Maria S.

Maria S. Civis totius
mundi...

Temat: Karol May zwany Old Shatterhandem

Niemcy mają obsesję na punkcie książek Karola Maya. Winnetou zaś urósł do rangi narodowego bohatera.

Przez kilka lat po wojnie książki Karola Maya o Dzikim Zachodzie były w Niemczech zakazane. Zamknięty był również dom autora, zamieniony w muzeum dopiero w latach 80. A to dlatego, że jego twórczość szczególnie upodobał sobie Adolf Hitler, który nawet kazał je czytać swoim oficerom, bo były pochwałą odwagi i prawości. Ponadto komunistyczne władze dostrzegały w nich zbyt wiele chrześcijańskich odniesień do miłości i poszanowania praw mniejszości.

Książki Karola Maya uwielbiał też cesarz Wilhelm II (sam, podobnie jak pisarz, również lubił przebierać się w egzotyczne kostiumy). Czytali je namiętnie Albert Einstein, Albert Schweitzer, Franz Kafka i Fitz Lang. Pisarz napisał ich 74. Były tłumaczone na ponad 30 języków i wydane w łącznej liczbie ponad 200 mln egzemplarzy. Same niemieckie wydania osiągnęły nakład 80 milionów. Do dziś Karol May należy do grona najpopularniejszych i najlepiej sprzedających się pisarzy niemieckich na całym świecie.


Wigwam pod Dreznem

Karol May jeszcze za życia spotykał się z krytyką, stał się ofiarą licznych procesów i prasowych spekulacji. Przez długi czas uparcie twierdził, że przygody Old Shatterhanda są po części jego własnymi. Tymczasem najsłynniejsze powieści napisał w więzieniu, dokąd trafił za drobne kradzieże. Mimo że bardzo wiernie oddał realia geograficzne, obyczajowe i kulturowe czasów, o których opowiadał, zarzucano mu, że miał przygotowanie czysto teoretyczne. Stany Zjednoczone odwiedził w wieku 66 lat, w 1908 roku, już po napisaniu swoich książek. Ograniczył się wtedy do kilku dni spędzonych w dziewiczych rejonach stanu Massachusetts, a pierwszego w życiu Indianina spotkał w Buffalo, po czym wrócił do rodzinnej Saksonii.

Za to ze swoim bohaterem Old Shatterhandem pisarz utożsamił się niemal całkowicie. Odpowiadał na listy od czytelników w jego imieniu, a na drzwiach swojego domu w Radebeul, na przedmieściach Drezna, umieścił wizytówkę: „Karol May zwany Old Shatterhandem”.

W ślady autora idą dzisiaj jego rodacy. 50-letni Jurgen Michaelis z Radebeul ma w swoim przydomowym ogródku niewielki indiański wigwam. Rozpala przed nim ognisko i w kociołku gotuje wodę na poranną kawę. Sam uszył sobie kurtkę ze skóry jelenia, ma czarną, długą perukę i kolekcję kolorowych piór. Jego indiańskie imię to Samotny Człowiek.


Eldorado u Angeli Merkel

Ludzi pasjonujących się dziejami Dzikiego Zachodu w Niemczech nie brakuje. Co roku na terenie całego kraju odbywają się pow-wow, indiańskie zebrania, ale rodowicie niemieckie. Na kilka dni tysiące Niemców przebiera się w szaty Komańczów i Apaczów: wkłada turkusowe ozdoby, pije wodę ognistą i tańczy wokół ognisk. Są magazyny dla miłośników Indian, kluby, a nawet karty kredytowe. Wielką popularnością cieszą się niemieckie filmy o Dzikim Zachodzie i sztuki teatralne odgrywane na świeżym powietrzu. Najsłynniejsze z nich odbywają się na piaskowych klifach wznoszących się nad średniowiecznym miastem Rathen w Saksonii. Na przedmieściach Templina w Brandenburgii, rodzinnego miasta kanclerz Angeli Merkel, ostatnio powstało Eldorado, miasteczko na wzór westernowych. Codziennie od 19 marca do 21października (w weekendy miasteczko jest czynne do północy) odbywają się tu pokazy kaskaderskie z udziałem Indian i kowbojów, koncerty, pokazy sokołów, można przejechać się dyliżansem albo zamówić przyjęcie urodzinowe w indiańskim stylu. W miasteczku są oczywiście wszystkie westernowe lokale odtworzone z dużą dokładnością: sklep kolonialny, bank, fryzjer, biuro szeryfa, teatr i saloon.


Jedenastu Winnetou

„Są niemieccy poeci i wielcy myśliciele, jest niemiecka dokładność i niemiecka skuteczność, ale jest też Winnetou” – napisał na łamach tygodnika „Der Spiegel”, z okazji ostatnich mistrzostw świata w piłce nożnej, Dirk Kurbjuweit. „Winnetou jest kwintesencją niemieckiego bohatera narodowego, archetypem wszelkich cnót, wybrykiem natury – romantyczny, pacyfistyczny bohater, który w obliczu wojny potrafi być najlepszym wojownikiem, silnym i pewnym. Jedenastu Winnetou – skonkludował, mając na myśli niemiecką reprezentację – a bylibyśmy mistrzami świata”.

Jak twierdzi Michael Kimmelman w artykule w „New York Timesie” „Karl May and the origins of German obsession” (Karol May i źródła niemieckiej obsesji), dla Niemców Winnetou jest tym, czym dla Amerykanów połączenie legendarnego giganta o nadludzkiej sile Paula Bunyana, Abe Lincolna i Elvisa Presleya.

Johannes Zeilinger, kurator wystawy poświęconej twórczości Karola Maya, którą zorganizowano w berlińskim Deutsches Historisches Museum, jest zdania, że pisarz przez lata kształtował niemieckie spojrzenie na Stany Zjednoczone. A dyrektor muzeum Hans Ottomeyer dodaje: „May wmówił Niemcom, że Ameryka to dziki kraj. Że są rodowici mieszkańcy i najeźdźcy, w połowie dobrzy i źli. Teraz dzieci rzadko czytają Karola Maya, a Zachód przestał być na granicy wyobraźni. USA widzimy codziennie w telewizji”.Wystawa zorganizowana z okazji 95. rocznicy śmierci pisarza, w dniu otwarcia przyciągnęła tłumy zwiedzających. Ich komentarze przeczytać można w muzealnej księdze gości. Wielu ubolewa, że prawego i dzielnego Winnetou, i jego białego przyjaciela Old Shatterhanda zastąpił dzisiaj Harry Potter.

Źródło : Rzeczpospolita