Temat: Pisarz celebrity (z blogu Agnieszki Wolny-Hamkało)

Pamiętam, kiedy Jerzy Pilch zmienił maszynę do pisania na komputer. Był zadowolony, światło szło z ekranu przyjemne – chłodne i orzeźwiające. Denerwował się tylko, kiedy kasował akapit pisanej właśnie książki i nie mógł spojrzeć na przekreślony fragment, żeby go porównać z powstającym.
Mariusz Sieniewicz opisał go jako lwa salonowego, który się porusza, obraca
w towarzystwie pięknych pań z telewizji.
Ale to była tylko migawka.
Pan Jerzy woli kawiarnię na rogu swojej ulicy, tuż tuż przy mieszkaniu.

Dobra, wiadomo, że nikt już nie wyobraża sobie pisarza jako wyschniętego niebieskiego ptaka, cierpiącego na nieogrzewanym poddaszu (czarny golf! lufka i tytoń! jazz! książki oprawione w szary papier!).

Teraz wyobraźnię zasila Michał Witkowski – czysty i błyszczący, modny i bogaty. Wspaniały pisarz-modelka. Roztaczający wokół siebie aurę sukcesu, a nie zapach pleśni i kolorowych alkoholi. Pisarz – celebrity.

W młodym pokoleniu styl na Woody’ego Allena jest już passe.

Wojciech Kuczok, alpinista, preferuje wygodny styl sportowca.
Sławomir Shuty – wielkomiejskiego modesa, performera
Sławek Sierakowski – awangardowego rewolucjonisty (te czerwone koszule! Podobno ma ich kilkanaście!).
Olga Tokarczuk – reprezentuje, jak to kiedyś określiła Kazimiera Szczuka, typ buddysjki. Lubi kolorowe swetry, torby, chusty.
Agnieszka Drotkiewicz – elegancka kobieta sukcesu (z nutką fantazji)
Dorota Masłowska – styl artystowsko-młodzieżowy
Marcin Cecko – styl skejtowo-rockowy
Ho ho!
A tylko Marcin Świetlicki jak zaszaleje, to kupi zamiast czarnych podkoszulków, czarne podkoszulki fir-mo-we, „ale przecenione”.

A propos korzystania z multimediów, znają państwo tę anegdotę, jak w czasach PRL-u złapała Świetlickiego milicja? I pytają namolnie - co pan tam chowa, no niech pan pokaże: a tam zeszyt. A w zeszycie na każdej stronie inna wersja tego samego wiersza. I tak się panowie uśmiali.

A piszę o tym, bo jednak trochę żal rękopisów, których coraz mniej, których może już nie będzie można wystawiać w muzeach, bibliotekach.

Kiedyś robiłam wystawę okołoliteracką związaną z Wydawnictwem Czarne. I zbierałam rękopisy od autorów powieści. Od Andrzeja Stasiuka dostałam wielki, ciężki biały zeszyt zapisany po brzegi, tryskający karteluszkami, charakterny.
A od Krzysia Vargi – dyskietkę! (i butelkę jego tytułowej „Tequili”).