Temat: Co można jeszcze zrobić dla rynku książki

Od momentu zrzeszenia się księgarzy przed kilku laty we własnych stowarzyszeniach i organizacjach wzrosła społeczna aktywność środowiska. Od łobeskich spotkań sprowokowanych przez Jerzego Mechlińskiego (OSK/ZSK), Okrągłego Stołu na Miodowej, aż po panel dyskusyjny w Instytucie Książki zatytułowany "Księgarstwo 2007 -wspólne działania" zorganizowany przez SKP.

Jak powinnien wyglądąć rynek książki w Polsce? Czy księgarze sprostają wyzwaniom rzuconym przez wolny rynek i globalną gospodarkę? Ustawa o książce czy umowy branżowe? Jak dystrybuować podręczniki w Polsce - czy księgarz powinien współpracować ze szkołą czy też nie? Organizować się w kooperacje księgarskie czy działać samodzielnie? Wchodzić we franczynę czy zostać księgarnią patronacką? To tylko niektóre z pytań jakie padały na wielu księgarskich i wydawniczych spotkaniach również w kuluarach.

W związku z obchodami 50-lecia Stowarzyszenia Księgarzy Polskich i organizowania się nowopowstałej Izby Księgarstwa Polskiego niektóre z tych kwestii poruszono bardzo powierzchownie.
Zabrakło w tych dyskusjach wydawców, od których polityki w bardzo dużej mierze zależeć będzie teraźniejszość i przyszłość polskiego rynku książki.
Księgarze zaktywizowani przez działania wydawców edukacyjnych i MEN skupieni na podręcznikach jako ich głównym źródle dochodów zapomnieli, że tak naprawdę istnieje tylko jeden rynek książki. Od jego organizacji i zasad na jakich będzie działał zależeć będzie ich własna kondycja. Jak tylko polityczne roszady ustaną prędzej czy później książka szkolna zostanie potraktowana na tym rynku zupełnie osobno.

Księgarnia bowiem coraz częściej w Europie nawet w małych miejscowościach aby przetrwać agresywną politykę sieci księgarskich staje się klubem dyskusyjnym, miejscem spotkań z autorami piszącymi o regionie (Francja, Włochy), klubokawiarnią (Anglia, USA).

Oczywiście biorąc pod uwagę polskie realia i kondycję wielu księgarń taki program wymaga osobistego zaangażowania, pasji i inwencji. Boję się, że w swojej większości środowisku księgarskiemu skupionemu na kwestii podręczników tak szerokie widzenie swoje profesji umyka z pola widzenia albo po prostu nie ma na to czasu.

Niewydolność segmentu hurtowego staje się powoli ogólnopolskim problemem. Księgarze w wielu miastach sygnalizują kłopoty ze zdobyciem nowości wydawniczych i właściwą realizacją ich zamówień przez Matras czy Azymut. Jak wiem nie odbyło się źadne ogólnopolskie spotkanie wydawców i hurtowników na ten temat. Każdy chce mieć "swoich księgarzy ale zamiast konsolidować swoje działania w tej mierze (np. Katalog Składowy) woli pracować osobno. Wszystkie podjęte do tej pory działania: powstanie zespołu ds. "Ustawy o ksiażce" w PIK, ustanowienie koordynatora ds. Katalogu Składowego nie stanowią o tym, iż sprawy zostaną ostatecznie załatwione.

Przed nami kolejne krajowe Targi Książki w Krakowie. Będzie następny panel dyskusyjny IKP-PIK na ten sam temat. A właściwie powinniśmy usłyszeć na tych targach wspólne wystąpienie wszystkich wydawców tzw. "kolorówki" dużych i małych, księgarzy i hurtowników. To powinien być okrągły lub kwadratowy stół prawdy. Brakuje mi tylko lidera, kogoś kto mógły spiąć te problemy w jeden spójny program działania.
My Polacy lubimy rozmawiać, przerzucać się argumentami, udawadniać kogo na wierzchu. Ale myślę, że czas ku temu najwyższy, bo wiele problemów rynku pogłębi się, szczególnie jeśli wejdzie od stycznia vat na książki, aby wybrać spośród przedstawicieli wszystkich segmentów branży pragmatyków- profesjonalistów, którzy stworzą program konsolidacji rynku książki.
Myślę, że to ostatnia szansa przed zapowiadaną ekspansją zagranicznych sieci księgarskich czy wydawców. Sukces komercyjny polskiej książki za granicą to impuls do przyśpieszonych działań na tym polu. Chyba, że chcemy takich księgarń jakie buduje "Klub dla Ciebie", gdzie oprócz dwóch, trzech półek z książkami (Katowice, ul. 3 Maja) sprzedawane są bonusy dla klientów: plecaki, tornistry, teczki, długopisy itp.

Gabriel Leonard Kamiński