Małgorzata A.

Małgorzata A. projektantka

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Gdzieś czytałam, że Sienkiewicz właściwie był malarzem - malarzem pióra.

Rzeczywiście wspaniale tworzył nastrój w swoich utworach!

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Mnie przekonują jego opisy batalistyczne. Najlepiej pamietam opisy z Ogniem i mieczem, ale teraz odświeżyłem sobie opis Bitwy pod Grunwaldem. Opis jest zajmujący:)
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Wojciech B.:

Nie jestem badaczem literatury, ale zupełnie amatorsko czytałem to i owo. Niemniej pozwolę sobie na pewną wątpliwość, czy rzeczywiście H. Siekiewicz marzył o malarstwie. Fakt, że swoje przeżycia przypisuje malarzom, nie wydaje się przesądzać. Po pierwsze, malarze byli ogólnie bardzo popularni w tamtym czasie, coś jak dziennikarze dzisiaj. Zanim pojawili się pisarze typu Prus, Konopnicka, czy nawet Sienkiewicz, malarze mający dostęp do sfer nowobogackich pełnili w jakimś stopniu rolę społecznego "głosu sumienia". Stąd te "truposze" na obrazach itp. rzeczy na wystawach sztuki - dla sprowokowania filistrów do zastanowienia nad sobą, nawet w sensie mememto mori. I niektórzy malarze świadomie występowali w tej roli. Malarzom wolno było więcej... tym bardziej, że często pochodzili z wysokich sfer i byli naprawdę dobrze wykształceni.

Tak, nie tyle fakt kreowania malarzy świadczy o zamiłowaniu do malarstwa, co inne tego zamiłowania objawy. Niemniej, właśnie to, że wśród bohaterów pojawiają się niezwykle sympatyczni malarze właśnie, dowodzi, jak Sienkiewicz cenił przyjaciół z tego kregu.
To ciekawe, co piszesz, na temat pewnej mody na malarstwo, czy na kondycję artysty-malarza.
Popularność malarzy w owych czasach kojarzy mi się z obecną powszechnością fotografii - ale to dalekie skojarzenie i bezpośrednio tematu nie dotyczy.
Zamiłowanie do malarstwa wyraża się w metodzie twórczej pisarza.
Faktycznie też malarze - jak np. Włodzimierz Tetmajer - określali Sienkiewicza malarzem.

Po drugie, dość niedawno dowiedziałem się, że publiczne pisanie wprost o
swoich własnych uczuciach i przeżyciach było uważane na polskich salonach za coś niestosownego. W listach, owszem, w prywatnym salonie wśród przyjaciół - może, vide Deotyma, ale na kartach drukowanej powieści, noweli... ? Raczej potraktowano by to jako wyraz prostactwa. Może dlatego bohater noweli nie jest... pisarzem, ale neutralnie - malarzem.

Sienkiewicz nie przyznawał, że pisał o swoich uczuciach, a nawet zaprzeczał, że sie rozliczał z nimi. Nie są to też bezpośrednie wyznania, czy spowiedź, niemniej związek utworów z jego doświadczeniami - to wyzwanie badawcze - jest oczywisty. Doświadczenia osobiste - rozumiane przez pisarza - jako uniwersalne, ogólnoludzkie - były inspiracją.
No tak, eksperymenty H. Sienkiewicza z wywoływaniem nastroju... Być może chciał wywołać ten sam efekt, co A.Chmielowski malując w Warszawie w 1875 r. "Pogrzeb samobójcy" i wystawiając go w Zachęcie. Jego własna ciotka zobaczywszy ten obraz zemdlała - myślała, że siostrzeniec ma samobójcze myśli. Malarze śmiali się z tego, bo to był tylko chwyt PR, aby wstrząsnąć ówczesnym ospałym salonem warszawskim.

Nie, "Lux in tenebris lucet" nie miało wywołać wstrząsu w salonach. Pisarz przestrzegał nawet osoby wrażliwe, by nie czytały tej noweli. Zwłaszcza te osoby, które utraciły bliską osobę.Adrianna Adamek edytował(a) ten post dnia 21.07.10 o godzinie 21:30

konto usunięte

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Adrianna Adamek:
[...]
Szczególnie wzruszającym dla mnie tekstem jest "Lux in tenebris..." - ilekroć się do niego wraca. Jest w nim tak sugestywna wizja malarska, że łzy cisną się do oczu mimo woli.

A co najbardziej przemawia? [jeśli nie jest to zbyt osobista tajemnica lub kluczowa teza w doktoracie]

A propos tej noweli. Rzeczywiście był taki przypadek, że pewien dość znany i utalentowany malarz mieszkający w ratuszowej wieży w małym miasteczku zagłodził się na śmierć. I chyba nie dlatego, że nie miał pieniędzy, ale dlatego, że poświęcił się całkowicie pasji malowania. W jego mieszkaniu po śmierci znaleziono kilkadziesiąt (!) niezłych obrazów, które łatwo znalazłyby nabywców. Dlaczego ich nie sprzedawał? Pozostanie to chyba jego tajemnicą. http://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%82adys%C5%82aw_Malecki
Jednak los tego malarza nie mógł być inspiracją dla noweli "Lux in tenebris" (1890), ponieważ Malecki zmarł w 1900 r.. Pytanie tylko, czy nie nastąpił związek przyczynowo-skutkowy w przeciwną stronę? - Odpowiedzialność za słowo...

A swoją drogą, to Sienkiewicz zapożyczał wiele elementów z opowiadań i doświadczeń innych ludzi. Posiadając genialną pamięć do szczegółów wplatał te szczegóły w swoich opowiadaniach tak, że dawało to złudzenie, jakby był naocznym świadkiem opisywanych wydarzeń.
Na przykład ponuro kraczące wrony zostały w podobny sposób opisane we wspomnieniach Aleksandra Giermyskiego, który w l. 1879-1888 mieszkał i malował w Warszawie, a pracownię miał na poddaszu z oknem w suficie i, oczywiście, z wronami na dachu.
[po edycji]
Upss. Za długo pisałem i nie widziałem poprzedniego wypisu. Dziękuję za rzeczowe wyjaśnienie.Wojciech B. edytował(a) ten post dnia 21.07.10 o godzinie 21:45
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Wojciech B.:

A co najbardziej przemawia? [jeśli nie jest to zbyt osobista tajemnica lub kluczowa teza w doktoracie]

Co wzbudza szczególne wrażenia estetyczne?
Nie jest to ani osobista sprawa, ani teza w rozprawie, chętnie rozwinę wątek. Czytałam "Lux in tenebris lucet" z czytelniczej perspektywy. Wzruszenie to
skutek empatycznej lektury. Chociaż mamy do czynienia z konkretnym przypadkiem, swoistym stosunkiem do miłości i do sztuki (w pewnym sensie odosobnionym), to przecież w obrazie przeżyć Kamionki widać los każdego człowieka (nawet gdy ów każdy postrzega rzeczywistość w odmienny sposób).
Pewnie, że niewiele osób zatraca siebie w życiu samotniczym, ale każdy staje w swoim życiu wobec niewiadomej, wobec pogoni za swoimi mirażami.
Jest jeszcze jedno źródło zachwytu - artystyczne przedstawienie obrazu.
Ilekroć pojawia się temat malarskości u Sienkiewicza, nachodzi mi na oczy obrazek z tej noweli - konsekwentne wykorzystanie światłocienia. Gra światła i cienia subtelnie wprowadza ulotną metafizyczną sferę życia.
Jest to dla mnie literacka perełka malarskości.

Mimo dominującej ciemności jest światełko nadziei. Najbardziej zaciekawia mnie idea tej noweli - że sztuka może ratować ("Gdyby nie była artystą, prawdopodobnie nie przeżyłby swej straty [...]").
A propos tej noweli. Rzeczywiście był taki przypadek, że pewien dość znany i utalentowany malarz mieszkający w ratuszowej wieży w małym miasteczku zagłodził się na śmierć. I chyba nie dlatego, że nie miał pieniędzy, ale dlatego, że poświęcił się całkowicie pasji malowania. W jego mieszkaniu po śmierci znaleziono kilkadziesiąt (!) niezłych obrazów, które łatwo znalazłyby nabywców. Dlaczego ich nie sprzedawał? Pozostanie to chyba jego tajemnicą. http://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%82adys%C5%82aw_Malecki
Jednak los tego malarza nie mógł być inspiracją dla noweli "Lux in tenebris" (1890), ponieważ Malecki zmarł w 1900 r.. Pytanie tylko, czy nie nastąpił związek przyczynowo-skutkowy w przeciwną stronę? - Odpowiedzialność za słowo...

