Temat: Pisarska lista płac, czyli ile zarabiają pisarze i w jaki...

Od 50 groszy z każdego wypożyczenia książki w bibliotece po 95 mln dol. za grafomanię sado-maso
"Trzy dni temu dostałam rozliczenie za sprzedaż książek: tysiąc sto złotych. Razem z pieniędzmi, które przyszły pół roku wcześniej, wyszło mniej więcej siedem tysięcy w skali rocznej. Myślałam, że się popłaczę" - napisała w felietonie na łamach "Krytyki Politycznej" pisarka Kaja Malanowska. I rozpoczęła dyskusję nie tylko o wysokości zarobków w branży. Zaczęto debatować, czy pisarz jest dla społeczeństwa aż tak cenny, że powinien być przez nie utrzymywany, czy też może nie powinien się wznosić ponad dolę rodaków pracujących w supermarketach lub szpitalach.

A my postanowiliśmy się przyjrzeć, ile właściwie zarabiają pisarze i w jaki sposób.

Nie tylko w Polsce.

Najlepiej, jak zwykle, mieszkać w Szwecji

1,2 korony, czyli 70 gr, płaci państwo specjalnej fundacji za każdą książkę szwedzkiego autora wypożyczoną w bibliotece publicznej - w sumie robi się z tego ok. 126 mln koron rocznie. 70 proc. każdej takiej opłaty (czyli 50 gr) wraca do autora, a reszta idzie na stypendia. Każdy, kto może się pochwalić swoim nazwiskiem w jakimś bibliotecznym katalogu w Szwecji, ma prawo ubiegać się o stypendium: roczne, potem dwuletnie, pięcioletnie, a w końcu nawet trwające do emerytury. Szczęśliwym posiadaczem tego ostatniego jest Anders Bodegard, który tłumaczy na szwedzki m.in. Kapuścińskiego, Szymborską i Gombrowicza. - Stypendium pokrywa jedną trzecią moich wydatków, to dużo - mówił "Wyborczej".

Pisarka, która niedawno straciła etat, sprzątała mieszkania po 15 zł za godzinę. - Trwało to trzy miesiące, zanim znalazłam coś stałego. To była praca dorywcza, dwa mieszkania u znajomych znajomych. Wtedy mnie to uratowało, choć w takim nastroju nie bardzo dało się pisać.

Polskie Radio objętość książki liczy w minutach

50 zł za minutę czytania książki na antenie idzie do kieszeni jej autora "z zaiksów", czyli praw autorskich. Pod warunkiem jednak, że jego wydawnictwo nie odda praw do czytania gratis w ramach promocji. Przeciętnie powieść to tysiąc minut czytania, czyli szczęściarz zarobić może ok. 50 tys. zł. Polskie Radio nie płaci za to jednak z własnej kieszeni - takie produkcje dofinansowuje Narodowy Instytut Audiowizualny.

Szkoły twórczego pisania płacą średnio 100 zł za godzinę pisarzom wykładowcom. Najstarsze tego typu Studium Literacko-Artystyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim chwali się niekonwencjonalnymi zajęciami z plejadą gwiazd (m.in. Marek Bieńczyk, Michał Rusinek, Piotr Sommer, Agata Tuszyńska) oraz możliwością szlifowania własnego tekstu pod okiem wybranego wykładowcy. W Stanach praca na uczelni to źródło utrzymania większości poetów i pisarzy. "Nauczyciel akademicki" wpisuje w rubryce "zawód" m.in. Adam Zagajewski, który żyje z prowadzenia zajęć na Uniwersytecie w Chicago.

- Nie traktuję tego jako źródła utrzymania, ale pewnego rodzaju misję, powinność wobec polskiej kultury, serwitut na rzecz środowiska - mówi Eustachy Rylski o pracy eksperta Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Zadanie: przeanalizować i zrecenzować projekty filmów, które walczą o dofinansowanie. Stawka to 300 zł od projektu.

Napisałeś książkę? Pożyjesz 100 dni

Przyjdź na dni otwarte
Odwiedź nasz salon 15-16 marca i sprawdź naszą wyprzedaż!
#
Wyprzedaż modeli Daci
Sprawdź ofertę na ostatnie modele Dacii z rocznika 2013!
#
Reklama BusinessClick
im dalej od literatury, tym lepiej, nawet w przypadku pracy fizycznej

Rylski obecnie żyje z oszczędności i jeszcze trochę inwestuje oraz gra na giełdzie. To giełda na początku lat 90. dała mu zarobić. Wspólnie z żoną założyli też wtedy spółkę, która wydawała pierwsze numery "Twojego Stylu". Dziś może sobie pozwolić na dwa samochody, dom pod miastem, urlopy za granicą i nieliczenie się na co dzień z każdym wydatkiem. I przyznaje: - To, że nie muszę żyć z literatury, to mój przywilej.

