Sławek D.

Sławek D. JESTEM a PRAWDA JEST
PORZĄDKIEM, SŁOWO
JEJ ORĘŻEM

Temat: Refleksyjnie

"Przed wyjazdem z rodzicami na demonstrację do Warszawy Krysia rozmawia z babcią:
- Jaka to demonstracja?- pyta babcia
- Nie wiem, o wolność chyba
- KOD-u?
- Tak, ale , wiesz babciu, ja nie lubię tych demonstracji. To jest dla dorosłych, dla mnie nudne, a poza tym po zmianie prezydenta w moim życiu nic się nie zmieniło - refleksyjnie podsumowała Krysia."

Ten tekst znaleziony w necie nasunął mi kolejne pytanie. Co indywidualnie w moim życiu zmieniła kolejna opcja polityczna. Jest mi lepiej, bezpieczniej czy raczej bez dostrzegalnych zmian?
Andrzej Czerski

Andrzej Czerski Dyrektor, Metal
Strips Sp. z o.o.

Temat: Refleksyjnie

Sławek D.:
"Przed wyjazdem z rodzicami na demonstrację do Warszawy Krysia rozmawia z babcią:
- Jaka to demonstracja?- pyta babcia
- Nie wiem, o wolność chyba
- KOD-u?
- Tak, ale , wiesz babciu, ja nie lubię tych demonstracji. To jest dla dorosłych, dla mnie nudne, a poza tym po zmianie prezydenta w moim życiu nic się nie zmieniło - refleksyjnie podsumowała Krysia."

Ten tekst znaleziony w necie nasunął mi kolejne pytanie. Co indywidualnie w moim życiu zmieniła kolejna opcja polityczna. Jest mi lepiej, bezpieczniej czy raczej bez dostrzegalnych zmian?


w przypadku obecnej władzy to chyba o coś innego chodzi. Jak poczujemy że coś się zmieniło. .. to będzie to zmiana nieodwracalna (albo trudno odwracalna). Poza tym ci co na nich glosowali oczekiwali że coś się zmieni...a faktycznie to oni udoskonalili wszystkie dewiacje PO i dodali sporo nowych.
Wiec pytanie filozoficzne jest takie cieszyć się ze się nie zmieniło (jeszcze) czy się nie cieszyć?
Chociaż pewnie dla niektórych się jednak zmieniło (szkoły , Sądy , emerytury, 500+ i pewnie jeszcze parę)
Sławek D.

Sławek D. JESTEM a PRAWDA JEST
PORZĄDKIEM, SŁOWO
JEJ ORĘŻEM

Temat: Refleksyjnie

Dziękuję że jesteś i włączasz się do rozmowy. Pytanie faktycznie jest dobre zaś jego pierwsza część uzasadnienia nasuwa kolejne dotyczące wieku uczestników oraz uzasadnienia przeciwko czemu protestują. Jeśli chcą więcej wolności to kosztem kogo i kto w tym wypadku ma stać na jej etyczno-moralnej granicy jeśli nie zmodernizuje się prawa? Liberalizm bez Prawa prowadzi do anarchi a przecież wszyscy deklarują walkę w obronie praw człowieka. Czy pod taką przykrywką nie czai się próba zachowania starego systemu ale z nowym logo firmy i jej starym zarządem?Ten post został edytowany przez Autora dnia 13.08.17 o godzinie 23:34
Dominik K.

Dominik K. designer & developer

Temat: Refleksyjnie

Sławek D.:
Pytanie faktycznie jest dobre zaś jego pierwsza część uzasadnienia nasuwa kolejne dotyczące wieku uczestników oraz uzasadnienia przeciwko czemu protestują. Jeśli chcą więcej wolności to kosztem kogo i kto w tym wypadku ma stać na jej etyczno-moralnej granicy jeśli nie zmodernizuje się prawa?
Co ludzie robią na ulicy w poczuciu obrony wolności słowa, konstytucji i co tam jeszcze krzyczą i im się nie podoba? Szczerze mówiąc nie wiem, ale wydaje mi się, że protestują po prostu przeciwko PiSowi. PiS ma poparcie 40% w narodzie jak się okazuje, ale sami też zapominają, że jednak 60% może mieć inne zdanie. Wśród tych 60% znajdują się ludzie, którzy najwyraźniej nie dali mandatu Kaczyńskiemu, bo raczej o niego chodzi, na kluczowe zmiany, które mogą wymagać zmiany Konstytucji. Jeśli chodzi o ostatni szum ustaw o sądownictwie to fajny był wywiad z Rokitą, który opowiadał, że miał okazję pracować z Rzeplińskim nad ustawami zmiany sądownictwa, jednak szybko on zauważył, że to wymaga zmiany w Konstytucji RP. Te projekty zmian też opracowali i jak Rokita to przedstawił i tak to zrozumiałem to określił to, że w gruncie rzeczy to jest coś co PiS właśnie chce uczynić. Gdzie był Rzepliński w tym czasie? Był na placu Krasińskich i popierał "obrońców demokracji".

To był teatr polityczny, tu miało być zjedzone ciastko i ciastko miało zostać. Jak? Moim zdaniem ustawy zostały niechlujnie opracowane, monodramat jednego człowieka - Ziobry, który najbardziej cierpi i wybaczyć nie może, został wykorzystany do przygotowania ustaw, które zostały zaprezentowane na "szybkości", bez niczyjej konsultacji. Opozycja może odpalać szampana, bo nie przepuścili bubla, koalicja przedstawiła image[/] prezydenta, który faktycznie ma własne zdanie i potrafi korzystać z [i]Veto. Ustawy na pewno zostaną ponownie przygotowane i przejdą, jednakże tak żadnych internetowych "konstytucjonalistów" nie rozdrażnić.Ten post został edytowany przez Autora dnia 14.08.17 o godzinie 12:43
Sławek D.

Sławek D. JESTEM a PRAWDA JEST
PORZĄDKIEM, SŁOWO
JEJ ORĘŻEM

Temat: Refleksyjnie

Dominik K.:
Sławek D.:
Pytanie faktycznie jest dobre zaś jego pierwsza część uzasadnienia nasuwa kolejne dotyczące wieku uczestników oraz uzasadnienia przeciwko czemu protestują. Jeśli chcą więcej wolności to kosztem kogo i kto w tym wypadku ma stać na jej etyczno-moralnej granicy jeśli nie zmodernizuje się prawa?
Co ludzie robią na ulicy w poczuciu obrony wolności słowa, konstytucji i co tam jeszcze krzyczą i im się nie podoba? Szczerze mówiąc nie wiem, ale wydaje mi się, że protestują po prostu przeciwko PiSowi. PiS ma poparcie 40% w narodzie jak się okazuje, ale sami też zapominają, że jednak 60% może mieć inne zdanie. Wśród tych 60% znajdują się ludzie, którzy najwyraźniej nie dali mandatu Kaczyńskiemu, bo raczej o niego chodzi, na kluczowe zmiany, które mogą wymagać zmiany Konstytucji.
Nikt jednak nie broni tym 60% uczestniczenia w wyborach. Co wtedy robili gdy mogli wykazać się własnym zdaniem. Siedzieli w domu czy też demonstrowali. Jeśli tak, to przeciwko czemu a jeśli nie, to dlaczego teraz podnoszą wrzask jeśli większość nadal uważa że zmiany są potrzebne?
Jeśli chodzi o ostatni szum ustaw o sądownictwie to fajny był wywiad z Rokitą, który opowiadał, że miał okazję pracować z Rzeplińskim nad ustawami zmiany sądownictwa, jednak szybko on zauważył, że to wymaga zmiany w Konstytucji RP. Te projekty zmian też opracowali i jak Rokita to przedstawił i tak to zrozumiałem to określił to, że w gruncie rzeczy to jest coś co PiS właśnie chce uczynić. Gdzie był Rzepliński w tym czasie? Był na placu Krasińskich i popierał "obrońców demokracji".

