konto usunięte

Temat: 50 proc. Polaków nie stać na książki

Skoro niektórzy wypowiadający się forumowicze uważają, że książki można sprzedawać taniej, zróbmy symulację. Załóżmy, że prowadzę niewielkie wydawnictwo z 12 tytułami rocznie. Chcę sprzedać debiutującego autora, który złożył mi rewelacyjny manuskrypt, a ponieważ wszyscy narzekają na wysokie ceny książek, to ja sprzedam go za 15 złotych za egzemplarz (cena dla klienta końcowego w księgarni). Załóżmy, że książka ma 5 arkuszy wydawniczych (około 150 stron formatu B6, około 200 tys. znaków). Załóżmy, że jako wydawca chcę mieć z książki skromny zysk, bo jestem wspaniałomyślny i wspieram młodych autorów. Zatem zadowolę się zyskiem w wysokości 2000 PLN. Przejdźmy do wyliczeń.

Z 15 PLN za egzemplarz 7,5 PLN zabiera dystrybutor (wziąłem go na wyłączność, składuje dla mnie książki w swoich magazynach i zajmuje się również marketingiem).

Zostaje mi 7,5 PLN na egzemplarz.

Druk książki (ze składem) kosztuje mnie około 5 PLN za egzemplarz.

Zostaję z 2,5 PLN, z których muszę jeszcze coś opłacić. Oczywiście zakładam, że nikogo w wydawnictwie nie zatrudniam, a wszystko zlecam na zewnątrz na umowę zlecenie.

Redaktor, jeśli łaskawy, weźmie 80 PLN za arkusz. Muszę więc wydać na niego 400 PLN.

Korektor, jeśli łaskawy, weźmie 40 PLN za arkusz. Odkładam 200 PLN.

Grafik, jeśli łaskawy, weźmie 200 PLN za projekt okładki.

Na promocję wydam skromnie 2000 PLN (oczywiście nie pozwolę sobie na wyłożenie książki na stolik w Empiku na tydzień, bo musiałbym dołożyć drugie tyle).

Obsługa księgowa kosztuje mnie 300 PLN miesięcznie. Ponieważ wydaję 12 książek rocznie, więc wliczam owe 300 PLN w koszty książki.

Działalność gospodarczą prowadzę w mieszkaniu, więc za czynsz wydawnictwo płaci jedynie około 500 PLN miesięcznie (połowa czynszu).

Komputer mam od wujka, za telefon i internet płacę 150 PLN miesięcznie.

Prąd i woda to 200 PLN miesięcznie.

Wyjazdów służbowych unikam. Autorów biorę tylko z tego miasta, w którym prowadzę działalność wydawniczą, ale drukarnię mam jednak na prowincji. Pojawić czasem się tam trzeba. Doliczam 100 PLN na taki przejazd.

Chcę żyć skromnie. Pracuję sam w wydawnictwie i zadowolę się pensją w wysokości 3000 PLN, ale muszę zapłacić jeszcze 800 PLN na ZUS.

Rozwiążmy więc równanie z jedną, acz znaczącą niewiadomą – jaki nakład powinienem sprzedać, aby mi się to opłaciło.

Jak wół stoi, że muszę sprzedać 3940 egzemplarzy. Debiutanta! Z minimalną promocją (tylko w jednym mieście, bo przecież nie mam budżetu na przejazdy). A przecież muszę wydrukować więcej egzemplarzy, niż mam zamiar sprzedać, bo małe są szanse na sprzedaż całego nakładu. No i przydałoby się mieć jeszcze kilka egzemplarzy dla dziennikarzy. Więc koszty druku tych dodatkowych kopii ponoszę, a przychodu z nich nie mam.

Ach, co za pech! Zapomniałem zapłacić honorarium autorowi. Ale to przecież jest nagminne, prawda?

