Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Echa Grunwaldzkie...

W "Dużym Formacie"
Do kupienia w czwartek razem z "Gazetą Wyborczą"
DYSKRETNY UROK ŻYCIA BEZ PRACY

Czuję się świetnie, nie potrzebuję pomocy!; Dostaję od państwa 1085 euro; W Niemczech spokojnie da się wyżyć z zasiłku; Żyję skromnie i opalam się nad Bałtykiem; Do kina chodzę we wtorki za 4,5 euro; Miałem dom, pieniądze, samochody. Wszystko nic niewarte

Tak bezrobotni Niemcy opowiadają o swoim bezrobociu Piotrowi Maciejewskiemu.

PO BANKIECIE ZAPRASZAMY NA RZEŹ

Z mediewistą prof. Henrykiem Samsonowiczem rozmawia Włodzimierz Kalicki.

Jagiełło przystępował do wojny z zakonem osamotniony, bez liczących się sojuszników. Niezbyt to dobrze świadczy o nim jako polityku i strategu.

- Międzynarodowa pozycja Jagiełły przed bitwą pod Grunwaldem wcale nie była taka słaba, jak by się mogło wydawać. Kryzys Kościoła zachodniego sięgnął w tamtym czasie dna. Równolegle urzędowało trzech zwalczających się papieży. I właśnie w chwili najgłębszego upadku swego autorytetu Kościół rzymski osiągnął historyczny sukces w postaci chrystianizacji w wersji łacińskiej ogromnego pogańskiego państwa - Litwy. I w dodatku bez przelewu krwi. Takiego sukcesu Kościół nie miał od X wieku! Jako autora tego sukcesu postrzegano w Rzymie Jagiełłę. To się liczyło. Bardzo.

(...)

Dlaczego to właśnie Grunwald stał się najjaśniejszym punktem pamięci historycznej Polaków?

- Zwycięska bitwa najsilniej przemawia do wyobraźni, rozpala namiętności. Już kilkanaście lat po bitwie w dniu 15 lipca ustanowione zostało pierwsze znane polskie święto narodowe. Kazimierz Jagiellończyk kazał rozstawiać na ulicach Krakowa beczki z piwem, iluminować miasto, rozrzucać monety. Jagiellonowie uprawiali swoisty kult zwycięstwa grunwaldzkiego, bo było ono dla nich przepustką do wielkości dynastii.

Grunwald zawsze był użyteczny jako propagandowe narzędzie. Zawsze można było przypisać mu jakiś aktualny, wygodny sens. Każda wojna z Niemcami była okazją do wywoływania ducha Grunwaldu. (...) Grunwaldzka symbolika została zawłaszczona przez komunistów polskich w ZSRR - Grunwald zaroił się w politycznych pogadankach dla żołnierzy I Korpusu i I Armii w ZSRR, dla lewicowych partyzantów ustanowiono w 1944 roku Order Krzyża Grunwaldu.

Więcej... http://wyborcza.pl/1,76842,8129649,W__Duzym_Formacie_....
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Echa Grunwaldzkie...

W gorącym - także pod względem tropikalnej pogody - okresie mowa już jest o grunwaldomanii. Na miarę współczesnych form ulegania fascynacji pojawiają się najróżniejsze pomysły: od długopisów i kiełbas grunwaldzkich - po sesje naukowe. Nadzwyczajnie porusza fakt okrągłej rocznicy.
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Echa Grunwaldzkie...

http://www.gp24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100713...

Grunwald 2010. Poczta Polska upamiętnia bitwę

Marcin Prusak

Kartka pocztowa, okolicznościowy datownik oraz zorganizowanie Poczty Rycerskiej Konnej to tylko niektóre pomysły Poczty Polskiej związane z 600-leciem Bitwy pod Grunwaldem.
Kartka "600-lecie Bitwy pod Grunwaldem 1410-2010" została wprowadzona do obiegu 1 lipca 2010 roku.

Datownik okolicznościowy "600-Lecie Bitwy pod Grunwaldem 1410-2010" będzie natomiast stosowany 15 lipca 2010 roku na poczcie w Malborku.

Poczta Rycerska Konna będzie działała 25 lipca na trasie Stoisko Pocztowe przy Muzeum Zamkowym w Malborku - Urząd Pocztowy Malbork. 15 lipca natomiast poczta w Ostródzie zorganizuje Pocztę Rycerska Pieszą.

Poczta Polska w Elblągu nawiązała też współpracę z Muzeum Zamkowym w Malborku. Współpraca obejmuje wydanie kartki pocztowej beznominałowej "Oblężenie Malborka" (w obiegu od 1 lipca 2010 roku), wykonanie okolicznościowego datownika "Oblężenie Malborka 2010 Rok Grunwaldzki na Zamku w Malborku (stosowany 25 lipca w Urzędzie Pocztowym w Malborku), wykonanie stempla pocztowego z obrazem rycerza na koniu, wykonanie podlepki okolicznościowej do nalepki polecenia "R".

Poczta wspólnie z Zamkiem w Malborku organizuje również wystawę Dawne ziemie krzyżackie na walorach filatelistycznych i dokumentach pocztowych, na której wystawcami będą filateliści samodzielni oraz zrzeszeni w organizacjach filatelistycznych z całej Polski. Wystawa zostanie otwarta 20 lipca, potrwa do 2 sierpnia.

Poczta Polska będzie również uczestniczyć w obchodach "Oblężenia Malborka" (od 23 do 25 lipca wystawione zostanie stoisko pocztowe), w planach jest także wydanie okolicznościowego znaczka pocztowego.

Żródło: http://grunwald2010.warmia.mazury.pl

http://www.gp24.pl/apps/pbcsi.dll/bilde?Site=GP&Date=2...
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Echa Grunwaldzkie...

http://www.emetro.pl/emetro/1,88815,8135169,Pod_Grunwa...

Gazeta.pl > eMetro.pl > Nasze akcje > Wydarzenia

Pod Grunwaldem nikt nie walczy z EuroPride
Michał Stangret
2010-07-13, ostatnia aktualizacja 2010-07-13 18:42

W najbliższą sobotę Polska będzie areną dwóch gigantycznych wydarzeń. Na polach pod Grunwaldem obejrzymy rocznicową inscenizację bitwy z Krzyżakami. Tego samego dnia do Warszawy zjadą przedstawiciele środowisk homoseksualnych z całej Europy, na zorganizowaną po raz pierwszy w Polsce paradę EuroPride
Parada EuroPride, największa europejska manifestacja środowisk mniejszości seksualnych, rusza w sobotę punkt 13 z warszawskiego placu Bankowego. Godzinę wcześniej na polach pod Grunwaldem zacznie się za to bezprecedensowa inscenizacja bitwy pod Grunwaldem.

Oba wydarzenia są punktami kulminacyjnymi wielodniowych imprez. Pierwsza - trwającego od piątku europejskiego festiwalu kulturalnego mniejszości seksualnych. Druga - trwających od wczoraj ogólnopolskich obchodów 600-lecia sławnej bitwy wojsk polsko-litewskich z zakonem krzyżackim. Choć zbieżność terminów obu wydarzeń jest przypadkowa, organizatorzy obu imprez dostrzegają symbolikę z niej płynącą. - Obyśmy nigdy już nie musieli przekonywać innych do swoich racji, tak jak to miało miejsce 600 lat temu na grunwaldzkich polach - mówią zgodnie.

Tylko nie bierzcie wuwuzeli

Z Jackiem Szymańskim, organizatorem części historycznej inscenizacji bitwy pod Grunwaldem z Fundacji Grunwald, rozmawia Michał Stangret

W sobotę o 14 na polach Grunwaldu ma się zacząć gigantyczna inscenizacja bitwy pod Grunwaldem. Wystąpić ma prawie 2,5 tys. rycerzy, to ponad dwa razy więcej niż w poprzednich latach. Na pole wyjadą przebrani rycerze i...

- I wszystko będzie przebiegało według ustalonego już scenariusza opartego głównie na przekazach pochodzących od Jana Długosza. Wiemy, że przed bitwą wojska wielkiego mistrza i armia sprzymierzonych dość długo stały naprzeciw siebie, wyczekując w pełnym słońcu. W tym czasie król Władysław Jagiełło wraz z rycerstwem modlili się. Dlatego właśnie od krótkiej sceny modlitwy zaczynamy cały pokaz. Tamto wyczekiwanie denerwowało wielkiego mistrza i wysłał Jagielle emisariuszy z prowokacyjną przesyłką - dwoma nagimi mieczami - by zachęcić do walki i nie przedłużać.

Tę scenę wszyscy będą mogli zobaczyć. Potem wojsko królewskie zaśpiewa "Bogurodzicę" i rzuci się do walki. Dramatyczną sceną będzie upadek polskiego sztandaru. W tamtych czasach, gdy upadał sztandar, bitwa się kończyła przegraną, ale na Grunwaldzie do tego nie doszło, bo rycerstwo sztandar odbiło z rąk Krzyżaków. Emocjonująca będzie też scena ataku Leopolda von Kökeritza, który nagle w pojedynkę zawrócił swego konia i uderzył bezpośrednio na króla Władysława. Wtedy król ujął w dłoń kopię i dźgnął go śmiertelnie w twarz. Emocjonujących zwrotów w przebiegu bitwy będzie dużo. Całość trwa ponad godzinę i skończy się śmiercią wielkiego mistrza Ulryka von Jungingena.

