Maria S.

Maria S. Civis totius
mundi...

Temat: Coetzee o Kafce, Dostojewskim i Ozie

Warto było czekać siedem lat na polskie tłumaczenie książki Dziwniejsze brzegi. Tym razem noblista prowokuje tekstami o znanych pisarzach i pozwala spojrzeć na ich twórczość z zupełnie nowej, często krytycznej, perspektywy.

J. M. Coetzee, "Dziwniejsze brzegi", przekład: Anna Skucińska, Znak 2008.

"Dziwniejsze brzegi" to nie kolejna powieść Johna Maxwella Coetzee, ale rodzaj patchworku skrojonego z recenzji, jakie pisarz zamieszczał w "New York Review of Books".

W zbiorze znalazły się też przedmowy sporządzone przez noblistę do kolejnych wydań znanych książek (m.in. "Przypadków Robinsona Crusoe" Defoe).

Całość otwiera wykład "Co to jest dzieło klasyczne ?", wygłoszony siedemnaście lat temu w austriackim Grazu. Odpowiedzi na zadane w nim pytanie Coetzee szuka w wielkiej literaturze - takiej, która zdołała przetrwać "sprawdzian setek tysięcy umysłów".

Krytycznie, ale z niezwykłym obiektywizmem przygląda się zarówno twórczości znanych pisarzy takich, jak Kafka, Dostojewski czy Borges, nie zapominając jednak o tych zepchniętych na literacki margines, jak autorzy z RPA, ojczyzny Coetzee.

Eseje z "Dziwniejszych brzegów" czyta się z rosnącym niedowierzaniem, zwłaszcza, kiedy autor punktuje np. Daniela Defoe, za to, że jako myśliciel nie był oryginalny; Franza Kafkę za jego "mętny" styl w "Zamku"; Josefa Śkvoreckiego za porzucanie swoich bohaterów, kiedy tylko ich wyeksploatuje, a Josifa Brodskiego za naśladowanie stylu Nabokova w esejach.


John Maxwell Coetzee. fot./arch. Wyd. Znak.
Początkowo opinie Coetzee wywołują sprzeciw - tak trudno wyobrazić sobie atak na autorów książek, które od lat (czy nawet wieków) są uznawane za klasykę. Coetzee bez wahania przytacza silne argumenty, ale zarazem uspokaja, że siła wielkiej literatury tkwi nie tyle w doskonałości, ile czasem w niedopracowaniu (np. u Kafki czy austriackiego pisarza Roberta Musila), autorskiej niekonsekwencji czy w zbyt skomplikowanej i rozbudowanej kompozycji (to Cotzee zarzuca np. ubiegłorocznej noblistce Doris Lessing).

Fascynująco czyta się, jaki los spotkał "Zamek" Franza Kafki oraz jakie błędy w jego przekładzie robili tłumacze. Coetzee daje tu prawdziwy popis erudycji i translatorskich talentów, zachwyca precyzja i gruntowna wiedza w pisaniu o poezji Rainera Marii Rilkego albo pełna zrozumienia dla warsztatu drugiego pisarza recenzja "Pantery w piwnicy" Amosa Oza.

Szkoda tylko, że spora grupa autorów wymienionych w "Dziwniejszych brzegach" jest w Polsce bardzo słabo znana (jak Anglik Samuel Richardson, autor XVIII-wiecznej powieści "Klarysa" czy literaci z RPA, np. noblistka Nadine Gordimer), a niektóre wnikliwie analizowane przez Coetzee książki nigdy nie zostały przetłumaczone na język polski.


Mimo to eseje (w doskonałym tłumaczeniu Anny Skucińskiej) czyta się jednym tchem, bo południowoafrykański pisarz posiadł niełatwą sztukę prowadzenia błyskotliwej polemiki, która wcale nie musi być zgorzkniała i mentorska, ale może okazać się kreatywna i porywająca.

Zbiór "Dziwniejsze brzegi" można traktować jako autorski przewodnik po literaturze dla erudytów. Ale niektóre rozdziały warto polecić choćby uczniom szkoły średniej, znudzonym podręcznikowymi formułkami. Bo o tym, co jest klasyką, nie decyduje żaden minister, ale staje się nią to - jak pisał Zbigniew Herbert - co nie poddaje się najgorszym przejawom barbarzyństwa.
(KO)