Katarzyna Barańska

Katarzyna Barańska Tylko człowiek
posiada dar mowy.

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Wojciech B.:

światło jest czymś co otrzymujemy.

A nie jest tak, że do niego docieramy?

konto usunięte

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Katarzyna Barańska:
Wojciech B.:

światło jest czymś co otrzymujemy.

A nie jest tak, że do niego docieramy?
Nie chciałbym mówić o swoich doświadczeniach...
Powiem więc o wspominanej przeze mnie postaci Brata Alberta. Szukał sensu w malarstwie, potem chciał zostać zakonnikiem "aby duszę oczyścić i uświęcić" i... aby malować uduchowione obrazy. Ale nic z tego. Popadł w takie ciemności, że trafił do "wariatkowa". W końcu brat zabrał go do swego domu na Ukrainę. I tam wegetował ponad pół roku: na przemian anoreksja i bulimia - skąd my to znamy? Aż pewnego sierpniowego wieczoru stał się cud: żeńcy szli z dożynkowymi wieńcami i śpiewami do dworu. - Wtedy jakieś światło zapaliło się w jego duszy. Wsiadł na konia i zanim ktoś zareagował pogalopował do pobliskiej plebanii na spowiedź. Gdy wrócił, był już innym człowiekiem. Depresje itp. rzeczy skończyły się definitywnie. Nie wróciły już nigdy. Wkrótce potem namalował swoją "Pieśń słoneczną":
Obrazek

Prawda, że skąpane w słońcu...
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Wojciech B.:
Wkrótce potem namalował swoją "Pieśń słoneczną"

Ta "Pieśń słoneczna" może podnieść na duchu innych:)

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Adrianna Adamek:

Ta "Pieśń słoneczna" może podnieść na duchu innych:)

Czasem, gdy gdzieś wyjadę i patrzę z jakiegoś szczytu na okolicę doświadczam takiego dziwnego uczucia, że nie wiem, jak je nazwać. I to uczucie pojawia się, gdy patrzę na ten obrazek....
Świat jest piękny...:)

konto usunięte

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Rafał Cichowlas:
Adrianna Adamek:

Ta "Pieśń słoneczna" może podnieść na duchu innych:)

Czasem, gdy gdzieś wyjadę i patrzę z jakiegoś szczytu na okolicę doświadczam takiego dziwnego uczucia, że nie wiem, jak je nazwać. I to uczucie pojawia się, gdy patrzę na ten obrazek....
Świat jest piękny...:)
Poszedłbym nawet dalej i powiedział, że: świat jest BEZINTERESOWNIE piękny. I może właśnie ta bezinteresowna dobroć i piękno świata tak nas chwyta za serce.
Ten obrazek sam w sobie nienadzwyczajny jest, ale faktycznie bije od niego jakaś bezinteresowna radość życia i zachwyt nad życiem.
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Wojciech B.:
Poszedłbym nawet dalej i powiedział, że: świat jest BEZINTERESOWNIE piękny.

"Bezinteresowność" jest zjawiskiem tak niezwykłym w tym świecie, że niemal kluczowym, jeśli rzeczywiście tego świat uczy człowieka...

konto usunięte

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Adrianna Adamek:
Wojciech B.:
Poszedłbym nawet dalej i powiedział, że: świat jest BEZINTERESOWNIE piękny.

"Bezinteresowność" jest zjawiskiem tak niezwykłym w tym świecie, że niemal kluczowym, jeśli rzeczywiście tego świat uczy człowieka...
Mam na myśli świat naturalny, przyrodę, choć oczywiście są w nim elementy przemocy i walki o byt. Szorstkość egzystencji...
Niemniej, jeśli porównać to na przykład z bezinteresowną agresją i walką nie wiadomo o co na eioba, to nasz poczciwy świat jest jak słodki "ogród Eden". ;)

