Temat: Czy UE może się rozpaść?
Często jest tak, że o wiele gorszy jest strach przed czymś co ma się wydarzyć i oczekiwanie na to (katastrofa, egzamin, operacja, jakaś ważna zmiana w życiu), niż samo "to coś" czego się boimy.
Wydaje mi się, że właśnie tak jest w tym przypadku. Gorsze jest to nasze oczekiwanie na katastrofę, rozpad Unii itp., ta niepewność przed tym co się wydarzy, niż to co rzeczywiście nas czeka.
Załóżmy najbardziej pesymistyczny scenariusz. Grecja wychodzi ze strefy euro, są zamieszki, władzę w Grecji przejmują komuniści/neofaszyści, jest dyktatura taka jak na Białorusi, zaognione stosunki z Turcją. Podobnie się dzieje we Włoszech. Unia Europejska się rozpada, poszczególne kraje ogłaszają upadłość itp. W wyniku tego, również w Polsce jest poważna recesja, w 2012 roku PKB spada o 15%, w 2013 o kolejne 5%, wzrasta bezrobocie, spada poziom życia.
OK, to niewesoło, ale na dobrą sprawę już to przerabialiśmy, przeżyliśmy to. Na Ukrainie w 2009 roku PKB spadł o 15%, a więc zdawałoby się - tragedia, bo i tak poziom życia nie był tam wysoki nawet przed kryzysem. I co? Ludzie się przystosowali, teraz jest już po kryzysie i nic takiego się nie stało. Mimo faktycznie zamkniętych granic z sąsiadami z zachodu i niebezpiecznej, agresywnej Rosji na wschodzie.
Dlatego mnie osobiście nawet ten pesymistyczny scenariusz nie przeraża. Trudno, raz są czasy prosperity, a innym razem czasy kryzysu i katastrof, takie jest życie. Nawet jakby to wszystko miało pierdyknąć, to po dwóch latach się okaże, że na miejscu starej zlikwidowanej unii powstanie nowa platforma integracji, po recesji przyjdzie rozwój i nie będzie tak strasznie, jak się początkowo wydawało.
Zresztą, nie powinniśmy przyjmować UE jako coś świętego i idealnego. Kiedyś nie było tak ścisłej Unii, była po prostu strefa wolnego handlu i jakoś ludzie żyli, w dobrobycie. Dziwi mnie natomiast jedno - że Polska olewa swoich bezpośrednich sąsiadów z Europy Środkowej, takich jak Czechy, Słowacja, Austria i Węgry. To z nimi powinniśmy się integrować w pierwszej kolejności, niezależnie od integracji w ramach UE, a tymczasem odwracamy się do nich plecami.