Temat: Echa Grunwaldzkie...
http://wyborcza.pl/1,75248,8124506,Most_zwyciestwa.html
Most zwycięstwa
Z prof. Barbarą Rymszą z Instytutu Badawczego Dróg i Mostów rozmawia Włodzimierz Kalicki
2010-07-13, ostatnia aktualizacja 2010-07-10 18:23
Więcej...
http://wyborcza.pl/1,75248,8124506,Most_zwyciestwa.htm...
Król polecił utrzymywać porządek na przeprawie doborowemu oddziałowi rycerzy, który stanął u wejścia na most. Konie przeprowadzono za uzdy.
Więcej...
http://wyborcza.pl/1,75248,8124506,Most_zwyciestwa.htm...
- 600 lat temu mistrz Jarosław na polecenie króla Władysława Jagiełły zbudował most na łodziach, po którym armia polska przeprawiła się pod Czerwińskiem na prawy brzeg Wisły i połączywszy się z armią litewską, ruszyła na Malbork. Krzyżacy zabiegli drogę sprzymierzonym pod Grunwaldem. Teraz pani próbowała zbudować pod Czerwińskiem replikę części tamtego mostu. Komu było łatwiej - mistrzowi Jarosławowi czy pani?
- Co do mnie - żadna instytucja publiczna nie była w stanie sfinansować takiej inwestycji, którą w dodatku trzeba by rozebrać po paru dniach czy tygodniach.
Natomiast dla króla Jagiełły budowa mostu była przedsięwzięciem najwyższej wagi, od powodzenia którego zależał los kampanii 1410 roku i w pewnym sensie wręcz losy całego państwa. Choć źródła historyczne tego nie podają, budowa mostu na łodziach o długości pół kilometra z pewnością była dla królewskiego skarbu wielkim obciążeniem. Jeszcze dwa wieki po Grunwaldzie posiadacz wiślanej łodzi zwanej łyżwą był człowiekiem zdecydowanie zamożnym. Tym bardziej w czasach Jagiełły łyżwa musiała być droga. Ale pieniądze na budowę mostu musiały się w królewskim skarbcu znaleźć.
Właśnie z powodu trudności finansowych w styczniu tego roku zaproponowałam, by ograniczyć się do zbudowania na Wiśle pod Czerwińskiem mola spacerowego w kształcie litery (. Wzdłuż brzegu miał zostać zakotwiczony zrekonstruowany fragment mostu Jagiełły o długości około 30 metrów. Od brzegu prowadzić do niego miały dwa przęsła o długości ok. 20 metrów. Do zbudowania ich zaprosiłam szefostwo wojsk inżynieryjnych, bo przecież most z roku 1410 to część historii polskich saperów. Jednym przęsłem miała być typowa wojskowa konstrukcja DMS na podporach wbijanych w dno, drugim natomiast pomost z elementów wojskowego parku pontonowego PP-64. Na Wiśle miały spotkać się historia ze współczesnością.
Ale przyszła powódź, wojska inżynieryjne musiały nieść pomoc powodzianom i zabezpieczać zagrożone tereny. Na dobitkę woda w Wiśle ciągle była bardzo wysoka, a nurt wyjątkowo silny i niebezpieczny. Już tylko z powodów bezpieczeństwa trzeba było zrezygnować z planowanej parady jeźdźców w historycznych strojach, może i w replikach zbroi, na zrekonstruowanym fragmencie średniowiecznego mostu.
Udało się zbudować przęsło na łodziach i przęsło brzegowe oraz kobyliny, o których pisał Długosz. Były to belki zamocowane przy krawędziach nawierzchni mostu, które zabezpieczały wozy przed stoczeniem się do rzeki. Wszystko dzięki pomocy firmy mostowej INTOP Warszawa, która replikę mostu Jagiełły zbudowała, oraz Domu Polonii w Pułtusku, który wypożyczył łodzie stanowiące pływające podpory mostu. W sobotę 26 czerwca, w 600. rocznicę zbudowania mostu w 1410 roku, rekonstrukcja została otwarta przez marszałków Komorowskiego i Struzika. Zamiast korowodu jeźdźców po pomoście przeszli piesi w zbrojach i ze sztandarami z epoki grunwaldzkiej.
- Mistrz Jarosław nie miał problemów z wysoką wodą?
- Jan Długosz, którego kronika jest właściwie jedynym źródłem informującym o moście Jagiełły, nic o stanie wód Wisły nie wspomina. Wiemy od niego, że w noc poprzedzającą bitwę pod Grunwaldem miała miejsce wielka ulewa, ale to przecież nie znaczy, że lato 1410 roku było tak deszczowe jak tegoroczne. Uważam, że Wisła miała wtedy raczej niski stan wody, a jej nurt był spokojny. Tylko przy takich warunkach hydrologicznych możliwe było zmontowanie, o czym pisze Długosz, w ciągu kilku godzin mostu na łodziach o długości pół kilometra. Zapiski Długosza świadczą o tym, że most Jagiełły był wykorzystywany kilkukrotnie także w następnych latach.