Następnym razem książkę będę chyba jednak sprzedawał za 25 złotych…Paweł Adam P. edytował(a) ten post dnia 10.11.07 o godzinie 12:57
Aleksandra Kalinowska

Aleksandra Kalinowska Fotograf / wydawca

Temat: 50 proc. Polaków nie stać na książki

Paweł Adam P.:
Skoro niektórzy wypowiadający się forumowicze uważają, że książki można sprzedawać taniej, zróbmy symulację.

Dziękuję za tę symulację. Dokładnie wiem jakie są koszty wyprodukowania książki, ale może to nieco przybliży sprawę tym, którzy uważają, że ceny książek to wina wydawców.
Według mnie w tej całej dyskusji chodzi jednak nie tyle o przekonanie wydawców aby brali (jeszcze!) mniej (co najwyżej dystrybutorzy...), lub o przekonanie, że wszystkie książki powinny być po 10 zł. Sama wolę zaoszczędzić i kupić coś dobrego i jednocześnie wydanego pięknie.
Chodziło raczej o pokazanie, że Polacy nie czytają książek nie dlatego, że ich nie stać, ale dlatego, że nie chcą. Pisząc o taniej książce nie miałam a myśli debiutantów, ale klasykę (w tym lektury - nikt mi nie wmówi wszystkie są passe) do których prawa można kupić tanio lub opłacić jedynie "Fundusz martwej ręki". Tania książka to także duże nakłady przy gazetach - przy np. 20 tys. cena 15 zł staje się już jak najbardziej opłacalna. Można było w ten sposób kupić chociażby bestsellery Krajewskiego.
Jeśli kogoś nie stać na kupienie książki po np. 29, czy 39 zł w księgarni, może jeszcze kupić, jak zauważył Marcin, w bibliotece za 1 zł. (sama mam stamtąd parę dobrych tytułów), w antykwariatach lub na allegro. Możliwości jest na prawdę wiele i dlatego zupełnie nie przekonuje mnie argument o wysokich cenach książek. Opracowanie pierwszego wydania i wypromowanie autora było jest i będzie kosztowne, ale przecież takie książki nie są jedyną drogą do tego aby czytać.

konto usunięte

Temat: 50 proc. Polaków nie stać na książki

Aleksandra Kalinowska ( Gaś ):
Według mnie w tej całej dyskusji chodzi jednak nie tyle o przekonanie wydawców aby brali (jeszcze!) mniej (co najwyżej dystrybutorzy...), lub o przekonanie, że wszystkie książki powinny być po 10 zł.

I to jest problem. Przeciętny czytelnik nie wie - bo i nie musi, na nic mu ta wiedza się nie przyda - jakie są koszty wydania książki, że za inną cenę sprzedaje się debiutantów, a za inną siódmy nakład bestsellerowego klasyka. Przeciętny czytelnik, gdy widzi grubą książkę w twardej okładce dodawaną do "Wyborczej" czy "Dziennika" za 19,90, to oczekuje, że żadna książka nie będzie droższa.

