Maria S.

Maria S. Civis totius
mundi...

Temat: Co może namalować pisarz

W Donalda Friedmana "Pędzlem pisarza" znalazło się 200 postaci z ostatnich dwóch wieków - pisarze, poeci, eseiści. To tylko skromny wybór - zapewnia autor wydanej w USA antologii twórczości plastycznej ludzi pióra.

Autorzy ochoczo sięgają po ołówek, pędzel, nawet dłuto. Wielu odebrało profesjonalne wykształcenie artystyczne, nim zaczęli pisać, ale nie brak samouków. Winston Churchill, który z wiekiem malował coraz lepiej, zabrał się do tego przypadkowo – ojciec ocenił jego śpiew w chórze jako "stratę czasu", więc posłuszny syn zajął się innym rodzajem sztuki. I szło mu całkiem nieźle – wystawiał pod pseudonimem, pisał o malarstwie, recenzował wystawy. Za pisarstwo historyczne dostał w 1953 r. literacką Nagrodę Nobla. Aż trudno uwierzyć, że były to jedynie uboczne zajęcia jednego z najbardziej znanych i skutecznych polityków.

Natomiast poeta Władimir Majakowski swe polityczne plakaty traktował z całą powagą. John Ruskin, William Morris i Johann Wolfgang von Goethe zainteresowanie sztukami pięknymi poszerzyli o prace krytyczne. Twórców dawnych pokoleń – właśnie Goethego, Théophile'a Gautiera, Eugene'a Fromentina, braci Goncourtów – charakteryzowało doskonałe opanowanie rysunku: był to jeden z podstawowych elementów edukacji. Nie u wszystkich starych mistrzów stawało talentu. Rękopisy Dostojewskiego upstrzone są kiepskimi ilustracyjkami do tekstów: portrety, autoportrety, szczegóły architektury sakralnej. Nie wybijał się – w przeciwieństwie do Dumasa syna, autora "Damy kameliowej", który był zdolnym karykaturzystą i rysownikiem.

Autorzy chętnie eksperymentowali z technikami i stylami – obok klasycznego malarstwa mamy grafiki, rysunki, rzeźby w drewnie, kamieniu, metalu (np. Vonneguta i McBaina), tworzywach sztucznych. Są doskonałe rysunki beatników: Ginsburga, Corso, Crane'a, Ferlinghettiego, Kerouaca – oryginalne, zabawne, wyzywające jak ich pisarstwo. Zaliczany czasem również do tego nurtu Burroughs używał do malowania strzelby: stawiał puszkę z farbą przed drewnianym panelem i walił do niej z dwururki, by farba mogła zachlapać podkład. Lubił strzelać. W 1951 roku zabił jednym strzałem żonę.

Znajdziemy tu aż 11 noblistów. Nierówne to prace – Tagore zabrał się na serio do malowania już po sześćdziesiątce, o swych obrazach mówił, że są "produktem nieszkolonej ręki i nietrenowanego umysłu". Shaw twierdził, że rysunek pociągał go bardziej niż pisanie, a wzorem był mu Michał Anioł. Uczeń nie przerósł mistrza, to pewne. Wykpiwany jako dramaturg Dario Fo, architekt i malarz z wykształcenia, tworzy prześmiewcze obrazy świadomie nawiązujące do poetyki kiczu. Z kolei wykonane w tradycyjnej technice (tusz) abstrakcyjne pejzaże Gao Xingjiana przepojone są atmosferą samotności i oddalenia.

Nie zabrakło Polaków. Zaskoczenie – Schulz i Witkacy to wybory oczywiste, zagranica zna ich z literatury i sztuk pięknych, ale Conrad-Korzeniowski uchodził raczej za mistrza angiels-kiej powieści psychologicznej. Uwielbiał jednak panienki i to one były niemal wyłącznym tematem jego rysunków o niepokojąco erotycznych podtekstach. Sam zniszczył część, resztę uratowała żona i, opatrzywszy szkice wyjaśnieniami, sprzedała.

Friedman pisze we wstępie, że powinni się w tomie znaleźć także artyści-pisarze, nie znalazł jednak miejsca dla Wyspiańskiego. Nasz krakowski twórca dołączył tym samym do niemałej wyborowej grupy "odrzuconych" z bardzo różnych powodów. Ale autor uprzedzał, że to nie jest kompletna antologia.

(Rzeczpospolita)