- Skąd wiedziała pani, jak most Jagiełły był skonstruowany?
- To pierwszy polski most, o którym istnieje zapisana relacja. Niestety, Długosz opisał w gruncie rzeczy logistykę przeprawy pod Czerwińskiem, natomiast o samej konstrukcji właściwie nie wspomniał. Odtworzyłam sposób budowy i montażu, analizując dostępne w tamtej epoce technologie i materiały oraz podane przez Długosza informacje o powstaniu i eksploatacji mostu.
Od razu na wstępie odrzuciłam popularny w polskiej literaturze historycznej pogląd, że był to most pontonowy. Pontony to szczególny rodzaj łodzi przystosowanych do przewożenia ich lądem, o pionowych, burtach i zminimalizowanym ciężarze. Pontony pojawiły się w europejskiej inżynierii dopiero w XVII-XVIII w. jako sprzęt wojskowy. Czasami budowano je jako tzw. półpontony, które po zwodowaniu łączono rufami.
Z pewnością można przyjąć, że średniowieczni szkutnicy zbudowali płaskodenne łodzie używane na Wiśle przez wieki.
Decyzja o budowie mostu na łodziach zapadła na naradzie Jagiełły z wielkim księciem Witoldem i najważniejszymi dygnitarzami Królestwa w grudniu 1409 roku. Na zbudowanie, i to w ścisłej tajemnicy, gigantycznej przeprawy pozostało więc zaledwie pół roku. To bardzo mało. Uważam, że w tej sytuacji nikt nie eksperymentował z niesprawdzonymi pomysłami i technikami, most konstruowano, wykorzystując tradycyjne w owym czasie rozwiązania.
- Tradycyjne, czyli jakie?
- Po Wiśle żeglowano wówczas na rozmaitych łodziach, ale największymi były łyżwy, łodzie płaskodenne o wrzecionowatym kształcie, z drewnianym poszyciem konstruowanym bez użycia elementów żelaznych, w szczególności gwoździ, lecz wyłącznie na kliny. Uszczelniano je tzw. żują, sierścią zwierzęcą wymieszaną z dziegciem. Służyły głównie do przewozu zboża.
Most zbudowany dla Jagiełły był mostem łyżwowym wspartym na spiętych ze sobą wiślanych łyżwach.
Wedle Długosza w 1410 roku jazda, piechota oraz tabory armii koronnej przeprawiły się przez Wisłę w trzy doby. Jestem przekonana, że tak sprawna przeprawa ogromnej armii w tak krótkim czasie była możliwa, ponieważ średniowieczni budowniczowie zastosowali stosunkowo duże, stabilne łyżwy o długości 8-12 metrów i szerokości 2-3 metrów i dostatecznie szeroki pomost. Niektórzy badacze uważają, że były to łodzie o wymiarach znacznie mniejszych (5 • 1,5 m), moim zdaniem jednak do budowy mostu Jagiełły zastosowano dosyć duże łodzie.
- Ile?
- Zakładając, że Wisła pod Czerwińskiem ma szerokość około 500 metrów, natomiast łyżwy pod pomostem były oddalone od siebie o mniej więcej trzy metry, potrzebowali ich co najmniej 170. Jestem przekonana, że budując przeprawę, wykorzystano liczne o tej porze roku na Wiśle wysepki. To nieco skracało sam most i wzmacniało jego konstrukcję. Z drugiej strony jednak trudno wyobrazić sobie, że przygotowując się do tak ważnego przedsięwzięcia, nie zbudowano pewnej liczby łodzi zapasowych, na wypadek zatonięcia lub uszkodzenia części łyżew. Sądzę więc, że przystępując do stawiania mostu pod Czerwińskiem, król Jagiełło dysponował mniej więcej 200 łyżwami.
Więcej...
http://wyborcza.pl/1,75248,8124506,Most_zwyciestwa.htm...
- Jakim cudem udało się zbudować tak wielką flotyllę w całkowitej tajemnicy przed Krzyżakami? 200 dużych łodzi budować musiał tłum rzemieślników, drugie tyle ludzi musiało wycinać drzewa w puszczy i zwozić na brzeg rzeki.
- Organizację całego przedsięwzięcia powierzono staroście radomskiemu Dobrogostowi Czarnemu z rodu Nałęczów, z Odrzywołu. Starosta zatrudnił jako głównego budowniczego znakomitego, jak zapisał Długosz, mistrza Jarosława. Nic o nim nie wiemy, ale zapewne był doświadczonym szkutnikiem wiślanym.