Ale jak to wszystko ogarnąć wzrokiem?

- Bitwa będzie się odbywać w naturalnym zagłębieniu o wielkości półtora boiska piłkarskiego. Nie będzie problemów z ogarnięciem wszystkiego, a nikt nikomu nie będzie zasłaniać, bo widownia zajmie miejsca na jednym ze zboczy tej niecki. Uspokajam, że będzie też wszystko słychać, tylko mam jedną prośbę - nie przywoźcie ze sobą wuwuzeli.

Ci rycerze to wynajęci aktorzy?

- Hobbyści, którzy interesują się europejskim średniowieczem, zbierają gadżety rycerskie, sami za grube pieniądze kupują zbroje, szyją sztandary. Nie ma obaw, że komuś omsknie się topór i dojdzie do tragedii, to ludzie zaprawienia w bojach, bo co jakiś czas organizują sobie w swoich krajach spotkania i turnieje w rycerskich strojach. A urozmaicenie oręża i strojów będzie ogromne, bo na inscenizację zjeżdżają z całego świata: z Hiszpanii, Portugalii, Francji, Wielkiej Brytanii, Danii, Litwy, Estonii, Ukrainy, Kanady, Australii, ze Szwecji, Stanów Zjednoczonych, a nawet z Tajwanu. Około tysiąca z nich już zjechało na Grunwald i mieszka w postawionych tu wioskach rycerskich. Reszta dojedzie do piątku.

Gdy na polach Grunwaldzkich będziemy oglądać inscenizację, po ulicach stolicy będzie przechodziła parada EuroPride, na którą zjadą środowiska homoseksualne z całej Europy. Nacjonalistyczna organizacja ONR już zapowiedziała kontrmanifestację pod nazwą Marsz Grunwaldzki.

- Niestety, Polacy nie potrafią szanować własnej historii, szczególnie tej zwycięskiej, której sporo nie mamy. Jeżeli ONR wykorzystuje Grunwald, by przeciwstawić się innej manifestacji, to dla mnie bardzo przykre potwierdzenie tego braku szacunku do własnego narodu.

Jedni palą opony, inni tańczą i śpiewają

Z Tomaszem Bączkowskim, szefem Fundacji Równości, która organizuje sobotnią paradę Europride w stolicy, rozmawia Michał Stangret

Gdy w sobotę ulicami stolicy będzie szła parada EuroPride, na polach grunwaldzkich odbywać się będzie gigantyczna inscenizacja bitwy. Skąd ta zbieżność?

- Niektórzy zarzucają nam prowokację, że parada odbywa się tego samego dnia, co kulminacyjny punkt grunwaldzkich obchodów, ale to całkowity przypadek. Polski kalendarz jest tak obfity w rozmaite święta narodowe czy kościelne, że jakikolwiek byśmy wybrali termin, trafilibyśmy pewnie w któreś z nich. A symboliki zbieżności tych dat można się dopatrywać w tym, że podczas bitwy pod Grunwaldem po obu stronach były kulturowe i narodowe mieszanki. Na paradę w sobotę też ściąga do Polski cała Europa.

Ilu osób się spodziewacie?

- Na pewno nie pobijemy rekordu z Madrytu, gdzie na EuroPride zjechało półtora miliona osób. Przeciętnie europejskie parady gromadzą 10 razy więcej uczestników niż ich lokalne odpowiedniki. Skoro Parada Równości gromadzi ok. 5 tys. osób, to szacujemy, że w sobotę może nas być ok. 50 tysięcy.

Ruszacie o 13 z placu Bankowego i co dalej?

- Idziemy Marszałkowską, Alejami Jerozolimskimi, potem Traktem Królewskim do placu Na Rozdrożu, aleją Szucha do placu Unii Lubelskiej, wchodzimy na Marszałkowską i kierujemy się na plac Konstytucji, gdzie na odbędzie się przemówienia i występ niespodzianka. Oprócz polskich polityków wypowiedzą się też ci z zagranicy, którzy otwarcie przyznają, że są gejami, ale również np. Brandon Fay, który wsławił się u nas zdjęciami ze ślubu ze swoim partnerem, które pojawiły się w orędziu prezydenta Lecha Kaczyńskiego w sprawie traktatu lizbońskiego. W trakcie przemarszu towarzyszyć nam będzie 15 pojazdów z platformami. Chcemy, by wszystko miało wydźwięk zabawy i fety. Kończymy ok. godz. 18.

A celem wszystkiego jest?

- To demonstracja polityczna. Jedni podpalają opony, a inni idą, śpiewają, tańczą i się weselą. My chcemy tą paradą zwrócić uwagę społeczeństwa na to, że cały czas mamy w Polsce niezałatwionych wiele kwestii. Domagamy się m.in. uznania związków partnerskich, rzetelnej edukacji w szkołach, gdzie program biologii nie omija kwestii istnienia gejów i nowych ustaw antydyskryminacyjnych. Aby nie było tak, że jak dwóch mężczyzn idzie do banku po kredyt, to spotykają się z odmową, choć heteroseksualne małżeństwa nie, albo by miał się do kogo zwrócić gej, który jest zwalniany z pracy, "bo jest złym pracownikiem", a tak naprawdę powodem zwolnienia jest to, że jego szef homofobem. To, co teraz czujemy, to bardzo boląca bezsilność.
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Echa Grunwaldzkie...

http://blog.wirtualnemedia.pl/index.php?/authors/131-Z...

Radio Grunwald – niezłomni, czy niezręczni?
Jutro Radio Olsztyn odpala Radio Grunwald. Będzie dostępne w eterze i w sieci. Patronat nad inicjatywą objął jeszcze śp. Prezydent RP Lech Kaczyński, a kabaret Czyści jak Łza nagrał specjalny teledysk do piosenki „Niezłomni”… I tu jest pewien problem…, niezręczność taka...
Inicjatywa generalnie fajna, bo do 700 lat Grunwaldu jeszcze kawał czasu. Trzeba zatem wykorzystać dobrze to co jest. Radio zaś poda i komunikaty organizacyjne o korkach etc. i umili czas tym co na pola wsi Grunwald nie dotrą. Miło, że śp. Pan Prezydent objął patronat nad projektem, który potrwa li tylko cztery dni. Wystartuje jutro – to jest w wigilię bitwy grunwaldzkiej, a zakończy się po rekonstrukcji czyli 18 lipca.

Wobec jednak tragicznej śmierci Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w katastrofie lotniczej kawałek „Niezłomni” o treści: „cały jestem ze stali prócz paru detali”, lub „jeszcze nie na złom, jeszcze nie na złom. Jeszcze uderzymy jak stalowy grom…” jest… No, nie wiem, sami oceńcie – link tu.

Spragnionym czegoś innego polecam hasło „ Banderia Prutenorum” i przypominam na marginesie, że Uniwersytet Jagielloński wypuścił rocznicowy album z reprodukcjami dzieł malarza Durinka i z tekstem Jana Długosza.

Jak zaś ktoś się bardzo nudzi to polecam też mój wpis, na temat oczywiście, sprzed roku :-)
Zbigniew Brzeziński
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Echa Grunwaldzkie...

http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/1,35189,8135118,Grunw...

Grunwald Niemcom źle się kojarzy, wolą Tannenberg
Tomasz Kurs
2010-07-13, ostatnia aktualizacja 2010-07-13 18:33

Nasi zachodni sąsiedzi niechętnie wspominali porażkę z 1410 roku. I znaleźli sposób na odczarowanie historii - zwycięską bitwę z armią carską stoczoną w 1914 roku ochrzcili drugim Tannenbergiem i traktowali jako rewanż na Słowianach za klęskę sprzed pół tysiąca lat.
W niemieckiej historiografii bitwa pod Grunwaldem funkcjonuje jako pierwsze starcie pod Tannenbergiem (dzisiejszy Stębark, wieś nieopodal Grunwaldu). - Owszem zdarzało się, że niektóre wycieczki z Niemiec były zawiedzione, że znaleźli się na miejscu poświęconemu średniowiecznej bitwie, a nie tej z 1914 roku - opowiada Romuald Odoj, były wieloletni dyrektor Muzeum na Polach Grunwaldu.

Mąż opatrznościowy, późniejszy prezydent

Na początku I wojny światowej to właśnie w Prusach Wschodnich doszło do starcia armii niemieckiej i rosyjskiej. Dowodzone przez Paula von Hindenburga oraz Ericha Ludendorffa liczące 190 tys. żołnierzy oddziały w sierpniu 1914 r. otoczyły i zniszczyły 150-tysięczną armię Aleksandra Samsonowa. Zmusiły też do ucieczki jeszcze liczniejszą armię Pawła Rennekampfa. Tym samym udało się zażegnać niebezpieczeństwo uderzenia na Niemcy od wschodu. Niemcy stracili przy tym ponad 10 tys. żołnierzy, a Rosjanie ponad 30 tys., a kolejne 95 tys. znalazło się w niewoli.

