Temat: Wywiad z Wojciechem Bonowiczem (GW)

Wojciech Bonowicz został laureatem nagrody literackiej Gdynia w kategorii "poezja".
Przemysław Gulda: Czy towarzyszy Panu radość?

Wojciech Bonowicz: Też. Ale nie tylko. Z jednej strony: to pierwsza w moim życiu duża nagroda literacka. To daje oczywiście wielką satysfakcję i poczucie docenienia własnej twórczości. To dla mnie w pewnym sensie nowe otwarcie, początek nowego rozdziału. Ale z drugiej strony: ten nowy rozdział wcale nie rysuje się bardzo optymistycznie. Teraz trzeba bardzo uważać, żeby nie pisać gorzej.

Takie było przesłanie Pana wiersza, który przedstawił Pan na scenie podczas wręczania nagrody. Czy taki laur jest ciężarem?

- Z pewnością. Nabiera się bolesnej, a czasem wręcz paraliżującej świadomości wysokich oczekiwań, jakie wszyscy mają wobec teraz wobec kolejnych literackich poczynań nagrodzonego.

Myślał Pan już o tym, jak nie dać się jej sparaliżować?

- Wydaje mi się, że będę chciał przede wszystkim trzymać się zasad swojego pisania, pilnować twórczej dyscypliny, którą sobie sam narzuciłem. Ona bardzo mi pomaga wybierać tylko to, co najlepsze. Piszę bardzo powoli, powstawanie każdego wiersza trwa bardzo długo, a potem jeszcze dłużej i niezwykle uważnie rozstrzygam, co opublikować, co udostępnić, a co pozostawić ukryte. Konsekwentne realizowanie tych nawyków z pewnością pozwoli mi uniknąć zostania gadułą i rozwadniania przez to własnej twórczości. Nauczyłem się daleko posuniętego minimalizmu w tym względzie i chcę się go nadal trzymać.

Czy nie przeszkodzi temu rozgłos, który z pewnością wiąże się z nagrodą? Nie boi się Pan, że zaczną Pana obwozić po niekończących się spotkaniach autorskich albo dzwonić do Pana z prośbą o komentarz na każdy temat?

- Liczę się z tym trochę, ale jestem święcie przekonany, że to będzie wysoka, ale poruszająca się bardzo szybko fala. Błyskawicznie opadnie i pozostanie tylko jedno - zobowiązanie wobec środowiska, potrzeba udowodnienia, że tan laur nie był przypadkowy. I z tego będę chciał się w pełni wywiązać.

Jakie są w związku z tym Pana najbliższe plany literackie?

- Jak dotąd każdy z moich tomików powstawał około 2-3 lat. Nad najnowszym dopiero zaczynam pracować, więc trzeba będzie jeszcze sporo na niego poczekać. Ale w międzyczasie przygotowuję coś zupełnie innego: książkę o Wojciechu Waglewskim. O nim, jako o człowieku i jego postawie życiowej. To będzie coś zupełnie innego niż moje wiersze.

* Wojciech Bonowicz jest autorem tomiku poetyckiego "Pełne morze", za który otrzymał nagrodę literacką Gdynia w dziedzinie poezji.

Źródło: Gazeta Wyborcza Trójmiasto
Rozmawiał Przemysław Gulda