Logistykę budowy łyżew przygotowano znakomicie. Budowano je pod Kozienicami na brzegu Wisły lub Radomki, dostatecznie daleko od granicy z państwem zakonnym, by krzyżaccy szpiedzy mieli tam utrudniony dostęp. Pobliska Puszcza Radomska, dzisiaj zwana Puszczą Kozienicką, dostarczała wystarczającej ilości budulca. Pod nadzorem mistrza Jarosława pracowali z pewnością doświadczeni szkutnicy, bo łodzie musiały być solidne i szczelne, by nie zatonęły. O ich jakości świadczy to, że po przeprawie wojsk koronnych pod Czerwińskiem most rozebrano, spławiono do Płocka, a później znów go z powodzeniem zmontowano. Nie wyklucza to możliwości zatrudnienia przy pracach także zwykłych cieśli.
- Drewno wycięte w puszczy było mokre.
- Przygotowując się do budowy łodzi, odszukałam na początku roku doświadczonych, emerytowanych już szkutników wiślanych. Stwierdzili, że proces technologiczny budowy łodzi od momentu dostarczenia drewna do warsztatu szkutnika nie może być krótszy niż trzy miesiące. A to znaczy, że średniowieczni budowniczowie mieliby dość czasu, by w ciągu kilku miesięcy, od stycznia do czerwca, zbudować łodzie i pokryć je pomostem.
- Gdy wojska koronne ruszyły lewym brzegiem Wisły na północ, gotowe łyżwy spławiono spod Kozienic do Czerwińska. Jak wyglądało spławianie części i montaż mostu?
- Długosz napisał, że most zbudowano w pół dnia. Historycy przyjmowali więc, że trwało to mniej więcej osiem godzin. Ale gdyby nawet założyć, że most montowano pod Czerwińskiem calutki dzień, to i tak był to niewiarygodny wyczyn logistyczny i inżynierski.
Uważam, że prosty rachunek czasu wyklucza przyłączanie sztuka po sztuce kolejnych łyżew do łańcucha łodzi kotwiczonych w poprzek rzeki, a potem budowanie na nich półkilometrowego pomostu z drewnianych bali. To musiałoby trwać dużo dłużej niż jeden dzień.
Sądzę zatem, że spławiano spod Kozienic elementy mostu z gotowym pomostem. Według mnie pod Kozienicami łyżwy od razu łączono dźwigarami mostu w katamarany o szerokości mniej więcej sześć metrów. Most powinien być stabilny na całej swej półkilometrowej długości, ale z drugiej strony powinien unosić się na falach rzeki. Połączenia katamaranów nie mogły być sztywne, musiano zastosować połączenia przegubowe. Jestem przekonana, że do łączenia dźwigarów użyto drewnianych kołków i mocnych powróseł. Na dźwigarach położono pomost z bali drewnianych, które po zakotwiczeniu łodzi pokryto faszyną, aby ułatwić przejście zwierząt po moście.
- Były poręcze?
- Nie. To wymagałoby zastosowania dłuższych belek poprzecznych, by konstrukcję poręczy wystarczająco mocno oprzeć. Jeszcze kilka lat po drugiej wojnie światowej niewielkie lokalne mosty odbudowywano w Polsce, kładąc jedynie jezdnię zabezpieczoną na krawędziach odbojnicami.
- Jak wyglądała sama przeprawa wojsk?
- Długosz podaje, że król polecił utrzymywać porządek na przeprawie doborowemu oddziałowi rycerzy, który stanął u wejścia na most. Nie wiemy, w jakim szyku wojska przekraczały Wisłę. Piesi mogli maszerować w szyku czwórkowym, pomost był wystarczająco szeroki, miał osiem stóp, czyli około 2,4 metra. Wozy taborowe przeprawiały się w jednej kolumnie. A jazda? Na pewno konie prowadzono za uzdy. Zwracam uwagę, że postawiony na łodziach most był bardzo stabilny - co można było także stwierdzić, obserwując replikę mostu Jagiełły.
- Czy były straty podczas przeprawy?
- Długosz nic o nich nie pisze. Opisy przeprawy, które dotrwały do naszych czasów, podkreślają, że przeprawa odbyła się bez żadnego uszczerbku i bardzo sprawnie.
- Czy budowa tak wielkiego mostu na łyżwach była osiągnięciem wyjątkowym w europejskiej sztuce wojennej?
- Pięć lat wcześniej związany z dworem Luksemburgów Konrad Keyser napisał dzieło "Bellifortis", w którym opisał konstrukcję mostu na łodziach, ale dzieło to do dnia dzisiejszego w Polsce jest mało znane. Gdy wielkiemu mistrzowi zakonu Ulrichowi von Jungingen doniesiono o przeprawie armii koronnej przez Wisłę, nie chciał wierzyć, że Polacy byli zdolni zbudować taką konstrukcję.
Most pod Czerwińskiem nie tylko otworzył polskiej armii drogę do Grunwaldu, ale umożliwił zaskoczenie przeciwnika obecnością armii na prawym brzegu Wisły, czym przyczynił się do odniesionego zwycięstwa.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Więcej...
http://wyborcza.pl/1,75248,8124506,Most_zwyciestwa.htm...