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Wojciech B.:
Mam na myśli świat naturalny, przyrodę, choć oczywiście są w nim elementy przemocy i walki o byt. Szorstkość egzystencji...
Niemniej, jeśli porównać to na przykład z bezinteresowną agresją i walką nie wiadomo o co na eioba, to nasz poczciwy świat jest jak słodki "ogród Eden". ;)

Na świat możemy spojrzeć jak na raj, to prawda, gdy wyizolujemy z niego to, co złe. Chociaż i w raju był wąż...
Jednak ta walka nie wiadomo o co np. na eiobie to nie jest do końca bezinteresowna.
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Wojciech B.:
Mam na myśli świat naturalny, przyrodę, choć oczywiście są w nim elementy przemocy i walki o byt. Szorstkość egzystencji...
Niemniej, jeśli porównać to na przykład z bezinteresowną agresją i walką nie wiadomo o co na eioba, to nasz poczciwy świat jest jak słodki "ogród Eden". ;)

Może tajemnica malarskiej "Pieśni słonecznej" Brata Alberta tkwi w tym, że ukazuje świat w planie ogólnym - z dużego dystansu.
Nie widać na nim, jak pająk rozsnuwa pajęczynę, by złapać w nią muchy...
Kamila Zaborowska

Kamila Zaborowska Kto nie ma odwagi do
marzeń, nie będzie
miał siły do walk...

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Wojciech B.:

Prawda, że skąpane w słońcu...

Niezwykłe. Słońce nie razi zupełnie. A czy brat Albert malował "Pieśni sloneczne" w zimowej szacie?

konto usunięte

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Kamila Zaborowska:
Wojciech B.:

Prawda, że skąpane w słońcu...

Niezwykłe. Słońce nie razi zupełnie. A czy brat Albert malował "Pieśni sloneczne" w zimowej szacie?

Nie. Zima raczej nie była chyba jego ulubioną porą roku... Przypuszczam, że wiązało się to z faktem jego udziału jako 17-letniego studenta w Powstaniu Styczniowym. Zginęło kilku jego przyjaciół, a on sam stracił nogę amputowaną powyżej kolana w warunkach polowych przez rosyjskiego lekarza.
Szlachetni ludzie o tym nie mówią wprost, ale powstanie było doświadczeniem traumatycznym także i z powodu zwykłego głodu, zimna, brudu, insektów, częstych biwaków pod gołym niebem w lesie zimą... Ex-powstańcy w ogóle mieli bardzo cierpki stosunek do malarstwa batalistycznego. Z własnego doświadczenia wiedzieli, że wojna nie jest patetyczna... Dlatego zapewne nie przyjaźnili się raczej z Kossakiem i jego "stajnią" ani nawet z Matejką.
Wracając do malarstwa Brata Alberta, owszem, namalował jeden obraz ze śniegiem, ale właśnie "[powstańczy] Biwak w lesie". Obraz w barwach ponurych, ciemnych, przygnębiających... Obraz ten wysłał do Krakowa na wystawę, bodajże w 1874 r., tuż przed wyjazdem z Monachium do Warszawy. Może chciał w ten sposób dokuczyć swojemu byłemu mecenasowi Lucjanowi Siemieńskiemu, którego córka bardzo mu się podobała (i raczej z wzajemnością), ale którą rodzice właśnie, kilka miesięcy wcześniej, wydali za mąż za majętnego ziemianina spod Kijowa bawiącego w karnawale w Krakowie. Malarze bywali goszczeni na salonach hrabiów, ale raczej nie byli mile widziani jako członkowie ich rodzin - echa tego w "Tej trzeciej". Nawiasem mówiąc, jedyny syn Siemieńskiego zginął właśnie w tym powstaniu. Był w wieku Adama Chmielowskiego, więc Siemieński traktował go jak syna, ale, ale...
Obraz ten przepadł w dziwnych okolicznościach w magazynach krakowskiej wystawy i ślad o nim zaginął. Tyle a propos malowania śniegu przez Brata Alberta.