Dziękuję za to interesujące przywołanie. Tak, malarze mają wiele powodów, aby zatrzymywać swe prace, nie czynić ze swych dzieł przedmiotu handlu.
Drażliwość na tym punkcie u Stanisława Witkiewicza mogła przyczynić się zdaniem Zdzisława Piaseckiego do poróżnienia go z Sienkiewiczem (który sprzedał podarowany mu przez przyjaciela obraz, aby go wesprzeć finansowo).
Zbieżność losu Kamionki i Małeckiego jest zastanawiająca, ale czy mówić o odpowiedzialności...? - czy fala samobójstw po "Cierpieniach młodego Wertera" obwinia Goethego? Ciekawe zagadnienie moralne.

A swoją drogą, to Sienkiewicz zapożyczał wiele elementów z opowiadań i doświadczeń innych ludzi. Posiadając genialną pamięć do szczegółów wplatał te szczegóły w swoich opowiadaniach tak, że dawało to złudzenie, jakby był naocznym świadkiem opisywanych wydarzeń.

A potem to unaocznienie staje się udziałem czytelnika...:)

Podobnie czynią inni artyści, podglądając życie. Wytrawni i skrupulatni prowadzą notatniki.
Na przykład ponuro kraczące wrony zostały w podobny sposób opisane we wspomnieniach Aleksandra Giermyskiego, który w l. 1879-1888 mieszkał i malował w Warszawie, a pracownię miał na poddaszu z oknem w suficie i, oczywiście, z wronami na dachu.

Masz słuszność, że interesujące są odkrycia zbieżności, pokrewieństw.
A chociaż wydają się podobne, to każde jest na swój sposób swoiste.

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Adrianna Adamek:

A potem to unaocznienie staje się udziałem czytelnika...:)
Czasem bez lektury czytelnik niewiele może sobie uświadomić:)

konto usunięte

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Oczywiście, "Lux in tenebris lucet" przeczytałem. Niemniej, przyznam, że na ten moment tego typu literatura jakoś do mnie nie przemawia. Za dużo ciemnej farby w obrazie... No, a gdzie to światło? Nagrodą za wierną miłość... dobra śmierć? Tylko tyle? No, nie wiem... To jakiś program minimum...
Wrócę jeszcze na chwilę do "Na jasnym brzegu". Moim osobistym odkryciem była lektura wspomnień i listów Anny Bilińskiej-Bohdanowicz. Nie miała urody (panie wybaczą, ale łatwo sprawdzić w Google), pieniędzy, wpływowych przyjaciół, ale miała rzecz chyba rzadko spotykaną wśród artystów - czystą i piękną duszę. Bije od tej postaci niesamowite światło. Polecam wszystkim lekturę: BOHDANOWICZ Antoni, Anna Bilińska, podług jej dziennika, listów i recenzyj prasy, Warszawa 1928. Może dodatkowego blasku nadaje temu zbiorowi fakt, że redaktorem i prywatnym wydawcą jest zakochany w niej po uszy mąż.
Ponieważ jest to wątek "O życiu... " więc pozwolę sobie na małą dygresję pozornie niezwiązaną z Sienkiewiczem.
Pewnie, że niewiele osób zatraca siebie w życiu samotniczym, ale każdy staje > w swoim życiu wobec niewiadomej, wobec pogoni za swoimi mirażami.

Anna Bilińska młodość spędziła samotnie poświęcając się sztuce, ale też utrzymując wiele przyjaźni. Po przyjeździe do Paryża wynajmuje pokoik 2m x 2m na poddaszu, bez kanalizacji i bieżącej wody. Żyje wyłącznie swoją pasją, i utrzymuje nieliczne kontakty towarzyskie z polskimi malarzami m.in. Chełmońskim.
W wieku 28 l. bardzo przeżyła śmierć narzeczonego - kilka miesięcy w depresji. Jednak podniosła się z tego. Odnalazła w sobie chęć do życia. Nastąpił tajemniczy przełom wewnętrzny, o którym jednak mało wiadomo.
Odtąd odnosi spektakularne sukcesy malarskie, ale nie tylko. Bardzo czynnie uczestniczy w życiu polskiej emigracji - prowadzi salon dla polskich artystów, z których wielu doświadcza jej konkretnej pomocy.
Kilka lat potem oświadcza się jej dr. A. Bohdanowicz. I tu rzecz niezwykle pouczająca dla młodych dam. W odpowiedzi słyszy: "Czy umie Pan czekać?" - Umiał, czekał dwa lata.
Mnie osobiście Anna imponuje znajomością życia - cóż, była malarką realistką. Wie, że to, co w życiu wartościowe musi być poddane próbie czasu.
Myślę, że życie samotne nie zatraca człowieka, ale właściwie przeżywana hartuje i wzmacnia człowieka o ile nie jest przeżywana egoistycznie. Dla mnie Anna Bilińska (po Bracie Albercie) to jedno z tych Lux in tenebris... Jednak można.