Czytałem wypowiedzi wraz z wyszczególnieniem czego miały dotyczyć zmiany. Wraz z dodanym komentarzem nie budziły moich zastrzeżeń a wręcz przeciwnie. Czy wobec tego osoby którym nie podoba się ten projekt, posiadają inne informacje czy go poprostu nie znają?

To był teatr polityczny, tu miało być zjedzone ciastko i ciastko miało zostać. Jak? Moim zdaniem ustawy zostały niechlujnie opracowane, monodramat jednego człowieka - Ziobry, który najbardziej cierpi i wybaczyć nie może, został wykorzystany do przygotowania ustaw, które zostały zaprezentowane na "szybkości", bez niczyjej konsultacji. Opozycja może odpalać szampana, bo nie przepuścili bubla, koalicja przedstawiła image[/] prezydenta, który faktycznie ma własne zdanie i potrafi korzystać z [i]Veto. Ustawy na pewno zostaną ponownie przygotowane i przejdą, jednakże tak żadnych internetowych "konstytucjonalistów" nie rozdrażnić.

A jeśli to akcja sterowana oparta na społecznej indolencji by nie dopuścić do jakichkolwiek zmian to, co wtedy?
Zachary Z.

Zachary Z. Inwestycje
matematyczne

Temat: Refleksyjnie

No cóż demokracja jest dziełem starożytnych Greków, którzy przestrzegali świat przed ochlokracją, która u nas zadomowiła się na dobre. Niestety trójpodział władzy jest zaproponowany dopiero w XVII w przez Monteskiusza i nie jest powiedziane, że spełnia swoją rolę. Logicznie, dlaczego nie? Z prostej przyczyny, ponieważ, gdyby trójpodział władzy byłby taki dobry, to nie byłoby tylu wątpliwości, pretensji, dyskusji i pomyłek w wyrokach i bezkarności. Argument Monteskiusza, że sędziowie powinni być wolni od nacisków władzy jest niedorzeczny i nielogiczny. Dlaczego? Z prostego powodu, ponieważ sędziowie są ludźmi i podlegają wpływom bez względu na trójpodział władzy. Sędzia będzie miał zawsze w podświadomości z kim rozmawia i kto to jest. Sędzia zawsze będzie chciał zarobić więcej lub być bardziej bezkarnym - jak każdy człowiek. Osobiście uważam, że trójpodział władzy jest zaprzeczeniem logiki istnienia właściwej demokracji. To nawet zamach na sprawiedliwość. Dlaczego ? Otóż jeśli obywatel głosuje, to oddaje głos na swojego przedstawiciela. To jego przedstawiciel powinien mianować sędziów. Robi to w tej chwili Prezydent, to też przedstawiciel wyborców, ale jaka jest logika uwolnienia sędziów do poziomu trzeciej władzy, której nikt nie wybierał i jest zupełnie niezależna nawet od wyborców? To jest właśnie zamach na demokrację - to akceptowanie niezależnej władzy, której obywatele nie wybierali. To właśnie rodzi krzywdę i niesprawiedliwość. Niesprawiedliwość? Otóż jak sędzia może być nieusuwalny? Kiedy popełni błąd lub nie czyta akt sprawy, to nie ponosi żadnych konsekwencji. Tak zapisane jest w Konstytucji, której bronią ci, którzy jej nawet nie czytali. To ma być ta idealna demokracja? To jest dalej ochlokracja. Jedynym rozwiązaniem jest referendum we wszystkim - taka starożytna demokracja skorupkowa. Obywatele wybierają bezpośrednio przedstawicieli, Prezydenta i sędziów.

Demonstracje w obronie demokracji? Ha ha - czyjej demokracji?

PS.: aha i w końcu niech uchwalą grzywnę lub areszt za niegłosowanie w wyborach. To będziemy mieli demokrację a nie kolesiostwo.Ten post został edytowany przez Autora dnia 12.09.19 o godzinie 23:54
Dominik K.

Dominik K. designer & developer

Temat: Refleksyjnie

Sławek D.:

Nikt jednak nie broni tym 60% uczestniczenia w wyborach. (...) Siedzieli w domu czy też demonstrowali (...) teraz podnoszą wrzask jeśli większość nadal uważa że zmiany są potrzebne?

Wszyscy ludzie mają prawo wyjść na ulice bez względu na to czy głosowali czy nie, czy są wyborcami PiSu czy też przeciwnie, jednak te sytuacje właśnie obrazują, że wolność i demokracja ma się u nas całkiem nieźle, bo nie ma tu towarzysza Cyrankiewicza, który zarzeka się, że odetnie rękę temu kto na tę władze ją podniesie.
Sławek D.:

Czytałem wypowiedzi wraz z wyszczególnieniem czego miały dotyczyć zmiany. Wraz z dodanym komentarzem nie budziły moich zastrzeżeń a wręcz przeciwnie. Czy wobec tego osoby którym nie podoba się ten projekt, posiadają inne informacje czy go poprostu nie znają?

Myślę, że nie, 95% społeczeństwa nie ma , nie miało zielonego pojęcia o projektach zmian będących głównymi bohaterami wszystkich zrywów ulicznych, KOD-ów, czarnych protestów itd. Uważam osobiście, że to krzyk totalnych przeciwników PiSu, krytyków rządu, którzy już raczej przyjęli stanowisko "tak źle i tak niedobrze", bez jakiś logicznych postaw, będąc ofiarami "wojny klanowej" w naszym Parlamencie i emocjonalnie podsycanymi przekazami medialnymi od prawa do lewa.

PiS jako partia rządząca widać, że stara się coś zmienić jak nikt dotąd - złośliwcy pewnie powiedzą, że faktycznie nikt tak przedtem niczego nie spieprzył jak oni. Jednak trzeba to uczciwie przyznać, że spełniają obietnice wyborcze, może tylko ich kształty (np. projekt 500+) nieco zmieniły się pod wpływem nacisków opozycji a z kilku zrezygnowali, i raczej słusznie. Chcą zmian i to czuć, ja nie jestem ich wyborcą, ale im szczerze kibicuję. Mam jednak do zarzucenia im jeden poważny grzech, to że zmiany próbują robić metodami "co nagle to po diable", bez konsultacji zewnętrznych. Projekty ustaw są przedstawiane i tylko godziny mijają do pierwszego czytania i głosowania nad nimi. To dziwne. Obawiam się też, tak z czystej z obserwacji, że Kaczyński jednak faktycznie ma głód ogromny zemsty politycznej i ma to większy priorytet niż projekt "dobra zmiana". I mam nadzieję, że tylko on w PiSie, reszta ludzi ma większe ambicje prospołeczne.
Sławek D.:

A jeśli to akcja sterowana oparta na społecznej indolencji by nie dopuścić do jakichkolwiek zmian to, co wtedy?

Odnoszę wrażenie, że każda władza to wykorzystuje próbuje tym sterować, szczególnie w dobie tak rozwiniętego internetu i przekazów medialnych. Nie wiem, może za dużo się naoglądałem "House of Cards". Ale pytanie stawiasz co wtedy? Właśnie to co zwykle, w 2019 roku wybory, wygrywa inna frakcja lub ta sama i koło się zamyka, czyli niedrażnienie społeczeństwa, poprawność polityczna, utrzymywanie statusu quo, dawanie poczucia bezpieczeństwa, a narzekanie na braki są odbijane winą samych obywateli za swój los - "a jak nie stać cię to weź kredyt".
To politycznie bezpieczna wersja rządzenia.
Zachary Z.:
Demonstracje w obronie demokracji? Ha ha - czyjej demokracji?
To jest dobrze postawione pytanie, też je sobie zadałem w pewnym momencie ;)Ten post został edytowany przez Autora dnia 16.08.17 o godzinie 15:47
Sławek D.

