Temat: Po co komu IAM? Niepewna sytuacja Instytutu Adama...

„Miał być polskim Instytutem Goethego albo Instytutem Cervantesa. Dzisiaj przypomina raczej PAGART - agencję, zajmującą się w czasach PRL-u wysyłaniem polskich artystów za granicę. Tylko niewielka część jego aktywności to nowoczesne projekty, oparte na współpracy artystów z Polski i zagranicy” – tak o Instytucie Adama Mickiewicza pisze Roman Pawłowski na łamach „Gazety Wyborczej”. I zastanawia się, co będzie dalej z instytucją powołaną w 2000 roku do promowania polskiej kultury za granicą, która traktowana jest przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego po macoszemu. „Ministerstwo Kultury nie sprawdza się w roli mecenasa Instytutu Mickiewicza. Nie potrafi zapewnić stabilności finansowej, popełnia błędy kadrowe, nie bardzo wiadomo, czego właściwie chce od IAM” - czytamy. Brakuje też rady programowej, która składałaby się z autorytetów w dziedzinie nauki i kultury.
Zdaniem autora artykułu, jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest uchwalenie ustawy, która dawałaby IAM status międzyresortowego ośrodka z własnym budżetem. Byłaby to szansa na uniezależnienie od polityki i stabilność finansową.
(et), „Gazeta Wyborcza”