Po tym wydarzeniu Hindenburga uznano za męża opatrznościowego i nawet ostateczna klęska państw centralnych w I wojnie światowej nie była w stanie tego zmienić.

Bitwa rozgrywała się na liczącej dziesiątki kilometrów przestrzeni, jednak otrzymała nazwę drugiej bitwy pod Tannenbergiem. Intencja była jasna: chodziło o nawiązanie do klęski rycerzy zakonnych z 1410. Tannenberg 1914 był więc w rozumieniu Niemców rewanżem za dawną klęskę. Nie przeszkadzało przy tym nawet to, że przecież w obu armiach: zarówno carskiej, jak i cesarskiej walczyli Polacy. Wydźwięk był prosty: Słowianie musieli ostatecznie uznać wyższość zachodniego sąsiada.

Pomysł uczczenia tego zwycięstwa powstał już w 1919 roku. Z inicjatywą budowy pomnika wyszedł Związek Weteranów Prowincji Prus Wschodnich. W 1924 roku ogłoszono konkurs na projekt pomnika. Zwyciężyła praca braci Waltera i Johannesa Krugerów architektów z Berlina. Zlokalizowano go na sztucznie usypanym wzgórzu nieopodal Olsztynka w odległości ok. 13 km od miejsca średniowiecznej bitwy. Budowa pomnika trwała w latach 1925-1927, a prace prowadziła firma zatrudniająca ok. 200 robotników. Przy okazji zbudowano gospodę oraz posadzono duże dęby tak, by w pobliżu powstał park. W przeciwieństwie do pomnika można oglądać go do dzisiaj.

Także pomnik, który upamiętnił to zwycięstwo, nawiązywał do germańskiej przeszłości. Przybrał on kształt ośmiokątnej budowli przywodzącej na myśl średniowieczne zamczysko. Już same rozmiary pomnika robiły wrażenie: wieże miały po 23 metry wysokości, a otoczony murem dziedziniec 100 metrów średnicy. W środku znajdował się krzyż i mogiła nieznanych żołnierzy poległych w bitwie.

Pomnik z wieżami w Olsztynku

Po śmierci Paula von Hindenburga, ówczesnego prezydenta Rzeszy pochowano pod jedną z wież, a dziedzińcowi nadana została forma amfiteatru. Przeprojektowaniem monumentu zajął się Adolf Hitler. Naziści bardzo chętnie nawiązywali zresztą do rycerskiej przeszłości - także tej krzyżackiej. Członkowie SS sami lubili się porównywać z elitarnym zakonem rycerzy-wojowników. Dlatego pomnik tannenberski stał się w okresie III Rzeczy miejscem uroczystości państwowych i swego rodzaju nową świątynią. Dekretem Hitlera uzyskał jako jedyny rangę pomnika chwały Rzeszy. Na terenie budowli znalazło się miejsce dla kompanii reprezentacyjnej z pobliskiej Ostródy. Wydawano tysiące pocztówek i gadżetów związanych z tym pomnikiem, przyjeżdżały tu wycieczki.

Melchior Wańkowicz opisał swój pobyt w tym miejscu w książce "Na tropach Smętka": "Pomnik bitwy tannenberskiej znałem dotychczas z widzenia i nie lubiłem go. Ten sam duch co w potężnym pomniku berlińskim na pamiątkę zwycięstwa 1870 r. Przyszła inna epoka i uprościła linie budowy, rzekomo nawracając do wzorów staro-germańskich. Duch pomnika pozostał ten sam: gorzej niż żołdacki, bo dorobkiewiczowski. Hohenzollernowski. (...) A jednak, kiedy zobaczyłem pomnik po raz to już który, przekonałem się, że to, co z ducha danego narodu pochodzi, nigdy nie jest brzydkie, jak nigdy brzydka nie może być dusza żadnego narodu, jak piękną jest każda roślina, która swobodnie wyrosła z gruntu. Pomnik bitwy pod Tannenbergiem wyrósł z samej głębi niemieckiego ducha.

Przed pomnikiem stoją liczne wycieczki młodzieży niemieckiej, karne, skupione, ze wzruszeniem na twarzy. Przyjechali lub przyszli tu setki kilometrów, od winnic nadreńskich poczynając, gdzie życie jest takie uśmiechnięte.

Ale synowie tych krajów polegli w twardej walce. I młodzież ich pielgrzymuje sycić się chwałą Ojczyzny, sycić się świadomością jej wielkości".

Wokół stworzono centrum turystyczne. - Przeniesiono nawet do Olsztynka skansen z Królewca - mówi profesor Grzegorz Jasiński, specjalizujący się w historii Mazur.

Jeniecki obóz

Historia dopisała jednak ponury epilog. W 1939 roku w pobliżu monumentu powstało tymczasowe miasteczko dla weteranów I wojny światowej. Jednak zamiast nich przybyli tu polscy jeńcy wojenni. Potem kolejne nacje: Francuzi, Serbowie. Rosjanie, Włosi. Tuż obok pomnika utworzono obóz Stalag I B. Z chorób i wycieńczenia zginęło tu ok. 50 tysięcy jeńców - głównie Rosjan. Przypomina o tym nieodległy cmentarz na Sudwie. Tak oto polegli w czasie II wojny światowej, stali się po śmierci sąsiadami ofiar poprzedniej Wielkiej Wojny.

Tuż przed wkroczeniem Rosjan Niemcy zabrali trumny ze szczątkami Hindenburga oraz jego małżonki i wysadzili dwie wieże. Do dziś mieszkańcy okolic opowiadają, jak w latach 40. i 50. bawili się w ruinach pomnika. Miejsce posłużyło jako źródło materiału budowlanego. Korzystali z niego komuniści, budując m.in. Pałac Kultury i Nauki oraz Dom Partii w Warszawie (w latach 90. budynek Giełdy Papierów Wartościowych).

Obecnie tylko pasjonaci są w stanie odnaleźć to miejsce. Staraniem władz miasteczka stanęła tam tablica przypominająca ofiary bitwy 1914 roku i dzieje pomnika. Towarzystwo Przyjaciół Olsztynka chce zagospodarować teren dawnego pomnika i obozu, tak żeby przypomnieć o pokrętnych dziejach tego związanego z historią I i II wojny światowej miejsca.

A może odtworzyć pomnik?

Swego czasu już plotka o jego odbudowie wywołała bardzo skrajne emocje. - Pomysły odtworzenia pomnika uważam za nierealne, jednak pokazanie obrysu budowli byłoby czymś interesującym - mówi Grzegorz Jasiński. - Ideologia nie przeszkadza przecież odwiedzać Wilczego Szańca w Gierłoży, który stał się wielką atrakcją turystyczną.

Źródło: Gazeta Wyborcza Olsztyn
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Echa Grunwaldzkie...

http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/1,35189,8103881,Kopia...
Kopia "Grunwaldu" Matejki 3 razy mniejsza od oryginału
Grzegorz Szydłowski
2010-07-05, ostatnia aktualizacja 2010-07-05 17:57

- Stworzyłem najlepszą kopię obrazu Jana Matejki "Bitwa pod Grunwaldem" - zachwala Tomasz Kwiatkowski, artysta ze stolicy. Być może obraz zawita do Olsztyna, ale już po obchodach 600-lecia starcia
Praca nad obrazem "Mała bitwa pod Grunwaldem" trwała blisko dziewięć lat. To trzy lata krócej od czasu, jaki na namalowanie swojego dzieła poświęcił Jan Matejko pod koniec XIX w. To jednak nie powinno dziwić, skoro replika ma 3 metry długości i 1,4 metra szerokości, a oryginał jest trzykrotnie większy. Ale i tak Tomasz Kwiatkowski przyznaje, że jego namalowanie nie było takie proste. - To były łzy, zmęczenie, depresja, to było wszystko przy tym obrazie - opisuje swój wysiłek.

Autor dodaje, że jego obraz od oryginału różni się w kilkunastu szczegółach. - Jednym z nich są dwie monety, moneta polska przykrywa krzyżacką - wyjaśnia malarz.

Jego pracownia oferuje dzieła namalowane przez Kwiatkowskiego, jak i kopie innych obrazów, które można sobie zamówić. Warszawianin twierdzi też, że jego "grunwaldzkie dokonanie" jest najlepszą kopia słynnej już "Bitwy pod Grunwaldem" Matejki, jaka kiedykolwiek powstała. - Wiem, że podobny obraz jest eksponowany na zamku w Trokach, czyli litewskiej siedziby króla Jagiełły [niedaleko Wilna - red.] - podkreśla Marek Skorupski, menedżer warszawskiego malarza. - Jeżeli ktoś uważa, że istnieje lepsza od naszej, to chętnie doprowadzimy do konfrontacji.