[edycja - literówka]Wojciech B. edytował(a) ten post dnia 23.07.10 o godzinie 12:30
Diana Pogodna

Diana Pogodna wolny zawód

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Wojciech B.:
Może dodatkowego blasku nadaje temu zbiorowi fakt, że redaktorem i prywatnym wydawcą jest zakochany w niej po uszy mąż.


Panie Wojciechu :)
Swiat jest niezwykly ...
Prosze sobie wyobrazic,ze wlasnie jestem w trakcie czytania wspomnien
o doktorze Antonim Bohdanowiczu :)
Ktory byl wyjatkowym czlowiekiem, pod wieloma wzgledami.
"Był upartym, niepokornym Polakiem z Litwy, patriotą,, lekarzem i żołnierzem.
Gdy byłem chłopcem zazdrościłem Mu przygód i odwagi. Przeglądałem Jego notatki, książki, fascynujące wyobraźnię zdjęcia i ze wzruszeniem czytałem listy do i od brata Zygmunta, pisane na przełomie XIX i XX wieku. To przede wszystkim z ich fragmentów utkane jest to wspomnienie." Tak pisze Zygmunt Kościelski-Bohdanowicz
http://tykocin.podlaskie.pl/dzial/2/249/280/

Wszystko w tej opowiesci dwoch odnalezionych, wyjatkowych postaci jest jakby nie z tego (a lepszego) swiata. I jeszcze to miasteczko...Tykocin.
Czarodziejskie.
O takiej milosci jak Antoniego i Anny myslal zapewne Victor Hugo:
"Kiedy dwie dusze, które poszukiwały się w tłumie, może od bardzo dawna, odnajdą się nareszcie; kiedy spostrzegą, że pasują do siebie, czują do siebie sympatię i uzupełniają się, mówiąc krótko: są do siebie podobne, wtedy zawiązuje się między nimi wspólnota, gorąca i czysta tak, jak oni sami; jedność, która ma początek na ziemi, a kontynuację w wieczności. Ta jedność to miłość, prawdziwa miłość, taka jaką potrafi pojąć w istocie niewielu ludzi; ta miłość, która jest "religią", która ubóstwia ukochaną osobę, które życie rodzi się z nabożeństwa i namiętności, i dla której największe ofiary są najsłodszą rozkoszą."
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Wojciech B.:
Oczywiście, "Lux in tenebris lucet" przeczytałem. Niemniej, przyznam, że na ten moment tego typu literatura jakoś do mnie nie przemawia. Za dużo ciemnej farby w obrazie... No, a gdzie to światło? Nagrodą za wierną miłość... dobra śmierć? Tylko tyle? No, nie wiem... To jakiś program minimum...

Dziękuję za podzielenie się własnym odczuciem. To prawda, więcej barw ciemnych na tej palecie... Takie spostrzeżenie to nawet burzy stereotypowe pojęcie o prozie Sienkiewicza. Chociaż mam mniej sceptyczne wrażenia, podoba mi się Twoje odczytanie.
Widzę jednak śmierć w tym obrazie jako wyzwolenie, ukojenie, powrót do miłości - a nie nagrodę. To problematyczne - czy spotyka nas jakakolwiek nagroda za wierną miłość na ziemskim padole?
A jednak jest światło - i tym bardziej widoczne, że słabe.
W obrazach współczesnych Sienkiewicz nie kreśli podobnych do historycznych pokrzepień, ale wynosząc z własnego doświadczenia (straty ukochanej żony po kilku zaledwie latach pożycia) bolesny cierń - daje dramat.
We mnie ta nowela wzbudza największe wzruszenie w kontekście biografii jej autora.
Wrócę jeszcze na chwilę do "Na jasnym brzegu". Moim osobistym odkryciem była lektura wspomnień i listów Anny Bilińskiej-Bohdanowicz. Nie miała urody (panie wybaczą, ale łatwo sprawdzić w Google), pieniędzy, wpływowych przyjaciół, ale miała rzecz chyba rzadko spotykaną wśród artystów - czystą i piękną duszę. Bije od tej postaci niesamowite światło. Polecam wszystkim lekturę: BOHDANOWICZ Antoni, Anna Bilińska, podług jej dziennika, listów i recenzyj prasy, Warszawa 1928. Może dodatkowego blasku nadaje temu zbiorowi fakt, że redaktorem i prywatnym wydawcą jest zakochany w niej po uszy mąż.
Ponieważ jest to wątek "O życiu... " więc pozwolę sobie na małą dygresję pozornie niezwiązaną z Sienkiewiczem.