Dla tych, którzy zastanawiają się, jak żyć, będąc pisarzem, autor "Warunku" ma proste rady: dostać spadek, bogato się ożenić lub wyjść za mąż, wygrać na loterii. - Poza tym praca niemająca nic wspólnego z pisaniem to nic zdrożnego. Odwrotnie: im dalej od literatury, tym lepiej, nawet w przypadku pracy fizycznej. Przejście z życia w jednym świecie do drugiego bywa dla pisarza wytchnieniem, miarą rzeczy - mówi.

300-800 zł to przeciętna stawka, jaką dostaje autor za spotkanie z czytelnikami - przychodzi na nie zwykle od kilku do kilkudziesięciu osób (na większe audytorium może liczyć np. Janusz Leon Wiśniewski). Do tego zwrot za nocleg i przejazd. - Jestem miły, wesoły i często robię coś w rodzaju stand-up comedy, więc moje honorarium to 800 zł, a nierzadko nawet trochę więcej. Na takie spotkania jeżdżę trzy, cztery razy w miesiącu. Oprócz zimy, bo to martwy sezon - mówi znany i nagradzany pisarz. Zdarzają się też stawki czterocyfrowe, nawet do 2-3 tys. zł, ale to raczej wyjątki. Pisarze jednak podkreślają, że choć spotkanie z czytelnikami trwa zwykle półtorej godziny, dla nich to 20-30 godzin poza domem, w podróży. Gdyby więc przeliczyć honoraria na stawkę godzinową, okaże się, że autor zarabia wielokrotnie mniej niż np. korepetytor czy trener na siłowni.

Być poetą, być poetą. Ale w krajach arabskich

Honoraria za spotkania płacą zazwyczaj biblioteki, więc często jest tak, że zrzuca się kilka z nich w okolicy i pisarz robi wtedy tour po regionie. Z wysokich stawek słynie lubelski Teatr Stary - 1000 zł za udział w dyskusjach o kulturze, które odbywają się tu co tydzień.

Anna Onichimowska, specjalizująca się w literaturze dla dzieci i młodzieży, ma takich spotkań 50 rocznie, a nad ich logistyką pracuje osobista agentka.

Miłosz Biedrzycki, poeta pokolenia "BruLionu", dostaje za spotkanie z czytelnikami ok. 500 zł - ma ich kilka rocznie. Przyznaje, że mecenasem jego twórczości jest "inżynier Biedrzycki", bo jest też geofizykiem i pracuje jako konsultant sejsmiczny dla światowych firm naftowych. Jeździ więc na Półwysep Arabski czy do Rumunii, gdzie szuka ropy albo gazu, a po powrocie może sobie spokojnie pisać tomiki wierszy i jeszcze wystarcza mu na inne przyjemności. - Choć gdy pracowałem na arabskiej pustyni w odległości trzech dni jazdy od ludzkich siedzib, zdarzało mi się krzyczeć do siebie przychodzące mi do głowy wersy, do momentu aż zapamiętałem tekst - mówi.

Biedrzycki zdaje sobie sprawę, że w naszej kulturze poeta nigdy nie dorobi się statusu takiego jak w krajach arabskich, które mają nawet całodobową Poet TV, gdzie poeci walczą w improwizowanych pojedynkach na strofy i rymy. - Tam zaproszenie poety to obowiązkowy punkt wesela. Zresztą niektórzy mają status porównywalny ze Stonesami. Kiedyś spotkałem takiego jednego w Katarze, opowiadał, że zdarzało mu się recytować wiersze dla 12 tys. słuchaczy.

Niszowe czasopisma literackie żyjące z państwowej dotacji mają w Polsce dość sztywne stawki. Pisarka z głośnym nazwiskiem: - Za felieton dostaję 500 zł, za artykuł ok. 700. Zwykle z kilkumiesięcznym poślizgiem.