konto usunięte

Temat: 50 proc. Polaków nie stać na książki

Już nie pamiętam, gdzie to czytałem, bo to dość dawno temu było, ale istnieją badania statystyczne, według których, górną granicą sumy, jaką Polak jest skłonny wydać przeciętnie na artefakt kulturowy - czy będzie to książka, płyta, film czy gra komputerowa, stanowi 20pln. I badania badaniami, ale jak obserwuję chociazby swoje zachowania konsumenckie, to jeśli nie jest to przypadek jakiegoś totalnego must have, czyli np nowa płyta Toma Waitsa, to wolę poczekać. Wiem, że książka prędzej czy później pojawi się w Tanich Jatkach albo w antykwariacie; że film prędzej czy później będzie w wypożyczalni lub znajdę go na jakimś streamingu sieciowym; że płytę prędzej czy później ktoś mi pożyczy, lub znajdę ją w komisie; że gra w pół roku po premierze, trafi do serii za 19,99 pln (zauważcie zresztą, jak dystrybutorzy gier komputerowych doskonale wykorzystuja ten mechanizm - pierwszy miesiać gra lubi sobie kosztować około 150-200pln, a im dalej w las, tym cena systematycznie spada, aż opłaca się dorzucić ją jako "darmówkę" do magazynów dla graczy, lub wydać w jedenj z dziesiątków serii typu "super cena" - tym sposobem towar sezonowy (bo czymś takim jest większośc gier), można sprzedawać przez lata).
Po co cąły ten wywód? Ano po to, by zauważyć, że prędzej czy później wydawnictwa, hurtownicy i księgarze, będą musieli zweryfikować te obliczenia, które zrobił Paweł. Reader do ebooków Sony tanieje z miesiąca na miesiąc, a książek, także po polsku, w sieci juz jest tyle, że nie sposób ich wszystkich przeczytać. Hurtownik będzie musiał pomyśleć, czy warto utrzymywać 37-45% marżę, księgarz będzie musiał się zastanowić czy zwyczajowe 30 - 35% to nie jest za dużo, wydawca będzie musiał poszukać tańszych drukarni, grafików etc. I nadal wierzę, że będzie się dało na tym zarobić - zapewne nie kokosy (nikt zresztą nigdzie nie powiedział, że robota przy książkach kiedykolwiek będzie opłacalna), tylko wszystkie strony będa musiały się wykazać odrobiną dobrej woli i zastanowienia się, czy warto trzymać zaporowe ceny i polec pod natłokiem ebooków, czy też jednak zmienić nieco podejście do tematu.

konto usunięte

Temat: 50 proc. Polaków nie stać na książki

krzysztof "Chrabja" bielański:
i zaś będę polemizował - się biblioteki z chłamu wyprzedają przede wszytkiem

Oj... można znaleźć perełki. Ja na takiej wyprzedaży wyszukałam np. "Pierś" Philipa Rotha i wiele innych :)

A to, że chłam stanowi tam większość tylko dodaje uroku - nie ma to jak wśród jakichś propagandowych prlowskich książek znaleźć coś wartościowego :) Ja lubię szukać, ale rozumiem, że niektórym może się nie chcieć.Małgorzata Sopyło edytował(a) ten post dnia 10.11.07 o godzinie 15:33
Aleksandra Kalinowska

Aleksandra Kalinowska Fotograf / wydawca

Temat: 50 proc. Polaków nie stać na książki

Marcin W.:
górną granicą sumy, jaką Polak jest skłonny wydać przeciętnie na artefakt kulturowy - czy będzie to książka, płyta, film czy gra komputerowa, stanowi 20pln.

Na przeciętnego Polaka (tego od 20 zeta) składa się zarówno ten, który wyda na "kulturę" 100 zł i więcej, jak i ten który wyda 0 zł. Przy optymistycznym założeniu, że książki kupuje niecałe 40% Polaków, możemy przyjąć, że to ta część nieco bardziej wrażliwa kulturowo, która i tak jest w stanie wydać więcej, jeśli ją tylko znajdzie coś interesującego. Myślę więc, że klienci księgarni najczęściej zawyżają średnią wydatków na kulturę przeciętnego Polaka.

Reader do ebooków Sony tanieje z miesiąca na miesiąc, a książek, także po polsku, w sieci juz jest tyle, że nie sposób ich wszystkich przeczytać.
Czy wiesz, że większość ludzi nie czyta dłuższych tekstów na komputerze, ale drukuje je, aby przeczytać? Jesteśmy za bardzo przyzwyczajeni do papieru, aby od razu rzucić się na książki elektroniczne (mówię o beletrystyce, nie o książkach fachowych). E-booki to na razie margines, myślę że będą alternatywą dopiero dla następnego pokolenia.

Hurtownik będzie musiał pomyśleć, czy warto utrzymywać 37-45% marżę, księgarz będzie musiał się zastanowić czy zwyczajowe 30 - 35% to nie jest za dużo, wydawca będzie musiał poszukać tańszych drukarni, grafików etc.

