Maria Zofia Tomaszewska www.edumuz.pl
Temat: - Mam ambiwalencję z tymi Kaczorami - o rządzących...
podczas poniedziałkowego spotkania w Klubie pod Jaszczurami.Aby rozprawiać o inspirujących czasach, jakie nam nastały, Pilch przyjechał do Krakowa pociągiem. Dokładniej - ekspresem (bo "w Inter City nie można palić"). Stawił się pod Jaszczurami w celu promowania swojej najnowszej książki "Pociąg do życia wiecznego" (Świat Książki), czyli zbioru felietonów, jakie w ciągu ostatnich pięciu lat pisał do "Polityki" i "Dziennika".
Podpuszczany przez przybyłych czytelników, najwięcej uwagi poświęcił jednak własnej osobie. - Nie można zawodu pisarza wykonywać bez pychy - przyznał szczerze. - Jak się samemu niczego nie dokonało, ma się wyjątkową łatwość wzgardy wobec rzeczy dokonanych. W młodości nie rozumiałem Iwaszkiewicza, bo miałem zamiar skasować Prousta, Joyce'a i Becketta.
O tym, co autor "Pod Mocnym Aniołem" robił w młodości, można też było zresztą dowiedzieć się nieco więcej. Otóż marzył o zostaniu wybitnym piłkarzem, a także pilnie uczestniczył w niemal wszystkich wydarzeniach literackich Krakowa, lecz na żadnym z nich z powodu tremy nigdy nie zadał żadnego pytania, czego żałuje do dziś. Jako dziecko natomiast był "potwornym nie do zniesienia psotnikiem".
Pilch rozwiał też wątpliwości zebranych dotyczące rozkoszy pisania (- Skąd pomysł, że pisze się dla przyjemności? Co też pani chodzi po głowie? - odpowiedział na pytanie z sali), a ponadto wyraził niechęć do bohemistycznego trybu życia artystów, którzy swoje utwory notują na kawiarnianych serwetkach (- Żeby w sztuce coś osiągnąć, trzeba prowadzić życie księgowego. I to takiego, co nie stroni od nadgodzin! - zaznaczył).
Ale ostatecznie nieco się rozchmurzył. - Wierzę, że dożyję czasów, kiedy Cracovia zagra w Lidze Mistrzów - zakończył optymistycznym akcentem.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków