Temat: Echa Grunwaldzkie...
http://www.emetro.pl/emetro/1,88815,8135169,Pod_Grunwa...
Gazeta.pl > eMetro.pl > Nasze akcje > Wydarzenia
Pod Grunwaldem nikt nie walczy z EuroPride
Michał Stangret
2010-07-13, ostatnia aktualizacja 2010-07-13 18:42
W najbliższą sobotę Polska będzie areną dwóch gigantycznych wydarzeń. Na polach pod Grunwaldem obejrzymy rocznicową inscenizację bitwy z Krzyżakami. Tego samego dnia do Warszawy zjadą przedstawiciele środowisk homoseksualnych z całej Europy, na zorganizowaną po raz pierwszy w Polsce paradę EuroPride
Parada EuroPride, największa europejska manifestacja środowisk mniejszości seksualnych, rusza w sobotę punkt 13 z warszawskiego placu Bankowego. Godzinę wcześniej na polach pod Grunwaldem zacznie się za to bezprecedensowa inscenizacja bitwy pod Grunwaldem.
Oba wydarzenia są punktami kulminacyjnymi wielodniowych imprez. Pierwsza - trwającego od piątku europejskiego festiwalu kulturalnego mniejszości seksualnych. Druga - trwających od wczoraj ogólnopolskich obchodów 600-lecia sławnej bitwy wojsk polsko-litewskich z zakonem krzyżackim. Choć zbieżność terminów obu wydarzeń jest przypadkowa, organizatorzy obu imprez dostrzegają symbolikę z niej płynącą. - Obyśmy nigdy już nie musieli przekonywać innych do swoich racji, tak jak to miało miejsce 600 lat temu na grunwaldzkich polach - mówią zgodnie.
Tylko nie bierzcie wuwuzeli
Z Jackiem Szymańskim, organizatorem części historycznej inscenizacji bitwy pod Grunwaldem z Fundacji Grunwald, rozmawia Michał Stangret
W sobotę o 14 na polach Grunwaldu ma się zacząć gigantyczna inscenizacja bitwy pod Grunwaldem. Wystąpić ma prawie 2,5 tys. rycerzy, to ponad dwa razy więcej niż w poprzednich latach. Na pole wyjadą przebrani rycerze i...
- I wszystko będzie przebiegało według ustalonego już scenariusza opartego głównie na przekazach pochodzących od Jana Długosza. Wiemy, że przed bitwą wojska wielkiego mistrza i armia sprzymierzonych dość długo stały naprzeciw siebie, wyczekując w pełnym słońcu. W tym czasie król Władysław Jagiełło wraz z rycerstwem modlili się. Dlatego właśnie od krótkiej sceny modlitwy zaczynamy cały pokaz. Tamto wyczekiwanie denerwowało wielkiego mistrza i wysłał Jagielle emisariuszy z prowokacyjną przesyłką - dwoma nagimi mieczami - by zachęcić do walki i nie przedłużać.
Tę scenę wszyscy będą mogli zobaczyć. Potem wojsko królewskie zaśpiewa "Bogurodzicę" i rzuci się do walki. Dramatyczną sceną będzie upadek polskiego sztandaru. W tamtych czasach, gdy upadał sztandar, bitwa się kończyła przegraną, ale na Grunwaldzie do tego nie doszło, bo rycerstwo sztandar odbiło z rąk Krzyżaków. Emocjonująca będzie też scena ataku Leopolda von Kökeritza, który nagle w pojedynkę zawrócił swego konia i uderzył bezpośrednio na króla Władysława. Wtedy król ujął w dłoń kopię i dźgnął go śmiertelnie w twarz. Emocjonujących zwrotów w przebiegu bitwy będzie dużo. Całość trwa ponad godzinę i skończy się śmiercią wielkiego mistrza Ulryka von Jungingena.
Ale jak to wszystko ogarnąć wzrokiem?
- Bitwa będzie się odbywać w naturalnym zagłębieniu o wielkości półtora boiska piłkarskiego. Nie będzie problemów z ogarnięciem wszystkiego, a nikt nikomu nie będzie zasłaniać, bo widownia zajmie miejsca na jednym ze zboczy tej niecki. Uspokajam, że będzie też wszystko słychać, tylko mam jedną prośbę - nie przywoźcie ze sobą wuwuzeli.
Ci rycerze to wynajęci aktorzy?