Sławek D. JESTEM a PRAWDA JEST
PORZĄDKIEM, SŁOWO
JEJ ORĘŻEM

Temat: Refleksyjnie

Dominik K.:

Wszyscy ludzie mają prawo wyjść na ulice bez względu na to czy głosowali czy nie, czy są wyborcami PiSu czy też przeciwnie, jednak te sytuacje właśnie obrazują, że wolność i demokracja ma się u nas całkiem nieźle, bo nie ma tu towarzysza Cyrankiewicza, który zarzeka się, że odetnie rękę temu kto na tę władze ją podniesie.
W pełni się z tobą zgadzam i faktycznie ludzie powinni wychodzić z domu na śweże powietrze. Dobrze jest mieć też jakiś cel który zmusza do wyjścia ale jeśli wychodzi się z domu by pobałaganić jedynie poza domem a dla odrealnienia nudów w pracy, rodzinie czy szkole robi się polityczną zadymę o coś co wcześniej się podobało to to jest już jakiś przerost formy nad treścią. Żeby oni choć umieli się wysłowić i w miejsce fraz projektu który budzi antagonizmy dali własny pomysł to ok a tak sam widzisz jak jest z tym wyjściem. Czy o celu wyjścia na ulicę zapomniałeś napisać z rozterki czy przepracowania? :)


Myślę, że nie, 95% społeczeństwa nie ma , nie miało zielonego pojęcia o projektach zmian będących głównymi bohaterami wszystkich zrywów ulicznych, KOD-ów, czarnych protestów itd. Uważam osobiście, że to krzyk totalnych przeciwników PiSu, krytyków rządu, którzy już raczej przyjęli stanowisko "tak źle i tak niedobrze", bez jakiś logicznych postaw, będąc ofiarami "wojny klanowej" w naszym Parlamencie i emocjonalnie podsycanymi przekazami medialnymi od prawa do lewa.

PiS jako partia rządząca widać, że stara się coś zmienić jak nikt dotąd - złośliwcy pewnie powiedzą, że faktycznie nikt tak przedtem niczego nie spieprzył jak oni. Jednak trzeba to uczciwie przyznać, że spełniają obietnice wyborcze, może tylko ich kształty (np. projekt 500+) nieco zmieniły się pod wpływem nacisków opozycji a z kilku zrezygnowali, i raczej słusznie. Chcą zmian i to czuć, ja nie jestem ich wyborcą, ale im szczerze kibicuję. Mam jednak do zarzucenia im jeden poważny grzech, to że zmiany próbują robić metodami "co nagle to po diable", bez konsultacji zewnętrznych. Projekty ustaw są przedstawiane i tylko godziny mijają do pierwszego czytania i głosowania nad nimi. To dziwne. Obawiam się też, tak z czystej z obserwacji, że Kaczyński jednak faktycznie ma głód ogromny zemsty politycznej i ma to większy priorytet niż projekt "dobra zmiana". I mam nadzieję, że tylko on w PiSie, reszta ludzi ma większe ambicje prospołeczne.
Kaczyńskiego znam jedynie z radia i telewizjj aczkolwiek bardzo dawno temu trochę o nim słyszałem a gdy wyleciał z solidarności i spadł do NIKu zrobiło się dość ciekawie. Masz rację że ma teraz mocno pod górę z reformami i sztuczną opozycją ale te przedstawienia ktoś reżyseruje i spektakl będzie udany dopóki nie dorośniemy do społeczeństwa obywatelskiego. Doskonale widać to podczas jazdy na suwak:)
Odnoszę wrażenie, że każda władza to wykorzystuje próbuje tym sterować, szczególnie w dobie tak rozwiniętego internetu i przekazów medialnych. Nie wiem, może za dużo się naoglądałem "House of Cards". Ale pytanie stawiasz co wtedy? Właśnie to co zwykle, w 2019 roku wybory, wygrywa inna frakcja lub ta sama i koło się zamyka, czyli niedrażnienie społeczeństwa, poprawność polityczna, utrzymywanie statusu quo, dawanie poczucia bezpieczeństwa, a narzekanie na braki są odbijane winą samych obywateli za swój los - "a jak nie stać cię to weź kredyt".
To politycznie bezpieczna wersja rządzenia.

Parę lat temu też miałem gotowy sposób na zrobienie zamętu tylko wstrzymałem się po pytaniu co dalej? Bardzo mi śmierdzi jeszcze solidarność, SLD i PSL. Nie wiem czy słyszałeś w jaki sposób na początku lat 80 walczono z plagą pijaństwa w zakładach pracy. Dziwnym trafem powycinano w nich prawie 70% średniego personelu technicznego. Najdziwniejsze było jednak to, że w skład grupy która robiła personalny sabotaż był jeden polityczny z PZPR. Jeden z tych którego znam został nawet ministrem zaś drugi, prezydentem. Teraz mam problem co z tym zrobić bo po akcji jaką przeprowadzono na GL pod moim adresem zastanawiam się czy warto jeszcze o tym pisać?
Zachary Z.:
Demonstracje w obronie demokracji? Ha ha - czyjej demokracji?
To jest dobrze postawione pytanie, też je sobie zadałem w pewnym momencie ;)Ten post został edytowany przez Autora dnia 16.08.17 o godzinie 22:33
Dominik K.

Dominik K. designer & developer

Temat: Refleksyjnie

Sławek D.:
Nie wiem czy słyszałeś w jaki sposób na początku lat 80 walczono z plagą pijaństwa w zakładach pracy. Dziwnym trafem powycinano w nich prawie 70% średniego personelu technicznego. Najdziwniejsze było jednak to, że w skład grupy która robiła personalny sabotaż był jeden polityczny z PZPR. Jeden z tych którego znam został nawet ministrem zaś drugi, prezydentem.
Ogólnie było wiadomo, że im gorzej w PRLu się działo to spożycie gorzały rosło i raczej świadomie władza rozpijała społeczeństwo by jego słabości wykorzystywać w celu manipulacji nim. Natomiast o tych ustawach to doczytałem przed chwilą, bo prawdę mówiąc ominęły mnie te fakty i ciekawostki. Co ciekawe, z drobnymi nowelizacjami (np. godziny handlu) to ustawy Jaruzelskiego obowiązują do dziś ;)
Sławek D.:Masz rację że ma teraz mocno pod górę z reformami i sztuczną opozycją ale te przedstawienia ktoś reżyseruje i spektakl będzie udany dopóki nie dorośniemy do społeczeństwa obywatelskiego. Doskonale widać to podczas jazdy na suwak:)
To jeszcze dekady, Balcerowicz mówił, że dwa pokolenia. Po prostu musimy sobie uświadomić, bez poczucia jakiś kompleksów - jesteśmy krajem Drugiego Świata, stale się rozwijającym, mającym możliwości i predyspozycje do bycia w zaszczytnym gronie Pierwszego Świata, ale... nadal tak nie jest. Zresztą uważam, że ta pogoń za zachodnimi sąsiadami to już czysta fatamorgana i podążanie już za pewną iluzją tylko. Społeczeństwa rozwinięte mierzą się z ogromnymi problemami, gdzie kasa i jej nadmiar po prostu nic nie zrobi, tylko konkretnie działania i pomysły.

A tak przy okazji krążenia przy tematach procentowych, chorobach filipińskich można się pokusić o puentę i sparafrazowanie klasyka już innego jeszcze co został prezydentem, czyli "Ludwiku Dornie, Sabo, nie idźcie tą drogą!", musimy stworzyć własną ;).Ten post został edytowany przez Autora dnia 22.08.17 o godzinie 00:18
Sławek D.