Tia, i wrócimy do poziomu z początku lat 90, kiedy poziom grafiki był delikatnie mówiąc żenujący, jedną książkę tłumaczyło 10 licealistów, bo tak taniej, nie robiło się korekty ani rewizji po składzie (jakim składzie! książki obrabiało się w Wordzie!), a oprawa rozpadała się już po drugim otwarciu książki.
I nadal wierzę, że będzie się dało na tym zarobić - zapewne nie kokosy (nikt zresztą nigdzie nie powiedział, że robota przy książkach kiedykolwiek będzie opłacalna),

Jakoś wątpię i już w tym momencie nie widzę, żeby którykolwiek ze znajomych z branży zarabiał kokosy. Wydawnictwo to nie jest instytucja charytatywna i mimo wszystko musi się opłacać.

konto usunięte

Temat: 50 proc. Polaków nie stać na książki

Aleksandra Kalinowska ( Gaś ):
Czy wiesz, że większość ludzi nie czyta dłuższych tekstów na komputerze, ale drukuje je, aby przeczytać? Jesteśmy za bardzo przyzwyczajeni do papieru, aby od razu rzucić się na książki elektroniczne (mówię o beletrystyce, nie o książkach fachowych). E-booki to na razie margines, myślę że będą alternatywą dopiero dla następnego pokolenia.

Dobrze, że zauważyłaś tę granicę - jesteśmy ostatnim lub jednym z ostatnich pokoleń dla których podstawowym kontaktem z czytaniem, jest książka. Ludzie o piętnaście lat młodsi ode mnie, swoje pierwsze czytanki mieli w sieci i dla nich słowo na ekranie jest naturalniejsze. Plus dochodzi do tego, jeszcze okazyjność ceny - ebook w 99% przypadków jest, był i będzie darmowy, tego się nie da zatrzymać. Wybór pomiędzy nawet niewielką sumą - 20pln, a suma 0pln, nie wymaga studiów ekonomicznych, staje się po prostu oczywisty. Ten margines w przeciągu najbliższych 20-30 lat stanie się centrum i żaden wydawca, autor, czy tfu, prawnik nie będzie tego w stanie zatrzymać - chyba, że uda się wymyślić cokolwiek, by analogowa książka mogła konkurować ze swoim cyfrowym odpowiednikiem. Choć widzę nikłe szanse - w papierówce nie zamontujesz wyszukiwarki treści istotnych, ani nie zrobisz bookmarków, nie tworząc przy tym tony zbędnego śmiecia typu post-ity czy zakładki z landszaftem.
Tia, i wrócimy do poziomu z początku lat 90, kiedy poziom grafiki był delikatnie mówiąc żenujący, jedną książkę tłumaczyło 10 licealistów, bo tak taniej, nie robiło się korekty ani rewizji po składzie (jakim składzie! książki obrabiało się w Wordzie!), a oprawa rozpadała się już po drugim otwarciu książki.

Ja tylko próbuję opisać sytuację, nie twierdzę, że to wyjdzie ksiązkom na dobre i na pewno nie wyjdzie na dobre ludziom związanymi z rynkiem wydawniczym. Wydawca, żeby mieć zysk, obniży mi stawkę jako tłumaczowi, wydawca, żeby mieć zysk, nie da mi zlecenia na redakcję, bo redakcja, to pierwsze co leci w ramach obcinania kosztów. Ale tu nie do końca chodzi o moją pracę, tylko o sam fakt wydawania książek - jeśli nie znajdą się sposoby by obniżyć cenę, to wrócimy do sytuacji ze średniowiecza, czyli książek w takich cenach, że będzie można za nie kupić dwie wsie z inwentarzem i zamtuzem w promocji. Pewnie ucieszy to miłośników meblowania sobie chaty ładnymi wydaniami, tyle, że raczej nie podniesie czytelnictwa w skali globalnej. A w ksiązkach raczej nie chodzi o to, jak co wygląda, treść, jeśli ważna, obroni się nawet na bibule, złożona petitem i 30krotnie odbita przez kalkę. Rozumiem, że wydawanie to nie działalność charytatywna, tyle, że z drugiej strony są dośc jasno określone granice tego, ile człowiek jest skłonny wydać na książkę(ja zaczynam się zastanawiać powyżej 45pln). Jeśli będzie się go zmuszało do kupowania drożej, to jako istota myśląca znajdzie sobie inne źródła, nawet jeśli czytanie z ekranu powoduje w nim dyskomfort.

