Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Sienkiewicz w kręgu filmowym

Wywiad z Jerzym Hoffmanem na temat zbieżności "Bitwy warszawskiej 1920" i Trylogii:

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80276,1033819...
Kamila Zaborowska

Kamila Zaborowska Kto nie ma odwagi do
marzeń, nie będzie
miał siły do walk...

Temat: Sienkiewicz w kręgu filmowym

Adrianna Adamek:
Wywiad z Jerzym Hoffmanem na temat zbieżności "Bitwy warszawskiej 1920" i Trylogii:

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80276,1033819...

Jak nowa rola Bohuna?
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Sienkiewicz w kręgu filmowym

Kamila Zaborowska:

Jak nowa rola Bohuna?

No właśnie - to właśnie Bohun w roku 1920. Odnoszę wrażenie, że rola została specjalnie napisana w kontekście tamtej postaci.
Andrzej A.

Andrzej A. pośrednik, Agencja
Nieruchomości

Temat: Sienkiewicz w kręgu filmowym

Adrianna Adamek:
>
No właśnie - to właśnie Bohun w roku 1920. Odnoszę wrażenie, że rola została specjalnie napisana w kontekście tamtej postaci.

Jeszcze nie widziałem, ale podejrzewam, że to bardzo możliwe. W stylu Hoffmana.
Andrzej A.

Andrzej A. pośrednik, Agencja
Nieruchomości

Temat: Sienkiewicz w kręgu filmowym

O Bitwie warszawskiej można coraz więcej przeczytać. Sporo niechętnych głosów. Jak zwykle.
NP.:
http://histmag.org/?id=5967

„Bitwa warszawska 1920” - reż. Jerzy Hoffman

2011-10-09 23:00 Sebastian Adamkiewicz

"O bitwie warszawskiej Jerzy Hoffman mógł opowiedzieć na dwa sposoby: albo stworzyć wielki film batalistyczny z mocną podbudową historyczną, albo pójść w sienkiewiczowską romantyczną opowieść, do której tłem będą wydarzenia z 1920 roku. Wybrał tę drugą drogę. Zawiódł historyków i recenzentów, ale może przekonał widza?
Opadł już pierwszy recenzencki kurz związany z filmem „Bitwa warszawska 1920”. Większość komentatorów nie pozostawiła na Hoffmanie suchej nitki snując bardziej lub mniej zasadne zarzuty. Jedynie Jacek Rakowiecki, redaktor naczelny miesięcznika „Film”, naraził się środowisku pisząc w komentarzu dla Newsweeka, że film mu się podobał. O dziwo był być może najbliżej odczuć przeciętnego widza.
Po prostu rozrywka

„Bitwa warszawska 1920” jest z pewnością filmem efektownym, żeby nie powiedzieć efekciarskim. Począwszy od techniki 3D aż po łzy Nataszy Urbańskiej nie jest nakierowany na to, by być lekcją historii. Jest raczej rozrywką, dla której historia jest jedynie tłem. Hoffman nie ma więc ambicji pedagogicznych, nie chce też być Krzysztofem Kieślowskim kina historycznego. Tworzy klasyczny film rozrywkowy odarty z wszelkich wyższych celów. Dotychczasowe recenzje „Bitwy warszawskiej 1920” należy więc traktować jako rozważania nad tym, jaki film chcieliby zobaczyć recenzenci, a nie nad tym, jaki jest ten wyreżyserowany przez Hoffmana.

Można więc było domagać się od reżysera, aby stworzył wielki batalistyczny film o mocnej podbudowie historycznej, gdzie ukazałby złożoność sytuacji w Polsce, walkę stronnictw i wizji, batalię międzynarodową, czy wreszcie osobiste ambicje bohaterów wydarzeń. Okrasiłby to zaś efektownymi i epickimi scenami walki, których nie powstydziłby się „O jeden most za daleko” w reżyserii Richarda Attenborough. Mógłby też powstać film przepełniony dylematami moralnymi, odpowiadający na problemy współczesności, w którym historia byłaby jedynie pretekstem do osobistej wypowiedzi twórcy na temat dzisiejszej rzeczywistości. Twórcy mieli możliwość stworzyć dzieło, które zaspokajałoby ambicje wszystkich ideologów, intelektualistów, myślicieli i interpretatorów przeszłości, dla których film jest jeszcze jedną możliwością na wyrażanie ich przekonań. Wszak cała wojna polsko-bolszewicka, a zwłaszcza jej kluczowa bitwa, dostarcza wystarczającego materiału, aby taki produkt powstał.

