Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: Praca dziennikarska a ubezpieczenia społeczne

Myślę, że nowy rząd powinien zająć się tym problemem. A w każdym razie dziwi mnie totalny brak zainteresowania tą kwestią ze strony stowarzyszeń dziennikarskich.

Jak wiadomo, większość dziennikarzy pracuje nie na etacie, ale na umowach cywilnoprawnych. Jeśli jest to stała umowa-zlecenie dla jednego zleceniodawcy, to pół biedy, ale sytuacja się komplikuje w przypadku dziennikarzy-freelancerów, piszących dla wielu różnych tytułów.

Tak jest np. w moim przypadku. Wygląda to tak: w danym miesiącu coś napiszę dla gazety A za 250 zł, dla gazety B za 70 zł, dla gazety C za 100 zł itp. W żadnym przypadku nie jest to nic regularnego, a umowa o dzieło lub licencyjna jest podpisywana, jeśli już, dopiero po fakcie.

Efekt jest taki, że tak na dłuższą metę nie da się pracować, bo np. taka osoba nie ma ubezpieczenia zdrowotnego ani nie opłaca składek emerytalnych.

Co więcej, okazuje się, że my freelancerzy jesteśmy niejako dyskryminowani przez rząd i społeczeństwo, bo ustawodawca notorycznie zapomina o istnieniu takiej grupy osób, które utrzymują się z drobnych umów o dzieło i umów licencyjnych.

Przykład 1:
Od kilku dni chcę się dowiedzieć, w jaki sposób mogę nabyć prawo do opieki medycznej w ramach NFZ. Wchodzę na stronę NFZ, ZUS i nawet na rządową stronę dla osób powracających z emigracji i co? I nic. Są informacje dla osób zatrudnionych na etacie lub które mają szansę na etat, dla bezrobotnych, dla osób prowadzących działalność gospodarczą (w tym samozatrudnienie), a o freelancerach cisza.

Przykład 2:
Wszelkie możliwe formularze z rubryką "miejsce pracy". Jak mam wpisać miejsce pracy, skoro moim zleceniodawcą w październiku jest kilka-kilkanaście różnych tytułów prasowych z kraju i zagranicy, płacących mi po sto ileś złotych każdy i w każdym miesiącu to zestawienie jest inne? Patrzymy na inne opcje. Student? Nie. Własna działalność gospodarcza? Nie. Emeryt/rencista? Nie. Bezrobotny? Nie. Żadna z opcji nie pasuje, bo urząd zapomniał o opcji "freelancer, nie prowadzący działalności gospodarczej".

A nie chodzi tu tylko o dyskomfort psychiczny, ale o poważniejsze konsekwencje, np. odnośnie korzystania z usług bankowych.

Przykład 3:
Osoby takie jak ja są wyłączone z możliwości korzystania z całej gamy szkoleń, kursów, studiów podyplomowych i innego rodzaju wsparcia ze strony państwa czy UE. Wiele razy trafiałem na wartościowy bezpłatny kurs finansowany przez Unię i nie mogłem z niego skorzystać, bo tego typu socjal jest tylko dla:
- pracowników,
- bezrobotnych,
- przedsiębiorców,
- rolników,
- studentów,
- emerytów, rencistów itp.

ale nie dla freelancerów, którzy są freelancerami niekoniecznie z własnej woli i wcale nie mają łatwo. I skoro już za pieniądze podatników są organizowane tego typu kursy czy szkolenia, to nam by się one najbardziej przydały, np. żeby się przekwalifikować.