konto usunięte

Temat: 50 proc. Polaków nie stać na książki

Marcin W.:
Dobrze, że zauważyłaś tę granicę - jesteśmy ostatnim lub jednym z ostatnich pokoleń dla których podstawowym kontaktem z czytaniem, jest książka.

i doszliśmy do drugiej strony niekupowania i nieczytania - żyjemy w czasach kultury obrazkowej, nie pisanej
i stąd też po części wynika niechęć do kupowania książek

winienem odszczekanie
hau hau
wczoraj na stoisku książkowym w przejściu do skm Gdynia wzgórze św. Maksymiliana Nowotki nabyłem w drodze kupna "Strzał w serce" za 14 zł (cena w empiku 39 zł)
hau hau
(spopod stołu)

konto usunięte

Temat: 50 proc. Polaków nie stać na książki

Marcin W.:

Dobrze, że zauważyłaś tę granicę - jesteśmy ostatnim lub jednym z ostatnich pokoleń dla których podstawowym kontaktem z czytaniem, jest książka. Ludzie o piętnaście lat młodsi ode mnie, swoje pierwsze czytanki mieli w sieci i dla nich słowo na ekranie jest naturalniejsze.

Nie zgadzam się. To ludzie o piętnaście lat młodsi ode mnie stoją w kilometrowych kolejkach w nocy przed księgarniami, gdy pojawić ma się Harry Potter. To ludzie o dwadzieścia lat młodsi ode mnie proszą swoich rodziców, żeby kupili im ładną książkę z obrazkami w twardej okładce. To wreszcie użytkownicy komputerów i sieci ponadprzeciętnie dużo wydają na książki w porównaniu do innych konsumentów. Książki nic nie zastąpi.

konto usunięte

Temat: 50 proc. Polaków nie stać na książki

krzysztof "Chrabja" bielański:
Marcin W.:
Dobrze, że zauważyłaś tę granicę - jesteśmy ostatnim lub jednym z ostatnich pokoleń dla których podstawowym kontaktem z czytaniem, jest książka.

i doszliśmy do drugiej strony niekupowania i nieczytania - żyjemy w czasach kultury obrazkowej, nie pisanej
i stąd też po części wynika niechęć do kupowania książek

Pozowolę się sobie nie zgodzić:) Nie doszliśmy do nieczytania - po prostu nie da się korzystać z netu nie czytając. Podejrzewam, że gdyby ogólnokrajowo zmierzyć czas, jaki młódź aktualnie poświęca na czytanie, byłby on na pewno dłuższy niż jeszcze parę lat temu. Zmienił się model czytania - z tym się zgodzę - może mniej osób czyta stricte dla przyjemności (choć to nigdy nie było jakoś szczególnie popularne hobby, to my mamy niewłaściwy nieco obraz, powstały gdzieś w okolicach drugiej połowy XX wieku, kiedy to pomiędzy 45 a mniej więcej 65 rokiem książka, prócz radia & kina była jedynym źródłem rozrywki - historyczny standard jednak przez wieki był taki, że czyta dla przyjemności mniejszość mieszcząca się w granicy błędu statystycznego - nisza, jak hodowcy rybków akwariowych czy zoofile) - ale zdecydowanie więcej osób czyta, szukając jakiejś wiedzy - chocby to miała być wiedza na temat rozmiaru biustu Britnejki czy poszukiwanie dokładnej mapy do punktu G. A zmiana modelu to jeszcze nie katastrofa, co wydawcy (nie u nas, fakt) zaczynają powoli dostrzegać - wypuszczają ebooki, eksperymentują z interactive novel (polecam np Finnegans Wake w html'u, dzięki któremu staje się dużo czytelniejszy: http://www.trentu.ca/faculty/jjoyce/fw-3.htm) czy po prostu wydają książki na dyskach. Po prostu zmienia się sytuacja zarówno nadawcy, który musi myśleć nad nowymi ścieżkami dostępu, które faktycznie nieco spychają książki, jakie znamy w kategorię przeżytek; oraz odbiorcy, nastawionego aktualnie bardziej na zdobywanie wiedzy via lektura, niż czerpania z tejże jakiś perwersyjnych przyjemności.
Aleksandra Kalinowska

