Maria Zofia Tomaszewska www.edumuz.pl
Temat: Zawsze będę walczył o język piękny i pełen szacunku dla...
Co jest największą aberracją we współczesnym języku polskim? Kto mówi najpiękniejszą polszczyzną? Jakie słowa fałszują rzeczywistość? Profesor Jan Miodek specjalnie dla Wirtualnej Polski.We współczesnej polszczyźnie szerzy się tytułomania. Jakie są socjolingwistyczne przyczyny tego zjawiska?
Prof. Jan Miodek: Myślę, że w innych językach tytułomanii jest więcej.
Tradycyjnie Kraków kojarzy się z tytułomanią.
W latach 70. był cykl spotkań z pisarzami. Wystąpił Karol Bunsch, pisarz historyczny. W czasie tego spotkania dowiedziałem się, że Karol Bunsch skończył wydział prawa. Proszę sobie wyobrazić, że jeden z uczestników tego programu telewizyjnego zwracał się do Karola Bunscha za pomocą formuły ‘panie mecenasie’. A on nie sprostował. Przez godzinę pisarz Karol Bunsch był mecenasem.
Nie zapomnę jak kiedyś „Tygodnik Powszechny” przepraszał panią profesor Marię Rzepińską, wybitną historyczkę sztuki, że w programie Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej nazwał ją ‘profesor Marią Rzepińską’, a nie ‘profesor dr hab. Marią Rzepińską’.
Myślę, że w Polsce nie jest tak źle z tytułomanią. Oczywiście, jeśli Hugo Steinhaus, wybitny wrocławski matematyk, w książce telefonicznej figurował jako Hugo Steinhaus – nie było przy jego nazwisku ‘profesor’ ani ‘doktor habilitowany’ – można powiedzieć, że to swoista kokieteria: jestem tak wielki, że nie potrzebuję przy swoim nazwisku profesora czy doktora.
Tytułomania nie jest najgorszym złem współczesnej polszczyzny. Kraków jest na ogół atakowany i ścigany towarzysko, że tam każdy musi być mecenasem, profesorem czy doktorem. Niemcy, przywiązani do fachowości, na nagrobkach eksponują śmieciarza, rzeźnika, stolarza. Nam to na razie nie zagraża.
Przez lata PRL-u w odstawce stylistycznej było słowo ‘pan’ – był ‘obywatel’. Jako student-żołnierz musiałem do wszystkich swoich oficerów zwracać się oficjalnie ‘obywatelu majorze’, ‘obywatelu kapitanie’, ‘obywatelu pułkowniku’. Teraz na zasadzie rekompensaty za tamte lata – ‘pan’. Pan prezydent, pan premier, pan minister... Myślę, że prezydent, premier to są stanowiska tak wysokie, tak szacowne, że ten ‘pan’ jest niepotrzebny.
Skąd bierze się postępująca terminologizacja leksyki ogólnej?
Prof. Jan Miodek: To jest absolutnym faktem. Mógłbym powiedzieć, że najczęstszym grzechem Polaków jest to, że nie potrafią z terminologii fachowej przejść na język ogólny.
Dzwonie kiedyś na międzymiastową, chciałem uzyskać pewną informację. Uzyskałem ją i nie mogłem się rozłączyć. Żartobliwie mówię: „Dziewczyny, rozłączcie się!”, a ona: „Niech pan się rozłączy”. Ja jej na to: „Nic innego nie robię, tylko chcę się rozłączyć i stukam w te widełki”. A ona na to: „Niech pan odłoży mikrotelefon”. Mikrotelefon! Na nasze potrzeby wystarczy słuchawka. Ta nieumiejętność przekodowania się z języka fachowego na język ogólny jest grzechem wielu Polaków.
Kiedyś w domu wczasowym zgłosiliśmy z żoną, że trzeba wymienić dziurawą miskę. Mija dzień, mijają dwa, a ja ciągle mam dziurawą miskę. Po dwóch dniach mówię do pani z portierni: „Czy to taki problem wymienić dziurawą miskę?”, a ona na to: „Już posyłam hydraulika”. Mówię: „Hydrauliki do dziurawej miski?!”. Co się okazało? Ona fachowo miską nazywała umywalkę!
To są bardzo jaskrawe przykłady konfliktu między terminologią fachową a potrzebami języka ogólnego.