Nasuwa się tu filozoficzna refleksja, że Brat Albert nie było idyllicznym marzycielem, znał życie od jego bardzo realistycznej, prozaicznej, brutalnej strony. Może dlatego, był zdolny zbratać się z bezdomnymi nędzarzami i nie tylko ich wspierać, nie tylko zamieszkać z nimi w miejskim przytułku, ale wręcz zbratać się z nimi. Te noce powstańcze, na odludziu, w niepewności o jutro, w głodzie i chłodzie, w nieustannym ryzyku zdrady i śmierci, to wszystko było szorstką szkołą życia...
Przy okazji, Adrianno, Brat Albert doskonale widział te pająki... Ale mimo to widział też dobroć Stwórcy, który sypie życie garściami... Wszak tych much... miliardy. Nie myślą, nie czują, żyją... Ze zwierząt to chyba tylko słonie mają świadomość umierania.

"Światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność, bo złe były ich uczynki". Kiedy byłem dużo młodszy myślałem, że ludzie wybierają zło z powodu swojej niewiedzy. Bo gdyby wiedzieli, co dobre, to przecież nie wybierali by zła. - Naiwność.
Dziś raczej myślę, że to kwestia tego, z czym człowiek związał swoje serce. "Złe użycie wolności prowadzi do niewoli konsekwencji". Są ludzie, niestety, którzy po prostu KOCHAJĄ ciemność. I to jest ich dramat. Na forum GL można spotkać ludzi, którzy gloryfikują PRL wbrew oczywistym faktom, oraz innych którzy nienawidzą chrześcijaństwa szczerze i chyba bezinteresownie - "Nienawidzę, więc istnieję".
U Tolkiena orkowie, specjalna rasa zdeprawowanych istot, kochają ciemność/noc a nienawidzą światła/dnia. Co ciekawe, u Tolkiena pojawia się udoskonalona przez mędrca Sarumana rasa orków, Uruk-Hai..., którzy są odporni na światło - potrafią realizować swoje podłe zamiary zarówno w nocy jak i w dzień. Cóż, postęp ludzkości, socjo-wynalazki...
Św. Augustyn ujął to następująco: "Istnieją dwie miłości: Miłość Boga aż do pogardy siebie i miłość siebie aż do pogardy Boga". Tę drugą postawę K. Wojtyła w swoich "Rozważaniach o ojcostwie" nazywa samotnością... Tragiczne jest to, że samotność można dziedziczyć.

Najbardziej jednak fascynowała BA osoba Chrystusa w scenie po ubiczowaniu, gdy Piłat na oczach spragnionego krwi tłumu wypowiada słynne słowa: Ecce Homo. Jaki rodzaj człowieczeństwa zobaczył w skatowanym prowincjonalnym skazańcu Piłat, ten "młody, wykształcony, z wielkiego miasta" swojej epoki? Dlaczego kazał umieścić na krzyżu napis: Rex Iudeorum? Czy tylko po to, aby dokuczyć ludowi, który go nienawidził i z wzajemnością? A może zorientował się, że dane mu było przez moment swojego życia dotknąć rzeczywistości głębszej niż tylko manipulowany tłum w tej zapadłej prowincji. I może chociaż w ten sposób Piłat chciał dać świadectwo swojego spotkania ze Światłem. Czy malując "Ecce Homo" jako obraz będący podsumowaniem artystycznych poszukiwań Brat Albert dawał świadectwo własnego spotkania ze Światłem?
- Tak więc czasem światło przychodzi do nas bez zaproszenia, nieoczekiwanie. Inna sprawa, czy chcemy korzystać.

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Wojciechu! Twoja wypowiedź jest tak bogata w treści, wnosi wiele wątków, a do tego skłania do refleksji. Ładnie zebrałeś wszystkie motywy poruszone przez uczestników dyskusji:) Myślę, że będę wracał do niej często:)

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Wojciech B.:
U Tolkiena orkowie, specjalna rasa zdeprawowanych istot, kochają ciemność/noc a nienawidzą światła/dnia. Co ciekawe, u Tolkiena pojawia się udoskonalona przez mędrca Sarumana rasa orków, Uruk-Hai..., którzy są odporni na światło - potrafią realizować swoje podłe zamiary zarówno w nocy jak i w dzień.


