Maria S.

Maria S. Civis totius
mundi...

Temat: Andrzeja Bobkowskiego  droga do wolności…

Przed 60. laty 25 czerwca 1948 roku pisarz Andrzej Bobkowski - autor kultowych "Szkiców piórkiem" - z żoną Basią wsiadł na statek Jagiełło płynący do Ameryki Środkowej. Bobkowscy rozpoczynają nowe życie w Gwatemali.

"Europejczyk, który nie chce być wolny, przestaje być Europejczykiem. Aby nim pozostać, musiałem wyjechać."
Andrzej Bobkowski, Na tyłach, Kultura 16/17, 1949

"Jestem nareszcie wolny, tak wolny, iż mogę nawet swobodnie umrzeć z głodu. Pozwolą mi. I to jest to najwspanialsze uczucie. Intensywnością tego radosnego poczucia i zarazem jego niedorzecznością mierzę stopień przerażającego już «zesklawizowania się» człowieka dzisiejszej Europy."
Andrzej Bobkowski, Na tyłach, Kultura 16/17, 1949

Jeżeli umrę, to nie w tłumie…
"Wyjeżdżając z Europy przysiągłem sobie, że więcej w moim życiu nie będę pisał żadnych podań, próśb, zwracań się itd., że nie będę stał w ogonku, że nie będę się pchał i że jeżeli umrę, to nie w tłumie…" - napisał Bobkowski w liście do Anieli Mieczysławskiej

Po przyjeździe do Gwatemali Barbara Bobkowska uczy rysunku, projektuje kostiumy. Andrzej stara się znaleźć zawód, który pozwoli mu zarabiać na życie.
Bobkowski wierzył, że w nowym miejscu powiedzie mu się na tyle, że sprowadzi matkę do siebie. Miał nadzieję, że wyjazd będzie również korzystny dla jego pisarstwa: “Tu nie doszedłbym do niczego, bo nie umiem pisać dusząc się”. Gwatemalą najpierw się zachwycił – krajem, ludźmi, wolnością.
“Jest nam tak dobrze i tak pięknie, a Europa zamieniła się w taki pożar w burdelu w czasie powodzi, że kiedy którejś nocy przyśniło mi się, że wróciłem bez możności powrotu do Gwatemali, obudziłem się przerażony. Bez żadnej przesady” – pisał w liście do Iwaszkiewicza w październiku 1948 roku. - W sumie oddycham, wstaję rano i cieszę się, kładę się spać i cieszę się, że mi rano będzie dobrze. Poczciwa mieścina i taka swojska, że chwilami wydaje mi się, że mieszkamy w Krakowie”.
Wyjeżdżając do Gwatemali Bobkowscy nie mieli pojęcia, czym się będą zajmować. Basia szybko dostała pracę. Urządzała wystawy sklepowe, dawała też lekcje rysunku u córki jednego z “królów kawy”, projektowała kostiumy teatralne. “Ma zdecydowany fach, do tego z odorem sanctitatis Paryża” – pisał w jednym z listów do Paryża. Andrzejowi nie odpowiadała jednak rola “księcia małżonka” i dramatycznie szukał pracy. “Chodziłem, wszyscy byli bardzo uprzejmi, notowali mój adres i cześć, po herbacie. W pewnym momencie mój morale miał głębokie zanurzenie i łaziłem rozwalony” – przyznał się Giedroyciowi.
„Boję się. Nie mam żadnego fachu. Umiem wprawdzie odróżnić pilnik od żelaza od pilnika do paznokci (w czym różnię się od pisarzy «realistycznych» i marksistowskich Polski współczesnej), ale to jeszcze za mało. Skoczyłem do głębokiej wody, nie umiejąc należycie pływać. [...] Boję się tak, że kto wie, czy i z tego powodu nie przedłużam trochę mojego leżenia. Lecz jednocześnie wspaniałe uczucie swobody, szerokiego oddechu, życia. Wyrwałem się nareszcie z obozu Europa, uniezależniłem od «funduszów», od planu Marshalla, od «przydziałów», od intelektualizmu, który już dawno przestał nim być, a stał się niemal wyłącznie polityką i zagadnieniem społecznym, od «zapatrzenia» w metody «rozwiązań», pchające już dziś cały Zachód w zwyczajny totalizm, w coraz to cięższy do zniesienia ucisk Państwa, w zubożenie wszystkich celem niewzbogacenia nikogo. Uwolniłem się jednym skokiem od przymusowych ubezpieczeń społecznych, od podatków, od felietonów Mauriaca w Figaro, od rodaków liczących każdy grosz «pożeranych» przeze mnie funduszów (żeby tak...) i czekających tylko na okazję «wskoczenia», od całej Europy.” – pisał Bobkowski.
„Miał szereg możliwości powrotu z Gwatemali, znalezienia stosunkowo intratnej posady w Europie, ale wszystkie nasze propozycje kategorycznie odrzucał. Nawet jak udało się zdobyć dla niego jakieś stypendium, to prawie trzeba go było zmusić, by je przyjął. Bał się, że to w jakiś sposób uzależni go od darczyńcy” – mówił Jerzy Giedroyc w rozmowie z Joanną Podolską.
Dopiero gdy zaczął poważnie chorować, zgodził się przyjąć pomoc od przyjaciół i znajomych.