"Otrzymywałam kiedyś dary od Niemców"

Mieszkająca w Olsztynie pisarka Tamara Bołdak-Janowska przez 15 lat wydała 13 tomów poezji i prozy, była m.in. nominowana do Nike, dwukrotnie do Angelusa i Cogito. Za żadną z książek nie dostała ani grosza, nie licząc 280 zł za humoreskę "Kto to jest ten Jan Olik?". Czasem wpadnie jej kilkaset złotych za esej do pisma polskich Białorusinów, raz otrzymała stypendium z Ministerstwa Kultury, raz zasiłek. Z mężem żyją z 1200 zł jego emerytury. Dwa lata temu na pytanie dziennikarki "Dużego Formatu": "To jak pani trwa?", odpowiedziała: "Z kubeczkiem, z gąbeczką. Oszczędzamy z mężem wodę. Gorącej staramy się za często nie odkręcać, podgrzewamy zimną na gazie, bo gaz mamy wliczony w czynsz. Górne światła włączam tylko wtedy, kiedy nie mogę czegoś znaleźć. Używam też świeczek. Otrzymywałam kiedyś dary od Niemców i było w nich dużo świeczek. Muszę oszczędzać na internet. Bez internetu nie mogłabym pisać, a bez pisania nie mogłabym żyć".

Rozmowa Katarzyny Surmiak-Domańskiej z Tamarą Bołdak-Janowską

Młodsi pisarze (do 35. roku życia) mogą skorzystać z programu stypendialnego "Młoda Polska", który wesprze ich projekt 30-50 tys. zł. W ubiegłym roku na przychylność komisji mógł liczyć m.in. pomysł "napisania książki o generacji młodych, wykształconych z wielkich miast" (dostał go Łukasz Orbitowski), wydanie tomu poezji Grzegorza Kwiatkowskiego "Spalanie" oraz książka eseistyczna "To nie musi być księżyc" Marty Syrwid. Raz na trzy lata pisarz z dowolnej kategorii wiekowej może dostać półroczne lub roczne stypendium ministra kultury - 3 tys. zł brutto miesięcznie.

Nieźle sprzedany debiut prozatorski nie pozwolił pewnej pisarce na porzucenie robienia gazety samorządowej. 4 tys. zł netto (plus socjal z urzędu gminy) dostawała najpierw za pisanie tekstów, a skończyło się na robieniu całej redakcji. - Fucha niezła, ale w życiu bym się do niej nie przyznała pod nazwiskiem - mówi.

Jeśli pisarz jest gotowy pominąć miłość własną, może zostać ghostwriterem, czyli autorem autobiografii sygnowanej nazwiskiem celebryty lub polityka. Stawki są tajne i rozpiętość duża - 5-20 tys. zł, choć podobno tajny współautor książki prezesa Kaczyńskiego zadowolił się kwotą kilkakrotnie większą.

Co ma na myśli Malanowska?

"6800 zł. Tyle za 16 miesięcy mojej ciężkiej pracy. Wiem, że wkurwiające jest wylewanie frustracji na FB, ale mam ochotę strzelić sobie w łeb. PIERDOLĘ TO, pierdolę pisanie, pierdolę wszystko. GÓWNO< GÓWNO< GÓWNO
Według Malanowskiej problemem jest także rozliczanie autorów w zależności od liczby sprzedanych egzemplarzy - standardem jest 10-15 proc., zdarza się i 18 proc. od ceny hurtowej. Ale nie ma żadnego mechanizmu kontroli, czy wydawca informuje rzetelnie o tym, ile egzemplarzy sprzedał.

Wpis Malanowskiej wywołał szeroką dyskusję w branży. Krzysztof Varga z ironią pocieszał: „Niech się Malanowska cieszy, toutes proportions gardées, jest bowiem Malanowska bardziej czytana niż Joyce w czasach, gdy » Ulisses «miał pierwsze wydanie”. Jakub Żulczyk uznał, że pisarka „nie powinna się mazgaić”, skoro nie umiała zadbać o swoje interesy. On sam zarobił więcej, może dlatego, że do negocjowania umowy z wydawcą zatrudnił profesjonalnego agenta. Żulczyk wylicza wachlarz możliwości zarobku dla osoby pracującej w stolicy „w szeroko pojętej branży kreatywnej”: - Pracuję jako publicysta, felietonista, scenarzysta, zacząłem pisać dla teatru. Pisałem treatmenty filmów i klipów oraz scenariusze spotów społecznych. Da się z tego żyć - mówi.