Jednym słowem, czuję się zawieszony w próżni, bo zgodnie z prawem nie jestem ani pracujący, ani bezrobotny i wszyscy traktują tę kategorię społeczeństwa jakby nie istniała.
Joanna Smalec

Joanna Smalec Dział sprzedaży

Temat: Praca dziennikarska a ubezpieczenia społeczne

Moja znajoma anglistka, która jak była zatrudniona na umowę o dzieło (co w (przypadku tego zawodu też jest najczęstsze) po prostu dobrowolnie wykupiła ubezpieczenie w NFZ.

http://prawo.money.pl/porady-prawne/porady/prawo-pracy...

http://www.nfz-rzeszow.pl/skladka2011.php
Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: Praca dziennikarska a ubezpieczenia społeczne

Nie stać mnie.

konto usunięte

Temat: Praca dziennikarska a ubezpieczenia społeczne

Proszę jednak pamiętać, że jako dziennikarz na umowie o dzieło, zapewne płaci Pan bardzo niskie podatki od swojego przychodu, bo umowy o dzieło z prawami autorskim (a takie zazwyczaj podpisują dziennikarze) objęte są kosztami uzyskania przychodu na poziomie 50%. Jeśli pracodawca odprowadzałby od takiej składki jakiekolwiek świadczenia, Pana pensja po prostu byłaby niższa. Dlatego argument "nie stać mnie" do mnie nie przemawia, tym bardziej że wszystkie składki wpłacone do NFZ pod koniec roku odlicza Pan w PIT.
Oczywiście inną sprawą jest nagminność podpisywania takich umów z dziennikarzami. I nawet nie chodzi o freelancerów - freelancer jak freelancer, pracuje dla wielu mediów, nie wiąże się z nimi na stałe więc, moim zdaniem, nie powinien oczekiwać takich świadczeń. Gorzej jest z tzw. stałymi współpracownikami, którzy związani są z konkretnym medium przez lata i z miesiąca na miesiąc ich "współpraca" to jedynie umowa o dzieło. Sama przez 10 lat pracy w jednym ogólnopolskim medium tylko przez dwa lata nie pracowałam na umowę o dzieło i miałam odkładane jakiekolwiek składki. Ale przyznam szczerze, że przez cały okres współpracy i posiadania jedynie umów o dzieło, nigdzie nie spotkały mnie problemy, gdy próbowałam coś załatwić, choćby kredyt.
Moim zdaniem nagminność takich umów wynika z tego, że dziennikarze się "nie stawiają". Nie mamy związku zawodowego, który by bronił w tej kwestii naszych praw, choć takie związki istnieją na całym świecie (oczywiście funkcjonują trochę inaczej niż większość polskich związków, ale to już inna bajka). Dziennikarze też jakoś tak nie protestują, bo gdy zaczynają współpracę, zazwyczaj myślą doraźnie, tzn. cieszy ten niski podatek i niskie koszty umowy o dzieło, czyli wyższe kwoty na koncie niż np. w przypadku choćby umowy zlecenia. A potem mijają miesiące, lata i tak już człowiekowi się nie chce...
Warto rozważyć założenie własnej działalności gospodarczej. Wprawdzie koszty są wyższe niż w przypadku posiadania umowy o dzieło, bo musi Pan płacić wyższy podatek i ZUS, ale jeśli byłaby to Pana pierwsza działalność, to ma Pan obniżone składki. I jest zdrowotna, jest emerytalna, może Pan składać wnioski do UE jako przedsiębiorca itd.

Szczepan J.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

Szczepan J.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: Praca dziennikarska a ubezpieczenia społeczne

Mówiąc "nie stać mnie" miałem na myśli to, że po powrocie z emigracji do naszej wspaniałej bogatej zielonej wyspy moje zarobki gwałtownie spadły z poziomu nieco ponad średnia krajowa do poziomu poniżej 1000 złotych miesięcznie. Dlatego chcę rzucić ten zawód w cholerę, bo stawka 100 złotych za wartościowy artykuł na 10 000 znaków, nad którym trzeba prowadzić research kilka dni, to po prostu tragedia.

Jak mieszkałem na Słowacji, to jakoś wszystko szło i opłacenie 50 euro miesięcznie składki zdrowotnej nie stanowiło dla mnie problemu. Powrót z emigracji - tragedia. Już widzę, że to była bardzo zła decyzja, bo w Krakowie nie mogę znaleźć żadnej pracy, a jedynie wszyscy proponują mi żebym był sprzedawcą na prowizję, do czego zdecydowanie się nie nadaję.