Aleksandra Kalinowska Fotograf / wydawca

Temat: 50 proc. Polaków nie stać na książki

Marcin W.:

ebook w 99% przypadków jest, był i będzie
darmowy, tego się nie da zatrzymać. Wybór pomiędzy nawet niewielką sumą - 20pln, a suma 0pln, nie wymaga studiów ekonomicznych, staje się po prostu oczywisty. Ten margines w przeciągu najbliższych 20-30 lat stanie się centrum i żaden wydawca, autor, czy tfu, prawnik nie będzie tego w stanie zatrzymać - chyba, że uda się wymyślić cokolwiek, by analogowa książka mogła konkurować ze swoim cyfrowym odpowiednikiem.

I znowu się nie zgodzę. Jeżeli za, powiedzmy, 30 lat e-book rzeczywiście zdominuje ten rynek, nie ma mowy o tym, żeby był bezpłatny, nie zgodzi się na to większość autorów (może poza niektórymi debiutantami), ani tłumacze. Wyobraź sobie sytuację, że siedzisz miesiąc nad tłumaczeniem książki (za którą autor nie dostał ani grosza) i ty też nic z tego nie masz, bo książka jest udostępniana bezpłatnie w sieci. Nonsens.
Tym bardziej jeżeli chodzi o książki fachowe, słowniki. Nikt za darmo nie napisze i nie udostępni czegoś takiego.

konto usunięte

Temat: 50 proc. Polaków nie stać na książki

Marcin W.:
Zmienił się model czytania - z tym się zgodzę - może mniej osób czyta stricte dla przyjemności (choć to nigdy nie było jakoś szczególnie popularne hobby, to my mamy niewłaściwy nieco obraz, powstały gdzieś w okolicach drugiej połowy XX wieku, kiedy to pomiędzy 45 a mniej więcej 65 rokiem książka, prócz radia & kina była jedynym źródłem rozrywki - historyczny standard jednak przez wieki był taki, że czyta dla przyjemności mniejszość mieszcząca się w granicy błędu statystycznego - nisza, jak hodowcy rybków akwariowych czy zoofile)

to ja dynozaur jezdem już
bo stricte dla przyjemności czytam ;o)
Aleksandra Kalinowska

Aleksandra Kalinowska Fotograf / wydawca

Temat: 50 proc. Polaków nie stać na książki

Marcin W.:

A zmiana modelu to jeszcze nie
katastrofa, co wydawcy (nie u nas, fakt) zaczynają powoli dostrzegać - wypuszczają ebooki, eksperymentują z interactive novel (polecam np Finnegans Wake w html'u, dzięki któremu staje się dużo czytelniejszy: http://www.trentu.ca/faculty/jjoyce/fw-3.htm) czy po prostu wydają książki na dyskach.

A to ciekawe. Najpopularniejsza (i uważana za najlepszą) polska hiperfikcja, Koniec Świata wg Emeryka, Nowakowskiego wydana na CD-Romie okazała się worstsellerem, mimo niskiej ceny (ok. 20 zł). Nie poznali się na niej nawet księgarze umieszczając ją w audiobookach. Teraz jest autor udostępnił ją w pełnej wersji w sieci na swojej stronie domowej, bo cieszyła się zainteresowaniem równym błędowi statystycznemu http://www.liberatorium.com/emeryk/kswe.html . Nie jestem więc pewna, czy ludzie są gotowi na czytanie książek na ekranie, moim zdaniem to jeszcze długa droga.

