Maria S.

Maria S. Civis totius
mundi...

Temat: Czy można być z kimś, kto czyta kiepskie książki?

Kilka lat temu obudził mnie telefon od koleżanki. Właśnie zerwała z chłopakiem, którego nadal kochała, i czuła silną potrzebę, żeby usprawiedliwić przede mną swoją decyzję. "Możesz to sobie wyobrazić? - wykrzyknęła w słuchawkę - on nie miał bladego pojęcia o Puszkinie!"
Większość z nas znalazła się kiedyś w podobnej sytuacji. Ci, dla których książki stanowią wartość, w pewnym momencie zmierzyli się z "problemem Puszkina" - kiedy to nie zrozumiana lub błędnie pojęta aluzja literacka podziałała jak zimny prysznic na gorący romans, i stało się jasne, że związek nie ma szans. Co najmniej od momentu gdy bohaterowie Dantego - Paolo i Francesca - zakochali się w sobie podczas czytania opowieści o Lancelocie, gust literacki stał się dobrym wyznacznikiem tego, czy dwoje ludzi do siebie pasuje. W dzisiejszych czasach, dzięki serwisom społecznościowym, takim jak Facebook czy MySpace wyjawienie swoich ulubionych książek czy autorów jest jednym z głównych, choć ryzykownych, sposobów samookreślenia. Jeśli natomiast chodzi o flirtowanie przez internet, to czasem wystarczy jedna nie trafiona aluzja, by znajomość została zerwana. - Rozpoznanie gustu literackiego osoby, z którą flirtujemy jest w gruncie rzeczy całkiem niezłym sposobem - czymś w rodzaju pierwszego kroku - żeby zorientować się, z jakim człowiekiem mamy do czynienia - mówi Anna Fels, psychiatra z Manhattanu i autorka książki "Necessary Dreams: Ambition in Women's Changing Lives" (Marzenia konieczne do życia. Ambicja w zmieniającym się życiu kobiet). - To trochę jak test Rorschacha [psychiatryczny test plam atramentowych, na podstawie którego wnioskuje się o nieświadomych treściach psychicznych, cechach osobowości i zaburzeniach psychicznych - przyp. tłum]. Zdaniem Fels (która wyszła za mąż za pisarza i wydawcę Jamesa Atlasa), przyzwyczajenia czytelnicze mogą określać daną osobę. - To, co i jak często czytamy dużo mówi o poziomie naszej ciekawości intelektualnej, stylu, klasie społecznej i wykształceniu.

Literackie wpadki

Biedni ci niedoszli Romeo, którzy w dobrej wierze demonstrują swój przeciętny gust. Czasem problem Puszkina przeradza się w problem Howarda Roarka [główny bohater powieści "Źródło" ("The Fountainhead") Ayn Rand - przyp. tłum.]. - Musiałam kiedyś zerwać z facetem, bo fascynował się Ayn Rand - przyznaje Laura Miller, krytyczka literacka magazynu internetowego Salon.com. - Był miłym i bardzo porządnym facetem, ale jednocześnie orędownikiem pretensjonalnej "filozofii" Rand. Nie chodziło nawet o jego poglądy. Po prostu uważam, że Rand to śmiesznie kiepska pisarka, i po jakimś czasie nie byłam w stanie ukryć swojego rozbawienia jej "dziełami".

Judy Heiblum, agentka literacka w wydawnictwie Sterling Lord Literistic, wzdryga się na wspomnienie randki, podczas której partner usiłował rozmawiać z nią o kultowej w kręgach młodych mężczyzn książce Roberta Pirsiga "Zen i sztuka oporządzania motocykla" ("Zen and the Art of Motorcycle Maintenance") z 1974 roku. - Kiedy facet mówi mi, że ta książka zmieniła jego życie, modlę się w duchu, żeby oszczędził sobie i mnie zażenowania - mówi Heiblum, dodając, że "doświadczenia zmieniające życie" należą do najnudniejszych tematów rozmowy.