Według Skorupskiego jest już praktycznie przesądzone, że obraz będzie pokazywany we wtorek 6 lipca na Zamku Królewskim [Arkady Kubickiego - red.] w Warszawie podczas ogólnopolskiej konferencji z udziałem ok. 50 prezydentów i burmistrzów miast, które zainteresowane są projektem "Szlakiem Grunwaldzkim", na wzór "Szlaku Piastowskiego" [usytuowane są na nim pomniki historii - red.]. Kolejny pokaz miałby odbyć się 15 lipca w Pałacu Prezydenckim. - W tym przypadku jesteśmy uzależnieni od ostatecznej decyzji Kancelarii Prezydenta RP - zaznacza Skorupski.

Menedżer liczy, że uda się pozyskać pieniądze na zorganizowanie dużej kampanii reklamowej, dzięki której obraz mógłby odwiedzić również Warmię i Mazury. - Na Litwie replika podobnej klasy pokazywana jest na zamku, a w Polsce, mimo wielu kontaktów m.in. z muzeami, głównie w pracowni malarza. Odbieramy to w ten sposób, że większość firm i osób, do których dotarliśmy, po prostu nie dowierza, że istnieje tak dobrze wykonana kopia mistrza Matejki - przyznaje Skorupski.

Prezentacja obrazu w stolicy będzie jednym z elementów ogólnopolskich obchodów okrągłej rocznicy 600-lecia bitwy pod Grunwaldem. Jak już pisaliśmy, włączyli się w nie również piekarze z Krakowa, którzy chcą przekazać marszałkowi województwa pół tony precelków. To historyczne nawiązanie do przekąsek, którymi raczyli się rycerze przed samą bitwą. Henryk Kacprzyk, wójt gminy Grunwald, przywiózł już dwa nagie miecze, które wykorzystane zostaną w inscenizacji. Pochodzą z pomorskiej Tucholi.

Uroczystości w Grunwaldzie potrwają trzy dni - od 15 do 17 lipca. Starcie wojsk odbędzie się w sobotę, 17 lipca. Na okrągłą rocznicę do Grunwaldu przyjedzie kilku przywódców państw środkowoeuropejskich. Organizatorzy spodziewają się nawet 150 tys. widzów.

- Inscenizacja będzie rekordowa nie tylko pod względem chętnych do jej obejrzenia. Jeszcze kilka tygodni temu zakładano, że udział w niej weźmie ok. 1,5 tys. rycerzy. Teraz ich liczba wzrosła już do blisko 2,5 tys. zbrojnych - mówi wicemarszałek Jolanta Szulc, pilotująca przygotowania do imprezy.

Źródło: Gazeta Wyborcza Olsztyn
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Echa Grunwaldzkie...

http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/1,35189,8108550,Szyku...

Szykuje się bitwa na kopie grunwaldzkich obrazów
greg
2010-07-06, ostatnia aktualizacja 2010-07-06 19:05

Muzeum Warmii i Mazur podejmie rękawicę rzuconą przez Tomasza Jaxy Kwiatkowskiego, artystę ze stolicy, który chwali się, że namalował najlepszą replikę obrazu "Bitwa pod Grunwaldem" Jana Matejki. Konkurentem ma być kopia z litewskich Trok
O sprawie napisaliśmy wczoraj. Praca nad obrazem "Mała bitwa pod Grunwaldem" trwała dziewięć lat. Replika ma długość 3 metrów i 1,4 metra szerokości. Jej autor zaznacza, że obraz od oryginału różni się kilkunastoma szczegółami. Zwraca też uwagę na technikę, którą zastosował. - Wcześniej wytworzony efekt panoramiczny pola bitwy został wzmocniony. Centralne postacie malowidła, w tym książę Witold nabrały cech trójwymiarowych - podkreśla. I twierdzi, że jego dzieło jest bezkonkurencyjne. - Stworzyłem najlepszą kopię obrazu Jana Matejki "Bitwa pod Grunwaldem" - zachwala Tomasz Jaxa Kwiatkowski.

Marek Skorupski, menedżer warszawskiego malarza, zaapelował na łamach "Gazety": - Jeżeli ktoś uważa, że istnieje lepsza replika od naszej, chętnie doprowadzimy do konfrontacji.

Rzuconą rękawicę zamierza podjąć Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie i przypomina, że od 29 czerwca prezentuje na wystawie "Grunwald w sztuce. Co po Matejce?" kopię obrazu Matejki pochodzącą z Muzeum Historycznego w litewskich Trokach. - To praca autorstwa J. Rudolfa z lat 30. XX wieku - informuje Grażyna Prusińska z działu sztuki współczesnej Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie. - Budzi ogromne zainteresowanie zwiedzających, to niezwykle wierna wersja Matejki.

Dodaje, że niestety konfrontacja obu obrazów nie jest możliwa już teraz, bo replika warszawskiego malarza nie zmieściłaby się na ekspozycji w Olsztynie. - Ale możemy zestawienie wykonać na zakończenie tej wystawy, choć wcześniej musiałabym zobaczyć ten obraz na żywo, by przekonać się o jego wartości artystycznej - zaznacza Grażyna Prusińska.

Źródło: Gazeta Wyborcza Olsztyn
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Echa Grunwaldzkie...

http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/1,35189,8113596,Grunw...

Grunwald gotowy. Panie w toalecie się martwią
Marcin Kapuściński
2010-07-07, ostatnia aktualizacja 2010-07-07 19:29

Kilka tygodni temu skończyły się prace budowlane na polach grunwaldzkich. W środę urzędnicy podsumowali pierwszy - oby nie ostatni - etap przebudowy muzealnych obiektów
To może nie była bitwa, ale na pewno ciężka praca w polu - komentował dyrektor Muzeum Warmii i Mazur, Janusz Cygański, któremu podlega placówka w Grunwaldzie. - Stare budynki rozebrano i kamień po kamieniu poskładano na nowo.

Ale oprócz konserwacji amfiteatru powstałego na obchody rocznicy bitwy w 1960 r., zbudowano także nowoczesną recepcję i pawilon turystyczny. Są zupełnie nowe ścieżki, nowoczesne sale edukacyjne, przestrzeń wystawiennicza i sanitariaty, które zawsze były problemem na polach grunwaldzkich. Teraz turyści nie będą już narzekać na toalety. Narzekają tylko kobiety, które je obsługują i sprzątają. - Żółta podłoga jest zupełnie niepraktyczna. Cały dzień będę musiała ją wycierać, a nie tylko raz na koniec zmiany - mówiła.

Wartość inwestycji to prawie 27 mln zł, z czego 17,6 mln pochodzi z funduszy unijnych.

Janusz Cygański, który oprowadzał gości po odnowionych polach grunwaldzkich, przypomniał, że rywalizowały ze sobą dwie koncepcje przebudowy. - Zbudowanie wszystkiego w stylu z tamtej epoki bądź stworzenie nowoczesnej i solidnej infrastruktury - mówił. Ostatecznie wygrała nowoczesna bryła, choć niektórzy turyści bywają tym trochę zawiedzeni. - Spodziewałem się klimatu bardziej średniowiecznego - opowiadał kilkunastoletni Karol, którego spotkaliśmy w Grunwaldzie.

Do oficjalnych obchodów 600. rocznicy bitwy został tydzień. Organizatorzy spodziewają się na nich ponad 100 tys. turystów. - W najbliższych dniach pod względem ludności będziemy dorównywać Olsztynowi. Przygotowywaliśmy się do rocznicy od lat - mówi Henryk Kacprzyk, wójt gminy. - Miejsca noclegowe były rezerwowane z dwuletnim wyprzedzeniem.

Urzędnicy zapewniali, że to nie koniec prac w Grunwaldzie. Kolejnym krokiem ma być budowa nowoczesnego muzeum. Marszałek województwa Jacek Protas mówił, że niezbędna jest ogólnopolska debata, jakie to ma być muzeum: związane tylko z bitwą pod Grunwaldem, czy mieć szerszy charakter.

Źródło: Gazeta Wyborcza Olsztyn
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Echa Grunwaldzkie...

http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/1,48726,7547966,Grunw...
Grunwald to pole do popisu. Jak je zagospodarować?
Tomasz Kurs
2010-02-10, ostatnia aktualizacja 2010-02-10 18:33

Tak naprawdę Grunwald to "samograj", trzeba tylko wykorzystać jego możliwości - mówi nowy kierownik Muzeum Bitwy Grunwaldzkiej w Stębarku.
Rozmowa z Szymonem Drejem*

Tomasz Kurs: - Czy Grunwald może jeszcze kogoś zainteresować? Wydaje się, że powiedziano o nim już wszystko.

Szymon Drej: - Zagadek jest nadal dużo. Historycy np. cały czas spierają się o liczebność sił obu stron. Tak naprawdę ciągle niewiele też wiadomo o archeologii tego miejsca. Długosz pisał np. o grobie znaczniejszych rycerzy pochowanych w kościele w Stębarku. Do dziś jednak takiego grobu nie odnaleziono.

Jak więc opowiadać o Grunwaldzie?

