Temat: Kanon lektur według Kołakowskiego (Dziennik)

Do udziału w akcji DZIENNIKA "Najlepsze polskie książki dla dzieci" udało się nam namówić profesora Leszka Kołakowskiego, jednego z najwybitniejszych współczesnych filozofów. Chcieliśmy, aby wskazał lektury, którymi sam zaczytywał się w młodości, a dziś poleciłby polskim nastolatkom. Filozof jest pewien - czytanie to dla nastolatków konieczność, również poezji, która młodym wydaje się dziś niezrozumiała.

Anna Gumowska: Panie profesorze, dlaczego trzeba czytać książki?
Leszek Kołakowski: Czytanie to jest oczywistość! Nie da się odpowiedzieć na to pytanie inaczej.

Ale teraz młodzi ludzie prawie nie czytają...
Wiem, i to jest straszne. Ja czytałem zawsze, wychowałem się na książkach. Lektury nic nie zastąpi, żadne filmy, żadne gry ani opowieści. Spotykam się czasem z młodzieżą i ci chłopcy i dziewczęta rzeczywiście mało czytają. Nie wiem niestety, jakie jest na to lekarstwo, ale zawsze powtarzam, że książki po prostu trzeba czytać.

Mówi pan, że wychował się na książkach. Co to były za książki?
Wczesne dzieciństwo to dla mnie przede wszystkim "Przygody Koziołka Matołka" Kornela Makuszyńskiego. Cztery małe tomiki Koziołka są pełne humoru zrozumiałego dla pięciolatków. A do tego piękne ilustracje. A jeszcze wcześniej czytałem "O krasnoludkach i sierotce Marysi" Marii Konopnickiej. To są książeczki bardzo zabawne i zajmujące.

Czy to bajki zachęciły pana potem do nieco poważniejszej lektury?
Moje dzieciństwo było już tak dawno, że doprawdy niewiele pamiętam. Ale na pewno czytałem "Wspomnienia niebieskiego mundurka" Wiktora Gomulickiego i tę XIX-wieczną opowieść o szkole mogę wszystkim z czystym sumieniem polecić. A dla nieco starszych dzieci znowu Makuszyński - "Panna z mokrą głową" i "Awantura o Basię". Wśród nadal ważnych lektur dla dzieci bardzo polecałbym "Króla Maciusia I" Korczaka. A 12-latki mogłyby już z zainteresowaniem przeczytać "Potop" Henryka Sienkiewicza. Przypuszczam, że "Potop" jest lekturą szkolną, ale to jest książka, którą warto przeczytać dla siebie, a nie tylko po to, żeby ją omawiać z nauczycielem w szkole. No i koniecznie trzeba poznać twórczość Stefana Żeromskiego. Najlepiej w całości - powieści, eseje i dramaty. Dla młodzieży to będą przede wszystkim "Syzyfowe prace", ale naprawdę polecam wszystko.

Wśród obowiązkowych lektur szkolnych są "Ludzie bezdomni". Przeczytałam i znudziłam się.
"Ludzie bezdomni" nudni?! Aż trudno w to uwierzyć! Nie zdołam pewnie pani teraz przekonać, ale Żeromski to jest naprawdę świetny pisarz! Doskonale, bardzo wnikliwie i precyzyjnie opisuje polską rzeczywistość. Jego powieści są niepowtarzalne. Ja wychowałem się na Stefanie Żeromskim.

Uważa pan, że np. "Lalka" Bolesława Prusa może przemówić do współczesnych nastolatków?
Oczywiście, że tak! "Lalka" jest pewnie nieco za długa dla dzisiejszych młodzieńców, ale to powieść co się zowie prawdziwe XIX-wieczne arcydzieło. A kto nie ma cierpliwości, niech przeczyta choćby "Placówkę". Dla mnie szalenie ważny był też zawsze Joseph Conrad, no ale chyba nie możemy go jednak uznać za Polaka.

Dlaczego nie? Pisał po angielsku, ale był przecież Polakiem.
To może uznamy go jednak za Polaka, dobrze? Czytała go pani?

Tylko "Jądro ciemności".
Tak, to rzeczywiście świetne. Chociaż ja głosowałbym zdecydowanie za "Lordem Jimem", bo to jest książka, która ma absolutnie niepowtarzalny klimat. Czytałem ją mnóstwo razy. Z pisarzy powojennych natomiast poleciłbym na pewno Tadeusza Konwickiego, może np. "Sennik współczesny"? To jest powieść nietypowa, ale bardzo dobrze napisana. No i oczywiście Jarosław Iwaszkiewicz, a zwłaszcza jego opowiadania, np. "Brzezina", "Panny z Wilka" i "Kochankowie z Marony". Nie pamiętam jednak, kiedy te rzeczy były wydane. To są przepięknie napisane opowiadania o uczuciach, przede wszystkim o miłości. No i jeszcze trzeba przeczytać "Popiół i diament" Jerzego Andrzejewskiego. Czytałem tę książkę, gdy tylko się ukazała, ale nigdy nie czytałem wersji poprawionej "ideologicznie". Z dzieł Kazimierza Brandysa szczególnie warte są polecenia "Wariacje pocztowe", a Mariana Brandysa "Koniec świata szwoleżerów".