Jerzy Hoffman Fot. Grzegorz Kornijów / oktaryna.pl Na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 2.5 Polska Jeśli jednak wybieramy się do kina w poszukiwaniu takiego obrazu bitwy, to niemal pewne jest, że wyjdziemy z niego srogo zawiedzeni. „Bitwa warszawska 1920” jest jedynie prostą rozrywką ze wszelkimi wadami i zaletami tego typu produkcji. Wszelkie oczekiwania, że nauczy ona nas historii, będzie wielkim pomnikiem dla obrońców Ojczyzny, lub skutecznym płynem do ich odbrązowienia, odłożyć można ad Calendas Graecas. Film Jerzego Hoffmana, może co najwyżej wypełnić nam sobotnie popołudnie, nie pozostawiając po sobie nic, oprócz kilku zachwytów nad doskonalszymi zdjęciami Sławomira Idziaka, czy poprawionym bon motami i gagami, których w filmie jest mrowie. Reżyser chciał nam dać taki produkt i kwestią osobistej oceny jest opinia czy tego właśnie oczekujemy od kinematografii historycznej.
Sowieci z Mordoru

Jeśli weźmiemy pod uwagę powyższe uwagi dotyczące samej idei „Bitwy warszawskiej 1920”, to trudno mówić tu o jej warstwie historycznej (czego wszak można byłoby oczekiwać od portalu historycznego). Historię dostajemy tu w formie mocno uproszczonej, szczelnie spakowanej, pozbawionej wieloznaczności, przyjmującej charakter wręcz komiksowy. Przeszłość jest więc banalnie naiwna.

Dobro i zło w filmie jest wyraźnie zarysowane, co widać nie tylko w narracji, lecz także w charakterystyce postaci. Trudno wszak darzyć sympatią żołnierzy radzieckich, którzy wyglądają, jak gdyby dopiero co wyszli z tolkienowskiego Mordoru. Wyzute z ludzkich uczuć, brudne i obmierzłe stwory z czerwonymi gwiazdami na czapkach najeżdżają już nie tylko przedmurze chrześcijaństwa, ale wręcz pierwszą ostoję cywilizowanej Europy.

Być może i ta pierwsza barykada cywilizowanego świata upadłaby pod naporem bezwzględnych hord, gdyby nie jej przywódca – Józef Piłsudski (Daniel Olbrychski udowadnia, że laur najlepszego polskiego aktora wszech czasów należy mu się nieodwołalnie) – postać nieomal nienaganna, heros, geniusz wojenny i polityczny, bez którego cała ta europejska układanka, runęłaby jak domek z kart. Z taką wizją historii zaznajamia nas Hoffman i z taką pozostawia już do końca filmu. Naiwne i proste? Owszem, tylko czy w filmie rozrywkowym potrzebowaliśmy czegoś więcej?
W sidłach Sienkiewicza

Jeśli więc oceniać film Jerzego Hoffmana to jedynie z perspektywy jakości rozrywki jaką nam daje. Fascynaci „Trylogii” zauważą z pewnością, że fabuła filmu jest żywą kopią schematów konstruowanych przez Henryka Sienkiewicza. Kochająca się para, którą rozdzielają wichry historii, aby po wielu zwrotach akcji nastąpił cudowny powrót i tryumf miłości. Na tym samym konstrukcie zbudowana jest „Bitwa warszawska 1920”.

Jaki jest tego efekt? Z pewnością podobny do prób twórczości poetyckiej Sienkiewicza, czyli średni. Uczuciu głównych bohaterów: Jana Krynickiego (Borys Szyc – chyba najsłabsza jego filmowa kreacja) i Oli Raniewskiej (Natasza Urbańska – zbyt surowo, moim zdaniem, osądzona przez recenzentów), nie towarzyszą już takie emocje, jak związkom Jana Skrzetuskiego i Heleny Kurcewiczówny, Kmicica i Oleńki Billewiczówny czy nawet Michała Wołodyjowskiego i Baśki Jeziorkowskiej. Nawet „ten trzeci” (kapitan żandarmerii doskonale zagrany przez Jerzego Bończaka), który niczym adorator przybywający na Itakę, chce zdobyć postawioną w obliczu zaginięcia męża Olę, jest bardziej groteskowy niż straszny i bezwzględny.

Problem zarysowania postaci to zresztą jedna z głównych wad filmu Jerzego Hoffmana. Oprócz tego, że snują się po ekranie, nie można powiedzieć o nich nic więcej. Być może jedynym wyjątkiem jest fascynująca kreacja czekisty Bykowskiego, doskonale zagranego przez Adama Ferencego, która zarówno pod względem samych założeń postaci, jak i sposobu jej przedstawienia może się podobać nawet najbardziej wymagającemu widzowi.

Wadą fabularną też jest fakt, że cała historia miłosna głównych bohaterów nie jest – jak u Sienkiewicza – wpleciona w historię. Film wyraźnie dzieli się na dwie części: przygody Oli i Jana oraz bitwę warszawską. Co więcej, związek pomiędzy nimi jest nijaki. Bardziej wymagający widz zapytać nawet może o zasadność istnienia romantycznego wątku, tyle, że znów kluczem do rozwiązania tej zagadki będzie hasło „rozrywka”. Fabuła filmu jest więc, bo być musi, wydaje się zrozumiała i dość płynna, ale czy wzbudza jakiekolwiek emocje? Nie bardzo.
Siła obrazu

Jakiej rozrywki dostarcza nam więc „Bitwa warszawska 1920”? Z pewnością dla fanów ciekawostek kinematograficznych będzie nią technologia 3D. Przyznam szczerze, że dla mnie stanowi ona bardziej kwiatek do kożucha sztuki filmowej niż rewolucję, ale mimo to trójwymiar wygląda w tej produkcji całkiem ciekawie i nie odbiega estetycznie od tego, co prezentują filmy amerykańskie. Dzięki temu widz może cieszyć się smaczkami w postaci wyjeżdżającego z ekranu pociągu, butów lecących ze sceny w stronę kinowej widowni, latających oderwanych rąk itp., a więc klasycznych specjałów, które serwuje nam trójwymiarowe kino.

To zresztą zdjęcia są chyba najmocniejszą stroną tego dzieła. Talent i doświadczenie operatorskie Sławomira Idziaka połączone z niezłym i nienachalnym wykorzystywaniem efektów specjalnych dało pozytywny efekt, który przysparza wielu doznań estetycznych. Nie ma może w filmie sceny emocjonalnie porównywalnej do przybycia pielgrzymów na Jasną Górę, czy procesji eucharystycznej w czasie ostrzału klasztoru, ale wyróżnić można obronę cmentarza, śmierć ks. Ignacego Skorupki, „spacer” Oli Raniewskiej po okopie wypełnionym trupami czy ogłoszenie odezwy do narodu napisanej przez Wincentego Witosa (niewielka, ale ciekawa kreacja Andrzeja Strzeleckiego).

Niestety, zawodzą sceny batalistyczne. Oczywiście nie ma chyba w Polsce reżysera, który umiałby je zaaranżować w taki sposób, jak robi to Jerzy Hoffman, ale od twórcy tego formatu można wymagać więcej. Tymczasem widz oglądający „Bitwę warszawską 1920” z pewnością zatęskni za oblężeniem Kamieńca Podolskiego z „Pana Wołodyjowskiego”, rzewnie zapłacze nad bitwą pod Prostkami z „Potopu”, a w bladą rozpacz popadnie, jeśli przypomni sobie bitwę pod Grunwaldem z „Krzyżaków” w reżyserii Aleksandra Forda (zwłaszcza jeśli uświadomi sobie, że film ten powstał ponad pół wieku temu!).

Potyczki w omawianym filmie są przyprawione ogromną ilością brutalności i urozmaicone ciekawymi scenami kręconymi „z ręki”, ale nie wzbudzają emocji jakie powinny iść za starciem dwóch armii. Wyraźna jest pustka na ekranie, a polska armia wygląda na tak zdziesiątkowaną, że aż niewiarygodne wydaje się, iż mogła wygrać tę bitwę. Sposób pokazania batalii pod Warszawą wzbudzić może ogromny zawód. W natłoku romantycznej fabuły jedynie przemyka po ekranie i z tytułowej roli schodzi na drugi plan. Bitwa warszawska kończy się tak samo szybko i niespodziewanie, jak się zaczęła, a gdy już dowiadujemy się o naszym wielkim tryumfie, w głębi serca chcemy zapytać: ale to już? Całe szczęście smaczku scenom batalistycznym dodaje ciekawie ukazany wątek roli wywiadu i odczytania rosyjskich rozkazów.

Aby jednak nie pogrążać dzieła Jerzego Hoffmana w czarnej dziurze rozpaczy, należy podkreślić, że niesie on za sobą sporą dawkę niezłego humoru. Proszę nie uważać tej oceny za sarkazm z mojej strony. Dzięki humorowi film ogląda się lekko i z sympatią, a przy tym równoważy on patos, jaki mógłby wypływać z ekranu w przypadku tego typu produkcji.
Bitwa przegrana?

Jak więc podsumować „Bitwę warszawską 1920”? Jest to dla mnie zadanie o tyle trudne, że – podobnie jak duża część recenzentów – nie takiego filmu oczekiwałem. Sądziłem, że doczekam się polskiej „Bitwy o Anglię”, „Gettysburga”, „Midway”, czy „O jeden most za daleko”. Ba, nadal twierdzę, że bitwa warszawska na taki obraz zasługuje. Sam wolałbym, żeby polska kinematografia historyczna poszła krokiem wyznaczonym wcześniej przez „Wszystko co kocham” Jacka Borcucha, czy „Czarny czwartek” Antoniego Krauzego.

Takiego filmu jednak nie dostałem, bo inny był cel i założenia reżysera. Nie chciał on stworzyć filmu monograficznego, ukazującego bój o Warszawę w szerokim kontekście historycznym. Chciał postawić na rozrywkę, do której bitwa była jedynie pretekstem. Trudno więc konstruować zarzuty o niedokładności historyczne lub dywagować, czy reżyser powinien rozważać, czy na laur zwycięstwa zasługuje bardziej Piłsudski, czy Rozwadowski. Za niezbyt rozsądne można też uznać oskarżenie, że Hoffman za mało miejsca poświęcił w swoim filmie roli chłopów, robotników, czy Kaszubów. Po prostu nie o tym był ten film. Jeśli więc można podejmować dyskusję o podwalinach historyczno-intelektualnych, to z założeniami jakie przyjął sobie reżyser przed rozpoczęciem produkcji, a nie z tym, co w niej zawarł.

Co więc można powiedzieć o tym filmie? Po pierwsze nie jest on w żaden sposób lekcją historii i grzechem byłoby go tak traktować. Przeciętny widz nie dowie się o samej bitwie więcej niż z podręcznika do gimnazjum. Tym bardziej dziwi mnie masowe wysyłanie do kin młodzieży szkolnej. Po drugie, z pewnością uznać możemy, że choć Jerzy Hoffman jest fascynatem Sienkiewicza, to samym Sienkiewiczem nie jest i nie będzie. Szkoda tylko, że tak usilnie chce nim być. Po trzecie, możemy stwierdzić, że reżyser filmu potrafił go skonstruować na tyle sprawnie, że nie nudzi i chce się go oglądać nawet pomimo wad fabularnych i wskazanych w recenzji niedociągnięć.