- Z jednej strony można spojrzeć na to wydarzenie jako jedną z największych bitew średniowiecznej Europy, z drugiej jak to starcie funkcjonuje w świadomości Polaków, Niemców i Litwinów. Jeśli zapytamy o bitwę, to nadal pokutuje jej obraz nakreślony przez Henryka Sienkiewicza i Jana Matejkę. Wizje to piękne, ale raczej "ku pokrzepieniu serc". Tymczasem zarówno powieść, jak i obraz są tylko artystyczną wizją zmagań na polach Grunwaldu i zupełnie nie oddają rzeczywistości. Inaczej przecież bitwę odbierali Niemcy, skoro tą samą nazwą (drugą bitwą pod Tannenbergiem) określono starcie w Prusach Wschodnich z 1914 roku. Zadaniem muzeum Bitwy Grunwaldzkiej jest rzetelne informowanie o samej wojnie, jej znaczeniu i skutkach.

Czy oglądanie replik zbroi i chorągwi wystarczy, żeby przyciągnąć zwiedzających?

- To już przeszłość. Obecnie jest przygotowywana zupełnie nowa wystawa korzystająca z nowoczesnych technik multimedialnych. Jestem przekonany, że zainteresuje widzów i wprowadzi Grunwald w XXI wiek.

Największą bolączką Grunwaldu jest to, że poza dniem inscenizacji próżno tam szukać wielkich atrakcji. Czy uda się to zmienić?

- Krystalizują się już pomysły, co zrobić, żeby wydłużyć sezon. Związane są m.in. z nową infrastrukturą. Amfiteatr daje np. możliwości organizowania koncertów. Pola Grunwaldzkie to także znakomite miejsce na wszelkie zloty i festyny. Tak naprawdę Grunwald to "samograj", trzeba tylko wykorzystać jego możliwości. Na razie nie chciałbym jeszcze ujawniać konkretów nowych przedsięwzięć. W każdym razie pole do działań jest naprawdę duże.

Co zrobić, żeby przebić się przez konkurencję w postaci powstających właśnie nowoczesnych placówek muzealnych, np. Muzeum II Wojny Światowej czy Żydów Polskich?

- Nie sądzę, żeby te placówki stanowiły konkurencję dla Grunwaldu. Mają zupełnie inną specyfikę i skierowane są do innego odbiorcy. Grunwald to miejsce wyjątkowe. Jest to jedyne w Polsce muzeum pobitewne, poza tym starcie z 1410 roku tkwi w pamięci Polaków, jak chyba żadne inne wydarzenie z naszej historii.

Jak dotrzeć z przekazem do młodego pokolenia?

- Młodzież, wbrew temu, co niektórzy sądzą, coraz bardziej interesuje się przeszłością. Bardzo podoba mi się, jak obecnie w Polsce popularna jest tematyka Powstania Warszawskiego. Piszą o tym utwory zespoły rockowe, powstają komiksy, gry komputerowe, animacje. Dzięki tym działaniom udało się dotrzeć do młodzieży. Takie same działania potrzebne są Grunwaldowi. Coraz większą popularnością cieszą się rozmaite bractwa rycerskie, które pielęgnują etos rycerski, popularyzują wiedzę o średniowieczu odtwarzając nie tylko same bitwy, ale również i dawne obyczaje, a nawet kuchnie. To przyciąga młodych ludzi. Etos rycerski, ze swoimi ideałami odwagi, prawdomówności, honoru jest nam dzisiaj potrzebny bardziej niż kiedykolwiek. I wielu młodych ludzi na szczęście to dostrzega.

* Historyk, autor książki "Święta Warmia", tworzył projekty w ramach Stowarzyszenia Pruthenia i Dom Warmiński.

Źródło: Gazeta Wyborcza Olsztyn
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Echa Grunwaldzkie...

http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/1,48726,7442708,Zamie...
Zamieszanie z obchodami bitwy pod Grunwaldem
Wioletta Sawicka
2010-01-11, ostatnia aktualizacja 2010-01-11 19:45

Kłopoty z koordynacją obchodów 600. rocznicy bitwy z zakonem krzyżackim. Samorządowcy zaplanowali kulminację na 17 lipca, a prezydent RP, który objął honorowy patronat nad jubileuszem, zaprosił głowy innych państw dwa dni wcześniej.
Najważniejszym wydarzeniem na Polach Grunwaldzkich była inscenizacja bitwy. W tym roku ze względu na jubileusz, uroczystości pod Grunwaldem będą trwały aż trzy dni - od 15 do 17 lipca. Starcie wojsk jako najważniejszy wydarzenie, samorząd województwa zaplanował na sobotę 17 lipca. Dzień wcześniej będzie festyn rycerski a 15 lipca, w rocznicę bitwy z 1410 r., ma odbyć się przedstawienie "Grunwaldzkie wici", podczas którego marszałek województwa powita króla Władysława Jagiełłę, wielkiego księcia Witolda i przybyłych rycerzy.

Tymczasem na 15 lipca główne uroczystości pod Grunwaldem z udziałem głów środkowoeuropejskich państw zaplanował prezydent Lech Kaczyński, który ma honorowy patronat nad obchodami. Mają być przemówienia, a potem wizyta na zamku w Malborku.

- Czy zatem będą dwie uroczystości, jedna organizowana przez prezydenta, druga przez samorządowców? - pytam wiceministra kultury Piotra Żuchowskiego, który wczoraj na zamku w Olsztynie rozmawiał z organizatorami obchodów. - Myślę, że do takiej sytuacji nie dojdzie - mówi wiceminister, który z polecenia ministra kultury odpowiada za koordynację przygotowań. - Usłyszałem w Kancelarii Prezydenta, że skoro 17 lipca jest inscenizacja bitwy, na którą przejeżdża tak wielu ludzi, to żeby nie przeszkadzać, można wydarzenia "reprezentacyjne" zorganizować dwa dni wcześniej - dodaje Żuchowski.

Wiceminister kultury nie odpowiedział na pytanie, czy widzowie mają przyjechać na główne uroczystości 15 czy 17 lipca. Stwierdził za to, że zależy mu, aby grunwaldzki jubileusz stał się ogólnopolskim świętem z odpowiednią reprezentacją państwową i międzynarodową, a nie wydarzeniem politycznym.

- To inscenizacja bitwy będzie najważniejszym punktem 600-lecia obchodów pod Grunwaldem - mówi wicemarszałek województwa Jolanta Szulc, która nie ukrywa, że zaskoczył ją pomysł prezydenta. - Mam nadzieję, że wszystko uda się jeszcze dobrze skoordynować - dodaje.

Piotr Żuchowski przyznaje jednak, że jeśli prezydent nie zmieni daty państwowych uroczystości pod Grunwaldem, to trzeba będzie rozważyć, czy nie skumulować najważniejszych imprez na 15 lipca.

A zgrać przedsięwzięcia trzeba, tym bardziej że w organizację obchodów włączyły się też samorządy innych województw. Z Krakowa pod Grunwald ruszy 10 drewnianych wozów i kilkudziesięciu konnych, którzy zawiozą rycerzom przybyłym pod Grunwald 40 tys. precli. Od Sulejowa na Pola Grunwaldzkie będzie przemieszczał się orszak królewski. Obóz rycerski na Polach Grunwaldu ma liczyć ponad 5 tysięcy osób. Będzie stał nawet 10 dni.

Na dofinansowanie grunwaldzkich uroczystości Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przeznaczyło 3 mln zł. Więcej, bo 29 mln zł, zwłaszcza na poprawę infrastruktury, przeznaczył samorząd województwa. 85 proc. tej kwoty pochodzi z funduszy unijnych.

Źródło: Gazeta Wyborcza Olsztyn
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Echa Grunwaldzkie...

http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/1,48726,7540412,Jaki_...

Jaki film o Grunwaldzie? Na razie wiadomo tylko, że drogi...
Tomasz Kurs
2010-02-08, ostatnia aktualizacja 2010-02-09 09:19

Władze województwa i Polski Instytut Sztuki Filmowej wyłożyły 800 tys. zł na film dokumentalny o wojnie polsko-krzyżackiej na 600. rocznicę bitwy, ale ciągle nie ma ostatecznej wersji scenariusza
To ma być film edukacyjny przygotowany głównie z myślą o szkołach i turystach, którzy będą go oglądać w wyremontowanym na rocznicę muzeum na polach grunwaldzkich. Początkowo urzędnicy z Olsztyna planowali, że film będzie efektem konkursu na scenariusz. Jednak po konsultacji z PISF, który dołoży pieniądze na film [Urząd Marszałkowski - 300 tys. zł, PISF - 500 tys. zł - red.], stanęło na tym, że do rocznicowego filmu zostaną wykorzystane zdjęcia o historii krzyżackiego zakonu już nakręcone przez filmowców z Krakowa.

Urząd Marszałkowski zabezpieczył się jednak i powołał swoją komisję, której przewodniczy dyrektor Centrum Edukacji i Inicjatyw Kulturalnych. Dopiero jeśli komisja zaakceptuje scenariusz, filmowcy dostaną pieniądze z puli marszałka woj. warmińsko-mazurskiego. - To ma być prosty film pokazujący przyczyny, przebieg polsko-krzyżackiej wojny 1409-1411, w tym oczywiście bitwę pod Grunwaldem, i jej zakończenie - mówi historyk Stanisław Achremczyk.