A co do przywilejów podatkowych: uważam, że umowy o dzieło i zlecenia powinny być oskładkowane i opodatkowane jeszcze bardziej, niż umowy o pracę. Wtedy firmom bardziej opłacałoby się zatrudniać na etat, a nie na umowy cywilnoprawne i problemu by nie było. Proste jak precel, ale dla naszych rządzących jak widać za trudne.

konto usunięte

Temat: Praca dziennikarska a ubezpieczenia społeczne

Szczepan Maślanka:
Beata B.:
Proszę jednak pamiętać, że jako dziennikarz na umowie o dzieło, zapewne płaci Pan bardzo niskie podatki od swojego przychodu, bo umowy o dzieło z prawami autorskim (a takie zazwyczaj podpisują dziennikarze) objęte są kosztami uzyskania przychodu na poziomie 50%. Jeśli pracodawca odprowadzałby od takiej składki jakiekolwiek świadczenia, Pana pensja po prostu byłaby niższa. Dlatego argument "nie stać mnie" do mnie nie przemawia...

Odnosze wrażenie, że ma Pani nieaktualne wiadomości a dlaczego o tym za moment

Czy tym zdaniem odnosi się Pan do powyższej wypowiedzi? Bo w tej kwestii nic się nie zmieniło. Jak były koszty uzyskania przychodu na poziomie 50%, tak są.
Co do kredytów - tu się sprzeczać nie będę, bo sama od dwóch lat żadnego nie brałam. Aczkolwiek wiem, że moi znajomi dziennikarze bez problemu nadal biorą. Ale to oczywiście w dużej mierze kwestia indywidualna, dochodów itd.
Co do nie stawiania się dziennikarzy - oczywiście, że w dużej mierze jest to strach o pracę. Dlatego ja piszę o związkach zawodowych, albo przynajmniej o porządnym stowarzyszeniu dziennikarskim, które dbałoby o prawa dziennikarzy. Takowego nie ma, bo ciężko uznać SDP za głos dziennikarzy w tym kraju.
Działalność gospodarcza z obniżonymi składkami to ok. 350zł/miesięcznie. Oczywiście przez dwa lata. Po dwóch działalność można zamknąć, a przynajmniej przez te dwa lata ma się odprowadzone jakieś składki i jest się ubezpieczonym. Bez kombinowania z lewym zatrudnieniem. Dziennikarz nawet o takiej praktyce nie powinien myśleć.
Co do pieniędzy z Unii - w branży medialno-rozrywkowej nie jest łatwo, aczkolwiek czasem i tu pojawiają się unijne pieniądze, ale poza tym dotacji naprawdę nie dostają tylko urzędy i ustawione instytucje. Znam wielu przedsiębiorców, małych i dużych, którym udało się dostać dotacje, trzeba tylko wiedzieć o jakie się starać, a przede wszystkim mieć kogoś kto poprawnie przygotuje wniosek. Większość wniosków przepada li tylko dlatego, że są źle przygotowane pod względem formalnym.

konto usunięte

Temat: Praca dziennikarska a ubezpieczenia społeczne

Jakub Łoginow:
Mówiąc "nie stać mnie" miałem na myśli to, że po powrocie z emigracji do naszej wspaniałej bogatej zielonej wyspy moje zarobki gwałtownie spadły z poziomu nieco ponad średnia krajowa do poziomu poniżej 1000 złotych miesięcznie. Dlatego chcę rzucić ten zawód w cholerę, bo stawka 100 złotych za wartościowy artykuł na 10 000 znaków, nad którym trzeba prowadzić research kilka dni, to po prostu tragedia.

To muszę przyznać, że to jakieś kompletne złodziejstwo!!! Skandal. 100 zł za 10 tys. znaków???
Oczywiście w takiej sytuacji przepraszam, to zrozumiałe że może człowieka nie być stać. Ale normalnie aż nie mogę uwierzyć, że ktoś ma czelność proponować takie stawki.Beata B. edytował(a) ten post dnia 21.10.11 o godzinie 12:27
Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: Praca dziennikarska a ubezpieczenia społeczne

Beata B.:
Działalność gospodarcza z obniżonymi składkami to ok. 350zł/miesięcznie. Oczywiście przez dwa lata. Po dwóch działalność można zamknąć, a przynajmniej przez te dwa lata ma się odprowadzone jakieś składki i jest się ubezpieczonym. Bez kombinowania z lewym zatrudnieniem. Dziennikarz nawet o takiej praktyce nie powinien myśleć.

