Temat: A.POWIEŚĆ- MINI POWIEŚĆ- BELETRYSTYKA- DŁUŻSZE FORMY PROZĄ!
fragment z powieści p.t. Krete Drogi, tom III:
Rok 1656. Dalsze losy Anny Piekutowicz, Michała i Heleny Dowgiłł, córki pułkownika, który strzegł Rzeczpospolitej, przed najazdami ord tatarskich, na ziemie wschodnie. Opisałem dramaty ludzi, śmierć i niewolę, miłość i bohaterstwo, dążenie do wolności. Nie sposób w kilku zdaniach objąć całości tomu. To trzeba po prostu przeczytać.
Autor.
Rozdział I
Nastał wreszcie rok pański 1656. Michał ze swymi był przy boku Czarneckiego. Z początkiem roku przyszły radosne chwile, że wreszcie ruszą. Król Jan Kazimierz regimentarzem mianował Czarneckiego i powierzył mu kampanię zimową przeciw Szwedom. Także Michał był pokrzepiony słowami króla, gdy ten dowiedział się od Czarneckiego, o jego wyczynach w obronie Rzeczpospolitej. Od tej chwili, często słowa króla dzwoniły mu w uszach, przychodziły niespodziewanie i radość czyniły. Słyszał, jak król mówił. - Mówią mi wszyscy, że waść straciłeś serce dla obrony Rzeczpospolitej. Ale są i tacy, którzy donoszą, że tak prawdziwie nie nasz jesteś, jeno syn tatarski. Mówią tak, bym ci zasług umniejszył, lecz ja wiem, że trzeba ci ich dodać i za wzór cię stawiać, bo jeśli to nie twój kraj, a tak o niego walczysz, godny jesteś największych pochwał. Ja król Polski będę o tym pamiętał. Walcz dalej i nie zawiedź mnie - rzekł wtedy król i rękę na ramieniu Michała położył, a potem miecz w ozdobnej pochwie w ręce Michała podał. - Wszystkim wam dziękuję za waleczność - powiedział król. - Teraz już wiecie, że przyszła pora, by odebrać to, co nasze. Potem wyjechali całym taborem, a plan był prosty. Mieli przeć na Warszawę i gromadzić ludzi uciemiężonych po drodze, bowiem już słuchy takie przychodziły, że Szwedzi uciskają szlachtę i chłopów, a ci mają ich wyzysku dość. Jechali teraz nocami wzdłuż Wisły, a dniami przyczajeni stali zaciągając w swe szeregi ludzi, którym Szwed dokuczył. Szli pokornie pod skrzydła Czarneckiego, a tym, którzy oręża nie mieli nakazywał go wydać, by mieli, czym walczyć. Teraz stali po tamtej stronie Wisły, a Połaniec był blisko. Michał poprosił Czarneckiego, by pozwolił mu ruszyć do Połańca, jako że i tak za królewskimi czekali. - A jedź jak masz tam interesy? - Rzekł Czarnecki. - Nie pytam jakie, jedź, a jutro już król dołączy i razem siłą pojedziemy. Myślę, że za dnia będziemy jechać. Michał chciał odwiedzić ciotkę, bo okazja była wyśmienita, tylko Wisłę przebyć i do Połańca podążyć. Przeprawili go miejscowi, a i konia dali na czas podróży, gdy powiedział, do kogo jedzie. Nocą późną przybył do Połańca. Podjechał powoli i rozejrzał się po okolicy, po czym konia za zabudowaniami ukrył. Zaraz też zajrzał do stajni. Zobaczył, że stoi tu kilka koni i kilka siodeł obcych leży. Zdwoił czujność i szedł ostrożnie, nim dotarł do izby ciotki. Spała ona, gdy wszedł. Położył jej rękę na ustach, a gdy się zbudziła, zaraz ją pocieszył. - Cicho, to ja Michał. Poczuł, że wychudła i usłyszał jej cichy szloch. - Synku, ty tu? Pojmą cię, bo i ona tu zajechała. Jest z nimi trzech wyższych rangą Szwedów i ten jej, który z nimi konszachty prowadzi. Odejdź, to zły człowiek.
Co mnie, jako pisarza boli? Wysokie ceny książek papierowych dla emerytów. rencistów i przeciętnie zarabiających . Cieszy niska cena e-booków.