„Bitwa warszawska 1920” stanowi więc niezłą rozrywkę, w sam raz na wypad do kina w sobotnie popołudnie. Film Jerzego Hoffmana nie jest bowiem tak zły jak widzą go niektórzy recenzenci, ale nie aż tak dobry jak można by było oczekiwać. I może właśnie te dwie ostatnie uwagi powodują, że przeciętny widz przyjmie tę produkcję z satysfakcją. Na film dla tych, którzy z bitwy warszawskiej chcieliby zrobić epicki utwór podejmujący problematykę moralno-ideologiczną, przyjdzie chyba jeszcze poczekać.:

Redakcja: Michał Przeperski
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Sienkiewicz w kręgu filmowym

Film widzi się w kontekście Sienkiewicza - w wywiadzie Małgorzaty Matuszewskiej z Jerzym Hoffmanem:

http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/wroclaw/jerzy-hof...

Sposób prowadzenia narracji wskazuje na Pana atencję dla twórczości Henryka Sienkiewicza. To on uczył Pana patriotyzmu, patrzenia na historię i polską rzeczywistość?

Niewątpliwie, nie ukrywam, że tak właśnie było.

Wciąż czyta Pan "Trylogię"?

Kiedy jestem zmęczony, zestresowany, chętnie do niej wracam.
Andrzej A.

Andrzej A. pośrednik, Agencja
Nieruchomości

Temat: Sienkiewicz w kręgu filmowym

Adrianna Adamek:

Wciąż czyta Pan "Trylogię"?

Kiedy jestem zmęczony, zestresowany, chętnie do niej wracam.

Też bym tak chciał:)
Kamila Zaborowska

Kamila Zaborowska Kto nie ma odwagi do
marzeń, nie będzie
miał siły do walk...

Temat: Sienkiewicz w kręgu filmowym

Byłam na "Bitwie warszawskiej". W kinie pełna sala. Film przyjmowany entuzjastycznie!
Domogarow w nowej roli wspaniały! Szkoda tylko, że rola niewielka:)
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Sienkiewicz w kręgu filmowym

Prawda. Niewielka, ale wyrazista, bez zastrzeżeń szlachetna, w ścisłym związku z rolą Bohuna.
Anna Katarzyna Zawadzka

Anna Katarzyna Zawadzka nauczyciel /
bibliotekarz,
Pedagogiczna
Biblioteka Wojewó...

Temat: Sienkiewicz w kręgu filmowym

Kamila Zaborowska:
Byłam na "Bitwie warszawskiej". W kinie pełna sala. Film przyjmowany entuzjastycznie!
Domogarow w nowej roli wspaniały! Szkoda tylko, że rola niewielka:)

Jeszcze nie byłam na filmie, bo nie lubię 3 D. Ale słyszałam, że ma być wersja tradycyjna dwuwymiarowa, to wtedy pójdę.
Kamila Zaborowska

Kamila Zaborowska Kto nie ma odwagi do
marzeń, nie będzie
miał siły do walk...

Temat: Sienkiewicz w kręgu filmowym

Adrianna Adamek:
Prawda. Niewielka, ale wyrazista, bez zastrzeżeń szlachetna, w ścisłym związku z rolą Bohuna.

Wiele osób zauważa podobieństwa do "Ogniem i mieczem".
Kamila Zaborowska

Kamila Zaborowska Kto nie ma odwagi do
marzeń, nie będzie
miał siły do walk...

Temat: Sienkiewicz w kręgu filmowym

Przy okazji "Bitwy warszawskiej" można przeczytać o poprzednich filmach Hoffmana. O jego spektakularnych sukcesach. Nie miałam szansy ich zaobserwować. Szkoda.
http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=...Kamila Zaborowska edytował(a) ten post dnia 06.11.11 o godzinie 17:18
Kamila Zaborowska

Kamila Zaborowska Kto nie ma odwagi do
marzeń, nie będzie
miał siły do walk...

Temat: Sienkiewicz w kręgu filmowym

Daniel Olbrychski rozpoczął świetowanie 50-lecia pracy artystycznej!

Świętowanie rozpoczał w Zakrzowie, jak pisze Tomasz Kapica
http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20111105/...

"Słynną scenę z filmu "Potop", w której grany przez Olbrychskiego Kmicic walczył na szable z Wołodyjowskim, kręcono dwa dni, a ekipa filmowa przygotowywała się do niej 3 miesiące.

- Przez ten cały czas polewano nas z góry wodą, bo faktycznie deszcz nie padał - opowiadał dziś Daniel Olbrychski. W Centrum Kultury w Polskiej Cerekwi wspólnie z zaproszonymi gości obejrzał najciekawsze sceny z filmów, w których grał. A było tego sporo, bo Olbrychski przygodę z aktorstwem rozpoczął dokładnie 50 lat temu. Dziś opowiadał o kulisach powstawania tych filmów.

Dlaczego inaugurację obchodów półwiecza swojej kariery rozpoczął w Zakrzowie, niewielkiej wsi pod Polską Cerekwią? Bo tutaj działa Ludowy Klub Jeździecki "Lewada".