Jednak wersja, którą oceniała już komisja, pozostawiała wiele do życzenia. Stąd żądanie, żeby poprawić scenariusz. - Nie można na przykład mylić nazw miejscowości albo mówić, że twierdza w Olsztynie była zamkiem krzyżackim. Kilka razy przekazywaliśmy już swoje uwagi - dodaje Achremczyk.

W tym tygodniu komisja spodziewa się ostatecznej wersji scenariusza. Krzysztof Talczewski, reżyser filmu i scenarzysta w rozmowie z "Gazetą" mówi, że nową propozycję już wysłał i że będzie to film "w stylu tych, jakie robi BBC". - Ale to już któraś z kolei próba. Zauważamy słabe przygotowanie merytoryczne autora. Może jesteśmy zbyt wymagający, jednak jeśli już mamy wydać tak duże pieniądze, to nie powinno być takich błędów - mówi Krzysztof Stachowski, dyrektor CEiIK-u.

Czy film powstanie? - Nie umiem w tej chwili odpowiedzieć na to pytanie. Dopiero po prezentacji gotowego filmu zdecydujemy, czy należy go dofinansować - mówi Andrzej Fabisiak, wicedyrektor Teatru im. Stefana Jaracza, który też jest w komisji marszałkowskiej.

Krzysztof Talczewski ma swoje argumenty na usprawiedliwienie, dlaczego prace przy filmie idą tak opornie. Tłumaczy, że nie wie, jakiego filmu oczekują urzędnicy z Olsztyna. - Oczekuję na podpowiedzi i to zamawiający powinni się zwrócić do mnie z sugestiami, a nie na odwrót. Jak na razie muszę się domyślać, co jest interesujące dla regionu, a co nie. Jestem otwarty na wskazówki, ale chciałbym konkretnie wiedzieć, jakie tematy w filmie poruszyć, czy mam opowiadać o zamkach, czy też nie - mówi reżyser. - A błędy? Czy wieś nazywa się Dąbrówna czy Dąbrówno, to będzie weryfikowane na etapie przygotowywania komentarza do filmu.

Terminy zaczynają jednak gonić. - Przygotowanie trójwymiarowych animacji zajmuje dużo czasu, odkładam też wywiady z historykami - dodaje Talczewski. - Ale muszę czekać, bo ciągle nie wiem, jak ten film ma wyglądać.

Wicemarszałek województwa Jolanta Szulc jest dobrej myśli. - Myślę, że twórcy dostosują się do naszych oczekiwań i film zostanie ukończony do rocznicy. Komisja na pewno zadba o nasze interesy. O to, żeby film był na odpowiednim poziomie i dobrze promował województwo.

.

Źródło: Gazeta Wyborcza Olsztyn
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Echa Grunwaldzkie...

http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/1,35189,8131412,Super...

Super extra show czyli bitwa jakiej jeszcze nie było
TOMASZ KURS
2010-07-12, ostatnia aktualizacja 2010-07-12 20:11

Na Polach Grunwaldzkich już można oglądać nową wystawę poświęconą starciu z Krzyżakami. To jednak dopiero rozgrzewka przed sobotnią inscenizacją bitwy.
To nie zwykła makieta, ale zrobiona od podstaw wystawa na miarę XXI w. - Jej wielką zaletą jest, że nie ma tam klasycznych map z ruchami wojsk, lecz monitory, które pokazują, jak dynamicznie zmieniała się sytuacja - mówi Szymon Drej, kierownik muzeum w Grunwaldzie. Jest też multimedialna prezentacja "Kto jest kto" na obrazie Jana Matejki. Do tego dochodzą zabytki archeologiczne i ekspozycja zbroi rycerskich. - Ucztą dla oczu jest też 51 chorągwi zarówno wojsk polskich i litewskich jak też strony krzyżackiej - dodaje Drej.

Ale to dopiero wstęp do uroczystości 600-lecia obchodów bitwy, które w środę oficjalnie rozpoczną się na Polach Grunwaldzkich. Kulminacją będzie sobotnia inscenizacja. Organizatorzy zapewniają, że takiej bitwy widzowie jeszcze nie widzieli.

Nic w tym dziwnego - Grunwald to już marka, a okrągłe rocznice zdarzają się raz na 100 lat. Doskonale zdają sobie z tego sprawę władze gminy, które wiedzą, że te kilka lipcowych dni to czas promocji, ale także zarobku dla niezbyt zamożnej społeczności. Niektórzy gospodarze np. wolą przyśpieszyć żniwa, żeby zarobić na parkingu, inni nastawiają się na handel - sprzedają pamiątki czy jedzenie.

Jednak początki były bardzo niepozorne. Zaczęło się od Dni Grunwaldu, na które w 1996 r. wójt zaprosił Bractwo Miecza i Kuszy z Warszawy. Rok później pod Grunwald przybyli też członkowie grupy z Gniewa, dzisiejszej konfraterni św. Wojciecha, nawiązujący do krzyżackiej kultury rycerskiej. - Wtedy po raz pierwszy, jeszcze w ramach pokazów, spotkali się ze sobą rycerze z dwóch niegdyś wrogich obozów - opowiada Krzysztof Górecki, organizujący starcie.

Doszło do "spotkania na szczycie". Bractwo Miecza i Kuszy reprezentował Jacek Szymański (do dziś odgrywa rolę króla Władysława Jagiełły), a rekonstruktorów z Gniewa Jarosław Struczyński (czyli znany z inscenizacji wielki mistrz). - Wtedy wpadliśmy na pomysł, żeby zaprosić więcej bractw. I już w 1998 roku zorganizowaliśmy, niemal z marszu, pierwsze widowisko.

Wówczas w pole wyszło ok. 250 uczestników, wielu wśród nich było harcerzy-łuczników. Także uzbrojenie, opancerzenie było robione "na wyczucie". - Wtedy niewiele wiedzieliśmy o rekonstrukcjach, a uczestnicy wiedzę czerpali głównie z filmów - wspomina Górecki.

Dzisiaj rycerz w stroju niezwiązanym z dawną epoką, np. w glanach na nogach, w ogóle nie zostałby dopuszczony do udziału w widowisku, bo organizatorzy stawiają na historyczną rzetelność i z roku na rok podnoszą poprzeczkę. Także w obozowisku nie ma miejsca dla współczesnych namiotów i sprzętów. - Chcemy, żeby poziom odtworzenia średniowiecznych realiów był coraz wyższy - wyjaśnia Górecki.

Z roku na rok przybywało uczestników i widzów. Przyjeżdżają bractwa z zagranicy. Twórcy inscenizacji są dumni z tego, co osiągnęli do tej pory, zwłaszcza że niemal samodzielnie musieli tworzyć i doglądać imprezy.

W najbliższy czwartek państwowe uroczystości z udziałem prezydenta elekta Bronisława Komorowskiego. Jednak od głów państw bardziej interesująca jest wielka powtórka z historii, czyli spektakl przedstawiający bitwę sprzed 600 lat. - Spodziewamy się, że w sobotę na Pola Grunwaldzkie może przyjechać 150-200 tys. widzów, czyli niemal dwa razy więcej niż rok temu - mówi Józef Podolak, z fundacji Grunwald.

W okolicznych miejscowościach od tygodni dzwonią telefony, bo turyści szukają kwater lub choćby miejsca na biwak. Swoje przybycie anonsują też kuzyni mieszkający, na co dzień w odległych stronach Polski, a nawet za granicą. Wszyscy z myślą o widowisku pod Grunwaldem.

Dzisiaj inscenizacja bitwy to prawdziwy hit ściągający więcej widzów niż wielkie koncerty, czy mecze piłkarskie reprezentacji. W tym roku w polu ma wystąpić ok. 2200 osób, w większości rycerze. To niemal dwa razy tyle, co w latach poprzednich. Wyjątkowo liczne będą też oddziały walczące na koniach - aż 80 jeźdźców. Imponujący jest obóz rycerski, który już w poniedziałek zaczął tętnić życiem. Zamieszka w nim ponad 6 tys. osób. Wszyscy w namiotach uszytych zgodnie z historycznymi przekazami.

Sama bitwa będzie przebiegała według ustalonego już scenariusza opartego głównie na przekazach pochodzących od Jana Długosza. Do tego dochodzą dodatkowe atrakcje: turnieje rycerskie, kramy, a także mniej oficjalne potyczki rycerzy, czyli tzw. bohurt. To bitwa bardziej serio, rozgrywana między Polakami a przybyszami ze Wschodu, w wieczór poprzedzający właściwą inscenizację. W 2008 r. organizatorzy zakazali bohurtu po tym, jak rok wcześniej polała się krew.

Mimo że zawsze wiadomo, kto zwycięży, to i tak nic nie jest w stanie powstrzymać turystów przed staniem w wielokilometrowych korkach. A miejscowi już niepokoją się, czy za rok VIP-y i politycy nie zapomną o Grunwaldzie. Na rocznicę zostało wyremontowane Wzgórze Pomnikowe i jego otoczenie. Nadal tli się jednak nadzieja, że wreszcie zapadnie decyzja, by zbudować tu muzeum z prawdziwego zdarzenia. Wówczas gmina zamiast przez kilka dni mogłaby cieszyć się z efektów wiktorii grunwaldzkiej przez cały rok.

Źródło: Gazeta Wyborcza Olsztyn
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Echa Grunwaldzkie...

http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/1,35189,7970796,Grunw...

Grunwald czeka na opady, by przez miesiąc urosła trawa
Tomasz Kurs
2010-06-03, ostatnia aktualizacja 2010-06-03 18:58

Skończyły się główne prace budowlane na Polach Grunwaldzkich. Wszyscy liczą teraz, że pogoda będzie sprzyjała i do rocznicy bitwy na miejscu budowy zazieleni się trawa
Miejsce starcia z Krzyżakami w 1410 roku przyciąga tysiące odwiedzających. Stąd pomysł, żeby siermiężną infrastrukturę z lat 60. XX wieku zastąpić - na okrągłą rocznicę bitwy - nową jakością, nie niszcząc przy okazji dotychczasowego charakteru Pól Grunwaldzkich. Były problemy ze sfinansowaniem tego przedsięwzięcia, dlatego inwestycja została podzielona na dwa etapy. Pierwszy właśnie się skończył, przed ekipami jeszcze tylko kosmetyczne poprawki. - Muszę przyznać, że im dłużej oglądam to, co zrobiono, tym bardziej mi się podoba - przyznaje Szymon Drej, kierownik Muzeum Bitwy Grunwaldzkiej w Stębarku. - To naprawdę robi dobre wrażenie.

W pierwszym etapie robotnicy rozebrali i złożyli na nowo amfiteatr z granitowych płyt, w jego podziemiach odrestaurowali mozaikę przedstawiającą przemarsz wojsk, dobudowali kilka pomieszczeń, zrobili też nową nawierzchnię na trasie do wzgórza pomnikowego, zbudowali budynek recepcyjny z parkingiem, camping oraz plac do organizowania spektakli plenerowych na niemal 1 tys. miejsc. Konserwację przeszły pozostałości kaplicy pobitewnej z 1413 roku.

W pierwszym etapie, który kosztował blisko 30 mln zł, nie przewidziano niestety budowy nowego pawilonu muzealnego. Na przeszkodzie stanęły wysokie koszty tego przedsięwzięcia. Są już jednak opracowane projekty techniczne, jest pozwolenie na budowę, ułożone zostały nawet wszystkie niezbędne instalacje podziemne, co ułatwi taką inwestycję w przyszłości. Nie wiadomo tylko, kiedy uda się znaleźć pieniądze na nowe muzeum. Jeśli nie było ich na okrągłą 600. rocznicę bitwy pod Grunwaldem, to...

Skoro nie ma nowego budynku, pracownicy muzeum starają się maksymalnie wykorzystać to co udało się zbudować. Już wkrótce pod amfiteatrem będzie można oglądać nową wystawę poświęconą wielkiej wojnie z zakonem krzyżackim. Mimo ograniczonej przestrzeni mają tu zostać wykorzystane nowoczesne środki multimedialne. - Chcemy, żeby wystawa była atrakcyjna, na ile to możliwe w tych warunkach - wyjaśnia Szymon Drej. - Niezwykle ważna jest też infrastruktura dla turystów, którzy będą mieli możliwość skorzystania z tak prozaicznej rzeczy jak toaleta.

Nowe obiekty mają zostać udostępnione już w czerwcu, czyli kilka tygodni przed rocznicą bitwy.

Teraz muzealnicy ze Stębarka mają nadzieję, że będzie im dopisywała pogoda. I nie chodzi o słoneczne dni, lecz też opady. - Musimy prosić o deszcz i ciepło, żeby zasiana trawa zdążyła wszędzie wyrosnąć i się zazielenić - mówi Jolanta Szulc, wicemarszałek województwa. - W pierwszym etapie zrobiliśmy wszystko, co zakładaliśmy. Teraz musimy walczyć o środki na budowę muzeum z prawdziwego zdarzenia. Być może dotyczącego nie tylko samej bitwy, ale historii Polski. Potrzebny będzie wspólny lobbing.

Źródło: Gazeta Wyborcza Olsztyn
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Echa Grunwaldzkie...

http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/1,35189,8118515,Dziel...

Dzieło ze styropianu na pamiątkę Grunwaldu
woj
2010-07-08, ostatnia aktualizacja 2010-07-08 18:50

Pod Wysoką Bramą odsłonięto makietę pomnika poświęconego wiktorii pod Grunwaldem. Jej autorem jest Dawid Gołębiowski z Ługwałdu, absolwent kierunku rzeźby Uniwersytetu w Toruniu. Wykonane ze styropianu dzieło jest wysokie na około dwa metry i ma niemal taką samą szerokość. Motywem przewodnim są dwie ścierające się bryły. Jedna symbolizuje stronę polską, a druga - krzyżacką.
Pomnik Gołębiowskiego wywołuje skojarzenia z "Szubienicami" Xawerego Dunikowskiego. - Nie sugerowałem się tym monumentem. Ale nawet jeśli ktoś dostrzega w mojej rzeźbie takie podobieństwo, to nic nie szkodzi. Jeszcze bardziej będzie więc ona nawiązywała do olsztyńskiej stylistyki - mówi autor.

Dzieło Gołębiowskiego zwyciężyło w ogłoszonym przez BWA konkursie na rzeźbę poświęconą zwycięstwu pod Grunwaldem. Makieta będzie stała pod Wysoką Bramą aż do końca września. Nie wiadomo jeszcze, czy miasto znajdzie 100 tys. na kamienny monument.

Źródło: Gazeta Wyborcza Olsztyn
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Echa Grunwaldzkie...

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35019,8135475,Sla...

Śląscy rycerze pod Grunwaldem. Po krzyżackiej stronie?
Anna Malinowska
2010-07-13, ostatnia aktualizacja 2010-07-13 21:18

Pospolite ruszenie w całym województwie. Rycerze wraz ze swoimi giermkami pakują oręż, białogłowy - suknie i stroje. W sobotę muszą stanąć pod Grunwaldem. Jak 600 lat temu niektórzy znów będą walczyć po krzyżackiej stronie
Andrzej Mroziński z Bractwa Ziemi Ogrodzienieckiej do bitwy przygotowuje się już od roku. - Każdy zbrojny mąż musi mieć tężyznę. Pełne uzbrojenie wraz z mieczem i tarczą waży prawie 40 kilogramów. Fechtunek, jazdę konną trzeba ćwiczyć cały czas. Ruchu mi nie brakuje. Pracuję jako listonosz i za biurkiem siedzieć nie muszę - podkreśla.

Jak co roku na bitwę zabiera swoją żonę. - Damy muszą być na miejscu, bo kto poda zmęczonym wojownikom łyk wody? Pomagamy też giermkom przy szykowaniu broni. No i oczywiście, co może jest najważniejsze, czekamy na dzielnych rycerzy po bitwie w obozowisku. Mają do kogo wracać - śmieje się Renata Mrozińska.

Małżeństwo planowało wyjazd w poniedziałek wieczorem. - W upale źle się jedzie. Co innego z walką. Człowiek nawet nie czuje tego żaru z nieba. Nawet cieszę się, że będzie tak gorąco, bo tradycji stanie się zadość. Będzie tak jak 600 lat temu - cieszy się pan Andrzej.

Rycerz z Ogrodzieńca nie wiedział jeszcze, po której stronie będzie walczył. - Uzgodnimy to na miejscu. Na razie wiemy tylko, że trzech z naszego bractwa będzie Krzyżakami, a trzech zawalczy po polskiej stronie. Utarło się, że bractwa m.in. z województwa śląskiego zasilają szeregi zakonu rycerskiego - wyjaśnia.

Bractwo Rycerskie Lisy z Czerwionki-Leszczyn już w poniedziałek instalowało swoje obozowisko na polach grunwaldzkich. W tym roku wystąpią w roli Krzyżaków. I chociaż zdają sobie sprawę, że czeka ich sromotna porażka, starannie przygotowują się do bitwy. - Mężczyzna bez pasji gnuśnieje i kończy w knajpie. Jedni skaczą na spadochronach, inni zdobywają góry, a my walczymy. Nieważne, że przegramy. Po bitwie będą na nas czekać antałki i białogłowy. Osłodzą nam gorycz porażki - żartuje Jan Malcher, zwany wśród braci rycerskiej Kitą z Lisów. To najstarszy, 52-letni, uczestnik bitwy. Wspomina, jak w 1991 roku narodził się pomysł na inscenizację. - 40 wojów z czterech bractw przyjechało wypić piwo w tym miejscu. Dziś do bitwy staje 1,5 tys. zbrojnych - cieszy się. Podkreśla, że choć wszyscy walczą bronią o stępionych ostrzach, inscenizacja to nie przelewki.

Pod Grunwald w poniedziałek wyjeżdżał też Dariusz Maciejko z firmy Arma w Bytomiu. Nie będzie walczył, a w obozowisku zagości w części przeznaczonej dla rzemieślników. - Zajmujemy się produkcją broni białej, więc pod Grunwald wybieram się poniekąd zawodowo. Garnitur zamieniam na koszulę i spodnie w klimacie XV wieku. Buty też rzucam w kąt - zapewnia.

Krzysztof Uglorz z Bractwa Czarnego Rycerza, które niedawno z Będzina wyprowadziło się do Ogrodzieńca, wspomina z kolei, jak rok temu wraz z całym taborem podróżował pod Grunwald konno. - Podróż spod Opola, bo tam mieliśmy zbiórkę, trwała trzy tygodnie. Było ciężko, więc w tym roku jedziemy samochodami. Cóż, współczesny rycerz jednak aż takiej krzepy nie ma - mówi. - A samochód też przecie rumak, tyle że stalowy.
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Echa Grunwaldzkie...


Obrazek

Fot. Przemyslaw Skrzydlo / AG

Do bitwy na polach Grunwaldu stanie 1,5 tys. zbrojnych, w tym rycerze ze Śląska
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Echa Grunwaldzkie...

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35019,8132491,Z_R...

Z Rudy Śląskiej wyruszyła Pokojowa Sztafeta pod Grunwald
pap, ot
2010-07-13, ostatnia aktualizacja 2010-07-13 10:51

Na tegoroczne obchody 600. rocznicy bitwy pod Grunwaldem wyruszyła we wtorek rano z Rudy Śląskiej XIX Pokojowa Sztafeta Biegowa. Rudzcy maratończycy do czwartku pokonają trasę 486 kilometrów.
Od dwunastu lat Pokojowa Sztafeta z Rudy Śląskiej wyrusza w trasy po Europie lub kraju. Cele biegaczy są zwykle inspirowane aktualnymi wydarzeniami lub rocznicami. Wybiera je inicjator przedsięwzięcia, rudzki ultramaratończyk, medalista Mistrzostw Świata w biegu 48-godzinnym, August Jakubik.

- Śledzę kalendarz historyczny, patrzę jakie ważne rocznice przypadają - dlatego bieg w 600. rocznicę bitwy pod Grunwaldem jest nieprzypadkowy. Chcemy uczestniczyć w ważnych wydarzeniach, robimy to na swój sposób. Biegnąc pod Grunwald chcemy oddać hołd tamtym rycerzom - mówił we wtorek PAP Jakubik.

Tegoroczna Sztafeta rozpoczęła się mszą w rudzkim kościele św. Pawła - przy głównym placu miasta w dzielnicy Nowy Bytom. Stamtąd dwanaścioro biegaczy - dziewięciu mężczyzn i trzy kobiety - wyruszyło w stronę Piekar Śląskich. Potem pobiegną przez Kłobuck, Uniejów, Włocławek, Brodnicę i Lidzbark.

Maratończycy w trasie planują zmieniać się co pięć kilometrów. Jak zapewnił Jakubik, upał ich nie pokona, nie przewidują raczej wcześniejszych zmian. - Mamy tylko więcej wody, napojów izotonicznych - wskazał biegacz.

Zawodnicy będą we wtorek nocować w Uniejowie, w środę planują dobiec prawie do celu. Przenocują 20 kilometrów przed Grunwaldem, skąd w czwartek rano pobiegną już pod Pomnik Zwycięstwa Grunwaldzkiego. Tam ok. godz. 11 chcą złożyć wieniec i uczestniczyć w rocznicowych uroczystościach.

August Jakubik organizuje Pokojowe Sztafety Biegowe od 1998 r. Biorą w nich udział zawodnicy ze Śląska, od kilku lat biega też z nimi Jan Bujok z Hanoweru. Maratończycy byli już m.in. trzykrotnie w Rzymie, w 2000 r. pokonali trasę do Aten, a w 2007 r. dobiegli do portugalskiej Fatimy.

Źródło: Katowice.Gazeta.pl
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Echa Grunwaldzkie...

http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/2960...

Najpierw Grunwald, potem grille i kute bramy
Ponad 25 milionów złotych - tyle wart będzie sprzęt, w jakim rycerze będą walczyć w sobotniej inscenizacji bitwy pod Grunwaldem.
Gdy jutro w Krakowie prezydent elekt Bronisław Komorowski będzie ściskał dłoń prezydenta Litwy, na Polach Grunwaldzkich rycerze z chorągwi Władysława Jagiełły i wielkiego mistrza Ulryka von Jungingena zaczną ostatnie przygotowania do walki. W sobotę wezmą udział w wielkiej inscenizacji bitwy z 1410 roku. Dokładnie w sześćsetną jej rocznicę.

Za miecz chwyci ponad 2 tys. rycerzy. Każdy w rynsztunku wartym co najmniej 12 tys. zł. Ale w rekonstrukcji historycznej będą brali udział nie tylko rycerze. – Przyjedzie ponad 6 tysięcy osób, co trzeci będzie zza granicy – zapowiada Jacek Szymański, współorganizator inscenizacji, mistrz Bractwa Miecza i Kuszy. Pojawią się więc łucznicy, artylerzyści, członkowie grupy justycji, która zabezpiecza teren bitwy, czy tzw. pojki, czyli kobiety podające napoje rycerzom. Wszyscy w strojach z epoki. To właśnie oni nakręcają „rekonstrukcyjny” biznes.

– Bawią się już nie tylko biedni studenci i zapaleńcy bez grosza przy duszy, ale coraz częściej ludzie skłonni wydać na swoje hobby olbrzymie pieniądze – mówi Maciej Kotlarz, który 15 lat temu założył firmę Morion specjalizującą się w robieniu zbroi. Wtedy był jednym z pierwszych płatnerzy w tej branży. Dziś w całym kraju jest ich blisko 80. Firma Kotlarza miesięcznie wykonuje 2 – 3 zbroje. Zarabia na tym blisko 20 tys. zł. Najtańsza zbroja kosztuje u niego 5 tys. zł. Ale coraz częściej klienci życzą sobie rynsztunku ze złoceniami czy grawerowaniami. A takie cacko kosztuje już nawet grubo ponad 20 tys. zł.
Barbara Sowa
A przecież na zbroi wydatki się nie kończą. Trzeba kupić dwa miecze – każdy po co najmniej 500 zł. Do tego odpowiednią bieliznę, dublet (bluza i spodnie) i szatę nawierzchnią. Wszystko z takich materiałów, jak wełna, jedwab, len. No i jeszcze buty za ok. 300 zł. – Żeby kupić podstawowy strój grunwaldzki, to bez dwóch tysięcy złotych nie ma sensu nawet zaczynać – mówi Jacek Szymański.

Większość zapaleńców wydaje jednak o wiele więcej. A na ich pasji zarabiają nie tylko płatnerzy. Członkowie bractw rycerskich są klientami zakładów szewskich, pracowni ceramicznych, pracowni krawieckich specjalizujących się w historycznych strojach czy stolarzy. – Na rekonstrukcję trzeba przygotować namiot, wyposażyć go w mebelki z epoki, garnki, a nawet sztućce wzorowane na średniowiecznych oryginałach – opowiada Szymański. A to kolejne wydatki. Wprawdzie wielu członków historycznych grup takie przedmioty wykonuje własnoręcznie, ale coraz więcej osób decyduje się na pomoc fachowców. Samemu trudno bowiem wykonać kolczugę czy profesjonalny łuk.

Aż kilkaset takich łuków rocznie sprzedaje firma Łukbis z Jaworza Dolnego w woj. śląskim. Zdobioną broń i strzały można tu kupić za ok. 700 zł.
Firmom i rzemieślnikom koniunkturę w tym roku nakręciło 600-lecie bitwy pod Grunwaldem. Właściciele firm przyznają, że na ich wyroby w kolejkach ustawiali się nie tylko Polacy, ale też klienci zza granicy. – Ale teraz czeka nas posucha i znów trzeba będzie wrócić do sprzedawania kutych bram czy grilli – żali się jeden z płatnerzy.
Barbara Sowa
Adrianna Adamek

Adrianna Adamek "Prawdziwym
powołaniem człowieka
jest to tylko, do
czego ...

Temat: Echa Grunwaldzkie...

http://biznes.onet.pl/grunwald-to-dobry-interes,18494,...

Grunwald to dobry interes
14 lipca 2010
Starcie wojsk polskich i krzyżackich jest najstarszą i największą rekonstrukcją historyczną w Polsce. Ale szybko rośnie jej konkurencja - zauważa "Dziennik Gazeta Prawna".

Militarne inscenizacje do niedawna były tylko zabawą, teraz stają się dochodowym przedsięwzięciem. Powstaje coraz więcej przedsiębiorstw handlujących replikami broni i wyposażenia. Nie brakuje ogłoszeń na portalach internetowych, np. o sprzedaży "kolczug treningowych", zbroi, czy "bielizny rycerskiej".

Poznańska firma Hero, która szyła jeszcze kilka lat temu policyjne mundury, teraz wyczuła koniunkturę wprowadzając do oferty stroje historyczne. Najtańszy można kupić za tysiąc złotych - pisze dziś na swoich łamach "Dziennik Gazeta Prawna".



Wyślij zaproszenie do