Sławek D. JESTEM a PRAWDA JEST
PORZĄDKIEM, SŁOWO
JEJ ORĘŻEM

Temat: Refleksyjnie

Dominik K.:

To jeszcze dekady, Balcerowicz mówił, że dwa pokolenia. Po prostu musimy sobie uświadomić, bez poczucia jakiś kompleksów - jesteśmy krajem Drugiego Świata, stale się rozwijającym, mającym możliwości i predyspozycje do bycia w zaszczytnym gronie Pierwszego Świata, ale... nadal tak nie jest. Zresztą uważam, że ta pogoń za zachodnimi sąsiadami to już czysta fatamorgana i podążanie już za pewną iluzją tylko. Społeczeństwa rozwinięte mierzą się z ogromnymi problemami, gdzie kasa i jej nadmiar po prostu nic nie zrobi, tylko konkretnie działania i pomysły.


W tamtym okresie ludzie chętnie świętowali różne uroczystości dzieląc je na te spędzane w gronie rodziny i te z kolegami z pracy. Ponieważ typowe "pijaństwo na budowie" stało się plagą i przyjętym stereotypem to wykorzystano je przy likwidowaniu ludzi cieszących się w pracy autorytetem. Nikt nie uwieży że można się upić lampką wina czy kieliszkiem wódki ale... korzystając z LSD lub fentanylu sypniętego w towarzystwie, można było doprowadzić je do kilkugodzinnej śpiączki w ciągu zaledwie pięciu do siedmiu minut. Później, gdy towarzystwo spało, robiono inscenizację sugerującą wielką balangę z porozrzucanymi przedmiotami w tle. Ważne by ktoś później zobaczył delikwentów w tak zrobionej scenografi. Prasa pisała o tym puublikując zeznania osób uwikłanych w ten teatr. Tym śladem poszedł też Papała zanim go skasowali. Człowiek z którym miał się spotkać był ojcem LSD. Wracając jednak do tematu, w fazie gdy zaczęto stosować ten środek na usługach służb specjalnych, znano już jego negatywne dla zdrowia skutki. Uzależniał bądź od alkoholu lub papierosów, wywoływał objawy zimna u osób chorych na tarczycę lub choroby górnych dróg oddechowych lub utrwalał pamięć. Mnie utrwalił pamięć wraz z nałogiem palenia papierosów. W tym wypadku nikotyna osłabia działanie tego narkotyku. Nie wszyscy mieli jednak na tyle szczęścia by spotkać się z przyszłymi tuzami polityki którzy wtedy tworzyli takie grupy dywersyjne. Ludzie których wtedy usuwano z zakładów pracy w ten sposób byli niejednokrotnie specjalistami i fachowcami w zawodzie a doświadczenie które posiadali wymiatało w kąt KODowską a później solidarnościową agitację. Podobnie dzieje się na sąsiedniej tematycznie grupie.
Jeśli xatem nie pamiętasz tamtych czasów i znasz je jedynie z opowieści to z pełną odpowiedzialnością napiszę że Wałęsa nie musiał już wtedy pracować z SB. Jego mentorem stał się PZPR i grupa która przygotowała to wszystko by dorwać się do nadwyżek z kwitnącegi sadu jakim była Polska. Ten gamoń nie potrafił kręcić nawet śrubokrętem co wypomniał mu śp. Miodowicz podczas telewizyjnej debaty a to że kler dał się oszukać zwykłemu kłamcy, teraz musi naprawić posiadając dwu papieży. Nie wszyscy z kręgu tego stowarzyszenia opuścili krzesła na wezwanie...
A tak przy okazji krążenia przy tematach procentowych, chorobach filipińskich można się pokusić o puentę i sparafrazowanie klasyka już innego jeszcze co został prezydentem, czyli "Ludwiku Dornie, Sabo, nie idźcie tą drogą!", musimy stworzyć własną ;).

Ja w tym co robię, poświęciłem wszystko. Jeśli stracę na końcu życie, to po śmierci też zajmę się tymi delikwentami. Na razie mamy jedynie pogodowe anomalie które ustąpią gdy i oni ustąpią lub wycofają się z zajmowanych stanowisk. Sacrum, to nie obietnice oszustów i złodziei
Dominik K.

Dominik K. designer & developer

Temat: Refleksyjnie

Ja niestety, a może i "stety", nie mam nawet fizycznej możliwości pamiętania tych czasów ponieważ jestem urodzony w Stanie Wojennym. Wychowałem się w rodzinie z tradycjami w duchu poszanowania wartości rodzinnych. Zdecydowana większość mojej rodziny była antykomunistyczna, paru krewnych otarło się o przynależność do partii, oczywiście tego nie wiem i nie pamiętam, ale mogę powiedzieć, że wśród nich nie był nikt jakoś szczególnie zdeklarowany jako ideologiczny wojownik o "front socjalistycznej Polski". W czasie bliskim Okrągłego Stołu wszyscy byli zgodni, że system musi upaść.
Sławek D.:
W tamtym okresie ludzie chętnie świętowali różne uroczystości dzieląc je na te spędzane w gronie rodziny i te z kolegami z pracy.
To prawda, trochę ten obyczaj zniszczył supermarketowy styl życia. Takie szpanerstwo, że w końcu "ja to mam, kupiłem sobie i patrz, zesraj się z zazdrości". Nastąpiła totalna "makdonaldyzacja" życia i wszystko, praktycznie każdy aspekt życia stał się "towarem" i dobrem konsumpcyjnym. Nawet założenie rodziny to towar, bo to większe zaufanie, szacunek społeczny, lepsza szansa na awans i parę lepszych wpisów do życiorysu. Sytuację tę podsycają najnowsze zdobycze internetu zwane jako "Social Media". Nastąpiła niepokojąca laicyzacja, dewaluacja wartości - już nawet pieniądz jej nie ma, bo są pożyczki, chwilówki, kredyty. Robienie ze wszystkiego "reality show", udawanie gwiazdorskiego życia stało się powszechne. Ludzie przestali mieć czas - podstawowe narzędzie pracy. Do tego stopnia zaczęło brakować czasu, że nawet pojawili się spece od "zarządzania czasem", co jest trochę dziwne, bo ludzkość nie ma wpływu na czwarty wymiar, operuje nadal w trzech :).

Rodziny się nawet posypały, bliscy przestali trzymać kontakty, pogoń za monetą, kariera itd.
Sławek D.:
(...) Wałęsa (...) Ten gamoń nie potrafił kręcićnawet śrubokrętem co wypomniał mu śp. Miodowicz podczas telewizyjnej debaty
Słuchając tego człowieka, nawet nie znając faktów z jego życia, tych domniemanych i jawnych to można i tak wysnuć wnioski, że po prostu coś kręci, mąci, z czasem potwierdzi coś jak już to nie ma większego znaczenia, kogoś chyba jeszcze kryje. Nie wiadomo.
Ale jak gada, "nie o take Polske walczyłem", ta jego "odwaga" i obecny "bój o wolność i demokrację"... śmiech na sali. Może jak Martin Schultz czy Angela Merkel lub inny święty z Brukseli motorówką go podrzuci i wysadzi na Czerniakowie, przeskoczy jakiś mur na Wiejskiej, może wtedy coś się zmieni? Pokaże swój dawny pazur? ;)

A zupełnie poważnie, niech on sobie tam dorabia na wykładach na promach wycieczkowych jakim to on jest "architektem demokracji", co najwyżej bajerzy turystów z zagranicy dających mu zarobić "eurami", by posłuchać legendarnego prelegenta - noblisty. Ale niech się po prostu schowa i nie bierze udziału w życiu publicznym, bez kompromitacji.Ten post został edytowany przez Autora dnia 24.08.17 o godzinie 09:53
Sławek D.