Jeśliby się przyjrzeć nazwiskom na tzw. listach płac wyświetlanych po każdym odcinku serialu, może się okazać, że mamy w nich do czynienia z silną reprezentacją środowiska literackiego. Pisarze i poeci chętnie zatrudniają się w telewizji. Napisanie (i - co bardziej pracochłonne - poprawianie) 45-minutowego odcinka to zarobek rzędu 8-10 tys. zł (za scenariusz filmu fabularnego można dostać ok. 100 tys. zł).

Najpopularniejszym źródłem dochodów jest zaliczka

Swego czasu prozaik i poeta Piotr Jasek, scenarzysta m.in. "Na Wspólnej" i "Brzyduli", ściągnął na kilka odcinków m.in. Żulczyka, Orbitowskiego i Darka Foksa. Ten ostatni to doświadczenie wykorzystał literacko: jego "Wielkanoc z tygrysem" dzieje się w branży filmowej.

Do pisania "Niani" trafiła z kolei autorka dramatów Małgorzata Sikorska-Miszczuk (autorka m.in. "Walizki" oraz wystawianej w Wiedniu przez Michała Zadarę sztuki "Bruno Schulz: Mesjasz"). Ściągnął ją tam Dariusz Suska, poeta i finalista Nike, który sam od ośmiu lat pracuje na etacie w TVN - ostatnio jako redaktor w departamencie produkcji fabularnej. Jak mówi, stała praca nie umożliwia mu życia w luksusie; jeśli wakacje za granicą, to u rodziny. - Gdybym żył z poezji czy prozy, najprawdopodobniej byłbym sam, bo nie mógłbym sobie pozwolić na założenie rodziny.

Czy codzienne czytanie filmów i seriali nie działa lekko wyjaławiająco na autora wierszy o śmierci albo - jak ostatnio - powieści SF? - Nie, to często są dobre produkcje. A poza tym praca nad wierszem jest pracą czysto wewnętrzną i odbywa się niejako mimochodem, z kolei czasu do zbierania materiałów na powieść wystarcza mi w wakacje.

Oto najlepiej zarabiający pisarze świata

Wciąż jednak najbardziej popularnym źródłem dochodów jest zaliczka. Nie jest kieszonkowym na zachętę, ale przeznaczona jest na konkretną pracę, co istotne zwłaszcza przy podróżach reporterskich, które nie mogłyby się odbyć, gdyby nie 10, 20, a czasem i 50 tys. zł zaliczki. Dawana jest na poczet przyszłych zysków z książki, a więc autor nie zarabia na sprzedaży, dopóki kosztów nie odbije sobie wydawnictwo.

W przypadku autorów prozy tzw. ambitniejszej stawki są trochę niższe. Janusz Rudnicki opowiadał kiedyś, że z honorarium za książkę żyje miesiąc, a przez resztę roku utrzymuje się z tłumaczenia tekstów technicznych, np. instrukcji obsługi akumulatora czy ulotek farmaceutycznych. Dwa lata temu Agnieszka Drotkiewicz mówiła o zaliczkach w wysokości 3-6 tys. zł, ale pisarze, z którymi rozmawiałam, twierdzą, że trochę zaniżyła stawkę. Jerzy Pilch po sukcesie "Pod Mocnym Aniołem" dostał od Świata Książki ponoć aż 200 tys. zł na napisanie "Nart Ojca Świętego". I szybko musiał odpowiadać na pytania dziennikarzy, czy dobry pisarz w ogóle może być bogaty: "Pewnie coś w tym jest, że prawdziwy pisarz musi zaznać głodu, ale jednak był na przykład Tołstoj i na przykład Mann, zamożni arystokraci, a przy tym geniusze. To bywa rzadko, ale jednak bywa. Prawdziwa literatura triumfuje nawet wśród milionerów. Jak pracują rzetelnie, ma się rozumieć. Oczywiście na ogół się nie przelewa, ale nie chce się jeszcze bardziej. Jaka część głodujących rzesz literatów głoduje z lenistwa? 95 czy tylko 92 procent?".

Na czym wzbogaci się polski pisarz?

Po ewentualnym sukcesie książki przychodzi stawka za sprzedanie praw do ekranizacji. - Przeciętnie ok. 50 tys. zł - mówi osoba z branży.

