Maria S.

Maria S. Civis totius
mundi...

Temat: Barker - niedoszły król horroru

Miano bezdyskusyjnego króla literackiej grozy dzierży od lat Stephen King. Co jakiś czas jednak pojawiają się nazwiska, które mają go rzekomo zdetronizować. Po chwilowej ekscytacji wszystko jednak wraca do normy, bo Kinga jeśli chodzi o płodność twórczą i rozległość projektów nikt raczej nie pokona. Co innego świeżość pomysłów i literacki pazur, tu pozycja króla, coraz częściej artystycznie nagiego, bywa regularnie podkopywana. Clive Barker był autorem, który miał wszelkie szanse, by zająć miejsce Kinga, ale i jemu ta szarża na pozycje władcy wyszła nieszczególnie.
O Barkerze znowu głośno. Głównie z powodu filmowych adaptacji jego prozy. W kinach jest wyświetlany właśnie "Nocny pociąg z mięsem", zaś niebawem zostanie nakręcony remake "Hellraisera", którego reżyserem ma być francuski reżyser Pascal Laugier (głośny dzięki "Martyrs"). Trwają także wstępne prace nad "Księgą krwi". Wszystkie te produkcje raczej nie mają szans na sukces w szerszym obiegu. Znając aspiracje Barkera, można się dziwić, dlaczego po tylu latach kreatywnej działalności na polu horroru, autor opatruje swoim nazwiskiem tak wtórne pozycje.

W połowie lat 80. sam Stephen King miał powiedzieć (trawestując słowa krytyka "Rolling Stone" o Brucie Springsteenie): Widziałem przyszłość horroru. Nazywa się Clive Barker. Wtedy autor "Hellraisera" był dopiero początkującym i nieźle rokującym prozaikiem, należącym do grupy brytyjskich twórców (m.in. Ramsey Cambell), którzy rzucili wyzwanie tradycyjnej literaturze grozy. Pisane przezeń krótkie opowiadania, publikowane w ramach cyklu "Księgi krwi", przyczyniły się do spopularyzowania nurtu tzw. splatter punk. Polegał on na brutalizacji klasycznych wątków horroru za pomocą naturalistycznych opisów przemocy i, wzorem filmowego gore, eksponowaniu fantazyjnych scen z cielesnymi deformacjami.

Wielu jest czytelników, dla których Barker zaczyna się i kończy na "Księgach krwi". Bo opowiadania te są swoistymi perełkami na obszarze współczesnej literatury grozy. Przy lapidarnej narracji ujawniają niezwykłe pokłady plastycznej wyobraźni, zdolnej stworzyć szokujące obrazy cierpienia i bólu, nierzadko wkraczając na teren absurdalnych pomysłów rodem z surrealistycznej sztuki. W porównaniu z Kingiem, styl brytyjskiego autora był nieco chaotyczny, ale zawierał w sobie dozę szaleństwa i perwersji, których brakowało u amerykańskiego mistrza grozy.
Inaczej niż pozostali autorzy splatter punk, Barker wyszedł z zamkniętego getta off'owego horroru ku mainstreamowej kulturze masowej. Jego wczesne powieści "Potępieńcza gra", "Kobierzec" czy "Wielkie sekretne widowisko", charakteryzują już nieco inne walory niż w przypadku "Ksiąg krwi". Pisane rozlewnie, z rozmachem, nierzadko więcej mają wspólnego z fantasy niż z horrorem. Zaznaczają się w nich wyraźne epickie wątki np.: wina i odkupienie, manichejskie starcie dobra ze złem, rzeczywistość ludzka i boski świat. To znak odejścia od radykalizmu, związany zarazem z pisarskim dojrzewaniem. I mający sporo wspólnego z karierą filmową.

King może być najczęściej ekranizowanym autorem horrorów, ale to Barker wywarł przemożny wpływ na język współczesnego kina grozy. Jako reżyser ekranizacji własnej powieści "Hellraiser" z 1987 roku stał się symbolem przemian w filmowym horrorze. Posługując się estetyką makabry gore spod znaku Davida Cronenberga i inspirowaną okultyzmem symboliką, stworzył łamiące tabu widowisko. Później nie udało mu się już powtórzyć sukcesu, kolejne filmy ("Cabal", "Mistrz iluzji") ucierpiały z powodu artystycznych kompromisów. Z kolei rozwinięty w niekończący się cykl "Hellraiser", w rękach innych reżyserów stopniowo zmieniał się w skierowaną wyłącznie do fanatyków horroru taniochę.

Mimo porażek filmowych, Barker od momentu przenosin do Los Angeles, wzmacnia swój status wybitnego twórcy horrorów. W dużej mierze to zasługa bezprecedensowej w historii literatury grozy powieści "Imajica" (1991), na tysiącu stronach podejmującej wątki chrystianizmu i stwarzającej własną mitologię. Ale nietrudno dostrzec, iż oddziaływanie twórczości Barkera, coraz chętniej zapuszczającej się na terytoria innych gatunków (czarny kryminał, powieść obyczajowa), budzi ciekawość także ze względów pozaartystycznych. Brytyjski autor ujawnił bowiem swą homoseksualną orientację i od tej pory bywa regularnie wpisywany w nurt literatury gejowskiej.

Przez te kilka lat Barker zrobił dużo, by swoje nazwisko zamienić w rozpoznawalny znak firmowy. Poza literaturą (również... dziecięcą) i filmem, zajmuje się malarstwem, komiksami, a także pisaniem scenariuszy do gier komputerowych (słynne "Undying"). Jednak to ciągle chyba za mało, by King mógł poczuć się zagrożony. Podczas, gdy Kinga ekranizują wybitni reżyserzy i filmy na bazie jego prozy trafiają do grona oscarowych faworytów, Barkera co najwyżej możemy posmakować w niskobudżetowym kinie klasy B. takim jak wspomniany "Nocny pociąg z mięsem". A ponieważ nie brak nowych konkurentów (choćby kontrowersyjny Jack Ketchum), autor "Hellraisera" powinien bardziej się starać. W końcu nawet pretendowanie do tronu zobowiązuje.