Ludzie niechętnie kupują nawet podręczniki do nauki języków obcych, jeśli nie mają do tego dołączonej książki. Jakieś 5 lat temu wydawcy próbowali wypuszczać podręczniki tylko na CD-Romach i okazało się, że ludzie wolą zapłacić tyle samo (ponad 100 zł) za komplet książka + podręcznik + ewentualnie CD, o tej samej zawartości, ale mniejszych możliwościach (w końcu CD-Rom był interaktywny). Teraz do większości podręczników na CD-Romach dodają książki, bo inaczej ludzie nie chcieliby tego kupować. Przyzwyczajenie nadal rządzi tym rynkiem i to się szybko nie zmieni.
Aleksandra Kalinowska

Aleksandra Kalinowska Fotograf / wydawca

Temat: 50 proc. Polaków nie stać na książki

krzysztof "Chrabja" bielański:

to ja dynozaur jezdem już
bo stricte dla przyjemności czytam ;o)


Z przerażeniem stwierdzam, że także, mimo młodego wieku, jestem dynozaurem. A większość znajomych? Istny Park Jurajski ;)

konto usunięte

Temat: 50 proc. Polaków nie stać na książki

Aleksandra Kalinowska ( Gaś ):

I znowu się nie zgodzę. Jeżeli za, powiedzmy, 30 lat e-book rzeczywiście zdominuje ten rynek, nie ma mowy o tym, żeby był bezpłatny, nie zgodzi się na to większość autorów (może poza niektórymi debiutantami), ani tłumacze. Wyobraź sobie sytuację, że siedzisz miesiąc nad tłumaczeniem książki (za którą autor nie dostał ani grosza) i ty też nic z tego nie masz, bo książka jest udostępniana bezpłatnie w sieci. Nonsens.
Tym bardziej jeżeli chodzi o książki fachowe, słowniki. Nikt za darmo nie napisze i nie udostępni czegoś takiego.

Widzisz niezgadzać się mogą, bardzo słusznie zresztą, tyle, że wydawcy filmów i muzyki oraz softu komputerowego też się nie zgadzali. Co z tego mają? Śmiech na sali. Każda z branż w końcu musiała przemyśleć swoje strategie cenowe i stworzyć serie zagraniczna płyta w polskiej cenie, q-dvd za 5 złotych, gry w supercenie etc, bo inaczej zostaliby kompletnie wywaleni z rynku przez nielicencjonowany obrót i multplikację dóbr kulturalnych w sieci. Branży muzycznej parę lat zajęło zrozumienie, że .mp3 i inne formaty to przyszłość i jesli się nie przestawią to za parę lat będa wydawali płyty w nakładzie 5 egzemplarzy.

Co do argumentu o słownikach - pytanie: kiedy ostatni raz kupiłaś słownik bez cedeka, z całą zawartością, która jest w papierówce? i pytanie drugie o strategię pracy - czy przypadkiem dziś tłumacząc, klasyczny zestaw to nie jest najpierw słownik na cedeku, potem słowniki netowe, potem glosariusze w CATach, potem google i dopiero na samym końcu zmudne grzebanie w papierówce? Prędzej czy później w ramach obniżenia kosztów, wydawca z czegoś zrezygnuje i mam wrażenie, że będzie to papierówka.

A jak idzie o bezpłatne udostępnianie w sieci, to wielu autorów tak robi już dzisiaj - i to niekoniecznie 3 ligowych. Na razie jest to forma promocji, za parę lat będzie to podstawowa forma dystrybucji, pomijająca wydawcę - znów wystarczy odnieść się do muzyki, chociazby do nałośnionego ostatnio Radiohead i zapłaty co łaska. I na tej zasadzie pewno będa tez powstawały tłumaczenia - nie będę się dogadywał z wydawcą, tylko wprost z autorem i z nim będę umawiał się na ewentualny udział w zyskach.

konto usunięte

Temat: 50 proc. Polaków nie stać na książki

Marcin W.:

Branży muzycznej parę lat zajęło zrozumienie, że .mp3 i inne formaty to przyszłość i jesli się nie przestawią to za parę lat będa wydawali płyty w nakładzie 5 egzemplarzy.
Co wcale nie znaczy, że branża muzyczna zaczęła wypuszczać pliki mp3 za darmo. Więc nawet jeśli książki będą online, to nie za darmo. Tak jak nie za darmo - wbrew pozorom - jest Google.