Sławek D. JESTEM a PRAWDA JEST
PORZĄDKIEM, SŁOWO
JEJ ORĘŻEM

Temat: Refleksyjnie

Dominik K.:
Ja niestety, a może i "stety", nie mam nawet fizycznej możliwości pamiętania tych czasów ponieważ jestem urodzony w Stanie Wojennym. Wychowałem się w rodzinie z tradycjami w duchu poszanowania wartości rodzinnych. Zdecydowana większość mojej rodziny była antykomunistyczna, paru krewnych otarło się o przynależność do partii, oczywiście tego nie wiem i nie pamiętam, ale mogę powiedzieć, że wśród nich nie był nikt jakoś szczególnie zdeklarowany jako ideologiczny wojownik o "front socjalistycznej Polski". W czasie bliskim Okrągłego Stołu wszyscy byli zgodni, że system musi upaść.
Mógłbym napisać, że masz czego żałować, choć teraz masz świat w swoich dłoniach:)
Retrospektywnie, w oparciu o to jak porównuję czas przeszły z teraźniejszym to, mogę napisać że niewiele się zmieniło poza jednym. Ludzie są gorsi niż wtedy. Równie dobrze mogłeś się bawić z obcymi jak i przyjaciółmi. Rodziny nie wymieniam poza zdjęciami bo problemy były dokładnie te same co obecnie. Jedno natomiast było niepodważalne. Nikt z tubylców nie traktował Ciebie jak wroga a tym bardziej w miejscu pracy. Jeśli do tego potrafiłeś po pracy wypić kieliszek wódki lub piwo a do tego bawić się jak inni, byłeś swój. Nie było również problemu by zarobić na własne potrzeby a gdy nie spodobał Ci się kierownik to w innej pracy witany byłeś z otwartymi ramionami jeśli potrafiłeś dopasować się do reszty. Drapieżność, to określenie które weszło do użycia z końcem lat 90tych. System musiał jednak upaść gdy fachowców zastąpiono oszołomstwem a ekonomia była językiem który tubylcy odbierali jak czarodziejskie zaklęcia tylko dlatego że każdy był najedzony i nie musiał poświęcać codziennie połowy dnia by zarobić na papu.
Nie wiem czy zwróciłeś uwagę na amerykańskie filmy kręcone w latach 70. Wszystko jest beautiful i nikt nie pracuje tylko się bawi, tak jakby manna z nieba obsypała zachód przy rosnącym bezrobociu i brakiem perspektyw na przyszłość poza wojną

To prawda, trochę ten obyczaj zniszczył supermarketowy styl życia. Takie szpanerstwo, że w końcu "ja to mam, kupiłem sobie i patrz, zesraj się z zazdrości". Nastąpiła totalna "makdonaldyzacja" życia i wszystko, praktycznie każdy aspekt życia stał się "towarem" i dobrem konsumpcyjnym. Nawet założenie rodziny to towar, bo to większe zaufanie, szacunek społeczny, lepsza szansa na awans i parę lepszych wpisów do życiorysu. Sytuację tę podsycają najnowsze zdobycze internetu zwane jako "Social Media". Nastąpiła niepokojąca laicyzacja, dewaluacja wartości - już nawet pieniądz jej nie ma, bo są pożyczki, chwilówki, kredyty. Robienie ze wszystkiego "reality show", udawanie gwiazdorskiego życia stało się powszechne. Ludzie przestali mieć czas - podstawowe narzędzie pracy. Do tego stopnia zaczęło brakować czasu, że nawet pojawili się spece od "zarządzania czasem", co jest trochę dziwne, bo ludzkość nie ma wpływu na czwarty wymiar, operuje nadal w trzech :).

Rodziny się nawet posypały, bliscy przestali trzymać kontakty, pogoń za monetą, kariera itd.

Kontakt z kolegami kończy się gdy czas na rozrywkę pochłania codzienna proza związana z życiem rodzinnym. To naturalna kolej rzeczy a jeśli pragnąc zrealizować marzenia, praca pochłania nas coraz bardziej, o upływającym czasie informują nas dzieci. Dopiero nie tak dawno przewijałeś pieluchę a teraz martwisz się jak smykowi poszła matura:)
To jedna strona medalu. Drugą jest uświadomienie sobie jak bardzo stajemy się zależni od innych i jak mało mamy prawdziwych przyjaciół we własnym gronie. To cena sukcesu który płacimi na drabinie społecznego awansu a potem... niewiele możemy zrobić będąc w kręgu koleżeńsko-zawodowych układów. Polityka w tej perspektywie zależności niewiele znaczy. Każdy ciągnie w swoją stronę
Słuchając tego człowieka, nawet nie znając faktów z jego życia, tych domniemanych i jawnych to można i tak wysnuć wnioski, że po prostu coś kręci, mąci, z czasem potwierdzi coś jak już to nie ma większego znaczenia, kogoś chyba jeszcze kryje. Nie wiadomo.
Ale jak gada, "nie o take Polske walczyłem", ta jego "odwaga" i obecny "bój o wolność i demokrację"... śmiech na sali. Może jak Martin Schultz czy Angela Merkel lub inny święty z Brukseli motorówką go podrzuci i wysadzi na Czerniakowie, przeskoczy jakiś mur na Wiejskiej, może wtedy coś się zmieni? Pokaże swój dawny pazur? ;)
W rozmowie na terenie stoczni sam się przyznał za ile gotowy jest rozwalić ten socjalistyczny układ. Jeden milion dolarów wypłacony później przez AIFe jako zapłata za film który miał dopiero powstać. Nie o to mam jednak do niego żal.
Gdy był internowany, podczas telefonicznej rozmowy z niezidentyfikowanym wówczas pracownikiem WSI, wydał wyrok na górników z kopalni " Wujek" wyrażając zgodę na użycie wojskowych środków pobudzających. Gdy to się stało, na balkonie kopalni Piast była obecna sp. B.Blida zaś kierownikiem sekcji filmowej rejestrującej zdarzenie, senator K.Kutz. Ten sam który wykonał ostatni telefon do wspomnianej kobiety oraz ten sam za czasów którego, gdy był dyrektorem ośrodka telewozyjnego w Krakowie, zaginął "bezpowrotnie" film rejestrujący telefoniczną rozmowę Wałęsy z oficerem.
Skojarz teraz te fakty i przypomnij sobie Unijne hasło: Kapitał ludzki
A zupełnie poważnie, niech on sobie tam dorabia na wykładach na promach wycieczkowych jakim to on jest "architektem demokracji", co najwyżej bajerzy turystów z zagranicy dających mu zarobić "eurami", by posłuchać legendarnego prelegenta - noblisty. Ale niech się po prostu schowa i nie bierze udziału w życiu publicznym, bez kompromitacji.
Na razie głośno tylko o nim. A co z Kalębą pełniącym funkcje pierwszego sekretarza PZPR w stoczni im. Lenina i kto dawał im prochy. Dziewięciu iluminackich dupków czy tylko ośmiu bo jeden opuścił krzesło na wezwanie?
Tak na marginesie to czy p. Macierewicz też nie należy do tego stowarzyszenia jako lokaj?
Dominik K.

Dominik K. designer & developer

Temat: Refleksyjnie

Lata '80 to w kwestii politycznej strasznie trudny i skomplikowany temat, szczególnie dla tych którzy w latach '80 się urodzili, nie wspominając o tych co przyszli na świat w '90 XX wieku. A dla tych którzy urodzili się w nowym Millenium i zaczną bliżej się interesować polityką prędzej chyba ogarną Teorię Względności na fizyce przed maturą niż historię Polski 1980-89.

Pytania, które stawiasz, nie potrafię Ci nawet na nie odpowiedzieć, bo nie znam tych faktów, nie mam wiedzy i przede wszystkim tła, na którym mógłbym wyrobić sobie światopogląd, a następnie w pełni świadomie i refleksyjnie, uczciwie na nie odpowiedzieć.