Dziś chcę napisać o wątku Tolkienowskim, jaki został poruszony. Też uważam, że orkowie symbolizują pewien rodzaj rasy ludzkiej. Czy jednak możemy być pewni, że jest szansa na zwycięstwo? Czy Twoim zdaniem, Wojciechu, "Władca Pierścieni" ma szczęśliwy finał?

konto usunięte

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Rafał Cichowlas:
Wojciech B.:
U Tolkiena orkowie, specjalna rasa zdeprawowanych istot, kochają ciemność/noc a nienawidzą światła/dnia. Co ciekawe, u Tolkiena pojawia się udoskonalona przez mędrca Sarumana rasa orków, Uruk-Hai..., którzy są odporni na światło - potrafią realizować swoje podłe zamiary zarówno w nocy jak i w dzień.


Dziś chcę napisać o wątku Tolkienowskim, jaki został poruszony. Też uważam, że orkowie symbolizują pewien rodzaj rasy ludzkiej. Czy jednak możemy być pewni, że jest szansa na zwycięstwo? Czy Twoim zdaniem, Wojciechu, "Władca Pierścieni" ma szczęśliwy finał?

Tak. "Władca pierścieni" ma szczęśliwy finał. - To nic, że nawet Frodo na finiszu zdradza, ostatecznie ulega złej mocy pierścienia. Paradoksalnie jego misję dopełni, nieświadomie, mimowolnie i ze złą intencją Gollum-Smeagol. Stąd wniosek, że nawet osobiste porażki - Tolkienowi jest obce samozbawienie człowieka - wpisują się w szerszy plan Opatrzności. I to jest chyba jedno z wielu pozytywnych przesłań twórczości Tolkiena.
Oczywiście, nie jestem w żaden sposób specjalistą od twórczości tego wybitnego pisarza... Odbieram ją jak zwyczajny, niezbyt przygotowany czytelnik, choć z pewnością zauważam warstwę metafizyczną przekazu. Jest na GL grupa poświęcona Tolkienowi. Tutaj przywołałem go na marginesie.
Rasy istot u Tolkiena raczej wszystkie odnoszą się do ludzi, tyle że są tak scharakteryzowane, że opisują grupowe postawy moralne, a nie rasy realnie występujące. - W żaden sposób proste przenoszenie ras tolkienowskich w realny świat nie jest możliwe. Co więcej, Tolkien chyba świadomie zniechęca do łatwych analogii np. Rohringowie - lud zakochany w koniach, i szerokich przestrzeniach stepowych mimowolnie budzi skojarzenie z polską jazdą epoki Wołodyjowskiego. Tymczasem kulturowo jest to lud germański. ;) Taki żart Tolkiena. :)
Z kolei wspomniani orkowie mogą budzić skojarzenia z tą formacją moralną, która w 1920 r. doszła pod Warszawę. Ale to byłoby bardzo powierzchowne utożsamienie. Chociażby pojawienie się istot prastarych typu Balrog i Sheloba dowodzi, że Tolkien szuka metafizycznych, uniwersalnych przyczyn zła.
Pozdrawiam i czekam na Twój obiecany tekst.
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Powrócę i ja, a tymczasem pozwolę sobie zacytować - niby echo myśli, jakie ostatnio przemknęły przez to forum - wypowiedź właśnie znalezioną: "Miłość w przyjaźni prowadzi do świata, do pokoju, do głębokiej radości." Phil Bosmans
Myślę, że to światło pięknie jaśnieje w Waszych postach:)

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Wojciech B.:

Tak. "Władca pierścieni" ma szczęśliwy finał. - To nic, że nawet Frodo na finiszu zdradza, ostatecznie ulega złej mocy pierścienia. Paradoksalnie jego misję dopełni, nieświadomie, mimowolnie i ze złą intencją Gollum-Smeagol. Stąd wniosek, że nawet osobiste porażki - Tolkienowi jest obce samozbawienie człowieka - wpisują się w szerszy plan Opatrzności. I to jest chyba jedno z wielu pozytywnych przesłań twórczości Tolkiena.
Oczywiście, nie jestem w żaden sposób specjalistą od twórczości tego wybitnego pisarza... Odbieram ją jak zwyczajny, niezbyt przygotowany czytelnik, choć z pewnością zauważam warstwę metafizyczną przekazu. Jest na GL grupa poświęcona Tolkienowi. Tutaj przywołałem go na marginesie.
Rasy istot u Tolkiena raczej wszystkie odnoszą się do ludzi, tyle że są tak scharakteryzowane, że opisują grupowe postawy moralne, a nie rasy realnie występujące. - W żaden sposób proste przenoszenie ras tolkienowskich w realny świat nie jest możliwe. Co więcej, Tolkien chyba świadomie zniechęca do łatwych analogii np. Rohringowie - lud zakochany w koniach, i szerokich przestrzeniach stepowych mimowolnie budzi skojarzenie z polską jazdą epoki Wołodyjowskiego. Tymczasem kulturowo jest to lud germański. ;) Taki żart Tolkiena. :)
Z kolei wspomniani orkowie mogą budzić skojarzenia z tą formacją moralną, która w 1920 r. doszła pod Warszawę. Ale to byłoby bardzo powierzchowne utożsamienie. Chociażby pojawienie się istot prastarych typu Balrog i Sheloba dowodzi, że Tolkien szuka metafizycznych, uniwersalnych przyczyn zła.
Pozdrawiam i czekam na Twój obiecany tekst.

Obiecany tekst będzie:) Miało być kilka do różnych wątków:) Tak, jest taka grupa poświęcona Tolkienowi, pewnie niejedna. Ale chyba na marginesie można rozwinąć ten wątek. Bo mi się "Władca Pierścieni" kojarzy z "Trylogią" Sienkiewicza. Czy Wam też?
Jeśli chodzi o finał "Władcy Pierścieni" to on przypomina finał "Pana Wołodyjowskiego". Niby szczęśliwie, ale nieszczęśliwie... Misja zakończona i niezakończona... Tak, jak piszesz, nic nie jest proste. Nie ma prostych rozwiązań. A może są, tylko ludzie kochają zawiłości?

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Wojciech B.:

Nie. Zima raczej nie była chyba jego ulubioną porą roku... Przypuszczam, że wiązało się to z faktem jego udziału jako 17-letniego studenta w Powstaniu Styczniowym. Zginęło kilku jego przyjaciół, a on sam stracił nogę amputowaną powyżej kolana w warunkach polowych przez rosyjskiego lekarza.
Szlachetni ludzie o tym nie mówią wprost, ale powstanie było doświadczeniem traumatycznym także i z powodu zwykłego głodu, zimna, brudu, insektów, częstych biwaków pod gołym niebem w lesie zimą... Ex-powstańcy w ogóle mieli bardzo cierpki stosunek do malarstwa batalistycznego. Z własnego doświadczenia wiedzieli, że wojna nie jest patetyczna... Dlatego zapewne nie przyjaźnili się raczej z Kossakiem i jego "stajnią" ani nawet z Matejką.
Wracając do malarstwa Brata Alberta, owszem, namalował jeden obraz ze śniegiem, ale właśnie "[powstańczy] Biwak w lesie". Obraz w barwach ponurych, ciemnych, przygnębiających... Obraz ten wysłał do Krakowa na wystawę, bodajże w 1874 r., tuż przed wyjazdem z Monachium do Warszawy. Może chciał w ten sposób dokuczyć swojemu byłemu mecenasowi Lucjanowi Siemieńskiemu, którego córka bardzo mu się podobała (i raczej z wzajemnością), ale którą rodzice właśnie, kilka miesięcy wcześniej, wydali za mąż za majętnego ziemianina spod Kijowa bawiącego w karnawale w Krakowie. Malarze bywali goszczeni na salonach hrabiów, ale raczej nie byli mile widziani jako członkowie ich rodzin - echa tego w "Tej trzeciej". Nawiasem mówiąc, jedyny syn Siemieńskiego zginął właśnie w tym powstaniu. Był w wieku Adama Chmielowskiego, więc Siemieński traktował go jak syna, ale, ale...
Obraz ten przepadł w dziwnych okolicznościach w magazynach krakowskiej wystawy i ślad o nim zaginął. Tyle a propos malowania śniegu przez Brata Alberta.