Ale twardo obstawał będę przy tym, że czytanie z ekranu - jakkolwiek przyjaznego dla oczu - nie zastąpi książki drukowanej. Nie zaakceptuje tego ani nasze, ani przyszłe pokolenia.

konto usunięte

Temat: 50 proc. Polaków nie stać na książki

Na wielu forach dzieciaki wymieniają się ebookami. Dla nich to normalka. Do tego dochodzi papier elektroniczny, który ma wyższą rozdzielczość obrazu niż np. ekrany LCD, a zasilanie potrzebne jest tylko przy zmianie obrazu. Gazety będące 1 "kartką" E-Ink uaktualniane np. codziennie to już tylko kwestia czasu.

A co do czytania z ekranu - książek w ten sposób nie czytam (tzn. dla przyjemności, bo redaguję tekst w formie elektronicznej). ALE kilka godzin dziennie spędzam czytając artykuły/wypowiedzi na forach (o zamkach, o wojennych tajemnicach Warszawy itd. itd.). I jakoś nie mam z tym problemu. Także myślę, że kluczowe jest podejście. Jedni lubią czytać w autobusach, ja lubię w ciszy we własnym kącie, żeby w treści zupełnie "utonąć". Rzecz gustu.

konto usunięte

Temat: 50 proc. Polaków nie stać na książki

Aleksandra Kalinowska ( Gaś ):
krzysztof "Chrabja" bielański:

to ja dynozaur jezdem już
bo stricte dla przyjemności czytam ;o)


Z przerażeniem stwierdzam, że także, mimo młodego wieku, jestem dynozaurem. A większość znajomych? Istny Park Jurajski ;)

to - jak mówił Józek Skrzek (wiesz kto to?) - na znak dobrej woli podajmy sobie ręce a w każdej ręce niech będzie 50 zł
(i jedźmy na melinę - wtedy; teraz na stację benzynową)

konto usunięte

Temat: 50 proc. Polaków nie stać na książki

krzysztof "Chrabja" bielański:
Józek Skrzek (wiesz kto to?)

Ojeeej jak ja nie lubię takich "wiedzowych" wycieczek... A jakby ktoś nie wiedział to co?

A co do Skrzeka to trochę jakby napisać: "Jak mawia Madonna (wiesz kto to?)". Bez przesady :-|

konto usunięte

Temat: 50 proc. Polaków nie stać na książki

Witam,

cóż faktem jest, że książki drożeją, zresztą jak wszystko, szkoda tylko, że nasze pensje nie rosną w takim samym tempie jak książki czy inne produkty w sklepach.

Ja osobiście lubię poczytać dobrą książkę, jednak obecnie ceny są dość wysokie i zakupu książek w księgarni dokonuje sporadycznie, chyba, że jest mi potrzebna do pracy, albo jak ktoś mi daje w prezencie, bo książki są obecnie również dość popularnymi prezentami.

Jednak pewnego razu natrafiłem w internecie na e-booki, czyli książki elektroniczne, jednak są one również w wersji drukowanej i w sumie zadziwiły mnie ceny tych książek, zamówiłem na początku z taką niepewnością, jednak jak otrzymałem pocztą, przeczytałem stwierdziłem, że fajna sprawa. Teraz chociaż jedną w miesiącu zamawiam, tymbardziej, że wydawnictwo pokrywa koszty przesyłki. Polecam każdemu.

Teraz mają tam jakąś ciekawą promocję, podaje linka, może ktoś będzie miał ochotę skorzystać, a uważam, że warto, gdyż książki są tam naprawdę w niewiarygownych cenach:

http://jesienne-porzadki.zlotemysli.pl/danmix,jesienne/

Pozdrawiam



Wyślij zaproszenie do