Pewnie zaśmierdzę komunałem, ale jak czytam, analizuje niektóre wydarzenia, osoby, fakty, sytuację z tego okresu, porównuję do obecnych to czuję głęboką potrzebę "wyczyszczenia" naszego parlamentu np. nowym pokoleniem, nieskażonym starymi układami i tematami przed i po Okrągłym Stole. Wiem, że to utopijne myślenie, może i nawet idiotyczne, jednakże to rosnące stężenie emocjonalnego dzielenia środowisk staje się cholernie nieznośne. Nawet Solidarność jest dzielona, dwie imprezy upamiętniające wydarzenia 31 Sierpnia '80, zaraz będą dwie imprezy 4 czerwca '89, potem kolejno 15 sierpnia 1920, następnie 1 września '39, 8 maja '45, pewnie dojdzie jeszcze 9 maja '45... - to już przestaje być śmieszne. Końca nie widać i jakoś dobrych chęci ze strony polityków czy osób aktywnych publicznie w życiu politycznym.
Sławek D.

Sławek D. JESTEM a PRAWDA JEST
PORZĄDKIEM, SŁOWO
JEJ ORĘŻEM

Temat: Refleksyjnie

PTASZKI W KLATCE


"Czegóż płaczesz? - staremu mówił czyżyk młody -

Masz teraz lepsze w klatce niż w polu wygody".

"Tyś w niej zrodzon - rzekł stary - przeto ci wybaczę;

Jam był wolny, dziś w klatce - i dlatego płaczę".

Ja też nie rozumiałem historii międzywojennej oraz tego, dlaszego system stworzony dla ludzi wykształcił grupę która tylko chciała nimi rządzić i żyć ich kosztem. Problem z każdym systemem jest taki by umieć się w nim ustawić a świadomość posiadania staje się granicą która oddziela nas od innych. Tak było i tak jest. Czy będzie.., niewiem. Na pewno jednak nasze postawy podobne są do tych z okresu powstań, wojny czy PRL. Piszę tak, ponieważ kolejny raz otrzymałem wiadomość o treści:
GoldenLineSławek
Ostrzeżenie przed możliwością zablokowania dostępu do grupy A ja uważam że...
GoldenLine.pl do mnie
wczoraj 08:32

Witaj,

Twoje wypowiedzi w grupie A ja uważam że... zostały zgłoszone przez wiele osób jako nadużycie. W związku z tym, prosimy o zwrócenie szczególnej uwagi na sposób formułowania swoich wypowiedzi oraz przestrzeganie regulaminu GoldenLine.

Kolejne zgłoszenia Twoich wypowiedzi mogą skutkować blokadą możliwości wypowiadania się na tym forum.

Pozdrawiamy,
Zespół GoldenLine.pl"

Dawniej, do drzwi zapukaliby smutni panowie w czarnych, skórzanych płaszczach. Dziś pozbawia się takich delikwentów na których są skargi czy podobne doniesienia, możliwości pracy, później rodziny a potem mieszkania. Tak działa dzisiejszy system dzięki życzliwym ludziom. Mam otwarte wypowiedzi dlatego postaraj się odpowiedzieć sobie, dlaczego jedni wybierają uczciwą choć powolną drogę pracy i egzystencji a inni chcą na ich pracy zbijać majątek a gdy nie są w stanie im dorównać, uciekają się do perfidnych pomówień oraz wszelkich działań by takiego delikwenta wyeliminować z życia społecznego. I wiesz co? To najgorsza grupa społeczna których egzystencję tłumaczy konformizm związany z władzą i nadzieja nagrody za taką działalność. Problem w tym, że to bez mała połowa bezimiennego społeczeństwa. Nie słyszałeś pewnie też o biletach bez powrotu dla ideowych członków solidarności. Dla nich brakło miejsca wśród ustawionych już kolegów gdy wyszło na jaw, że chodzi jedynie o dostęp do kasy a nie o realizację 21 postulatów. Faktycznie było ich 22 ale czy to istotne jeśli dziś młodych ludzi uczy się nowych bajek?
Dominik K.

Dominik K. designer & developer

Temat: Refleksyjnie

Masz chyba Sławku pecha jakiegoś, że przyciągasz takie rzeczy, pamiętam działania jakiegoś pseudo mnicha buddyjskiego, który szkalował na twój temat po ludziach w prywatnych wiadomościach i zakładał jakieś wulgarne profile mające Ciebie oczernić, zapraszając ludzi do kontaktów.

Swoją drogą, problem zwalczony?

Myślę, że jest dużo racji w tym co piszesz, mianowicie chęć błyśnięcia przez ludzi, obnażaniem i noszeniem się nurtem światopoglądowym, myśleniem "mainstreamowym", który odzwierciedla którąś z linii politycznych, w celu pewnie osiągnięcia jakiś tam korzyści. Niekoniecznie majątkowych, ale może choćby dla uznania i otwarcia "bramki" na ocean możliwości. Nie wiem, moje osobiste hipotezy.

Strasznie mnie drażni to "znarkotyzowanie" polityczne, sytuacje kiedy środowiska artystyczne i naukowe bardzo angażują się w agitacje polityczną, taką dwubiegunową , szczególnie w momencie kampanii wyborczych. Wystąpienia Meryl Streep popierającej Hilary Clinton czy Tomasza Karolaka zachęcającego do głosowania na Bronisława Komorowskiego - były to żałosne monodramaty. Nie wiem co tam Meryl chciała ugrać, sądzę, że wiele nie musiała to marka w sama w sobie, Karolak pewnie przedłużenie sponsoringu Orlenu na jego teatr - jego słynne "dosyć międolenia". Celowo wybrałem te przykłady, bo oba nieskuteczne jak się podczas wyników wyborczych okazało.

Odnoszę wrażenie, że bycie już takim światopoglądowo uczciwym i zrównoważonym nie jest fajne, nawet już potępiane, bo to zapewne postawa bezsensowna i niekorzystna. Popiera się najbardziej "krzykactwo", lewe albo prawe. I co ciekawe, towar straszak, czyli "mowa nienawiści" albo "hate speech", każda ze stron własną definicje tego oraz instrumenty jak z tym walczyć. To tak a propos nieprzyjemności, które Cię spotykają, pewnie uderzasz w czułe punkty.
Sławek D.

Sławek D. JESTEM a PRAWDA JEST
PORZĄDKIEM, SŁOWO
JEJ ORĘŻEM

Temat: Refleksyjnie

To bardzo fajnie mieć przyjaciół, ludzi którzy bezintetesownie potrafią wymieniać się doświadczeniem czy choćby pomóc człowiekowi w sposób jaki potrafią nie żądając nic w zamian. Dziś to rzadki skarb a tu na GL sami bardzo szybko doświadczamy kto jaką maskę przybiera w grupowych rozmowach. Mnich o którm wspomniałeś jest już historią a działania które wtedy prowadził obróciły się przeciwko niemu. Z osoby kulturalnej o dużym potencjale intelektualnym oraz wiedzy ścisłej, został zapamiętany jako napastliwy troll z bardzo rozchwianym nastrojem emocjonalnym. Być może to wina poszukiwań prawdy nie tylko przez filozofię czy fizykę ale również ciemne strony tego co inni nazywają metafizyką. Nie ukierunkowany nadmiar wiedzy szkodzi gdy nie potrafimy tego wykorzystać i tu leży sedno problemu przed którym stoi szeroko rozumiana Nauka. Pewnie gdybym miał rodzinę, dom i oficjalnie znanych przyjaciół, takie działania przyniosłyby zamierzony skutek. Problem w tym, że nie muszę zakładać maski i udawać kogoś kim nie jestem a skoro od początku mojej bytności na GL towarzyszyła mi szczerość wypowiedzi, to nie muszę ich też ukrywać przed innymi. W końcu nie mam żadnego powodu by kłamać a skoro tematy które poruszam dotyczą nas wszystkich, swoje działanie traktuję in plus a nie jako minus, odsłaniając przed innymi to co było dotąd dla nich ukryte. Być może właśnie to jest powodem dla którego ktoś bezimienny, naśladuje poczynania buddyjskiego mnicha zaś słowa oraz przywoływane przezemnie przykłady w prowadzonych rozmowach odsłaniają książkową wiedzę kouczów którzy dotąd na jej podstawie robili niezłą kasę robiąc wodę z mózgu młodem adeptom wszelakich szkoleń. Sam dobrze wiesz czym różni się wiedza którą posiadasz od tej sprzedawanej na kursach czy kolejnych podręcznikach obsługi programu graficznego. Mając szerokie doświadczenie poparte wiedzą którą ciągle zdobywasz też dojdziesz do stwierdzenia, że nie sztuką być najlepszym. Sztuką jest się utrzymać wśród najlepszych. I to chyba będzie najlepszym podsumowaniem wszystkich działań związanych z szeroko pojętą sztuką na finansowej płaszczyźnie zysków, które od wieków kształtuje polityczny mecenat:)
Co do celności, to oczy już nie te, ale był czas gdy taniej dla mnie było zdobyć papierosy na strzelnicy niż kupić je w sklepie :)
Dominik K.