Wydaje mi się, że wszystkie refleksje są związane z Sienkiewiczem:) Przywołanie przez Ciebie kolejnych postaci wiąże się z obrazem szczęścia zapowiedzianego w "Na jasnym brzegu".
Swoją drogą malarze u Sienkiewicza mają wiele perturbacji związanych z odnalezieniem godnej siebie towarzyszki życia.
Anna Bilińska młodość spędziła samotnie poświęcając się sztuce, ale też utrzymując wiele przyjaźni. Po przyjeździe do Paryża wynajmuje pokoik 2m x 2m na poddaszu, bez kanalizacji i bieżącej wody. Żyje wyłącznie swoją pasją, i utrzymuje nieliczne kontakty towarzyskie z polskimi malarzami m.in. Chełmońskim.
W wieku 28 l. bardzo przeżyła śmierć narzeczonego - kilka miesięcy w depresji. Jednak podniosła się z tego. Odnalazła w sobie chęć do życia. Nastąpił tajemniczy przełom wewnętrzny, o którym jednak mało wiadomo.
Odtąd odnosi spektakularne sukcesy malarskie, ale nie tylko. Bardzo czynnie uczestniczy w życiu polskiej emigracji - prowadzi salon dla polskich artystów, z których wielu doświadcza jej konkretnej pomocy.
Kilka lat potem oświadcza się jej dr. A. Bohdanowicz. I tu rzecz niezwykle pouczająca na młodych dam. W odpowiedzi słyszy: "Czy umie Pan czekać?" - Umiał, czekał dwa lata.
Mnie osobiście Anna imponuje znajomością życia - cóż, była malarką realistką. Wie, że to, co w życiu wartościowe musi być poddane próbie czasu.

Dziękuję za to wyartykułowanie nauk, przydatnych w życiu młodych kobiet. Sytuacja próby uczuć zaszła także w życiu Sienkiewicza. Również dwa lata czekał - nie mając pewności, czy rezultat czekania zostanie uwieńczony sukcesem. W tym czasie nie mógł utrzymywać kontaktu ze swoją wybranką serca. Rzecz niewyobrażalna w naszej współczesnej rzeczywistości...
Myślę, że życie samotne nie zatraca człowieka, ale właściwie przeżywana hartuje i wzmacnia człowieka o ile nie jest przeżywana egoistycznie. Dla mnie Anna Bilińska (po Bracie Albercie) to jedno z tych Lucis in tenebris... Jednak można.

Zgadzam się. Szczególnie ciosy hartują, a samotność pozwala skupić się na swoim wnętrzu - sprzyja więc wszelkiej twórczości. Pisząc o zatraceniu samotniczym, miałam na myśli odgrodzenie się od świata ciemną zasłoną.

konto usunięte

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Adrianna Adamek:
[...]
Dziękuję za to wyartykułowanie nauk, przydatnych w życiu młodych kobiet.
[...]

Hmm... Tak, pozwoliłem sobie, może zbyt śmiało... Bynajmniej nie w zamiarze pouczania dorosłych i odpowiedzialnych ludzi ;)
Trochę usprawiedliwia mnie fakt, że aktualnie pracuję w szkole podstawowej (a wcześniej przez wiele lat prowadziłem korepetycje) i znaczna grupa dzieci, z którymi miałem/mam kontakt nie jest wychowywana przez oboje naturalnych rodziców. Może w innych środowiskach nie jest to problem aż tak dotkliwy, ale w Warszawie to chyba co drugie dziecko... :-/ I pewnie dlatego jestem przewrażliwiony. ;)
Czasem wydaje mi się, że w naszym kręgu kulturowym zbyt łatwo podejmuje się decyzje na "tak" lub "nie" jakby nie wiedząc, że przecież można powiedzieć: "To nie jest dobry moment na tak ważną decyzję".
Samotność jest też szansą, aby "bez strat w ludziach i sprzęcie" poznać samego siebie.
A co do życia osobistego Sienkiewicza, to wiem b. mało. Więc dużo korzystam na tej grupie. :)
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Wojciech B.:

Bynajmniej nie w zamiarze pouczania dorosłych i odpowiedzialnych ludzi ;)

Myślę, że nawet dorośli i odpowiedzialni ludzie uczą się chętnie - może nawet chętniej niż niedorośli - bo zyskali świadomość ewentualnych błędów, jakie zdarzyły się w ich życiu:)

Sądzę, że to cenne treści rozważań.

