Maria S.

Maria S. Civis totius
mundi...

Temat: Gęś, śmierć i tulipan: Prawie smutna bajka

Nie wiecie, jak porozmawiać z dzieckiem o śmierci? A może i wam na myśl o końcu po plecach przebiegają dreszcze? Sięgnijcie po książeczkę Wolfa Erlbrucha. Pocieszyć nie pocieszy, ale nauczy jak czekać, niezależnie od wieku.

Myśleć, mówić o śmierci, podobnie jak o wielu rzeczach tyle najprostszych, co najtrudniejszych, nie jest łatwo. Pisać próbowało wielu, udało się nielicznym. Gawędzić o czymś naturalnym i nieuchronnym w tonie zrozumiałym i niebanalnym jednocześnie - to prawdziwa sztuka.

Do grona tych, którzy ją posiedli, należy na pewno Wolf Erlbruch, sześćdziesięcioletni Niemiec o rzadkim darze prowadzenia dorosłej, w najlepszym tego słowa znaczeniu, rozmowy z zawsze ciekawym dzieckiem.

W "Gęsi, śmierci i tulipanie", swojej kolejnej po "Wielkim pytaniu" autorskiej książce (wcześniej ilustrował bajki innych autorów, m.in. bestsellerową "O małym krecie, który chciał wiedzieć, kto mu narobił na głowę" Wernera Holzwartha), Erlbruch porusza temat ważny, jeżeli nie najważniejszy, i powoli oswaja z nim czytelnika.

Słowo "oswajać" jest zresztą w tym przypadku kluczem. Erlbruch nie pociesza, nie udaje, że wszysto będzie dobrze, a po śmierci trafimy do lepszego świata albo będziemy wspominać dawne życie, snując się po świecie pod postacią dobrych duchów. Zamiast tego mówi: trzeba być gotowym, choć tak naprawdę nikt nie wie na co.

Bajka o gęsi, która zaprzyjaźnia się z chodzącą za nią krok w krok śmiercią spełnia założenia najlepszych poezji i filozofii - w prosty sposób tłumaczy świat. I podobnie jak najlepsze poematy i traktaty pozostawia miejsce na niedopowiedzenie, konieczne w kwestiach, w których rozum ustępuje miejsca wyobraźni i emocjom. W "Gęsi, śmierci i tulipanie" nie ma ostatecznych odpowiedzi. Jest mądra nauka o odwiecznej, naturalnej kolei rzeczy.

Za pomocą minimalnych środków - krótkich zdań i oszczędnych rysunków, dalekich od przesłodzonej maniery wielu autorów rysujących dla dzieci - Erlbruch roztacza romantyczną wizję przyjaznej śmierci, której robi się "prawie smutno", kiedy żegna dobrą znajomą. - Ale takie jest życie - pociesza się. No właśnie, takie jest życie. Tylko i aż.