Nie interesowałem się za bardzo malarstwem, ale Twoje refleksje mnie do tego zachęcają. To ciekawe, że wybór tematu wynika z wielu doświadczeń. Aby zrozumieć obraz trzeba więc znać biografię twórcy.

Doświadczenie wojny to osobna sprawa. Ci, którzy jej doświadczają, nigdy już nie patrzą na świat tak, jak wcześniej. A ci, którzy nie doświadczyli, na ogół nie zdają sobie sprawy z tego, że to ogromnie zmienia człowieka...

Nasuwa się tu filozoficzna refleksja, że Brat Albert nie było idyllicznym marzycielem, znał życie od jego bardzo realistycznej, prozaicznej, brutalnej strony. Może dlatego, był zdolny zbratać się z bezdomnymi nędzarzami i nie tylko ich wspierać, nie tylko zamieszkać z nimi w miejskim przytułku, ale wręcz zbratać się z nimi. Te noce powstańcze, na odludziu, w niepewności o jutro, w głodzie i chłodzie, w nieustannym ryzyku zdrady i śmierci, to wszystko było szorstką szkołą życia...
Przy okazji, Adrianno, Brat Albert doskonale widział te pająki... Ale mimo to widział też dobroć Stwórcy, który sypie życie garściami... Wszak tych much... miliardy. Nie myślą, nie czują, żyją... Ze zwierząt to chyba tylko słonie mają świadomość umierania.

Nasz stosunek do innych ludzi - zwłaszcza nędzarzy jest problemem, z jakim chyba każdy sie styka. Jak to zjawisko traktować...? Zadaję retoryczne pytanie. Czy nędzarze rzeczywiście chcieli/ chcą być nędzarzami? To kwestia filozoficzna, czy człowiek ma wpływ na swój los, czy jest kowalem swego losu...

"Światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność, bo złe były ich uczynki". Kiedy byłem dużo młodszy myślałem, że ludzie wybierają zło z powodu swojej niewiedzy. Bo gdyby wiedzieli, co dobre, to przecież nie wybierali by zła. - Naiwność.
Dziś raczej myślę, że to kwestia tego, z czym człowiek związał swoje serce. "Złe użycie wolności prowadzi do niewoli konsekwencji". Są ludzie, niestety, którzy po prostu KOCHAJĄ ciemność. I to jest ich dramat. Na forum GL można spotkać ludzi, którzy gloryfikują PRL wbrew oczywistym faktom, oraz innych którzy nienawidzą chrześcijaństwa szczerze i chyba bezinteresownie - "Nienawidzę, więc istnieję".
U Tolkiena orkowie, specjalna rasa zdeprawowanych istot, kochają ciemność/noc a nienawidzą światła/dnia. Co ciekawe, u Tolkiena pojawia się udoskonalona przez mędrca Sarumana rasa orków, Uruk-Hai..., którzy są odporni na światło - potrafią realizować swoje podłe zamiary zarówno w nocy jak i w dzień. Cóż, postęp ludzkości, socjo-wynalazki...
Św. Augustyn ujął to następująco: "Istnieją dwie miłości: Miłość Boga aż do pogardy siebie i miłość siebie aż do pogardy Boga". Tę drugą postawę K. Wojtyła w swoich "Rozważaniach o ojcostwie" nazywa samotnością... Tragiczne jest to, że samotność można dziedziczyć.

