Andrzej Przyborowski

Andrzej Przyborowski właściciel, Andrzej
Przyborowski

Temat: Potężne narzędzie ludzi sukcesu - NAWYK

Na jednym z Seminariów Biznesu, w których często uczestniczę, usłyszałem od pewnego amerykańskiego szkoleniowca i milionera o tym potężnym narzędziu, jakie jest wykorzystywane przez wszystkich ludzi sukcesu, nie tylko biznesmenów, także ludzi estrady czy sportowców. Tym narzędziem był NAWYK właśnie. Dosyć długi to był, kilkunastominutowy opis zalet nawyków, ale wcale się nie nudziłem - Skipp tak ciekawie mówi. Mówca wskazał na ogromne korzyści, ale też i niebezpieczeństwa posiadania nawyków nieodpowiednich, które hamują parcie na szczyty.

Przy tej okazji przyszły mi na pamięć dni nauki jazdy samochodem, gdy za kierownicą usiadłem po raz pierwszy. Musiałem stale myśleć o kolejnych krokach, których właśnie kolejności nie można było pomylić, bo klapa. Samochód już warczy, włączamy się do ruchu: najpierw lusterka, czy ktoś nie jedzie z tyłu, przodu potem i z boków, jeśli wszystko OK, wciskamy sprzęgło, wrzucamy jedynkę (pamiętać, by nie odwrotnie), instruktor wciska swoje hamulce, bo zapomnieliśmy o kierunkowskazie, potem lekko dodać gazu, nie za mocno, bo szarpnie, nie za mało, bo zdechnie. Po osiągnięciu odpowiedniej prędkości nowe wyzwanie: zmiana biegu. Znowu: najpierw wcisnąć sprzęgło i zdjąć nogę z gazu, z wyczuciem, bo jeśli gaz puścimy zbyt szybko, zacznie zwalniać i szarpnie, jeśli zbyt późno, po wciśnięciu sprzęgła obroty wzrosną gwałtownie... Ufff, udało się. Wrzucamy dwójkę i teraz trzeba z wyczuciem (a skąd je wziąć, jeśli prowadzę od minuty dopiero???) zwolnić sprzęgło i dodać gazu, ani za szybko, ani za wolno, by nie szarpało... No a biegów jeszcze jest dwa (wówczas to był 4-biegowy Fiat 125). Jechałem dopiero na dwójce, a już byłem cały spocony od stresu.

Dlaczego o tym wówczas pomyślałem? Bo teraz nie mam już z tym problemu. Robię te rzeczy automatycznie, nawet nie myśląc o nich. Mogę przy tym rozmawiać, z uwagą słuchać radia, myśleć o czymś innym, a wszystkie czynności, by jechać, WYKONUJĄ SIĘ JAKBY SAME, W KAŻDYM RAZIE BEZ MOJEJ ŚWIADOMOŚCI.

NAWYK!

Dzięki niemu już się nie pocę, robię pewne rzeczy automatycznie, można by rzec "bezmyślnie", sprawnie, no i jestem bezpieczny, bo w nerwach zawsze można coś przeoczyć i walnąć w drzewo albo w inny samochód.

Mamy wiele nawyków, dobrych i złych. Jedne nam pomagają (jak ten wyżej opisany), inne utrudniają lub wręcz uniemożliwiają normalne funkcjonowanie na drodze do swoich pragnień, marzeń. Do tych złych można zaliczyć palenie papierosów, zachodzenie zawsze po pracy w drodze do domu na piwo... Dla wielu pierwszą czynnością po wejściu do mieszkania jest chwycenie do ręki pilota od telewizora, niektórzy mają zwyczaj podjadania batoników i podobnych specjałów odkładających się w wałeczkach na brzuszku i innych wrażliwych miejscach.

Opowiem na przykładzie uprawiania sportu i odchudzania się. Zaczyna się sezon, wielu zapisuje się do siłowni, szpera w internecie szukając jakiejś super diety, by zrzucić kilogramy, sadełka, które niepotrzebnie musi dźwigać po schodach sapiąc i pocąc się niemiłosiernie. Jest decyzja: dieta i spalanie tłuszczu na siłowni. Rozum podpowiada, że to jest dla nas dobre, poprawi zdrowie i samopoczucie , pozwoli zaoszczędzić pieniądze, uatrakcyjni nasz wygląd - no same korzyści. Skoro tak, więc jakim sposobem ta wcześniejsza motywacja po paru tygodniach wyparowuje nam z umysłu?

Psycholodzy zajmujący się tą tematyką mówią, że przyczyną szybkiej rezygnacji, poddania się jest sposób myślenia. Zrzucenie kilku kilogramów wymaga diety i ćwiczeń. A jak większość ludzi myśli o diecie i ćwiczeniach fizycznych? Otóż większość ludzi myśli o nich jak o jakiejś torturze, męce. Trzeba robić i jeść to, czego się nie lubi. Na samą myśl dostajemy dreszczy i jesteśmy zniechęceni. Nikt przecież nie jest masochistą.

