Temat: Manifestacje Poetyckie w Warszawie
Manifestacje poetyckie
Magdalena Dubrowska
2007-08-26, ostatnia aktualizacja 2007-08-26 18:43
Masy łakną poezji. Do wyciągnięcia tego optymistycznego wniosku uprawnia tegoroczna impreza z cyklu "Manifestacje poetyckie", na którą w weekend (25 i 26 sierpnia) ściągnęły autentyczne tłumy.
Fot. Albert Zawada / AG
Kuba Przybyłowski, młody poeta znany głównie z warszawskiej sceny slamowej odegrał w dolnej sali Blues Baru spektakl własnego autorstwa pod skromnym tytułem "Kuba Przybyłowski i koleżanki"
Trzecia edycja zlotu poetów i miłośników poezji trwała od rana do wieczora. Odczyty, spotkania autorskie, panele dyskusyjne, slam i poetyckie jam session odbywały się na scenie przed Centrum Sztuki Współczesnej, w Instytucie Teatralnym i Blues Barze na Agrykoli.
Tarzan, jabłka, bakterie
Wśród publiczności spoczywającej na rozstawionych pod sceną plażowych leżakach koneser poezji współczesnej rozpoznać mógł jej reprezentantów w pełnym przekroju pokoleniowym: Zdzisława Tadeusza Łączkowskiego (rocznik 1927), Tadeusza Pióro (rocznik 1960), Adama Wiedemanna (rocznik 1967) i Andrzeja Szpindlera (rocznik 1984). Nie brakowało uduchowionych gimnazjalistów i przypadkowych spacerowiczów w wieku emerytalnym. Starsza pani w słomkowym kapeluszu chichotała głośno, kiedy młody poeta Adam Kaczanowski deklamował ze sceny: "Jestem walczącą bakterią, idę do serca główną arterią". Lecz gdy rozebrał się do pasa, udając Tarzana, odwróciła z niesmakiem wzrok.
Wkoło na trawie leżały kosze pełne jabłek, a w pobliskich namiotach wydawnictwa i czasopisma literackie sprzedawały najnowsze publikacje. Rozstawione gdzieniegdzie kolumny i tablice oklejono utworami poetyckimi różnej maści.
- Czy będę mogła zerwać sobie parę wierszy po imprezie? - spytała licealistka w okularach i długiej spódnicy. - Oczywiście - zgodziła się wspaniałomyślnie Sylwia Omiotek, polonistka, która wybrała utwory i cytaty na jedną z tablic. - To ściana tematyczna poświęcona chaosowi w sztuce - wyjaśniła.
Poeci w szalikach
Chaos to dobre słowo na określenie organizacji poetyckiego zlotu. Różne imprezy rozgrywały się w kilku miejscach jednocześnie, i to z dużym opóźnieniem. Rekord pobił Jakub Winiarski prowadzący jedno ze spotkań autorskich, który obwieścił: - Musimy opuścić salę, bo spotkanie, które miało się rozpocząć po naszym, powinno się właśnie zakończyć!
Główny organizator "Manifestacji...", znany saksofonista Tomasz Świtalski, grał w bule tuż przed sceną, na której Julia Kubica i Raphael Rogiński wykonywali utwór Johna Cage'a "Variations II". W górnej sali Blues Baru anonimowy młody twórca ryczał przez kwadrans: "Zaraz to powiem!!!", w dolnej zaś poetka hipertekstualna Aneta Kamińska dyszała w mikrofon: "Jeszszszcze nieee... jeszszszcze nieee...". Z rozmowy z poetą Romanem Honetem publiczność dowiedziała się, że "Roman czyta barokowo", zaś z panelu dyskusyjnego pt. "Awangarda i paseizm w poezji roczników 70. i 80.", że Konradowi Kęderowi, naczelnemu pisma "FA-art", słowo "awangarda" z niczym się nie kojarzy. W liryczny entourage idealnie wpasowali się rośli kibice Legii, którzy świętowali w Blues Barze sobotnie zwycięstwo ukochanej drużyny nad Sosnowcem (5:0).
- Legia, Legiunia! - pokrzykiwali donośnie raz po raz i usiłowali bratać się ze spłoszonymi poetami.
- Tu się spotykają różne grupy kulturowe - stwierdził z zadowoleniem jeden z kibiców (w szaliku), a drugi (też w szaliku) wykazał zdolności liryczne, odczytując na głos etykietkę whisky Tullamore Dew stojącej na barze: - Tul... czy amor?
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna