konto usunięte
Temat: 50 proc. Polaków nie stać na książki
Skoro niektórzy wypowiadający się forumowicze uważają, że książki można sprzedawać taniej, zróbmy symulację. Załóżmy, że prowadzę niewielkie wydawnictwo z 12 tytułami rocznie. Chcę sprzedać debiutującego autora, który złożył mi rewelacyjny manuskrypt, a ponieważ wszyscy narzekają na wysokie ceny książek, to ja sprzedam go za 15 złotych za egzemplarz (cena dla klienta końcowego w księgarni). Załóżmy, że książka ma 5 arkuszy wydawniczych (około 150 stron formatu B6, około 200 tys. znaków). Załóżmy, że jako wydawca chcę mieć z książki skromny zysk, bo jestem wspaniałomyślny i wspieram młodych autorów. Zatem zadowolę się zyskiem w wysokości 2000 PLN. Przejdźmy do wyliczeń.Z 15 PLN za egzemplarz 7,5 PLN zabiera dystrybutor (wziąłem go na wyłączność, składuje dla mnie książki w swoich magazynach i zajmuje się również marketingiem).
Zostaje mi 7,5 PLN na egzemplarz.
Druk książki (ze składem) kosztuje mnie około 5 PLN za egzemplarz.
Zostaję z 2,5 PLN, z których muszę jeszcze coś opłacić. Oczywiście zakładam, że nikogo w wydawnictwie nie zatrudniam, a wszystko zlecam na zewnątrz na umowę zlecenie.
Redaktor, jeśli łaskawy, weźmie 80 PLN za arkusz. Muszę więc wydać na niego 400 PLN.
Korektor, jeśli łaskawy, weźmie 40 PLN za arkusz. Odkładam 200 PLN.
Grafik, jeśli łaskawy, weźmie 200 PLN za projekt okładki.
Na promocję wydam skromnie 2000 PLN (oczywiście nie pozwolę sobie na wyłożenie książki na stolik w Empiku na tydzień, bo musiałbym dołożyć drugie tyle).
Obsługa księgowa kosztuje mnie 300 PLN miesięcznie. Ponieważ wydaję 12 książek rocznie, więc wliczam owe 300 PLN w koszty książki.
Działalność gospodarczą prowadzę w mieszkaniu, więc za czynsz wydawnictwo płaci jedynie około 500 PLN miesięcznie (połowa czynszu).
Komputer mam od wujka, za telefon i internet płacę 150 PLN miesięcznie.
Prąd i woda to 200 PLN miesięcznie.
Wyjazdów służbowych unikam. Autorów biorę tylko z tego miasta, w którym prowadzę działalność wydawniczą, ale drukarnię mam jednak na prowincji. Pojawić czasem się tam trzeba. Doliczam 100 PLN na taki przejazd.
Chcę żyć skromnie. Pracuję sam w wydawnictwie i zadowolę się pensją w wysokości 3000 PLN, ale muszę zapłacić jeszcze 800 PLN na ZUS.
Rozwiążmy więc równanie z jedną, acz znaczącą niewiadomą – jaki nakład powinienem sprzedać, aby mi się to opłaciło.
Jak wół stoi, że muszę sprzedać 3940 egzemplarzy. Debiutanta! Z minimalną promocją (tylko w jednym mieście, bo przecież nie mam budżetu na przejazdy). A przecież muszę wydrukować więcej egzemplarzy, niż mam zamiar sprzedać, bo małe są szanse na sprzedaż całego nakładu. No i przydałoby się mieć jeszcze kilka egzemplarzy dla dziennikarzy. Więc koszty druku tych dodatkowych kopii ponoszę, a przychodu z nich nie mam.
Ach, co za pech! Zapomniałem zapłacić honorarium autorowi. Ale to przecież jest nagminne, prawda?
Następnym razem książkę będę chyba jednak sprzedawał za 25 złotych…Paweł Adam P. edytował(a) ten post dnia 10.11.07 o godzinie 12:57