Dominik K. designer & developer

Temat: Refleksyjnie

Sławek D.:
(...) przywoływane przeze mnie przykładyw prowadzonych rozmowach odsłaniają książkową wiedzę kouczów którzy dotąd na jej podstawie robili niezłą kasę robiąc wodę z mózgu młodem adeptom wszelakich szkoleń. Sam dobrze wiesz czym różni się wiedza którą posiadasz od tej sprzedawanej na kursach czy kolejnych podręcznikach obsługi programu graficznego.
Tak, te zjawiska np "wykładów motywacyjnych" są dla mnie głęboką abstrakcją jeśli chodzi o zrozumienie fenomenu. Sądzę, że to ma taki sens jak działanie heroiny na układ nerwowy człowieka, który daje przyjemność bez naturalnych stymulantów i zaspokaja to chemia. A jak się okazuje można na tym nieźle zarobić, zyskać sławę, nawet odrodzić się jak "fenix z popiołów" ;).

A przykład bliższy nam z doświadczeń, czyli np programy graficzne, cóż można rzec więcej kiedy to paradygmaty wręcz - praktyka, praktyka, jeszcze raz praktyka, operacje na "żywym organizmie". Tu rzadkością są kursy, które dawkę takiej wiedzy warsztatowej a nie tylko mechanicznej.

Ale jakoś tak się porobiło, że szkolenia, zapisywanie się na nie to jakiś przymus, niczym taka obowiązkowa hospitalizacja i rutynowe badania. Wiele ludzi mnie namawiało na to bym się zabrał za coś takiego, ale uważam, że nie mógłbym brać pieniędzy, "monetyzować" rady, które ode mnie nie wymagają dzielenia specjalistyczną wiedzą ani żadną własną, opracowaną filozofią życiową, bo z reguły na tych szkoleniach to tzw "no-brain'aki", "oczywiste oczywistości", opakowane po prostu inaczej. Zdecydowana większość tych ludzi jest tak jak napisałeś, po prostu przeczytali nieco bardziej "butikowe" książki, na które normalny zjadacz chleba nie ma czasu przez nie się przebić, tak na serio ze zrozumieniem żeby coś z tego wyciągnąć dla siebie i własnego życia. tym bardziej w ogóle docierać do takich pozycji.Ten post został edytowany przez Autora dnia 07.09.17 o godzinie 11:22
Sławek D.

Sławek D. JESTEM a PRAWDA JEST
PORZĄDKIEM, SŁOWO
JEJ ORĘŻEM

Temat: Refleksyjnie

Dominik K.:

Tak, te zjawiska np "wykładów motywacyjnych" są dla mnie głęboką abstrakcją jeśli chodzi o zrozumienie fenomenu. Sądzę, że to ma taki sens jak działanie heroiny na układ nerwowy człowieka, który daje przyjemność bez naturalnych stymulantów i zaspokaja to chemia. A jak się okazuje można na tym nieźle zarobić, zyskać sławę, nawet odrodzić się jak "fenix z popiołów" ;).

A przykład bliższy nam z doświadczeń, czyli np programy graficzne, cóż można rzec więcej kiedy to paradygmaty wręcz - praktyka, praktyka, jeszcze raz praktyka, operacje na "żywym organizmie". Tu rzadkością są kursy, które dawkę takiej wiedzy warsztatowej a nie tylko mechanicznej.

Ale jakoś tak się porobiło, że szkolenia, zapisywanie się na nie to jakiś przymus, niczym taka obowiązkowa hospitalizacja i rutynowe badania. Wiele ludzi mnie namawiało na to bym się zabrał za coś takiego, ale uważam, że nie mógłbym brać pieniędzy, "monetyzować" rady, które ode mnie nie wymagają dzielenia specjalistyczną wiedzą ani żadną własną, opracowaną filozofią życiową, bo z reguły na tych szkoleniach to tzw "no-brain'aki", "oczywiste oczywistości", opakowane po prostu inaczej. Zdecydowana większość tych ludzi jest tak jak napisałeś, po prostu przeczytali nieco bardziej "butikowe" książki, na które normalny zjadacz chleba nie ma czasu przez nie się przebić, tak na serio ze zrozumieniem żeby coś z tego wyciągnąć dla siebie i własnego życia. tym bardziej w ogóle docierać do takich pozycji.

Cóż, celem życia jest przeżyć je szczęśliwie i zdobyć takie umiejętności które pozwolą nam przeżyć je ponownie. Cywilizacja jak dotąd, nie wykształciła nowych, lepszych form rozwoju lecz zawsze prowadzi do miejsca w którym zaczynamy rezygnować z cech pozwalających na dalszy, kreatywny rozwój zastępując go narzędziami które pozwalają żyć w lenistwie.
Jeśli w dodatku z braku idealnych wzorców postępowania, powielamy jedynie to, co jest wygodne w tym stadium rozwoju to, po pewnym czasie musi dojść do konfliktu pomiędzy subiektywną oceną zdarzeń a otaczającą rzeczywistością. Technokracja wymaga zupełnie innych cech postępowania niż praca u podstaw. Problem w tym że goniąc uciekający czas, obijamy się pomiędzy Orwrllem a Huxlejem zaś sprzeczając się o wzajemne racje zapominamy o tym, co jest najważniejsze. Forma politycznego systemu jest w tym wypadku nie istotna tylko dlatego, że każdy jest dobry jeśli potrafimy się w nim odpowiednio ustawić. Jedynie cykliczność zachodzących zmian wraz z wiekiem w jakim następują, skłaniają nas do refleksji, że coś idzie nie tak jak byśmy chcieli.
Skoro łatwizna w zdobywaniu umiejętności oparta jest w głównej mierze na empirycznym doświadczeniu innych, to może pora na kwerendę zawodowej wiedzy i oddzielenie od fachowców zwykłych cwaniaków którzy swoją egzystencję opierają jedynie na sofistyce koleżeńskich układów. Prekursorom należy się szacunek zaś branie pieniędzy za czyjeś intelektualne rozwiązania pozwalające na lepsze wykorzystanie narzędzi lub nowe układy graficzne należałoby nazwać prxestępstwem, jeśli pomijany jest ojciec pierwowzoru na bazie którego powstał kolejny projekt.
Myślę nawet że konieczny staje się obowiązek bezwzględnego podpisywana utworów graficznych nazwiskiem autora, bez względu czy jest to opakowanie czy ulotka w miejscu widocznym dla odbiorcy. Krytykom śmiało możemy powiedzieć: sprawdzam; jeśli w wypowiedzianej litani subiektywnej oceny nie pokażą jak to zrobić. Osobiście mam dość bezmyślnych doradców zawodowych, teatralnych krytyków czy recenzentów grafik, jeśli nie są wstanie zrobić lepszej pracy od tej którą krytykują. Myślę że pora zrobić z tym porządek
Sławek D.