- Hobbyści, którzy interesują się europejskim średniowieczem, zbierają gadżety rycerskie, sami za grube pieniądze kupują zbroje, szyją sztandary. Nie ma obaw, że komuś omsknie się topór i dojdzie do tragedii, to ludzie zaprawienia w bojach, bo co jakiś czas organizują sobie w swoich krajach spotkania i turnieje w rycerskich strojach. A urozmaicenie oręża i strojów będzie ogromne, bo na inscenizację zjeżdżają z całego świata: z Hiszpanii, Portugalii, Francji, Wielkiej Brytanii, Danii, Litwy, Estonii, Ukrainy, Kanady, Australii, ze Szwecji, Stanów Zjednoczonych, a nawet z Tajwanu. Około tysiąca z nich już zjechało na Grunwald i mieszka w postawionych tu wioskach rycerskich. Reszta dojedzie do piątku.
Gdy na polach Grunwaldzkich będziemy oglądać inscenizację, po ulicach stolicy będzie przechodziła parada EuroPride, na którą zjadą środowiska homoseksualne z całej Europy. Nacjonalistyczna organizacja ONR już zapowiedziała kontrmanifestację pod nazwą Marsz Grunwaldzki.
- Niestety, Polacy nie potrafią szanować własnej historii, szczególnie tej zwycięskiej, której sporo nie mamy. Jeżeli ONR wykorzystuje Grunwald, by przeciwstawić się innej manifestacji, to dla mnie bardzo przykre potwierdzenie tego braku szacunku do własnego narodu.
Jedni palą opony, inni tańczą i śpiewają
Z Tomaszem Bączkowskim, szefem Fundacji Równości, która organizuje sobotnią paradę Europride w stolicy, rozmawia Michał Stangret
Gdy w sobotę ulicami stolicy będzie szła parada EuroPride, na polach grunwaldzkich odbywać się będzie gigantyczna inscenizacja bitwy. Skąd ta zbieżność?
- Niektórzy zarzucają nam prowokację, że parada odbywa się tego samego dnia, co kulminacyjny punkt grunwaldzkich obchodów, ale to całkowity przypadek. Polski kalendarz jest tak obfity w rozmaite święta narodowe czy kościelne, że jakikolwiek byśmy wybrali termin, trafilibyśmy pewnie w któreś z nich. A symboliki zbieżności tych dat można się dopatrywać w tym, że podczas bitwy pod Grunwaldem po obu stronach były kulturowe i narodowe mieszanki. Na paradę w sobotę też ściąga do Polski cała Europa.
Ilu osób się spodziewacie?
- Na pewno nie pobijemy rekordu z Madrytu, gdzie na EuroPride zjechało półtora miliona osób. Przeciętnie europejskie parady gromadzą 10 razy więcej uczestników niż ich lokalne odpowiedniki. Skoro Parada Równości gromadzi ok. 5 tys. osób, to szacujemy, że w sobotę może nas być ok. 50 tysięcy.
Ruszacie o 13 z placu Bankowego i co dalej?
- Idziemy Marszałkowską, Alejami Jerozolimskimi, potem Traktem Królewskim do placu Na Rozdrożu, aleją Szucha do placu Unii Lubelskiej, wchodzimy na Marszałkowską i kierujemy się na plac Konstytucji, gdzie na odbędzie się przemówienia i występ niespodzianka. Oprócz polskich polityków wypowiedzą się też ci z zagranicy, którzy otwarcie przyznają, że są gejami, ale również np. Brandon Fay, który wsławił się u nas zdjęciami ze ślubu ze swoim partnerem, które pojawiły się w orędziu prezydenta Lecha Kaczyńskiego w sprawie traktatu lizbońskiego. W trakcie przemarszu towarzyszyć nam będzie 15 pojazdów z platformami. Chcemy, by wszystko miało wydźwięk zabawy i fety. Kończymy ok. godz. 18.
A celem wszystkiego jest?
- To demonstracja polityczna. Jedni podpalają opony, a inni idą, śpiewają, tańczą i się weselą. My chcemy tą paradą zwrócić uwagę społeczeństwa na to, że cały czas mamy w Polsce niezałatwionych wiele kwestii. Domagamy się m.in. uznania związków partnerskich, rzetelnej edukacji w szkołach, gdzie program biologii nie omija kwestii istnienia gejów i nowych ustaw antydyskryminacyjnych. Aby nie było tak, że jak dwóch mężczyzn idzie do banku po kredyt, to spotykają się z odmową, choć heteroseksualne małżeństwa nie, albo by miał się do kogo zwrócić gej, który jest zwalniany z pracy, "bo jest złym pracownikiem", a tak naprawdę powodem zwolnienia jest to, że jego szef homofobem. To, co teraz czujemy, to bardzo boląca bezsilność.