Jak wynika z rankingu przygotowanego dwa lata temu na podstawie analizy liczby sprzedanych egzemplarzy, najlepiej wśród polskich autorów radził sobie wtedy Wojciech Cejrowski, który na swych książkach podróżniczych miał zarobić 1,87 mln zł. To dwa razy więcej, niż wpływało na konta Małgorzaty Kalicińskiej czy Katarzyny Grocholi. W "złotej dziesiątce" w 2011 r. byli jeszcze zmarła w ubiegłym roku Joanna Chmielewska (868 tys.), Wojciech Mann (674 tys.), Monika Szwaja (616 tys.), Artur Domosławski (479 tys.), Janusz Głowacki (399 tys.), Szymon Hołownia (285 tys.) i Kinga Rusin (214 tys.).

- Kupię sobie dom na Saskiej Kępie, a za resztę pieniędzy będę żył skromnie, ale wygodnie - ironizował Maciej Sieńczyk, finalista ostatniej edycji Nike, gdy pytano go, co zrobiłby z nagrodą, która wynosi 100 tys. zł.

Polski pisarz bardziej się wzbogaci na Nagrodzie Literackiej Europy Środkowej "Angelus" (150 tys. zł), Nagroda Literacka "Gdynia" to 50 tys. zł, a 10 tys. zł to dodatek do Paszportu "Polityki". Justyna Bargielska, która Gdynię dostała dwukrotnie, pierwszą nagrodę przeznaczyła na podróże i inne przyjemności, a drugą wpłaciła na lokatę.

W dyskusjach polskich pisarzy o zarobkach zwykle wypływa kwestia cieplarnianych warunków na Zachodzie (małym rajem jest zwłaszcza Chile, gdzie system stypendiów dla pisarzy jest bardzo rozbudowany). Rzeczywistość jednak wygląda na ogół bardziej prozaicznie. Sara Sheridan, brytyjska autorka powieści historycznych, kilka miesięcy temu obaliła na łamach Huffington Post mit pisarza krezusa (a jeszcze bardziej krezuski, bo statystycznie kobiety w tym zawodzie zarabiają 77,5 proc. tego co mężczyźni i rzadziej mogą liczyć na recenzje). „Średnie zarobki w Wlk. Brytanii wynoszą 26,5 tys. funtów rocznie. Żeby pisarz mógł tyle zarobić na książce kosztującej 7,99 funta, musiałby sprzedawać ponad 33 tys. egzemplarzy rocznie, zakładając, że nie trafi do żadnego pakietu » 3 w cenie 2 «. To znaczy, że nawet wskoczenie na szczyt listy bestsellerów nie zapewnia osiągnięcia średniej krajowej, a przecież napisanie książki to nawet kilka lat”. Według ostatnich danych przeciętny dochód brytyjskiego pisarza to 13 tys. funtów rocznie.

Wysokość Literackiej Nagrody Nobla zmienia się co roku. Ostatnia laureatka, Alice Munro, dostała 8 mln koron szwedzkich (3,88 mln zł).

Ponieważ w Norwegii wszystkie zarobki są jawne, każdy może sobie sprawdzić, że Jo Nesbo, autor kryminałów, zarobił w 2012 r. dokładnie 38 mln 912 tys. 344 korony (ponad 20 mln zł).

Według "Forbesa" w ubiegłym roku E.L. James, autorka "Pięćdziesięciu twarzy Greya", wzbogaciła się o 95 mln dol. Pierwszą dziesiątkę pisarzy krezusów zamyka Stephen King (20 mln dol.). f

Rowling, Brown, King: pisarze z desperacji

Wśród najlepiej zarabiających pisarzy świata są J.K. Rowling, Stephen King i Dan Brown. Gdy wszyscy troje pisali swoje pierwsze książki, klepali straszną biedę. Rowling była samotną matką na zasiłku, dwunastu wydawców odrzuciło jej książkę, dopiero trzynasty dał jej szansę (legenda mówi, że redaktor dał pierwszy rozdział do przeczytania ośmioletniej córce, a ta domagała się następnych). King i Brown ledwie przędli jako pracownicy sektora publicznego - nauczyciele. Brown musiał pracować na dwóch etatach, King nie mógł dostać nawet jednego, więc z desperacji zaczął pisać opowiadania do magazynów. Kiedy pisał pierwszą powieść ("Carrie"), przeżył załamanie psychiczne i gdyby nie namowy żony, nigdy by jej nie dokończył. Dostał za nią marne 2,5 tys. dolarów zaliczki. Ale za drugie wydanie w paperbacku otrzymał już 400 tys. (wo)

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75475,15621261,Pisarska_lista_pla...