Spójrzmy prawdzie w oczy - w całym tym sporze o książki w grę wchodzą również kwestie płci. Inteligentne kobiety są bardziej wrażliwe na zgrzyty wynikające z niedopasowania pod względem gustów literackich niż inteligentni mężczyźni (mężczyzna, który wyrzuciłby z łóżka piękną kobietę tylko dlatego, że ma kiepski gust to rzadkość). W końcu kobiety czytają więcej, szczególnie jeśli chodzi o beletrystykę. - Trzeba mieć na prawdę dużo szczęścia, żeby znaleźć faceta, który w ogóle czyta - mówi Beverly West, autorka książki "Bibliotherapy: The Girl's Guide to Books for Every Phase of Our Lives" (Biblioterapia - przewodnik po książkach dla kobiet na każdy etap życia). Jej zdanie podziela Jessa Crispin z internetowego magazynu literackiego Bookslut.com: - Większość moich męskich przyjaciół i facetów, z którymi byłam, w ogóle nie czyta. Gdybym poszła z jakimś mężczyzną do jego domu i znalazła tam książki z serii "jak uczyć się życia od psów" prawdopodobnie nie zdjęłabym nawet płaszcza.

Niebezpieczne związki

Są jednak i oczytani mężczyźni, dla których gust literacki ma znaczenie. - Zdarzało mi się zrywać z kobietami, bo, jako że nic nie czytały, nie mieliśmy o czym rozmawiać - mówi Christian Lorentzen, redaktor magazynu "Harper's". Lorentzen przypomina sobie, jak pewnego razu dał jednej ze swoich dziewczyn do przeczytania "Adę" Nabokova, bo jego zdaniem książka jest "zabawna, długa i bardzo heteroseksualna, choć zasadza się na kazirodztwie". Co prawda związek Lorentzena nie przetrwał, ale za to dziewczyna umieściła książkę na swoim profilu w serwisie społecznościowym Friendster, jako ulubioną lekturę.

James Collins, którego nowa powieść "Beginner's Greek" (Grecki dla początkujących) opowiada o mężczyźnie, który zakochuje się w kobiecie czytającej w samolocie "Czarodziejską górę", przypomina sobie, że po skończeniu college'u był zafascynowany kobietą, która na szafce nocnej miała "Nieznośną lekkość bytu". - Nie wiedziałem wtedy prawie nic o Kunderze, ale pamiętam, co pomyślałem: "hmm, trendy: fałszywa metafizyka i seks w meloniku" i zobaczyłem ją w innym świetle (choć między nami nic nie było). - Zdarzało mi się też spisywać kobiety na straty ze względu na to, co czytały, jeszcze zanim się w nich zakochałem lub odkochałem: Jean Baudrillard? - zbyt pretensjonalny, John Irving? - zbyt przeciętny, Virginia Woolf ? - za bardzo Virginia Woolf. - Znam ludzi, którzy prawie się rozstali z powodu książki "Korekty" ("The Corrections") Jonathana Franzena: Przereklamowane! Świetne! Przereklamowane! Świetne!

Ujawnienie, jaka jest nasza ulubiona książka lub autor może okazać się niebezpieczne. Jeśli nie wstrzelimy się w gusta drugiej osoby i będziemy mierzyć za nisko, możemy zostać wzięci za głupka, jeśli natomiast przedobrzymy - wypadniemy na nudziarza lub pozera. - Randkowanie na Manhattanie to niezwykle konkurencyjny i okrutnie selektywny sport - twierdzi Augusten Burroughs, autor pamiętnika "Biegając z nożyczkami" ("Running With Scissors"). - Jeśli facet przeczytał choć jedną książkę w roku, lub w życiu, to już dobrze - mówi Burroughs. Pisarz wspomina randkę z niejakim Michaelem, krzepkim blondynem z Niemiec. - Kiedy wyszedłem, żeby spotkać go przed Dean&DeLuca, z przerażeniem zauważyłem, że ma przy sobie starszy ode mnie egzemplarz "Prousta" Samuela Becketta. To zaważyło na niepowodzeniu ich związku. - Nie mogę wyobrazić sobie bardziej banalnego i boleśnie oczywistego sposobu zademonstrowania, że jest się człowiekiem wykształconym, o dobrym guście literackim i wysokiej inteligencji - mówi Burroughs.