Najbardziej jednak fascynowała BA osoba Chrystusa w scenie po ubiczowaniu, gdy Piłat na oczach spragnionego krwi tłumu wypowiada słynne słowa: Ecce Homo. Jaki rodzaj człowieczeństwa zobaczył w skatowanym prowincjonalnym skazańcu Piłat, ten "młody, wykształcony, z wielkiego miasta" swojej epoki? Dlaczego kazał umieścić na krzyżu napis: Rex Iudeorum? Czy tylko po to, aby dokuczyć ludowi, który go nienawidził i z wzajemnością? A może zorientował się, że dane mu było przez moment swojego życia dotknąć rzeczywistości głębszej niż tylko manipulowany tłum w tej zapadłej prowincji. I może chociaż w ten sposób Piłat chciał dać świadectwo swojego spotkania ze Światłem. Czy malując "Ecce Homo" jako obraz będący podsumowaniem artystycznych poszukiwań Brat Albert dawał świadectwo własnego spotkania ze Światłem?
- Tak więc czasem światło przychodzi do nas bez zaproszenia, nieoczekiwanie. Inna sprawa, czy chcemy korzystać.

Ważne jest, tak myślę, by szukać światła. Jeśli człowiek jest zamknięty na światło, to nawet jak się z nim spotka twarzą w twarz, to zostanie ślepy.
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Wojciech B.:

Najbardziej jednak fascynowała BA osoba Chrystusa w scenie po ubiczowaniu, gdy Piłat na oczach spragnionego krwi tłumu wypowiada słynne słowa: Ecce Homo. Jaki rodzaj człowieczeństwa zobaczył w skatowanym prowincjonalnym skazańcu Piłat, ten "młody, wykształcony, z wielkiego miasta" swojej epoki? Dlaczego kazał umieścić na krzyżu napis: Rex Iudeorum? Czy tylko po to, aby dokuczyć ludowi, który go nienawidził i z wzajemnością? A może zorientował się, że dane mu było przez moment swojego życia dotknąć rzeczywistości głębszej niż tylko manipulowany tłum w tej zapadłej prowincji. I może chociaż w ten sposób Piłat chciał dać świadectwo swojego spotkania ze Światłem. Czy malując "Ecce Homo" jako obraz będący podsumowaniem artystycznych poszukiwań Brat Albert dawał świadectwo własnego spotkania ze Światłem?
- Tak więc czasem światło przychodzi do nas bez zaproszenia, nieoczekiwanie. Inna sprawa, czy chcemy korzystać.

Ta interpretacja przypomina mi pokrewne spojrzenie na spotkanie Piłata z Chrystusem w powieści Bułhakowa "Mistrz i Małgorzata". Scena, w której Piłat cierpi ból w blasku słońca - światła, którego znieść nie może.
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Wojciech B.:
Przy okazji, Adrianno, Brat Albert doskonale widział te pająki... Ale mimo to widział też dobroć Stwórcy, który sypie życie garściami... Wszak tych much... miliardy. Nie myślą, nie czują, żyją... Ze zwierząt to chyba tylko słonie mają świadomość umierania.

Na pewno Brat Albert widział pająki i innych agresorów na świecie, a jednak na obrazie ich nie ma. Czy zdawał się ich nie dostrzegać? Może to jakaś recepta?

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Adrianna Adamek:

Ta interpretacja przypomina mi pokrewne spojrzenie na spotkanie Piłata z Chrystusem w powieści Bułhakowa "Mistrz i Małgorzata". Scena, w której Piłat cierpi ból w blasku słońca - światła, którego znieść nie może.

Nieznośny ból głowy z porażenia słonecznego... a jednak wyrozumiałość dla Jeszui...



Wyślij zaproszenie do