Maria Zofia Tomaszewska www.edumuz.pl
Temat: Filozofia i emocje dopełnione pomarańczową (Rzeczpospolita)
„Pomarańczę Newtona”, najnowszy zbiór wierszy Ewy Lipskiej, otworzyła mi… „Klamka”. Symbolicznie i dosłownie. Bo klamka „Czasem zapada./ Jak głuche milczenie”.Po tym wierszu przeczytałam zbiór ponownie, kilkakrotnie. I wpadłam.
Zaczęłam postrzegać świat oczyma Lipskiej, filozofki wyznającej stoicyzm, ale nieignorującej emocji. Zwłaszcza tych dostarczanych przez popkulturę.
Poetka nie stosuje wyrazistej frazy, delikatnie rozmywa strofy, unika ostrych znaków przestankowych. Celowo wycisza, urywa wiersze. Topi je w bieżących, błahych wydarzeniach.
Czy może być coś mniej poetyckiego niż przejście przez bramkę wykrywającą metale na lotnisku (tu akurat w Zurychu, ale przecież mogłoby się zdarzyć wszędzie)? Ona z tego wysnuwa poezję. I jednocześnie zdobywa się na dystans do swej twórczości. Pół żartem, pół serio mówi o sobie w utworze „Na spotkaniu autorskim”. Jednocześnie daje do zrozumienia, że poezja – ulotna i trudna do oceny twórczość – dotyka sensu bytu.
A co kryje się pod tytułem „Pomarańcza Newtona”? Pojawia się nie tylko w nazwie tomu, także sześciokrotnie w tytułach wierszy, dopełniana innymi słowami, np. „los”, „nieskończoność”, „grawitacja”. W tych utworach refrenem powraca fraza: „Oni już byli/ My właśnie jesteśmy/ Wy dopiero będziecie”.
Znakomicie wyrażona świadomość żyjących współcześnie ludzi. Zachłanne, egocentryczne, krótkowzroczne „Apres nous, la deluge” – po nas choćby potop. Jak sobie z tym poradzicie, wy, potomni – nie nasz problem. A tak naprawdę – co zostawiamy następnym pokoleniom? Co przetrwa z tego, co wielbiła nasza epoka? Bogowie z panteonu strasznie się postarzeli. „Chaplin, Monroe, Warhol” są „sławą skazaną na dożywocie”, pisze Lipska w wierszu „Pomarańcza Newtona. Epoka”.
Nie mamy żadnego nowego asa w rękawie. No, chyba że ze świata pop. W obecnej hierarchii wartości „Wieczerza w Emaus” Caravaggia mieści się obok kolekcji mody Armaniego.
Jak wspomniałam, Lipska nie rozdziera szat nad upadkiem wartości. Ma dokąd uciec – w strefę prywatności. Poetka ma wiek i zasługi odpowiednie, żeby wspominać stan wojenny. Całe szczęście, nie rozczula się nad swym heroizmem. Jak przystało na dojrzałą kobietę, z dystansem podchodzi do romansu sprzed ćwierćwiecza, wspominając tylko… melodyjkę wygrywaną przez zegarek.
Poetka nie politykuje, ale nie ma wątpliwości, że obchodzą ją losy Polski. Daje temu wyraz w przepięknym i najkrótszym w zbiorze wierszu „Wolność”: „Mój kraj włóczy się po wolności./ Udaje Europę/ Leżą krzyżem ulice./ Pielgrzymka kelnerów/ niesie na tacy święty guzik”.
Znakomity opis. Lipska jest z Krakowa – zna z autopsji galicyjskie przywiązanie do tradycji, upodobanie do pompy i perfumowanie się przeszłością. A także hipokryzję (odcinanie kuponów od Jana Pawła II!) i fałszywą pobożność rodaków.
Na koniec – o tytułowym owocu. Jak wiadomo, Isaac Newton, XVII-wieczny geniusz fizyki i astronomii, dostrzegł związek między grawitacją ziemską a kosmiczną, do której to konstatacji doprowadziło go spadające z drzewa jabłko. Lipska zamienia je w pomarańczę, owoc niegdyś egzotyczny, obecnie bardziej dostępny i tańszy niż „prawdziwe” jabłko. Asocjacji jest tu więcej: mianem skórki pomarańczy określa się ciało zeszpecone cellulitisem, co najczęściej przydarza się w dojrzałym wieku. Ale dopiero gdy przemijają młodość i uroda, gromadzi się „materiał” do refleksji nad życiem.
Na koniec komplement dla Andrzeja Dudzińskiego, autora niezwykłych ilustracji: sfotografował wieloznaczność. Fantastyczne dopełnienie wierszy Ewy Lipskiej.
Źródło : Rzeczpospolita