- Uwielbiam tu przyjeżdżać. To fantastyczne miejsce - zarzekał się aktor, który wcześniej w Zakrzowie brał udział w Jeździeckich Mistrzostw Gwiazd. - Jeśli tylko mam czas, to nadal jeżdżę konno.

Olbrychski odebrał tytuł Honorowego Obywatela Gminy Polska Cerekiew. Pokazał też, że wciąż potrafi jeszcze machać szablą. Tę wręczyli mu przedstawiciele Stowarzyszenia Szlachty Wielkopolskiej.

- Jesteś człowiek, który przybliża idee i etos polskiej szlachty. Dziękujemy ci za to, mistrzu! - mówili członkowie stowarzyszenia."
5 listopada 2011, 22:30
Kamila Zaborowska

Kamila Zaborowska Kto nie ma odwagi do
marzeń, nie będzie
miał siły do walk...

Temat: Sienkiewicz w kręgu filmowym

Benefis Daniela Olbrychskiego już w grudniu
18.10.2011
Na jubileuszową galę z okazji 50 lat pracy twórczej wybitnego aktora Daniela Olbrychskiego obok uroczystej premiery spektaklu "Po drodze do Madison" złożą się pokazy filmów, warsztaty i spotkania artysty z publicznością. Benefis Daniela Olbrychskiego zaplanowano na grudzień, bowiem debiut artysty odbył się 13 grudnia 1961 roku. Do pierwszego występu publicznego aktora doszło w telewizji.

- Wystąpiłem wtedy w studiu poetyckim niedawno zmarłego Andrzeja Konica. Był to mój pierwszy artystyczny patron, a później przyjaciel. Recytowałem "Parademarsz" i "La Grande valse brillante" z "Kwiatów polskich" Juliana Tuwima. Nie miałem wtedy nawet 17 lat - powiedział PAP Life Daniel Olbrychski.

Zobacz galerię - Dzień na zdjęciach >>>

W związku z 50-leciem pracy artystycznej już 10 grudnia 2011 roku, w warszawskim Teatrze 6.piętro, odbędzie się uroczysta premiera spektaklu "Po drodze do Madison". Jest to adaptacja głośniej powieści Roberta J. Wallera "Co się wydarzyło w Madison County". Na scenie Danielowi Olbrychskiemu towarzyszyć będzie Dorota Segda.

- Moja żona Krysia w prezencie dla mnie na mój benefis razem z Henryką Królikowską zrobiły tę adaptację. Reżyseruje to Grzegorz Warchoł, a na scenę Teatru 6.piętro zostałem zaproszony przez jego dyrektorów Michała Żebrowskiego i Eugeniusza Korina - powiedział PAP Life Daniel Olbrychski.

Co nas czeka?

Jak przewiduje program jubileuszowej gali, w Teatrze 6.piętro odbędą się pokazy filmów i spektaklu "Po drodze do Madison" połączone z wieczorami autorskimi jubilata.

- W planach jest retrospektywa moich filmów, warsztaty, spotkanie z widownią. Być może pokażemy kilka moich filmów, których polska publiczność nie widziała - powiedział aktor.

Przedpremierowe pokazy spektaklu "Po drodze do Madison" odbędą się w Teatrze 6.piętro 8 i 9 grudnia. Honorowy patronat nad jubileuszem Daniela Olbrychskiego objął minister kultury i dziedzictwa narodowego.
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Sienkiewicz w kręgu filmowym

Pojawia się refleksja - warta uwaga - na temat amerykańskiego ujęcia historii Sienkiewiczowskich:

http://histmag.org/?id=6133

Sebastian Adamkiewicz pisze:
"Zastanawialiście się, jak wyglądałby trailer do polskiego film, gdyby wyprodukowali go Amerykanie? "

Poniekąd dość łatwo odpowiedzieć na to pytanie...:)
Wiesław Adamik

Wiesław Adamik Dziwny zbieg
okoliczności
sprawił, iż
biografia jego
wymi...

Temat: Sienkiewicz w kręgu filmowym

http://rmf24.pl/kultura/news-zmarl-rezyser-serialu-prz...

Zmarł reżyser serialu "Przygody pana Michała"
Wczoraj, 30 listopada (15:16) W wieku 81 lat zmarł reżyser Paweł Komorowski, twórca serialu "Przygody pana Michała" oraz filmów "Oko proroka" i "Syzyfowe prace" - poinformował zastępca dyrektora byłego Studia Filmowego OKO w Warszawie, Jan Włodarczyk.

Komorowski urodził się 14 sierpnia 1930 r. w Warszawie. Studiował historię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim i reżyserię w łódzkiej szkole filmowej. Na początku swojej kariery współpracował m.in. z Jerzym Kawalerowiczem - był drugim reżyserem na planie jego filmu "Pociąg" z 1959 r.

W 1960 r. Komorowski zrealizował film "Szklana góra", w którym przedstawił dzieje młodego robotnika z kamieniołomów, zakochanego w lekarce. Kolejne tytuły w dorobku Komorowskiego to: "Czerwone berety" (1962), "Pięciu" (1964), "Sobótki" (1965), "Ściana czarownic" (1966), "Stajnia na Salwatorze" (1967), "Ostatni po Bogu" (1968).

W 1969 r. powstał serial w reżyserii Komorowskiego "Przygody pana Michała", z Tadeuszem Łomnickim w roli głównej. Była to telewizyjna wersja filmu "Pan Wołodyjowski", wyreżyserowanego przez Jerzego Hoffmana na podstawie powieści Henryka Sienkiewicza (między filmem a serialem były pewne różnice obsadowe).

ReklamaKomorowski dał się poznać publiczności także m.in. jako reżyserów filmów: "Przystań" (1970), "Kocie ślady" (1971), "Brylanty pani Zuzy" (1971), "Ptaki, ptakom" (1976), "Szarada" (1977), "Elegia" (1979).

W 1982 r. nakręcił film kostiumowy "Oko proroka" (była to koprodukcja polsko-bułgarska), przygodową opowieść z akcją osadzoną w XVII wieku. Ważną rolę w tej historii odgrywał bezcenny diament, którego posiadaczem stał się kilkunastoletni chłopiec, Hanusz. Dwa lata później Komorowski wyreżyserował sequel tego filmu, "Przeklęte oko proroka". Obraz ten był produkcją Studia Filmowego OKO. Powstał ponadto (w 1985 r.) serial telewizyjny "Oko proroka, czyli Hanusz Bystry i jego przygody".

Komorowski wyreżyserował także, w latach 1998-2000, serial "Syzyfowe prace" oraz film kinowy pod tym samym tytułem, na podstawie powieści Stefana Żeromskiego.

Przez pierwsze piętnaście lat swej kariery Paweł Komorowski związany był ze Studiem Filmowym Kadr, kierowanym przez Jerzego Kawalerowicza. Po 1969 roku, gdy po wydarzeniach marcowych rozwiązano stare zespoły filmowe, Komorowski związał się z zespołem Silesia w Katowicach i działał w nim do 1983 roku. Potem, gdy na gruzach Silesii powstało OKO, Komorowski związał się z tym zespołem; pozostał w nim aż do emerytury - wspominał Jan Włodarczyk.

Pogrzeb reżysera odbędzie się 2 grudnia br. w Zakopanem
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Sienkiewicz w kręgu filmowym

Nieoczekiwana wiadomość - mamy Rok Jana Rybkowskiego - reżysera "Rodziny Połanieckich".

Jego wizerunek świetnie przedstawia Krzysztof Krzak:
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/ostrowiec_swietokrz...
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Sienkiewicz w kręgu filmowym

Dziwna rzecz - "Gazeta Wyborcza" postanowiła zaoferować "Przygody pana Michała"..., choć tak niedawno na jej łamach informowano, że Sienkiewicz tkwi w lamusie..

Co czwartek z "Gazetą Wyborczą" serial "Przygody Pana Michała"

Ekranizacja trzeciej części "Trylogii" Henryka Sienkiewicza. Telewizyjna wersja głośnego filmu "Pan Wołodyjowski" z udziałem m.in.: Tadeusza Łomnickiego, Magdaleny Zawadzkiej, Barbary Brylskiej i Andrzeja Łapickiego.

9 lutego - PŁYTA 1.

ODCINEK 1. BRAT JERZY

Gdy Michał Wołodyjowski wiezie na ślub Anusię Borzobohatą, zostaje napadnięty przez bandytów. Rozprawia się z nimi, ale Anusia umiera. Pan Michał w rozpaczy po utracie narzeczonej wstępuje do klasztoru.

ODCINEK 2. HETMAŃSKI ORDONANS

Podczas przyjęcia hetman Sobieski wysyła Ketlinga do Kamieńca. Od Mikołaja Potockiego dowiaduje się, że ten zamknął lochu jego dragonów. Sobieski wysyła więc pana Wołodyjowskiego, by uwolnił żołnierzy.

ODCINEK 3. ZRĘKOWINY PANA MICHAŁA

Podczas pobytu w Ketlingowym dworku Wołodyjowski dostaje od hetmana Sobieskiego polecenie objęcia stanicy Chreptiów z zadaniem jej odbudowania i umocnienia. Wchwili rozstania oświadcza się Krzysi, ale oboje postanawiają utrzymać ten fakt w tajemnicy.

16 lutego - PŁYTA 2.

ODCINEK 4. CZTERY SERCA

Ketling wraca do swojego dworku i zastaje tam gości. Między nim a panną Krzysią rodzi się miłość, ale ona, nie chcąc łamać wcześniejszej umowy z panem Michałem, odrzuca oświadczyny i postanawia wstąpić do klasztoru.

ODCINEK 5. MĄŻ BASI

Wołodyjowski dowiaduje się, jaki jest prawdziwy powód wstąpienia Krzysi do klasztoru, i postanawia zemścić się na Ketlingu. Do pojedynku nie dochodzi, Michał oddaje rękę Krzysi Ketlingowi. Niedługo trwa smutek pana Michała - zapłakana Basia wyznaje mu miłość.

ODCINEK 6. KOMENDANT STANICY

Pan Michał udaje się jako pierwszy do Chreptiowa, niedaleko granicy mołdawskiej, by objąć dowództwo stanicy. Nieco później oddział jego żołnierzy ma przywieźć Basię. W drodze natykają się na wojska tatarskie uciekające z pola bitwy pod stanicą. Podczas potyczki, jaka się wywiązuje, Basię ponosi koń i wpadają do głębokiego jaru. Pierwszy na miejsce wypadku dociera jeden z podkomendnych pana Michała - młody Tatar Azja.