Wszystkiemu winne książki?

Na ile jednak niepowodzenie związku można złożyć na karb książek? - Często rozbieżne gusty literackie są tylko przykrywką dla innych problemów - twierdzi Nora Ephron. - Miałam kiedyś faceta, za którym szalałam, ale nic z tego nie wyszło - wspomina Ephron.- 25 lat po rozstaniu zarzucił mi, że nie śmiałam się podczas lektury "Candy" (Cukierek) Terry'ego Southerna, ale nie to było prawdziwą przyczyną rozpadu związku. Sloane Crosley, autorka "I Was Told There'd Be Cake" (Powiedziano mi, że będzie ciastko"), która pisze o życiu singla w Nowym Jorku, tak określa problem: - Jeśli kochasz Alice Munro, a jesteś z kimś, kogo ulubioną książką jest "Kod Leonarda da Vinci" (The Da Vinci Code"), jest wielce prawdopodobne, że przesłanki, iż nie pasujecie do siebie były widoczne już wcześniej".

- Niektórzy ludzie lubią, po prostu, dzielić włos na dwoje - mówi Ariel Levy, autorka książki "Female Chauvinist Pigs" (Kobiece szowinistyczne świnie) i dziennikarka New York Timesa. - Jestem pisarką i ostatnią rzeczą, jakiej oczekuję od mojego partnera, to to, że będzie wnikliwie analizował wszystkie dzieła literatury światowej - mówi Levy, której partner, konsultant ds. budownictwa ekologicznego, nie lubi czytać. - Kiedy chcę porozmawiać o książkach, spotkam się z ludźmi, których to interesuje - mówi Levy. - Dopasowanie pod względem gustu literackiego jest luksusem i nie ma aż tak dużego znaczenia - dodaje. - Sztuka polega na tym, żeby znaleźć kogoś, kto dzieli nasze zboczenia i kogo jesteśmy w stanie na dłużą metę znieść.

- Czasem lepiej jak książki pozostają tylko książkami - mówi Marco Roth, redaktor magazynu "n+1". - To, że wydaje nam się, że partnerzy powinni pasować do nas pod absolutnie każdym względem jest częścią romantycznej tragedii naszych czasów - mówi Roth. - Poza tym, dwóm osobom mogą podobać się te same rzeczy z zupełnie innych powodów - dodaje Roth. - Niektórzy ludzie przypisują danym książkom określone znaczenie i budują wokół niego swój świat, a potem okazuje się, że ta druga osoba miała zupełnie inne wyobrażenia nie tylko na temat danej książki, ale i wspólnego życia. Partnerzy mogą, na przykład, lubić "Portret damy" ("The Portrait of a Lady"), ale jeśli jedna z nich identyfikuje się z Gilbertem Osmondem, a druga z Isabel Archer, to mogą mieć też radykalnie odmienne spojrzenie na ich związek.

U większości ludzi miłość góruje nad rozbieżnościami w gustach literackich. - Sporo moich znajomych jest dość płytkich, ale nie na tyle, żeby zerwać z kimś tylko z powodu czytania innych książek - mówi Ben Karlin, producent telewizyjny i autor "Things I've Learned From Women Who've Dumped Me" (Czego nauczyłem się od kobiet, które mnie rzuciły). - W takim razie, skoro kobieta, z którą jestem przespała się kiedyś z pisarzem, którego nie cierpię, to powinienem z nią zerwać? Albo jeśli lubi Dona DeLillo, to nie ma co się z nią spotykać? Przecież to śmieszne!


Źródło: New York Times