Całkowicie zrozumiała jest troska o młodych ludzi, kiedy obserwuje się powikłane losy ich rodziców...
Podzielam tę troskę i podobne wnioski wyciągam z analogicznych zjawisk, z jakimi stykam się również.

A co do życia osobistego Sienkiewicza, to wiem b. mało. Więc dużo korzystam na tej grupie. :)

Kiedy sie pozna życie osobiste pisarza, zyskuje się nowe spojrzenie na jego twórczość:) Tak jest w przypadku każdego twórcy - na ogół przynajmniej.

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Wojciech B.:
Czasem wydaje mi się, że w naszym kręgu kulturowym zbyt łatwo podejmuje się decyzje na "tak" lub "nie" jakby nie wiedząc, że przecież można powiedzieć: "To nie jest dobry moment na tak ważną decyzję".

Jest dziwny pośpiech w życiu współczesnym. Chcemy wszystko osiągnąć tu i teraz, w tym momencie. Na pewno wiele przez to tracimy. Choćby to, czego się nie dowiemy, czekając.
Życie nabrało rozpędu... a człowiek stał sie tego rozpędu ofiarą.
Katarzyna Barańska

Katarzyna Barańska Tylko człowiek
posiada dar mowy.

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Wojciech B.:
Oczywiście, "Lux in tenebris lucet" przeczytałem. Niemniej, przyznam, że na ten moment tego typu literatura jakoś do mnie nie przemawia. Za dużo ciemnej farby w obrazie... No, a gdzie to światło?

Czy jednak nie tak jest w naszym życiu, że więcej jest ciemności niż światła? Nawet wtedy, gdy słońce gorąco przygrzewa?

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

To, jak patrzymy na świat, zależy od emocji, jakie są w nas:) Czy nie powiedział tak Sienkiewicz?
Katarzyna Barańska

Katarzyna Barańska Tylko człowiek
posiada dar mowy.

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Rafał Cichowlas:
To, jak patrzymy na świat, zależy od emocji, jakie są w nas:) Czy nie powiedział tak Sienkiewicz?

Tak, właśnie tak...

Nie rzeczywistość sama, ale serce, z jakim ku niej przystępujemy, daje rzeczom kształty i kolory. Henryk Sienkiewicz

konto usunięte

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Katarzyna Barańska:
Czy jednak nie tak jest w naszym życiu, że więcej jest ciemności niż światła? Nawet wtedy, gdy słońce gorąco przygrzewa?

Tak mi się przypomniała anegdotka o Sokratesie, który w słoneczny dzień chodził ze świecą po rynku ateńskim. Gdy go pytano, co robi, odpowiadał: szukam człowieka.

Jest w "Quo vadis" taka scena, gdy Winicjusz prosi św. Piotra o chrzest: "Jeśli macie światło, to mi otwórzcie", czy jakoś tak. IMHO, światło jest czymś co otrzymujemy.

konto usunięte

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Katarzyna Barańska:
Rafał Cichowlas:
To, jak patrzymy na świat, zależy od emocji, jakie są w nas:) Czy nie powiedział tak Sienkiewicz?

Tak, właśnie tak...

Nie rzeczywistość sama, ale serce, z jakim ku niej przystępujemy, daje rzeczom kształty i kolory. Henryk Sienkiewicz
Różowe okulary?
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

W moim odczuciu chodzi o wypracowanie nastawienia wobec rzeczywistości. Ci, którzy patrzą przez różowe okulary nie muszą się o to starać:)

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Wojciech B.:
Tak mi się przypomniała anegdotka o Sokratesie, który w słoneczny dzień chodził ze świecą po rynku ateńskim. Gdy go pytano, co robi, odpowiadał: szukam człowieka.

Świetne:)
Katarzyna Barańska

Katarzyna Barańska Tylko człowiek
posiada dar mowy.

Temat: O życiu... na marginesie życia i twórczości Sienkiewicza

Wojciech B.:
Różowe okulary?

Różowe okulary kojarzą się z naiwnością, niefrasobliwością. Nie sądzę, by o to upominał się autor Quo vadis.

Jednak przydają się różowe okulary.



Wyślij zaproszenie do