Jeszcze czekają mnie długie miesiące ciężkich dni. Za to dni, w których mogę być zawsze w zgodzie z samym sobą, swobodny, niezależny, w pozycji „spocznij”, z papierosem w ustach. A nie na baczność w „Europalanger” - pisał w Kulturze - Na tyłach, Kultura 16/17, 1949

Bobkowski krytykował Europę zza oceanu. Spotkanie z starym kontynentem po ośmiu latach i rozmowy z rodakami utwierdziły go w przekonaniu, że podjął dobrą decyzję wyjeżdżając. Namawiał nawet do przeniesienia Kultury na drugą półkulę. “Europa zachodnia zamienia się powoli w Pacanów i środek ciężkości przesuwa się wyraźnie w tę stronę. Pozostawianie tam jest po prostu obroną intelektualnie i politycznie straconej pozycji” – pisał w swoich listach. Również z tego powodu nigdy nie dał się namówić na przyjęcie pracy w Europie. Choć czasami było mu bardzo ciężko wiązać koniec z końcem za bardzo cenił swoją niezależność, by się poddać.
Andrzej Bobkowski umarł w Gwatemali 26 czerwca 1961 na raka mózgu. Został pochowany w grobie rodzinnym doktora Quevedo, którego synów uczył modelarstwa lotniczego.

Zawiedziony kochanek Europy
Jego myśli o pracy, o strachu i odwadze, o śmierci, o woli i miłości życia, o sensie życia, o Bogu, modlitwie, stanowią nurt ukryty jego opowiadań. Te myśli rzadko wyrażone "frontalnie" jakby "wyskakują" to paradoksem, to żartem, drastyczną "przyziemną" metaforą, czasami są w samej tkance opowiadania najdelikatniej insynuowane. Wittlin w wygłoszonym odczycie nazwał Andrzeja Bobkowskiego zawiedzionym kochankiem Francji, bo nie wiadomo, czy w jego francuskim dzienniku z lat okupacji i kolaboracji więcej jest zachwytu i poczucia związania, czy krytyki i gwałtownej parodii Francuzów. Dla niego kultura, która nie chce się bronić, która ulega bez walki, przestaje być siłą twórczą, a jest siłą rozpadu i rozkładu. Rozszerzyłbym słowa Wittlina: Bobkowski był zawiedzionym kochankiem całej Europy, zdawała mu się już bezsilna, zatruta strachem przed Rosją. Pamiętajmy, że opuścił ją w okresie chyba szczytowej paniki i szczytowych iluzji o Sowietach. Antykomunizm Bobkowskiego jest konsekwentny i zabarwiony pasją; za paryskich czasów nieustannie porównuje go ze znienawidzonym hitleryzmem, już wtedy demaskuje złudzenia i optymizmy tyczące błogiej ewolucji komunizmu po wojnie. Ale dla Bobkowskiego każdy socjalizm jest już podejrzany, to zasadzka na wolnego człowieka, to, według niego, ruch, który jeżeli zwycięży, wychować może jedynie posłusznych urzędników, ludzi niezdolnych do ryzyka, gotowych tylko mówić o wolności. Z jaką satysfakcją cytuje list Conrada z 1885 roku, jeden z pierwszych pisanych po angielsku: "Socialism must inevitably end in Caesarism". Dlatego i na odwilż w Polsce, i na cały rewizjonizm patrzył z największym sceptycyzmem, z ironią. – napisał w eseju "Querido Bob", Józef Czapski

Andrzej Bobkowski (1913-1961) - pisarz i eseista, niemal całe dorosłe życie przeżył poza Polską najpierw we Francji, potem w Gwatemali. Był w zasadzie autorem jednej książki - "Szkiców piórkiem" - które opublikował Instytut Literacki w Paryżu w 1957 roku. "To jedna z najważniejszych książek opublikowanych przez Instytut. I to nie tylko ze względu na jej wartości literackie, ale także z powodu zawartych w niej bardzo interesujących refleksji dotyczących oceny sytuacji politycznej po przegranej wojnie" - podkreślał Jerzy Giedroyc. Bobkowski zostawił też sztukę teatralną "Czarny piasek" (1959) oraz sporo opowiadań, szkiców i notatek rozsianych po różnych czasopismach. Jego utwory prozą ukazywały się nie tylko w paryskiej Kulturze i londyńskich Wiadomościach, ale również w prasie krajowej. W latach 40. publikował m.in. w Tygodniku Powszechnym, Dziś i Jutro, Twórczości i Nowinach Literackich. W 1970 roku nakładem Instytutu Literackiego w Paryżu wyszedł tom szkiców i opowiadań "Coco de oro", gdzie trafiły teksty zamieszczane w Kulturze.

W Łazienkach Królewskich w gmachu Podchorążówki do końca sierpnia 2008 roku można oglądać wystawę Andrzej Bobkowski – Chuligan wolności.
(ik)
Ewa Kiedio

Ewa Kiedio
Redaktor/korektor/dz
iennikarz

Temat: Andrzeja Bobkowskiego  droga do wolności…

"Z dziennika podróży" Bobkowskiego dziś do wygrania w konkursie Więzi. Więcej: http://laboratorium.wiez.pl/wydarzenia.php?archiwum&i=125



Wyślij zaproszenie do