23 lutego - PŁYTA 3.

ODCINEK 7. TAJEMNICA AZJI

Nowowiejski rozpoznaje w Azji młodego Tatara, którego znalazł w stepie i wychował, a następnie wypędził z domu za romans z jego córką. Zdemaskowany Azja przyznaje, że jest synem tatarskiego wielmoży Tuhaj-beja.

ODCINEK 8. AZJA, SYN TUHAJ_BEJA

Więcej... http://wyborcza.pl/1,95792,11079607,Przygody_Pana_Mich...

Przygody Pana Michała
red
2012-02-02, ostatnia aktualizacja 2012-02-02 16:49
Azja pertraktuje z wysłannikiem hetmana Sobieskiego przejście na polską stronę buntujących się oddziałów

tatarskich. Planuje porwanie Basi Wołodyjowskiej, w której jest zakochany.

ODCINEK 9. PORWANIE

Wyrusza wyprawa do siedziby Nowowiejskiego w Raszkowie. Azja usiłuje porwać Basię, ta jednak rani go i ucieka. Tuhaj -

-bejowicz mści się krwawo: podpala Raszków, zabija starego Nowowiejskiego, a jego córkę oddaje w ręce Tatarów. Basia

u kresu sił dociera do Stanicy.

1 marca - PŁYTA 4.

ODCINEK 10. SMAK ZEMSTY

Basia powoli dochodzi do siebie. Młody Nowowiejski, pogrążony w rozpaczy po stracie ojca i siostry, uprasza Wołodyjowskiego o powierzenie mu komendy nad oddziałem żołnierzy. Jedzie z nimi na poszukiwanie Azji.

ODCINEK 11. BUŁAT I SZABLA

Pan Michał otrzymuje od hetmana Sobieskiego rozkaz wyruszenia do twierdzy w Kamieńcu, do której zbliżają się już siły sułtańskie. Towarzyszy mu Basia, która nie chce opuścić męża.

ODCINEK 12. DYMY NAD TWIERDZĄ

Trwają przygotowania do obrony twierdzy. Pan Michałzostaje komendantem górnego zamku, a nadzór nad artylerią powierzono Ketlingowi. Biskup, nie wierząc w możliwość utrzymania zamku, rozpoczyna pertraktacje z Turkami. Tymczasem obaj dowódcy składają przysięgę, że nigdy się nie poddadzą.

ODCINEK 13. HEKTOR KAMIENIECKI

Ataki Turków zostają odparte, ale mimo bohaterskiej walki z wrogiem dochodzi do podpisania rozejmu. Wojsko opuszcza zamek. Wierni przysiędze Michał i Ketling pozostają w twierdzy i wysadzają zamek w powietrze.

Produkcja: TVP

Rok produkcji: 1969

Reżyseria: Paweł Komorowski

Scenariusz: Jerzy Lutowski

Montaż: Halina Nawrocka

Zdjęcia: Andrzej Gronau

Muzyka: Wojciech Kilar

Scenografia: Wojciech Krzysztofiak

Kostiumy: Jerzy Szeski

Występują m.in.: Tadeusz Łomnicki, Mieczysław Pawlikowski, Andrzej Łapicki, Mariusz Dmochowski, Magdalena Zawadzka, Barbara Brylska, Barbara Krafftówna, Daniel Olbrychski

Czas: płyta 1 - 82 min, płyta 2 - 81 min, płyta 3 - 81 min, płyta 4 - 109 min

Obraz: 4:3

Dźwięk: DD 2.0

Język: polski

Więcej... http://wyborcza.pl/1,95792,11079607,Przygody_Pana_Mich...
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Sienkiewicz w kręgu filmowym

40 lat W pustyni w puszczy W. Ślesickiego:

http://film.interia.pl/wiadomosci/film/news/w-pustyni-...

Rozmiar tekstu: A A A
"W pustyni i puszczy": Ten film obejrzało 31 milionów widzów
Środa, 16 października (06:00)
Dzień przed słynnym "meczem na Wembley", który dał Polsce awans na piłkarskie mistrzostwa świata w RFN, do kin trafiła pierwsza ekranizacja "W pustyni i w puszczy" Henryka Sienkiewicza. Dziś mija dokładnie 40 lat od premiery obrazu w reżyserii Władysława Ślesickiego, na który wybrało się do kin 31 milionów Polaków.

Napisane na początku XX wieku "W pustyni i w puszczy" to jedna z najpoczytniejszych powieści Henryka Sienkiewicza, polskiego noblisty, autora m.in. "Quo Vadis" oraz słynnej "Trylogii". W 1973 roku Władysław Ślesicki zrealizował na podstawie książki film i serial, które dziś uznawane są za jedne z najpopularniejszych polskich produkcji filmowych wszech czasów.

Lata 80. XIX wieku. W Afryce trwają prace nad siecią kanałów w Egipcie. Jednymi z jego konstruktorów są dwaj wdowcy i przyjaciele: Anglik George Rawlinson oraz Polak Władysław Tarkowski. Skończywszy prace w Port-Said mężczyźni wyruszają do Medinet, gdzie mają do nich dołączyć ich dzieci: 8-letnia Nel i 14-letni Staś.


