywam tekstem dziennikarskim. Na moim portalu większość tekstów to po prostu treści marketingowe. Problem moim zdaniem jest w tym, że na grupie "dziennikarstwo internetowe" rozmawiamy w przeważającej mierze właśnie o tworzeniu tekstów marketingowych, a równocześnie wzniośle nazywamy to wszystko "dziennikarstwem", bo dziennikarstwo ładniej brzmi niż marketing, a dziennikarz - to niby ktoś lepszy i fajniejszy niż copywriter, marketer.

A więc teraz kilka słów, jak zgodnie z wciąż obowiązującymi zasadami dobrych praktyk powinna wyglądać organizacja portalu internetowego:

Właściciel-wydawca. Umieszcza treści reklamowe, artykuły sponsorowane i promocyjne (odpowiednio oznaczone), dba o komercyjną stronę portalu i "ogarnia ten cały burdel".

Osoba od promocji, reklamy i marketingu - pozyskuje reklamy, dba o pozycjonowanie, umieszcza linki reklamowe w tekstach dziennikarskich itp.

Redaktor naczelny - obrabia teksty napisane przez dziennikarzy i współpracowników pod kątem poprawności językowej i stylistycznej, wstawia elementy graficzne, umieszcza to wszystko na portalu, dba o to, by tekst pojawił się określonego dnia i o określonej godzinie, dokonuje drobnych korekt w tekstach pod kątem optymalizacji tekstu dla wyszukiwarek, zarządza współpracą z dziennikarzami i współpracownikami (wydawcy nic do tego). Może również sam pisać teksty.

Dziennikarz (etatowy lub zewnętrzny współpracownik) - ma pisać ciekawe, obiektywne, niezaangażowane, rzetelne teksty. Tyle. Co więcej, miarą demokracji i niezależności mediów jest to, że dziennikarz napisze tekst przedstawiający w negatywnym świetle np. działalność agencji nieruchomości, a redaktor ten tekst opublikuje mimo, iż właścicielem portalu jest firma działająca w danej branży, której zależy raczej na pozytywnym wizerunku branży.

Przykład z mojego podwórka: jako marketingowiec promuję Bratysławę, Słowację i hotel w którym pracuję, do czego wykorzystuję mój portal. Ale równocześnie jestem dziennikarzem, i ponieważ staram się postępować rzetelnie i grubą kreską oddzielać moją pracę jako marketingowca od pracy dziennikarskiej, nie zawahałem się na tymże portalu opublikować artykułu dziennikarskiego, który przedstawia Bratysławę w niekoniecznie dobrym świetle:
http://www.porteuropa.eu/bratysawa-wiede/artykuy/2192-...

W sytuacji konfliktu interesów, rzetelny dziennikarz tak właśnie musi postąpić, nawet licząc się z tym, że straci pracę itp.
We Lwowie było wiele takich przypadków, kiedy dziennikarze wbrew sugestiom wydawcy opublikowali tekst, który był wydawcy nie na rękę. W przypadku konfliktu interesów, dziennikarz MUSI w pierwszej kolejności dbać o interesy opinii publicznej. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, to po prostu nie rozumie istoty dziennikarstwa i myli dziennikarstwo z marketingiem.
Rafał Hostyński

Rafał Hostyński Ten od
pozycjonowania

Temat: pisanie a pozycjonowanie, formatowanie...

Jakub Łoginow:
We Lwowie było wiele takich przypadków, kiedy dziennikarze wbrew sugestiom wydawcy opublikowali tekst, który był wydawcy nie na rękę. W przypadku konfliktu interesów, dziennikarz MUSI w pierwszej kolejności dbać o interesy opinii publicznej. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, to po prostu nie rozumie istoty dziennikarstwa i myli dziennikarstwo z marketingiem.

Jakubie - wszystko jest powiązane z MARKETINGIEM. Wszystko!

Twoje pisanie na tym serwisie również, bo gdyby nie był to marketing (pokazujesz / w domyśle 'sprzedajesz' / jakimi wartościami próbujesz się kierować w dziennikarskim świecie).
Niestety, ale nie masz jeszcze pozycji dziennikarza niezależnego - a każdy jest zależny od tego kto mu płaci za wykonaną pracę, więc trzeba się poddać trendom, lub z pustym żołądkiem walczyć o prawdziwe, niezależne dziennikarstwo.
Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: pisanie a pozycjonowanie, formatowanie...

Rafał Hostyński:
Jakub Łoginow:
We Lwowie było wiele takich przypadków, kiedy dziennikarze wbrew sugestiom wydawcy opublikowali tekst, który był wydawcy nie na rękę. W przypadku konfliktu interesów, dziennikarz MUSI w pierwszej kolejności dbać o interesy opinii publicznej. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, to po prostu nie rozumie istoty dziennikarstwa i myli dziennikarstwo z marketingiem.

Jakubie - wszystko jest powiązane z MARKETINGIEM. Wszystko!

Twoje pisanie na tym serwisie również, bo gdyby nie był to marketing (pokazujesz / w domyśle 'sprzedajesz' / jakimi wartościami próbujesz się kierować w dziennikarskim świecie).
Niestety, ale nie masz jeszcze pozycji dziennikarza niezależnego - a każdy jest zależny od tego kto mu płaci za wykonaną pracę, więc trzeba się poddać trendom, lub z pustym żołądkiem walczyć o prawdziwe, niezależne dziennikarstwo.

Owszem, ale zasada wyraźnego oddzielania informacji od komentarza oraz treści dziennikarskich od reklamowych jest podstawą etyki dziennikarskiej i dobrych praktyk tej branży.

Oczywiście nikt nikogo nie zmusza do postępowania zgodnego z etyką zawodu. Ale warto wiedzieć, że coś takiego w ogóle istnieje. Przyznam, że ja osobiście nagminnie postępuję nie do końca w zgodzie z zasadami rzetelnego dziennikarstwa i etyki dziennikarskiej, bo tak jak zauważyłeś, takie jest życie i czasem trzeba iść na kompromis. Ale gdy jestem mniej lub bardziej zmuszony postąpić niezgodnie z zasadami albo te zasady naginać, to przynajmniej jestem tego świadomy i znam granice, których nie przekroczę.

Chciałbym tak nieśmiało zauważyć, że dziennikarstwo to nie tylko biznes i zarabianie pieniędzy, ale TEŻ zawód zaufania publicznego, "czwarta władza", realny wpływ na funkcjonowanie naszego społeczeństwa i państwa. Takie tam nieżyciowe frazesy, po co sobie tym zaprzątać głowę...



Wyślij zaproszenie do