Temat: 19 września w 1942 roku zamordowano w żydowskim getcie...

19 września w 1942 roku zamordowano w żydowskim getcie Brunona Schulza - pisarza, krytyka, plastyka, nadrealistę. Proza Schulza jest liryczna, niefabularna, senna, odwołuje się do mitów, symboli, podświadomości, posługuje groteską oraz ironią. Schulz pisał do szuflady, gdyby nie przyjaciele (a wśród nich przede wszystkim Zofia Nałkowska), nigdy nie odważyłby się wydać swoich dzieł: Sklepów cynamonowych i Sanatorium pod Klepsydrą. Był bardzo nieśmiałym i skromnym człowiekiem, całe życie spędził w rodzinnym Drohobyczu, gdzie uczył rysunku w szkole. Pozostawił wiele ekspresjonistycznych i groteskowych rysunków, litografii, sztych (przepełniony erotyzmem zbiór grafik Xięga bałwochwalcza).

Temat: 19 września w 1942 roku zamordowano w żydowskim getcie...


Obrazek

Bruno Schulz, Dwaj mężczyźni u stóp nagiej kobiety, ok. 1933 (z cyklu Xięga bałwochwalców, 1930-1937)Maria Tomaszewska edytował(a) ten post dnia 19.09.07 o godzinie 08:58

Temat: 19 września w 1942 roku zamordowano w żydowskim getcie...


Obrazek
Maria S.

Maria S. Civis totius
mundi...

Temat: 19 września w 1942 roku zamordowano w żydowskim getcie...

Bruno Schulz znajduje się w gronie najwybitniejszych artystów XX wieku. Prozaik, krytyk literacki, grafik i rysownik, do narodzin, którego zasadniczo przyczynili się przyjaciele i znajomi, a nadrzędną rolę w tym przeistoczeniu odegrała Zofia Nałkowska.
Na całość dorobku artysty składa się: około trzystu ocalałych rysunków i grafik, jeden obraz olejny oraz drohobyckie freski i siedemset stron tekstu literackiego. Jednakże ranga tych ostatnich świadczy o tym, w jak niewielu utworach można zawrzeć przesłanie filozoficzne i artystyczne najwyższej wagi. Twórczość plastyczna i literacka Schulza są ze sobą ściśle związane. Zarówno rysunki i grafiki jak opowiadania, czerpały inspirację z rzeczywistości Drohobycza. Wyrazistość świata przedstawionego przez Bruno Schulza - czy to w prozie, czy w sztukach plastycznych - sprawiła, że nie tylko jego twórczość cieszy się niesłabnącym, a przeciwnie - narastającym powodzeniem.
Mnie osobiście intryguje osobowość i biografia Schulza. Tę ostatnią zrekonstruował przed wieloma laty na podstawie wspomnień rodziny i znajomych Jerzy Ficowski. Po latach biografia nadal jest pełna zagadek. „Do dzisiaj nie wiadomo na przykład, czy powieść pt. "Mesjasz", o której pisarz wspominał w listach rzeczywiście powstała, czy nie. W każdym razie do chwili obecnej nie natrafiono na jej ślad.” (brunoschulz.org)
„Rok 2001 przyniósł rozwiązanie innej zagadki: wykonane tuż przed tragiczną śmiercią (19 listopada 1942 roku pisarz został zastrzelony przez jednego z gestapowców na ulicy Drohobycza) malowidła ścienne w drohobyckiej "willi Landaua" zostały odkryte (i sfotografowane) przez niemieckiego filmowca, Benjamina Geisslera, chociaż przez blisko pięćdziesiąt lat uważano je za zniszczone. Niestety, zostały zniszczone także już po odkryciu, kiedy to przedstawiciele izraelskiego Instytutu Pamięci Yad Vashem ukradkiem znaczne ich fragmenty wywieźli z Ukrainy (pozostałe na miejscu szczątki przeniesiono do drohobyckiego muzeum "Drohobyczyna"; w Polsce zostały zaprezentowane po raz pierwszy w 2003 roku w Warszawie, Wrocławiu i Gdańsku na wystawie REPUBLIKA MARZEŃ, przygotowanej przez gdańską Agencję Kontakt i warszawskie Muzeum Literatury),(nowa-polska.pl).

Oto kilka cytatów odnalezionych w cyklu opowiadań „Sklepy cynamonowe”, ukazujących w namiastce wielką rangę i znaczenie twórczości literackiej Bruno Schulza:

- „Każdy wie, że w szeregu zwykłych, normalnych lat rodzi niekiedy zdziwaczały czas ze swego łona lata inne, lata osobliwe, lata wyrodne, którym – jak szósty, mały palec u ręki – wyrasta kędyś trzynasty, fałszywy miesiąc.”