Niestety, w tym samym czasie w Afryce wybucha powstanie pod wodzą Mahdiego - beduińskiego wojownika walczącego z Egiptem o niezależność Sudanu. W Egipcie zostaje zatrzymana cioteczna siostra Mahdiego - Fatma. Kobieta bojąc się o życie swoje i swoich dzieci rozkazuje porwać Stasia i Nel, którzy mają zapewnić bezpieczeństwo jej rodzinie, a ostatecznie posłużyć jako argument przetargowy w rozmowach z egipskim rządem. Do swojego planu przekonuje Chamisa - jednego ze służących Rawlinsona i Tarkowskiego.

Podczas podróży do Medinet dzieci zostają porwane i przewiezione do opanowanego przez powstańców Chartumu. Tam Staś spotyka się z Mahdim, któremu imponuje swoją odwagą i dumą. Dowódca powstania rozkazuje odesłać dzieci do Smaina, jednego ze swoich wezyrów, a zarazem męża Fatmy. Podczas podróży karawana zostaje zaatakowana przez lwa. Staś i Nel korzystając z zamieszania uciekają w głąb niebezpiecznej Afryki. W podróży towarzyszy im para Murzynów - Mea i Kali.

Przeniesienia "W pustyni i w puszczy" na duży ekran podjął się Władysław Ślesicki, doświadczony dokumentalista, autor głośnych filmów "Rodzina człowiecza" (Grand Prix festiwalu w Wenecji), "Zanim opadną liście..." (Złota Kaczka w 1965 roku) czy "Płyną tratwy" (nagroda św. Marka na festiwalu w Wenecji w 1962 roku).

W rolach głównych w filmie i serialu wystąpili wyłonieni w drodze castingu: Tomasz Mędrzak (obecnie dyrektor warszawskiego Teatru Ochota) oraz Monika Rosca, wtedy uczennica szkoły muzycznej a obecnie wykładowca stołecznej Akademii Muzycznej. Obok nich w obsadzie produkcji znaleźli się m.in. Stanisław Jasiukiewicz, Edmund Fetting, Zygmunt Maciejewski, Zygmunt Hobot oraz wielu aktorów afrykańskich.

Muzykę do filmu skomponował Andrzej Korzyński, który jest również autorem muzyki do wykonywanej przez zespół 2+1 w napisach końcowych piosenki "Gwiazda dnia".

Czytaj więcej na http://film.interia.pl/wiadomosci/film/news/w-pustyni-...

Ekranizacją powieści Henryka Sienkiewicza producenci zainteresowani byli jeszcze przed II wojną światową. Do realizacji filmu na podstawie "W pustyni i w puszczy" przymierzali się Amerykanie, Włosi i Niemcy, ale ze względu na rozmiar przedsięwzięcia, rezygnowali. Książkę po raz pierwszy udało się zekranizować dopiero Władysławowi Ślesickiemu, wtedy uznanemu już i nagradzanemu dokumentaliście.

Prace nad "W pustyni i w puszczy" zelektryzowały cały kraj. Odtwórców głównych ról poszukiwano w zorganizowanych w całym kraju castingach. O rolę Stasia walczyło ok. 2 tys. chłopców. O rolę Nel ponad 5 tys. dziewcząt i... kobiet, bowiem najstarsza z kandydatek miała prawie 30 lat!

Zdjęcia do filmu rozpoczęły się w 1971 roku i trwały z przerwami aż do roku 1973. W tym czasie ekipa pracowała w Egipcie (sceny kairskie), Bułgarii (ucieczka Stasia i Nel oraz scena ze słoniem) oraz Sudanie. Niestety, końca zdjęć nie doczekał wcielający się w postać inżyniera Tarkowskiego Władysław Jasiukiewicz. Popularny aktor nagle zachorował i zmarł w czerwcu 1973 roku. W ostatnich scenach przed kamerami zastąpił go kierownik produkcji Jerzy Laskowski, a głosu jego bohaterowi udzielił anonimowo Jerzy Kamas.

Czytaj więcej na http://film.interia.pl/wiadomosci/film/news/w-pustyni-...
Film "W pustyni i w puszczy" na ekrany polskich kin wszedł 16 października 1973 spotykając się z entuzjastycznym przyjęciem widzów, którzy tłumnie ruszyli do kas. Specjaliści oceniają, że obraz na dużym ekranie obejrzało prawie 31 milionów widzów, niewiele mniej niż "Krzyżaków" - najpopularniejszy polski film wszech czasów. Ponadto obraz zdobył nagrodę Oscar Italy a Tomasz Mędrzak i Monika Rosca zostali uhonorowani nagrodami czechosłowackiego tygodnika "Kvety".

Rok później, w grudniu 1974 roku telewizja pokazała czteroodcinkowy miniserial "W pustyni i w puszczy", do którego zdjęcia były realizowane równolegle z filmem kinowym. Nie jest on jednak identyczny z produkcją pełnometrażową. W serialu wykorzystano inne ujęcia, zmodyfikowano dialogi oraz dodano kilka scen, a kilka usunięto.

Czytaj więcej na http://film.interia.pl/wiadomosci/film/news/w-pustyni-...
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Sienkiewicz w kręgu filmowym


Obrazek

Następna dyskusja:

Sienkiewicz w sieci




Wyślij zaproszenie do