Sławek D. JESTEM a PRAWDA JEST
PORZĄDKIEM, SŁOWO
JEJ ORĘŻEM

Temat: Refleksyjnie

MILIARD NA SMOLEŃSKU !
MEDIA O TYM MILCZĄ !!!
Autor Magdalena Derucka
Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że katastrofa smoleńska - oprócz znanym wszystkim konsekwencji polityczno - społecznych – miała również bardzo poważne skutki finansowe. Śmierć ówczesnego prezesa NBP Sławomira Skrzypka, obsadzenie jego stanowiska w ekspresowym tempie Markiem Belką oraz naciski Jana Vincenta Rostowskiego i Donalda Tuska spowodowały, że w ciągu kilku kolejnych lat wytransferowano z Polski na konta Międzynarodowego Funduszu Walutowego równowartość miliarda złotych. Wczesną wiosną 2010 roku, ówczesny prezes NBP Sławomir Skrzypek uznał, że nasz kraj nie potrzebuje już potencjalnego wsparcia Międzynarodowego Funduszu Walutowego w postaci możliwości korzystania z elastycznej linii kredytowej. Tym bardziej, że za sam dostęp do tej linii Polska musiała płacić grube pieniądze i nigdy z niej nie korzystała. Odmiennego zdania byli premier Donald Tusk oraz minister finansów Jan Vincent Rostowski, ale to do prezesa NBP należała ostateczna decyzja. 10 kwietnia 2010 roku Skrzypek ginie w katastrofie pod Smoleńskiem. Platforma do spółki z pełniącym obowiązki prezydenta Komorowskim w pośpiechu powołują na stanowisko szefa NBP Marka Belkę. Jego pierwsządecyzją było… przedłużenie linii kredytowej w MFW.
MFW I JEJ FLEXIBLE CREDIT LINE
Jednym z narzędzi finansowej stabilności według bankierów z Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) miała być tzw. elastyczna linia kredytowa (ang. Flexible Credit Line),która daje dostęp do tajemniczych jednostek rozliczeniowych o nazwie „SDR”(rzekomo wymienialnych na dolary). Co ciekawe - umowy o dostęp do tego typu linii podpisały jedynie trzy państwa na świecie. Były to Kolumbia, Meksyk, a od 2009 roku także i Polska. Problem w tym, że podpisanie takiej umowy wiązało się również z przelaniem na konta MFW realnych pieniędzy. Za roczny dostęp do linii (2009-2010) Polska musiała przelać na konta MFW równowartość ok. 182 mln zł.
SKRZYPEK NIE CHCE LINII - TUSK Z ROSTOWSKIM CHCĄ
W marcu 2010 roku, ówczesny prezes NBP Sławomir Skrzypek uznał, że sytuacja polskiej gospodarki i systemu finansowego jest na tyle dobra, że nasz kraj nie potrzebuje już potencjalnego wsparcia MFW w postaci możliwości korzystania z elastycznej linii kredytowej. Oficjalne dane NBP mówiły, że na koniec lutego 2010 stan polskich aktywów rezerwowych liczonych wyniósł ponad 62,6 mld euro. Z kolei w komunikacie opublikowanym 5 marca NBP potwierdził, że „Polska ma wysoki poziom rezerw walutowych. Rezerwy te są gwarantem bezpieczeństwa finansowego naszego kraju w relacjach zewnętrznych”. Zupełnie odmiennego zdania byli premier Donald Tusk oraz minister finansów Jacek Rostowski, którzy bardzo mocno naciskali na to, aby Polska przedłużyła umowę z MFW dotyczącą linii kredytowej. Na początku kwietnia premier na jednej z konferencji powiedział: „Podtrzymanie elastycznej linii kredytowej byłoby zabezpieczeniem dla Polski na wszelki wypadek. Rację mają ci, którzy mówią, że dziś nam już tego nie potrzeba, ale widząc, co się dzieje w niektórych państwach Unii Europejskiej, być może takie zabezpieczenie lepiej byłoby mieć.”
SMOLEŃSKA ZMIANA
10 kwietnia 2010 Sławomir Skrzypek ginie w katastrofie rządowego Tu-154M pod Smoleńskiem. Pełniącym obowiązki prezesa NBP został jego dotychczasowy pierwszy wiceprezes - Piotr Wesołek. Mimo śmierci Skrzypka, zarówno Wesołek jak i cały zarząd NBP podtrzymują stanowisko zgodnie, z którym elastyczna linia kredytowa z MFW jest nam niepotrzebna. W oficjalnym komunikacie NBP możemy przeczytać, iż „nie jest zasadne ponowne ubieganie się przez Polskę o udostępnienie przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy Elastycznej Linii Kredytowej”. W miesiąc po katastrofie smoleńskiej, pełniący obowiązki prezydenta RP - Bronisław Komorowski obwieszcza, iż chciałby aby nowy prezes NBP został wybrany jeszcze przed przyspieszonymi wyborami prezydenckimi zaplanowanymi na czerwiec (prezes NBP zgodnie z konstytucją jest powoływany bezwzględną większością głosów przez Sejm na wniosek prezydenta). Ówczesny marszałek Sejmu stwierdził, że „przeprowadzi konsultacje, by wyłonić odpowiednią kandydaturę na nowego prezesa NBP”. Kilka dni później p.o. prezydenta RP ogłosił, że jego kandydatem jest Marek Belka. Głosowanie nad jego kandydaturą miało miejsce 10 czerwca 2010. Głosami PO oraz SLD Marek Belka został wybrany na prezesa NBP jako kandydat marszałka Sejmu, który wówczas pełnił obowiązki głowy państwa.
NOWY PREZES - NOWA LINIA - NOWE KOSZTY
Wyraźny pośpiech w sprawie obsadzenia stanowiska prezesa NBP jeszcze przed wyborem nowego prezydenta RP wyjaśnił się kilka dni później. 15 czerwca 2010 r. (na 5 dni przed I turą wyborów prezydenckich) jedną z pierwszych decyzji Marka Belki było podpisanie wniosku o przedłużenie linii kredytowej w MFW. Już dzień później MFW oficjalnie przyjął wniosek Polski i jednocześnie zasygnalizował, że rozpatrzy go pozytywnie. Formalności stało się zadość 2 lipca 2010, kiedy to umowa o dostępie do elastycznej linii kredytowej została podpisana. Tym samym Tusk z Rostowskim (a może ktoś jeszcze) ostatecznie osiągnęli swój cel. Kilka miesięcy później - w styczniu 2011 r. - Polska złożyła wniosek o wydłużenie o dwa lata okresu obowiązywania elastycznej linii kredytowej. MFW wyraziłna to zgodę i wziął za to równowartość ok. 340 mln zł (107 mln USD). To samo miało miejsce w 2012, kiedy umowa została przedłużona o kolejne 2 lata (w zamian na konta MFW poleciało 110 mln USD, czy ok. 350 mln zł). Nie tak dawno rządzący naszym krajem po raz kolejny zawnioskowali o dostęp do linii kredytowej MFW. Koszt do końca 2015 roku wyniósł ok. 69 mln USD (ok. 255 mln zł). Łączne koszty funkcjonowania dostępu do „Flexible Credit Line” za lata 2010-2015 to równowartość około miliarda zł! Mimo tak wysokich kosztów nasz kraj nie skorzystał z elastycznej linii kredytowej ani razu. Powstaje zatem pytanie o zasadność podejmowanych przez Marka Belkę decyzji. Czy chodziło o bezpieczeństwo finansowe Polski czy też międzynarodowych banksterów "


Źródło: http://niepoprawni.pl/blog/aleszumm/zagarneli-miliard-...

Temat: Refleksyjnie

Wydaje mi się, że w nas powinno zajść najwięcej zmian, żeby nie ważne co się dzieje, dążyć do lepszego.

Następna dyskusja:

Phil Manzanera- rockowo, ja...




Wyślij zaproszenie do