No tak, tylko że jeśli we wrześniu moje dochody wyniosły 500 złotych a w październiku 700, to jak mam zapłacić 350 złotych składki?

To może się wydać niewiarygodne, ale tak właśnie jest. Jestem po prostu faktycznie bezrobotny i szukam pracy, ale nie do końca, bo w tym okresie przejściowym między powrotem do naszego wspaniałego kraju a znalezieniem pracy mam dochody rzędu 700-1000 złotych miesięcznie z pisania i reklam. Dlatego właśnie szukam rozwiązania na te kilka miesięcy dopóki nie znajdę pracy i na pewno nie jest nim zakładanie działalności gospodarczej.

Pytanie jest, czy jeżeli zawrę umowę zlecenie na 250 złotych i od tego zapłacę składkę zdrowotną, emerytalną, rentową i inne, to czy to mi wystarczy by być ubezpieczonym.
Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: Praca dziennikarska a ubezpieczenia społeczne

Beata B.:
Jakub Łoginow:
Mówiąc "nie stać mnie" miałem na myśli to, że po powrocie z emigracji do naszej wspaniałej bogatej zielonej wyspy moje zarobki gwałtownie spadły z poziomu nieco ponad średnia krajowa do poziomu poniżej 1000 złotych miesięcznie. Dlatego chcę rzucić ten zawód w cholerę, bo stawka 100 złotych za wartościowy artykuł na 10 000 znaków, nad którym trzeba prowadzić research kilka dni, to po prostu tragedia.

To muszę przyznać, że to jakieś kompletne złodziejstwo!!! Skandal. 100 zł za 10 tys. znaków???

Takie są realia pozawarszawskie.

konto usunięte

Temat: Praca dziennikarska a ubezpieczenia społeczne

Takie są realia pozawarszawskie.

No nie, naprawdę, to nawet nie są realia pozawarszawskie. To są jakieś nierealia kompletne.
Co do umowy zlecenia na 250 zł. - wystarczy.
Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: Praca dziennikarska a ubezpieczenia społeczne

Beata B.:
Takie są realia pozawarszawskie.

Czasem jest to 250-350 złotych. Ale to jest tak: wróciłem do Polski w sierpniu, zacząłem odświeżać kontakty z mediami i nawiązywać nowe, pisać, wysyłać itp. i tekst wysłany do redakcji miesięcznika czy kwartalnika w sierpniu lub wrześniu ukaże się w listopadzie lub grudniu, a kasę zobaczę jeszcze później. A te teksty "na dziś" to właśnie w tych badziewnych mediach, które płacą 100 zlotych. Dlatego na razie mam tak nieproporcjonalnie niskie zarobki.
No nie, naprawdę, to nawet nie są realia pozawarszawskie. To są jakieś nierealia kompletne.
Co do umowy zlecenia na 250 zł. - wystarczy.

Dzięki.

Szczepan J.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

Szczepan J.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

Szczepan J.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: Praca dziennikarska a ubezpieczenia społeczne

Szczepan Maślanka:
Jakub Łoginow:
Beata B.:

Kuba a w sumie dlaczego nie rzucisz tego wszystkiego i nie zmienisz Kraju zamiast branży??

Jesteś osobą mającą kontakty nie tylko w Kraju nad wisłą wykorzystaj to i po prostu kup bilet w jedną strone.

Na razie zacząłem naukę na technika farmacji. Przynajmniej jakiś konkretny zawód, z którym będzie można znaleźć stabilną pracę w aptece za 2500 złotych miesięcznie w Polsce lub 1500-2000 euro w Austrii.

A pisać do tego mogę hobbistycznie i dorobić te 500-700 złotych z dziennikarstwa. Bo ta branża nadaje się tylko jako praca dodatkowa, a nie główne źródło utrzymania. Oczywiście dotyczy to nie-Warszawy.

Następna dyskusja:

Etyka dziennikarska




Wyślij zaproszenie do