Temat: Spór o szkolne lektury. Czy Ludzik Lego wygryzie...

Po co dzieciom archaiczne teksty o "lichym odzieniu, skórzakach i kałamarzu"? - pytają rodzice. Co to są "tosiny"? - dociekają dzieci. Trwa spór o klasyki, takie jak "Plastusiowy pamiętnik" czy "Szewczyk Dratewka".
- Dlaczego moje dziecko w II klasie podstawówki ma te same lektury co ja 30 lat temu? - dziwi się Monika z Poznania. Jej syn Karol czyta właśnie "Szewczyka Dratewkę". To ma być dla niego nauka samodzielnego czytania. - Ale co to za nauka? Tam są takie zdania, jak np.: "aby odzienie liche, aby podarte skórzaki na nogach" - cytuje. - Pytam go, co to znaczy, "aby kromka chleba w torbie", a on nie wie. Sama opowieść jest ładna i mądra, ale lektura powinna zachęcać dzieci do czytania, a takie raczej zniechęcają.

W tym roku szkolnym klasa Karola czytała m.in. "Krasnala Hałabałę" i "Cudaczka Wyśmiewaczka". Karol tę drugą książkę wypożyczył z biblioteki. Ma w środku pieczątkę "lektura szkolna". - Taką samą jak wtedy, gdy chodziłam do szkoły. Sprawdziłam rok wydania - 1971 - dodaje Monika.

Przyjdź na dni otwarte
Odwiedź nasz salon 15-16 marca i sprawdź naszą wyprzedaż!
#
Zbierasz Miles&More?
Teraz możesz równocześnie podnosić klasę podróży w PartnerPlusBenefit.
#
Reklama BusinessClick
Co to jest kałamarz

Karol bez wsparcia mamy miałby też problemy z przerobieniem innej lektury - "Plastusiowego pamiętnika". To właśnie ta książka sprawiła kłopot córce Dariusza Chętkowskiego, popularnego polonisty, nauczyciela w XXI LO w Łodzi i autora książek o polskiej szkole.

„Ledwo zaczęła, a już problem. » Co to jest stalówka?”. Wyjaśniam. Za chwilę... » Co to są tosiny? «. » Pokaż. Tosiny - to inaczej: należący do Tosi «. » Tato, co to jest kałamarz? Co to znaczy szastnąć? Co to jest gałganek? «” - Chętkowski relacjonował na blogu przygody córki pierwszoklasistki z lekturą.

Zgodnie z rozporządzeniem MEN z 2008 r. na etapie edukacji wczesnoszkolnej nie istnieje lista lektur obowiązkowych. Nauczyciele mają swobodę w ich wyborze, jedyne zastrzeżenie jest takie, że książki powinny zaliczać się do literatury dziecięcej. To mogą być baśnie, bajki, legendy, opowiadania, wiersze, ale też komiksy.

W grudniu w czasie seminarium współorganizowanego przez "Wyborczą" - Youth Engagement Summit - o roli lektur szkolnych mówiła szefowa MEN Joanna Kluzik-Rostkowska. Podkreślała wtedy, że młodemu człowiekowi należy pokazać, że książka nie jest przymusem, lecz przyjemnością. Przypominała: - Istotna jest elastyczność w kanonie lektur, aby zainteresować uczniów książkami.

Bo nauczyciele od lat wybierają te same lektury. Dlaczego? - Jedni z przyzwyczajenia, a inni dlatego, że ich zapisana w programie swoboda wyboru lektur jest tylko pozorna - mówi Chętkowski. - W podręcznikach do wczesnej edukacji po prostu ciągle proponowane są te, a nie inne lektury. Nauczyciele, którzy schematycznie krok po kroku realizują to, co znajdą w podręcznikach, wybierają więc klasykę i rzadko odwołują się do najnowszej literatury. Bo jej w podręcznikach nikt nie poleca.

Pora na cwaniaczka

Ostatnio po lekcjach córka Chętkowskiego czyta "Dzienniczek cwaniaczka". - I w księgarni sama dopytuje, kiedy pojawią się kolejne części cyklu. Dzieci mogą tęsknić za książkami, ale pamiętajmy, że ich gust jest kwestią pokoleniową. Jeśli dzieci nie są przekonane do "Plastusia", to powinno być dla nauczycieli sygnałem, że trzeba coś zmienić - zauważa nauczyciel. A na blogu proponuje, by przyjrzeć się choćby książkom o Ludziku Lego albo Monster High. Pisze: "Zresztą niech czytają cokolwiek, byle we współczesnym języku, który może im się do czegoś przydać".

Zdaniem Chętkowskiego zamieszanie z lekturami powinno być też sygnałem dla MEN, które pracuje właśnie nad podręcznikiem dla najmłodszych. - Dobrze by było, gdyby zawierał uwspółcześnioną listę książek. Inaczej nauczyciele nadal będą sięgać po to, co dobrze znają.

Ale nauczyciele twierdzą, że wybierają klasykę również ze względu na uczniów. - Wiem, że to mamy w bibliotece. Bo naprawdę niewielu rodziców kupuje książki, a w bibliotece nie będzie 25 egzemplarzy hitowych nowości dla całej klasy - mówi nauczycielka z Poznania.

Inne niż "mega" i "cool"

Jakie książki przewijają się na lekcjach w klasach I-III? "Kubuś Puchatek" - 1926 r., "Anaruk, chłopiec z Grenlandii" - 1937 r., "Awantura o Basię" - 1937 r. Przy nich nowością wydają się "Karolcia" - 1959 r. i "Dzieci z Bullerbyn" z 1947 roku.

- Niektóre z nich, jak "Anaruk..." czy "Dzieci z Bullerbyn", są ponadczasowe, dzieci je lubią i rozumieją, bo ich język jest przystępny. Ale już np. z "Awantury o Basię" rezygnuję, to dla dzieci za trudne - przyznaje Katarzyna Wierzbińska, wicedyrektor SP nr 22 w Poznaniu i doświadczona nauczycielka klas I-III. - "Plastusiowy pamiętnik"? W całości nie polecam. Ale jest sposób na trudne słowa: nauczyciel może ją czytać uczniom na głos i tłumaczyć słówka albo omawiać z klasą tylko fragmenty. A po zapoznaniu się z historią Plastusia, tak jak się to dzieje w szkołach od lat, lepić ludziki i bawić się w robienie kleksów. Warto podążać za dziećmi i za nowościami, dlatego ja np. polecam książki o Mikołajku.

Są też rodzice, którym, jak sami mówią, "oldschoolowe" lektury się podobają. Dobrosława Kwiatkowska, mama siedmioletniej Neli: - Przecież też nie biegałam w kierpcach i piórkiem Koszałka-Opałka nie pisałam, gdy przerabialiśmy "Dratewkę" czy "Sierotkę Marysię". Te książki to dziś dla dzieci jedyne źródło wiedzy o języku i słowach innych niż "cool" czy "mega".

A Karolina Gorzkowska, mama Zosi z III klasy, wspomina: - Była zachwycona "Plastusiowym pamiętnikiem", na nim uczyła się czytać. Pamiętam, jak w autobusie czytała go na głos pasażerom. Ludzie się uśmiechali.

Jakie książki czytają dzieci? Jakie powinny czytać? listy@wyborcza.pl

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,15627175,Spor_o_szkolne_lek...