To główny powód, w zasadzie nawet jedyny, tego, że tak wielu ponosi porażkę i nigdy nie osiąga swojego celu. Rezygnację powoduje właśnie ten błędny sposób myślenia, który łączy dobre rzeczy (na przykład ćwiczenia i dieta) z NEGATYWNYMI EMOCJAMI. Jeśli w taki sposób (negatywny) będziemy myśleli o diecie, to prędzej czy później wylądujemy w fotelu z pilotem od telewizora w jednym, i paczką chipsów w drugim ręku, ze stojącym obok kolejnym browarkiem lub puszką coca-coli. W końcu ileż można znosić tortury? Tak oto prawie 100 % zaczynających dietę po paru latach waży o kilka kilogramów więcej.

Prawie wszyscy. ALE SKORO PRAWIE, TO ZNACZY, ŻE JEDNAK KOMUŚ SIĘ UDAJE. Kto jest tym szczęśliwcem? Ci, którzy zmienili swoje myślenie, wybrali inną drogę i wprowadzili do swego mózgu inne, pozytywne emocje, które zaczęły im towarzyszyć w trakcie ćwiczeń i stosowania diety. Nam też się to uda pod warunkiem, że w głowie zaczniemy łączyć ćwiczenie i dietę z przyjemnością, a nie cierpieniem. Trzeba zmienić swoje myślenie i zacząć z trenowania i zdrowego odżywiania czerpać przyjemność.

Kiedy zaczniemy intensywnie kojarzyć ćwiczenia z przyjemnością, wspaniałą sylwetką, zdrowiem, to w końcu mózg się przeprogramuje i automatycznie będziemy zmotywowani do działania. Jednocześnie warto te przysłowiowe Chipsy (czy batoniki, czekoladki, golonki, piwo, coca-colę...) kojarzyć w myśleniu z otyłością i złym stanem zdrowia, z czasem w głowie wyrobi się przekonanie, że są one złe i należy ich unikać.

To działa, to potwierdzony empirycznie skuteczny "mechanizm'. Co ważniejsze, po wprowadzeniu takiego nawyku myślenia w ten sposób nie będziemy się tym rozumowaniem zadręczać, zaczniemy - jak jazdę samochodem - robić te rzeczy automatycznie, "bezmyślnie" jakby.

Dlaczego taki temat poruszony w wątkach biznesowych? Dlaczego tamten milioner na Seminarium dotyczącym biznesu ten temat poruszył? Bo właśnie nawyki są tym elementem, który hamuje większość początkujących adeptów biznesu i utrudnia dokonanie zmian. Bo jeśli chcesz zmienić życie, musisz zmienić zwoje działanie. Jeżeli nie dokonasz zmian w działaniu, nie będzie też zmian w życiu. To takie oczywiste. Od tamtego Seminarium przeczytałem ponad sto książek o zbliżonej tematyce i prawie w każdej autor, jakiś coach, poruszał ten właśnie temat. Przeczytałem o tym chociażby w książce Adamczyka o 11 zasadach skutecznego działania (ta dotycząca nawyków była pod numerem sześć). Kiedyś w markecie kupiłem całą książkę liczącą ponad 400 stron o sporo mówiącym tytule "SIŁA nawyku", w której podtytuł daje do myślenia: "Dlaczego robimy to, co robimy i jak można to zmienić w życiu i BIZNESIE".

Jeśli ktoś chce skorzystać też z takich seminariów, które pomagają dostrzec kierunki rozwoju, by powiększyć swoje dochody w biznesie czy poprawić szanse awansu w korporacji, to zapraszam do kontaktów. Sam ich nie prowadzę ale do dzisiaj pluję sobie w brodę, że wiele lat spędziłem omijając je z daleka. Więcej tego błędu nie popełnię.

Na koniec jeszcze może wspomnę o sportowcach, tych, którzy odnieśli sukcesy. Trening u nich jest morderczy, często szwankują stawy, naderwane ścięgna, ciągła rehabilitacja, ból, trening od 6 rano do 20 wieczorem z przerwą na obiad, ale bez deseru z lodami. Pamiętacie Justynę Kowalczyk na treningu, gdy po szosie jechała na rolkach (latem nie ma śniegu, pozostają kijki i rolki), a za sobą na linie ciągnęła dużą oponę samochodową? Co dało jej siłę, by nie zrezygnować, by nie iść z koleżankami na dyskotekę, na plażę...? Z całą pewnością w umyśle nie miała tego bólu, jaki odczuwała z każdym ruchem na treningu. W umyśle stale miała obraz siebie, kiedy stoi na podium, kiedy kibice biegają obok z transparentem: "Królowa jest tylko jedna" i zdjęciem Justyny, kiedy grają Mazurka, a ona stoi na najwyższym podium ze złotym kółeczkiem na wstążce na szyi... i z milionami na koncie, gdy skończy się jej kariera sportowa. A to wszystko dzięki właściwym nawykom, jakie przy pomocy trenera i psychologa wprowadziła w życiu.

Nawyk, to potężne narzędzie, także dla sportowców i biznesmenów.Ten post został edytowany przez Autora dnia 01.11.17 o godzinie 16:07