- „Materii dana jest, nieskończona płodność, niewyczerpana moc życiowa i zarazem uwodna siła pokusy, która nas nęci do formowania.”

- „Czy to nie jest wielka rzecz – znaczyć dla kogoś wszystko?”

- „Dobrze jest i pokrzepiająco - mieć przyjaciół z ducha.”

- „To jest największe nieszczęście – nie wyżyć życia.”

(MSW)Maria S. edytował(a) ten post dnia 19.09.07 o godzinie 10:04
Maria S.

Maria S. Civis totius
mundi...

Temat: 19 września w 1942 roku zamordowano w żydowskim getcie...

I jeszcze dla degustacji niesamowitej soczystości pióra B.S.:

(…)„Wtedy wywlekał się z pościeli i siedział jeszcze jakiś czas na łóżku, stękając bezwiednie. Jego trzydziestokilkoletnie ciało zaczynało skłaniać się do korpulencji. W tym organizmie, nabrzmiewającym tłuszczem, znękanym od nadużyć płciowych, ale wciąż wzbierającym bujnymi sokami, zdawał się teraz zwolna dojrzewać w tej ciszy jego przyszły los.
Gdy tak siedział w bezmyślnym, wegetatywnym osłupieniu, cały zamieniony w krążenie, w respirację, w głębokie pulsowanie soków, rosła w głębi jego ciała, spoconego i pokrytego włosem w rozlicznych miejscach, jakaś niewiadoma, nie sformułowana przyszłość, niby potworna narośl, wyrastająca fantastycznie w nieznaną dymensję. Nie przerażał się jej, gdyż czuł już swoją tożsamość z tym niewiadomym a ogromnym, które miało nadejść, i rósł razem z nim bez sprzeciwu, w dziwnej zgodzie, zdrętwiały spokojną grozą, odpoznając przyszłego siebie w tych kolosalnych wykwitach, w tych fantastycznych spiętrzeniach, które przed jego wzrokiem wewnętrznym dojrzewały. Jedno jego oko lekko wtedy zbaczało na zewnątrz, jak gdyby odchodziło w inny wymiar.
Potem z tych bezmyślnych otumanieni z tych zatraconych dali powracał znów do siebie i do chwili; widział swe stopy na dywanie, tłuste i delikatne jak u kobiety, i powoli wyjmował złote spinki z mankietów dziennej koszuli. Potem szedł do kuchni i znajdował tam w cienistym kącie wiaderko z wodą, krążek cichego, czujnego zwierciadła, które nań tam czekało - jedyna żywa i wiedząca istota w tym pustym mieszkaniu. Nalewał do miednicy wody i kosztował skórą jej młodej i odstałej, słodkawej mokrości.”(…)
...

(…)„Maski trzepotały czerwonymi powiekami, kolorowe wargi szeptały coś bezgłośnie i wiedziałem, że przyjdzie chwila, kiedy napięcie tajemnicy dojdzie do zenitu i wtedy wezbrane niebo kurtyny pęknie naprawdę, uniesie się i ukaże rzeczy niesłychane i olśniewające.”(…)„Wyszedłem w noc zimową, kolorową od iluminacji nieba. Była to jedna z tych jasnych nocy, w których firmament gwiezdny jest tak rozległy i rozgałęziony, jakby rozpadł się, rozłamał i podzielił na labirynt odrębnych niebios, wystarczających do obdzielenia całego miesiąca nocy zimowych i do nakrycia swymi srebrnymi i malowanymi kloszami wszystkich ich nocnych zjawisk, przygód, awantur i karnawałów.
Jest lekkomyślnością nie do darowania wysyłać w taką noc młodego chłopca z misją ważną i pilną, albowiem w jej półświetle zwielokrotniają się, plączą i wymieniają jedne z drugimi ulice. Otwierają się w głębi miasta, żeby tak rzec, ulice podwójne, ulice sobowtóry, ulice kłamliwe i zwodne. Oczarowana i zmylona wyobraźnia wytwarza złudne plany miasta, rzekomo dawno znane i wiadome, w których te ulice mają swe miejsce i nazwę, a noc w niewyczerpanej swej płodności nie ma nic lepszego do roboty, jak dostarczać wciąż nowych i urojonych konfiguracji. Te kuszenia nocy zimowych zaczynają się zazwyczaj niewinnie od chętki skrócenia sobie drogi, użycia niezwykłego lub prędszego przejścia. Powstają ponętne kombinacje przecięcia zawiłej wędrówki jakąś nie wypróbowaną przecznicą. Ale tym razem zaczęło się inaczej.”(…)

Dwa fragmenty ze „Sklepów cynamonowych”:
„Pan Karol” oraz „Sklepy cynamonowe”.

Następna dyskusja:

19 listopada w 1942 roku za...




Wyślij zaproszenie do