Temat: Książeczka dla dzieci o szpitalu?

Właściwie to chciałem tylko zapytać co sądzicie o książeczce, która najmłodszym dzieciom (2 do 8 lat) wyjaśniłaby na czym polega pobyt w szpitalu?

Ale może jednak powiem cała historyjkę.
W 1998 roku zdecydowano, że moja pięcioletnia córeczka powinna zostać zoperowana na przepuklinę. Żona niepokoiła się jak dziecko to przyjmie pomimo, że razem pójdą do szpitala.
Nie wiedziałem co zrobić? Kupić jakąś maskotkę? Przeprowadzić poważną rozmowę? W końcu tak jakoś same mi się ułożyły rymy do prostego wierszyka, który przede wszystkim miał opisać szpital i sytuacje, z którymi się spotka: że będą też inne dzieci, że będzie sala operacyjna, usypianie i trochę leżenia.
Trudno mi ocenić czy wierszyk do czegoś się przydał, ale najważniejsze, że cała "Szpitalna przygoda" zakończyła się szczęśliwie.
Wtedy sobie pomyślałem, że może książeczka z takim wierszykiem przydałaby się również innym dzieciom czy raczej rodzicom i to może nie w takiej podbramkowej sytuacji ale tak na wszelki wypadek i dla poznania jeszcze jednego odcinka rzeczywistości. Może kieruję się tu własnym doświadczeniem, gdy w wieku 7 lat pojawiłem się z bólem brzucha w poradni przyszpitalnej. Zaskoczenie było ogromne, gdy się okazało, że muszę zostać i jeszcze tej samej nocy przejść operację wyrostka robaczkowego. Ale koszmar zaczął się dopiero później, gdy przeciwko mnie stanęły nie tylko słabości pooperacyjne, wrogo nastawieni koledzy i opryskliwy personel. W imię dobra dziecka rodziców zobaczyłem tylko raz, i pewnie na moje szczęście bo oni się tak przerazili moim stanem, że nacisnęli na szpital by się wzięli za postawienie mnie na nogi. Potem jeszcze trzykrotnie w dzieciństwie byłem w szpitalu i to już były zupełnie inne historie. Sympatyczna atmosfera wśród dzieci i personelu. Ja też się starałem jakoś podtrzymywać tych młodszych, którym było ciężko.
W tym czasie miałem już sporo utworów i czsem udawało i się nimi zainteresować wydawców. Jednak mój wierszyk wysyłany wraz z innymi utworkami nie wzbudził ich zainteresowania. Wtedy namówiłem znajomą malarkę by zilustrowała wierszyk i byśmy wspólnie starali się o wydawcę z takim już właściwie gotowcem. I znowu nic.
Minęły lata, a ja zaangażowałem się w Społecznościowy Serwis Młodych Literatów i z różnych przyczyn zacząłem wydawać niektóre powstające w serwisie i poza serwisem utwory tych, zwykle młodych ludzi.
W końcu zdobyłem się na odwagę i wydałem też "Szpitalną przygodę". Wybrałem jednak zbyt drogą technologię druku i hurtownicy odradzili mi oferowanie jej w cenie detalicznej 8zł. Jednak książeczka wielokrotnie trafiała w ręce różnych ludzi, najczęściej dorosłych. Mogę chyba powiedzieć, że na 10 osób które przeczytały tylko tytuł aż 7 reagowało negatywnie: "Po co dziecko straszyć?", "Właśnie przechodzę tą udrękę ze szpitalem" itd.
Skłania mnie to właśnie do zadania tytułowego pytania.
Dlaczego na tym forum?
Tu kiedyś pojawiła się informacja o edukowaniu brytyjkich przedszkolaków przez wprowadzanie tekstów o treściach homoseksualnych. Ciekawe czy ksiażeczka o szpitalu jest mniej czy bardziej kontrowersyjna?