Nie wspomniał pan Witolda Gombrowicza. Jest za trudny dla młodych ludzi?
Czytałem "Ferdydurke" z wielkim zapałem, gdy miałem 16 albo 17 lat, jeszcze w czasie okupacji. I pamiętam, że bardzo mi się ta książka podobała. Ale oczywiście nie wiem, co zrozumie z niej współczesny nastolatek. Choć z drugiej strony myślę, że nawet jeżeli nie wszystko by do niego dotarło, to i tak warto. Więc "Ferdydurke" i może jeszcze "Trans-Atlantyk".

Mnie było ciężko przebrnąć przez literaturę wojenną. Które tytuły poleciłby tegorocznej maturzystce profesor Leszek Kołakowski?
Tu na pewno Tadeusz Borowski i jego opowiadania, na przykład "Proszę państwa do gazu". W kanonie lektur młodego człowieka warto też umieścić wojenne nowele Adolfa Rudnickiego. Poleciłbym i innych piszących o sprawach żydowskich, zwłaszcza Juliana Stryjkowskiego, z którym byłem bardzo zaprzyjaźniony, choć oczywiście nie dlatego go rekomenduję. Mam na myśli głównie "Austerię". Może też Isaac Bashevis Singer? Polecam "Sztukmistrza z Lublina", to jest dobre i chyba czytelne dla dzisiejszej młodzieży.

Może nastolatków bardziej zachęci współczesna polska literatura?
Ja niestety od dobrych kilku lat mam poważne problemy ze wzrokiem i sam już nie mogę czytać, więc czytam znacznie mniej niż bym chciał. To jest wielkie nieszczęście. Ale mogę polecić Antoniego Liberę i jego "Madame". To świetna książka, także dla młodzieży, bo opowiada przecież o czasach szkoły. Bardzo też cenię sobie "Weisera Dawidka" Pawła Huellego i "Hanemana" Stefana Chwina. Usiłuję sobie przypomnieć, co jeszcze. Oczywiście jest wielu poetów i to bardzo dobrych. Tak dobrych, że nie potrafię tutaj dokonać wyboru. Polecę więc samochwalczo antologię poezji "128 bardzo ładnych wierszy stworzonych przez 68 poetek i poetów polskich", którą kiedyś wydałem. No i jest całkiem oczywiste, że należy czytać Kochanowskiego, trzech wieszczów i Norwida, Miłosza, Szymborską i wielu innych. Ale nie wiem, co tu wymienić, bo przecież wszystko należałoby przeczytać. Nie potrafię dokonać wyboru, to nawet nie wypada. Bo poezja jest ważna! Nie można nie czytać poezji, człowiek jest ubogi kulturalnie, nie ma wrażliwości, jeśli nie czyta poezji, zwłaszcza w młodym wieku.

Młodzież nie lubi poezji. Boimy się, że jej nie zrozumiemy, więc w ogóle nie czytamy.
Naprawdę? Jak to nie zrozumiecie? To byłoby straszne zubożenie intelektualne, gdybyście nie znali polskiej poezji. Uważam, że ona jest po prostu wspaniała. Mam poczucie, że jeżeli chodzi o poezję, to jesteśmy w czołówce światowej. Szkoda tylko, że jest niedostępna dla ludzi mówiących innymi językami. Bo tłumaczenie nigdy nie odda do końca ducha wiersza.

Co młodym ludziom da lektura tych wszystkich książek, o których pan wspomniał w rozmowie? Obraz polskiej historii?
Z tych wszystkich książek, jakie wymieniłem, nie powstałby może obraz historii Polski, bo to za dużo powiedziane, ale byłby to z pewnością niezły obraz kultury polskiej. Teraz dopiero widzę, że zupełnie zapomniałem wymienić "Kwiaty polskie" Juliana Tuwima, a jestem przecież wielkim wielbicielem tego eposu. Podobnie zresztą, jak jestem wielbicielem "Pana Tadeusza". Martwię się tylko, czy te dzieła mogłyby zainteresować dzisiejszych nastolatków.

Prof. Leszek Kołakowski, wybitny współczesny filozof, pisarz, eseista i publicysta