konto usunięte

Temat: Grupa wsparcia dla debiutantów

Witold Patoka:
Nathii Gawrońska:
Przepraszam, jeśli moja opinia zabrzmiała zbyt ostro, tekst jednak został wystawiony na widok publiczny z prośbą o ocenę... z reguły robię to za pieniądze ;)
życzę wytrwałości - per aspera ad astra!

Pani Nathaii,

Coś mnie tknęło żeby wejść sobie na goldenline po bardzo długiej przerwie, i tu proszę wczoraj ktoś napisał całkiem interesującą wypowiedź.

W odpowiedzi chciałbym zaznaczyć, że oceniając fragment i ogólnie moją stylistykę, proszę wziąć pod uwagę fakt iż mam wykształcenie techniczne (chociaż rzecz nie rozchodzi się dokładnie o nie). Chce powiedzieć iż 5 ostatnich lat (niestety!) nie poświęciłem na obcowanie ze słowem pisanym, na czytanie tekstów, pisanie esej i zapoznawanie się z literaturą światową... Jestem osobą która ostatni raz miała styczność z nauką na ten temat na j. polskim w klasie maturalnej.
Wiem że może brzmieć to jak usprawiedliwianie się i obrona, jednak tak nie jest. Chce powiedzieć, że nie można, a raczej nie powinno się mierzyć jedną miarą tekstów osoby która przez lata studiów pisała w ramach zajęć, uczyła się o historii myśli, filozofii itp. a osobą która tego nie robiła, bo poświęcała czas na naukę o całkach, maszynach i wytrzymałości materiałów.
Nie wszyscy mają to szczęście aby wybrać interesujący ich kierunek od razu, niektórzy orientują się dość późno o swoich talentach i preferencjach i są mocno do tyłu w stosunku do tych którzy zorientowali się wcześniej.

Mając na względzie takie okoliczności jestem subiektywnego zdania, że wypadam dobrze. A na zakończenie powiem, że zaprezentowany fragment został wyrzucony ponieważ uznałem, że jest słaby i nie wnosi do historii tyle ile bym chciał. Była to decyzja podjęta przed wstawieniem go tutaj :-)

Czytelnika nie interesuje, kto jakie studia kończył, bo np. trudno Nikifora uznać za uczonego - za genialnego uznać go łatwiej =)
Ale rozumiem Pana wypowiedź, nie ma w tym absolutnie nic złego, chęć doskonalenia się w innym kierunku niż dotychczas znany jest jak najbardziej cenną inicjatywą, a szlify niestety zdobywa się właśnie w ten sposób, że się pisze i wystawia innym do oceny... Jeżeli ogląda Pan np. "Taniec z Gwiazdami" - widać tam wyraźnie, że nawet taki Mariusz Pudzianowski (!) potrafi zaczynając z bardzo niskiego pułapu osiągnąć finał i poprawić swoje umiejętności znacząco (do finału programu ze śpiewem zresztą też doszedł i pod koniec nawet nie było tragicznie). Czyli absolutnie nigdy nie należy się zniechęcać, wszystko jest kwestią dopracowania, i jest to na szczęście jedna z tych rzeczy, które zależą od nas samych, a nie np. od cioci szefa jak to czasem w życiu bywa =)
Zbigniew Ściubak

Zbigniew Ściubak Konsultant,
informatyka.

Temat: Grupa wsparcia dla debiutantów

Cześć debiutantom i chwała fachowcom! Popełniłem błąd i napisałem trochę tekstu udającego książkę. Teraz siadłem nad nim i nie wiem podstawowych rzeczy. Wstyd?! A chciałem dla porządku przynajmniej zamknąć projekt nawet żeby na półce był. Więc szukam wskazówki - jak zapisywać myśli podmiotu lirycznego wplecione w tok narracji?

Czy należy je ujmować w cudzysłów? Czy bez tego po myślniku dać znać, że "- pomyślał Grzegorz" ? Wiem, że to podstawy, ale co zrobić, człowiek całe życie był techniczny :o)

konto usunięte

Temat: Grupa wsparcia dla debiutantów

ja w sumie napisałem 4 książki, z czego 2 są już wydane (szkoda, że tylko jako ebooki) a dwie szukają wydawcy :) zacząłem pisać jakoś kilka lat temu i cóż, hobby pozostało :)

konto usunięte

Temat: Grupa wsparcia dla debiutantów

A gdzie szukasz wydawnictw? Pytam, bo sama napisałam książkę i chętnie bym ją wydała. Nieodpłatnie:)
Marian N.

Marian N. Menedżer
kontraktowy,
zarzadzający,
analityk, doradca
gos...

Temat: Grupa wsparcia dla debiutantów

Witam;
Sytuacja od czasu wydania mojej pierwszej książki w 2010 roku, zmieniła się istotnie. Niestety na gorsze. Debiutantami mało kto się tak naprawdę teraz interesuje. Powód: trudniejszy rynek i niechęć do ryzykowania z nowymi nazwiskami. Ale w rozmowach z Wydawcami pod koniec 2011 roku, usłyszałem także, że dobry tekst obroni się sam.
Zatem radzę stać się marketingowcem własnego tekstu i zaproponować go Wydawnictwom otwartym na prace debiutantów ( można znaleźć taką informację na ich stronach internetowych).
Życzę powodzenia :)
Barbara Januszewska

Barbara Januszewska Personal and Career
Transformation Coach
| Personal, Lead...

Temat: Grupa wsparcia dla debiutantów

.:
Przecinki poszły na grzyby. Futurystom i dadaistom oddajmy co ich, ale w klasycznej prozie adresowanej do przeciętnego odbiorcy stosujmy się do podstawowych zasad interpunkcji.

Witam
i popieram całym sercem! Ja zaliczam się do tych baaaardzo początkujących, ale już mam nawyk używania w tekstach (obojętnie gdzie pisanych) polskich znaków, dbam o przecinki i kropki w odpowiednich miejscach. Skrzywienie takie :) Dla mnie wszystko to należy do melodii zdania i ma wpływ na odbiór tekstu.
Anna J G.

Anna J G. między czarnym i
białym jest
jeszcze... kolorowe

Temat: Grupa wsparcia dla debiutantów

mili debiutanci - to zajmuje trochę czasu, ale można :)
za drugim podejściem udało mi się napisać książkę, opublikowałam na Wydaje.pl
na razie nie zarobiłam miliona dolarów, ale próbuję przebijać się samodzielnie - za mniej niż milion nie sprzedam praw autorskich jakiemuś wydawnictwu ;)
radość z wydania własnej książki - bezcenna
niezależność - również bezcenna
zawracanie z kiedyś obranej drogi (nie-pisania) trwało kilka lat
teraz jednak znowu robię rzeczy, które zabierają cenny czas - zaczęłam prowadzić firmę i przestałam pisać książki
cieszę się z tego pierwszego kroku i zastanawiam się, jak zrobić następny

Van Gogh miał brata, który niby mu pomagał, ale tak naprawdę nie był zainteresowany lub nie mógł tego zrobić - pewnie w niego po prostu nie wierzył
debiutanci muszą więc liczyć na siebie :)))
Monika S.

Monika S. Kierownik Działu
Kadr i Płac,
samodzielna
księgowa.

Temat: Grupa wsparcia dla debiutantów

Ja debiutuję na rynku wydawniczym... Jestem przerażona, zdezorientowana i tak naprawdę nie wiem, co się wokół mnie dzieje... Pisanie sprawia mi dużo radości i satysfakcji, ale opublikowanie książk już nie...
Moje dziecko:
Obrazek
Ten post został edytowany przez Autora dnia 21.10.14 o godzinie 22:06
Bartosz Burzyński

Bartosz Burzyński Student, UTP
Bydgoszcz

Temat: Grupa wsparcia dla debiutantów

Witam!

Jestem tutaj nowy. Napisałem już 2 książki, chciałbym poprosić o jakieś adresy wydawnictw które wspierają debiutantów. Z góry dziękuję za odpowiedź.

Pozdrawiam i gratuluję, tym którym udało się wydać swoje pierwsze dziecko.
Michał Stonawski

Michał Stonawski Pisarz, Dziennikarz

Temat: Grupa wsparcia dla debiutantów

Witam :)

To ja też się dopisuję na listę ^^
Po debiucie literackim (dwa lata temu, jak miałem lat 19), przed debiutem książkowym, ale i na to pracuję. Wreszcie udało mi się wypracować systematyczność (co noc, budzę się o 2:30 i piszę tak do 5:00-6:00, dla mnie najlepsza pora na pisanie). Postępy - ciągle za małe. 4 rozdziały są, od dwóch pisze się wręcz jak po maśle. Chciałbym skończyć do końca miesiąca, albo no połowy października.

No, tyle ode mnie.
Władysław Zdanowicz

Władysław Zdanowicz opowiadacz
literackich historii

Temat: Grupa wsparcia dla debiutantów

Ludzie nie ma takich wydawców którzy popierają debiutantów i nikogo ich los i działalność nie obchodzi. Wszystko o czym piszecie to sprawa subiektywna i dotyczą odrobiny szczęścia w życiu. Ważny jest twój tekst i żadne z wydawnictw nie myśli o czymś takim jak hołubienie komukolwiek poza sobą. Jeśli masz szczęście i twój tekst trafi do recenzenta który wyczuje w nim potencjał i przekona o tym szefa, macie plus. Jeśli napiszecie najlepszą książkę ostatniego wieku a traficie na znerwicowanego i wściekłego recenzenta, macie przechlapane i nic nie poradzicie.
Wydawcy niby otwarci na debiutantów istnieją w waszych marzeniach, a widzę w was wyłącznie:
- osoby które zgodzą się na najgorsze warunki
- osoby które da się przekonać, że do debiutu muszą dopłacić z własnej kieszeni.
- osoby którym da się wmówić, że do debiutu oni i tak dopłacają.
- osoby, itd, itd.
Wydawca jest po to aby ocenić książkę, zauważyć potencjał w Autorze (a nie w osobie) i w jego opowiadanych historiach, który wydając książkę będzie przekonany, że na niej zarobi. Jeśli nie widzi tego ostatniego, to nawet się nie schyli aby ją położyć na biurku, po prostu kopnie aby nie leżała mu na drodze.
Mówiąc inaczej, chcesz mieć szansę, zaproponuj wartościową książkę i jeśli w nią wierzysz drąż temat aż do szczęśliwego końca. Nie ma innej drogi, żadne współfinansowanie, żadne e booki, żadne wyrabianie nazwiska... to są bajki aby was wydoić.
Sorry, że tak ostro ale chyba czas abyście się obudzili.
I przeczytajcie sobie to: http://pisarze.pl/felietony/2806-walentyna-trzcinska-p...
Andrzej Warenczuk

Andrzej Warenczuk zmiany nadeszły,
zagarniam co się da

Temat: Grupa wsparcia dla debiutantów

Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że masz 100% racji. No może 97%, byś za bardzo w piórka nie obrósł ;-)
Władysław Zdanowicz

Władysław Zdanowicz opowiadacz
literackich historii

Temat: Grupa wsparcia dla debiutantów

Dzięki za przestrogę ale mając swoje lata - a wychowałem się na Pink Floyd i The Beatles sądzę i mam nadzieję, że już mi to nie grozi. Wolę przestrzegać niż głaskać po główkach i obiecywać złote góry. W moim wieku prawda i pewne nutki sarkazmu są jak najbardziej na miejscu....
Poza tym, ja już nic nie muszę. Mogę, ale nie muszę.... Władysław Zdanowicz edytował(a) ten post dnia 08.09.12 o godzinie 08:31
Paweł Kopijer

Paweł Kopijer Zapraszam do
współpracy
freelancerów
trenerów, coachów,
k...

Temat: Grupa wsparcia dla debiutantów

Rafal
a jak wyglada wydawanie jako ebook? Czy to zupelnie inny proces wydawniczy?

Pawel
Rafał Wałęka:
ja w sumie napisałem 4 książki, z czego 2 są już wydane (szkoda, że tylko jako ebooki) a dwie szukają wydawcy :) zacząłem pisać jakoś kilka lat temu i cóż, hobby pozostało :)
Tomasz Czarny

Tomasz Czarny magazynier, Elanders
Polska Sp. z o.o.

Temat: Grupa wsparcia dla debiutantów

Witam a więc skoro tak to proszę...stanąłem w miejscu nie dlatego że nie mam pomysłu...wręcz przeciwnie słowa aż same lewitują mi pod czaszką jednak nie wiem czy jest sens tracić czas na pisanie czegoś co wyląduje w szufladzie.

Rozdział 1.


Wszedł w ulice wolności gdzie nie padał żaden cień a echo jego kroków odbijało się między ścianami. Czuł w sobie wielki przypływ andrenaliny.
Pochłonięty przez zasłony mgły roztopił się w niej jak duch.
Bezpańskie koty miaucząc oznajmiały jego niechybny powrót.


Wystukiwał jeden hipnotyczny dzwięk.
Tam..tam...tam....
Sam dzwięk obrazował potężną posturę zbliżającego się mężczyzny a metaliczny stukot nadawał temu szaleństwa.
Przedzierając się między budynkami,pod nosem mamrotał coś dziko a
poły jego czarnego płaszcza unosiły się za nim niczym kir żałobny...

Recytował jakiś wierszyk z naciskiem wymawiając każde słowo.
Oto idzie...
ON....
Zwiastun nieprawości.
Opatrzyciel twych grzechów...
Pan wszelkiej niegodności...

Blask księżyca oświetlał jego ponurą twarz kiedy pokonywał niewysoki płotek jednorodzinnego domu.Ciężkie skórzane buty odciśnięte w świeżo skoszonej trawie mogły go zgubić.Szedł więc skulony tak aby zmniejszyć nacisk swojej wagi i oglądał się za siebie czy zostawia jakieś ślady...
Mroki wieczoru skrywały bezpiecznie jego sylwetke a gęstość posadzonych drzew jeszcze to ułatwiała.Na dodatek miał na sobie swoją maskę.Miała podwójne znaczenie.Po pierwsze miała ukrywać jego twarz w razie spłoszenia i konieczności ucieczki.

Po drugie wzbudzać lęk przed tymi którzy się ukorzą.


Zatrzymawszy się pod oknem zaczekał w bezruchu na odpowiedni moment by ruszyć dalej...Uwielbiał te chwile zawieszenia.Wyczekiwanie...jak cisza przed burzą gdy wszystko zamiera i wydaje się takie nierealne.Postanowił chwile przeczekać jeszcze aby uspokoić emocje które brały nad nim górę.Był cholernie podekscytowany tym co miało nastąpić.Nie tak jak za pierwszym razem ale nie chciał popełnić błędu.


Jego myśli jak latawce poszybowały do królestwa psychopatycznych niefrasobliwości.


Wrócił do tamtej nocy,gdy rozprawił się z tymi dzieciakami.


Dostrzegł ich wcześniej kiedy skręcał w centrum,a jego czujne oczy zarejestrowało obraz roześmianej blondynki której z przyjemnością zdarłby z twarzy ten uśmiech.Na następnym skrzyżowaniu zawrócił i starając nie rzucać się w oczy jechał za nimi w bezpiecznej odległości.


Gdy wyjechali po za obręby miasta było mu coraz trudniej nie wzbudzać podejrzeń. Jadąc tą samą prędkością utrzymywał względny dystans.Widział jak skręcają w lewo na niewielki parking koło szosy.Przejechał dalej i po przekroczeniu właściwej odległości zatrzymał auto.Włączył awaryjne światła zjeżdżając na pobocze i wypadając z pojazdu niczym z katapulty.Biegł najszybciej jak potrafił.Gdy dostrzegł białe auto dzieciaków, zwolnił tempa i oddychał przez nozdrza.Przyczaił się nieopodal, niczym drapieżnik gotowy uderzyć w każdej chwili. Byli tak zajęci sobą że nie zauważyli by nawet końca świata.Para napalonych gówniarzy którzy znalezli sobie miłosne zacisze z dala od świateł miasta.

Czuł emanującą w nim moc,niemal rozrywającą jego muskularne ciało.Imponował rozmiarami i siłą.Zamierzał przyprawić te spokojne miasteczko szczyptą przerażenia.Pragnąc podziwu i lęku z ich strony.Realizacja takiego planu wymagała jednak przebiegłości.Wiedział że w tak małym społeczeństwie jest ogromne ryzyko zdemaskowania jego osoby.


Szybkim krokiem zmierzał w stronę auta ku swojemu przeznaczeniu.Twarzy nie zakrywał ani nie skradał się.Zanim się zorientowali że ktoś stoi przy samochodzie, on otwierał już drzwi od strony pasażera chwytając blondynkę za włosy i wyciągając brutalnie na zewnątrz.Jedną ręką zakrył jej usta a a drugą trzymał za głowę.Gdy chłopak wysiadał pospiesznie z auta przez jego głowę przeleciała myśl. czy spieszył się na ratunek dziewczynie czy po prostu chciał zwiać.Szybkim ruchem skręcił jej kark i porzucił martwe ciało.Teraz przyszła kolej chłopaka.Ten zdążył krzyknąć przerażony widokiem upadającej na jego oczach dziewczyny.Nie miał żadnych szans po za tym desperackim krzykiem.W stalowym uścisku został podniesiony w górę za gardło a malujące się na jego twarzy zaskoczenie i dezorientacja tylko nakręcały morderce.Próbował jeszcze kopać ale słabnące ciało z braku tlenu było jedynie marionetką w powietrzu.


Gdy juz było po wszystkim puścił go a ten osunął się pod jego nogami.Stał w ciszy nad swoimi ofiarami przyglądając im się w milczeniu.Wyjął nóż i zbliżył się do dziewczyny.Na jej czole wyciął znak krzyża.Chłopakowi zrobił to samo.W półmroku pojawiły się jego żółte kły...a diaboliczny uśmiech niczym kotary teatru ukazały mroczną duszę mordercy.
Władysław Zdanowicz

Władysław Zdanowicz opowiadacz
literackich historii

Temat: Grupa wsparcia dla debiutantów

Napisać to jedno, wydać drugie, żyć z tego - to zupełnie inna bajka i raczej nie licz, że taki scenariusz się sprawdzi. Władysław Zdanowicz edytował(a) ten post dnia 20.02.13 o godzinie 20:44
Tomasz Czarny

Tomasz Czarny magazynier, Elanders
Polska Sp. z o.o.

Temat: Grupa wsparcia dla debiutantów

Drogi Szanowny Panie na nic nie liczę po prostu odpowiadam na te słowa Pozdrawiam.

Czy są na forum osoby, które piszą pierwszą książkę? Podzielcie się postępami. Pisanie to proces zazwyczaj indywidualny, ale można o tym pogadać. Zaznaczam, że jest to grupa WSPARCIA, tu się wspieramy, dopingujemy, mobilizujemy, wszyscy jesteśmy zdolni niesłychanie :)))). Cynikom, sceptykom, złośliwcom, debiutantożercom wstęp wzbroniony!!!
Władysław Zdanowicz

Władysław Zdanowicz opowiadacz
literackich historii

Temat: Grupa wsparcia dla debiutantów

Wsparcie to także pokazywanie palcem niedopracowania i życia w świecie wyimaginowanym, a kto tego nie rozumie powinien handlować pietruszką, będzie miał mniej rozczarowań. Skoro chcesz pisać musisz mieć skórę nosorożca i spodziewać się każdej oceny... To tak na przemyślenie, bo piszących jest dziesiątki tysięcy, wydanych tysiące a żyjących jednostki...
I lepiej powiedzieć to od razu, aby później nie było, że ja nie wiedziałem/wiedziałam.
Z życzeniami abyście odwrócili proporcje do góry nogami...

Temat: Grupa wsparcia dla debiutantów

Tomasz C.:
Witam a więc skoro tak to proszę...stanąłem w miejscu nie dlatego że nie mam pomysłu...wręcz przeciwnie słowa aż same lewitują mi pod czaszką jednak nie wiem czy jest sens tracić czas na pisanie czegoś co wyląduje w szufladzie.

Rozdział 1.


Wszedł w ulice wolności gdzie nie padał żaden cień a echo jego kroków odbijało się między ścianami. Czuł w sobie wielki przypływ andrenaliny.
Pochłonięty przez zasłony mgły roztopił się w niej jak duch.
Bezpańskie koty miaucząc oznajmiały jego niechybny powrót.

Witam.
Wypowiem sie tutaj jako czytelnik.

1. Wybrales okreslenie: "wszedl w ulice"... nie wiem jak Ty, ale ja nie wchodze w ulice. Moglabym ewentualnie wejsc w ulice, gdyby ta ulica byla bardzo specyficzna (znaczeniowo zamknieta), albo gdybym wyszla z innej ulicy i kontynuowalabym jakis zamkniety plan. Tutaj odczytuje jedynie niezrecznosc opisu sytuacyjnego.

"Wszedł w ulice wolności" - przedstawiasz tutaj pierwsza postac meska i robisz rys sytuacyjny. Ok. Wg mnie wybor nazwy ulicy (jezeli to nie jest dokument) jest bardzo istotny. Ja wiem, ze nazwy ulic zapisujemy zwykle duza litera... ale czy Ty wiesz? Jezeli wiesz i nie robisz tego, to czy ta wolnosc jest stanem ducha bohatera czy nazwa... Pomimo, ze jest zbyt wczesnie, abym potraktowala Cie jako mistrza frazeologii stosowanej - to zostawiam troche watpliwosci na Twoja korzysc.
Nastepny fragment - opis braku, nie jest zbyt kreatywny. Na tej ulicy nie tylko nie ma cienia, ale nie ma takze z pewnoscia pingwinow, zielonych fortepianow czy Calineczki. Wobor braku jest istotny - a tutaj, odczytuje przyklad jako przypadkowa banalnosc.

"a echo jego kroków" - nie rozumiem "a"... do czego nawiazujesz? ja niestety nie zrozumialam.

Pomiedzy "jego kroków" a "odbijało się" pozostawiles podwojna pauze... swiadomy zamysl pisarski? niechlujnosc?...

i dalej...

"Czuł w sobie wielki przypływ andrenaliny."
(na marginesie: czy mozna czuc nie "w sobie", a "w kims"?)
Pragne zaznaczyc, ze jezeli jest "przyplyw" to raczej bohater nie "czuł" a "poczuł" (w znaczeniu nagle, teraz)- autor moglby wytlumaczyc czytelnikowi jaka jest przyczyna tego przyplywu. Z tekstu wynika, ze brak cienia i echo wlasnych krokow spowodowaly ten przyplyw... hmm Dlaczego bohater nie mogl isc ciszej, jezeli sie nagle przestraszyl wlasnych krokow? -)

i dalej:
"Pochłonięty przez zasłony mgły roztopił się w niej jak duch." (Mam wrazenie, ze autor nie panuje nad liczba pojedyncza i mnoga - "w niej" to znaczy we mgle, ale przeciez bohater roztopil sie w zaslonach...)
Pytanie zasadnicze - skad sie tutaj wziely nagle zaslony mgly? (Gdyby mgla byla chwile wczesniej - to z pewnoscia autor nie podkreslilby brak cienia).
Ja wiem co to jest zaslona - mgla zaslania jakies elementy pejzazu i wtedy uzywam okreslenia - mgla przyslonila cos tam, i - idac dalej tym tokiem rozumowania - mgla jest zaslona. Przepraszam bardzo, ale co tutaj ta mgla zaslania?
Gdyby bohater teraz mial przyplyw adrenaliny, to nie zdziwilabym sie...
Nasz bohater roztapia sie w mgle - dlaczego nie... chociaz z jakiego punktu widzenia? Ja, jako czytelnik nie bardzo wiem, czy ta mgla jest jakas sila, ktora roztapia wszystkich ludzi, czy nasz bohater poczul, ze sie roztapia, (gdyz jest egzaltowany - ostatecznie przestraszyl sie wlasnych krokow, wiec moze ...?)
Podwojna pauza pomiedzy "niej jak" - juz nie powinna mnie dziwic?
Na marginesie - Niezbyt akuratnym jest uzycie porownania "jak duch". Czy rzeczywiscie duchy sie roztapiaja? Czasownik "roztopic sie" jest uzywany w przypadku okreslenia specyficznej zmiany stanu ciala fizycznego - ze stalego w ciekly. Jestem sklonna odebrac to porownanie raczej jako potkniecie.

"Bezpańskie koty miaucząc oznajmiały jego niechybny powrót."
Dlaczego te koty mialyby byc bezpanskie? Czyzby to miasto bylo niezamieszkale? Po czym sie poznaje, ze kot jest bezpanski? Bo miauczy? Rozumiem, ze tylko bohatera mgla roztopila, a koty juz nie...
Powrot... jak powrot, bywa rozny, ale tutaj mamy "niechybny" ... w znaczeniu "oczywisty"? Dla kogo "niechybny"? I dlaczego autor nie zadal sobie trudu aby czytelnikowi te "niechybnosc" wytlumaczyc?

"koty miaucząc oznajmiały"
W przypadku kiedy cos/ktos znajduje sie w sytuacji wykonywania dwoch czynnosci (lub wiecej) - znajdujemy sie zawsze w lamiglowce warsztatowo - stylistycznej, aby to przedstawic. Uwazam, ze nie jest to warsztat najwyzszego lotu, jezeli pisarz uzywa okreslenie pierwszej czynnosci w formie imieslowu.
Koty, wg mojej wizji osi czasowej moglyby co najwyzej "miauczec oznajmujac" - chociaz generalnie przeciwna jestem imieslowom, ktorych nie mozna pozbyc sie z tekstu.
Na marginesie - czy autor kiedykolwiek szedl wyludniona ulica i koty miauczaly w odpowiedzi na odglosy krokow? Ja owszem, mialam takie doswiadczenie, ale to psy szczekaly... Koty nie informuja o obecnosci ludzkiej (jak znam koty). Moglby to byc zbieg okolicznosci, miauczenie i oznajmianie... ale wtedy wolalbym sie nie domyslac - jako czytelnik.
Jezeli uprasza sie pisarzy, aby raczej pisali co juz znaja, (co przezyli, odczuli, zauwazyli...) to jest w tym jakis sens...

(Naturalnie, o niezrecznosciach interpunkcyjnych nie wspominam, ale nie dlatego, ze ich nie zrobiles, jedynie dlatego, ze sama mam klopty z interpunkcja i nie osmielam sie wchodzic w ta przestrzen.)

Prosze wybaczyc, ze dalej nie czytam.

**
Ogolna uwaga: ( do fragmentu wypowiedzi "nie wiem czy jest sens tracić
czas na pisanie czegoś co wyląduje w szufladzie")

Jezeli piszemy tekst - to takze po to, aby nauczyc sie operowac jezykiem polskim, jako narzedziem komunikacji. W zwiazku z tym - "pisanie do szuflady" - mozna traktowac jako cwiczenie umyslowe, ktore rozwija... - a niekoniecznie strate czasu, jezeli tekst nie zostanie opublikowany.

Osobiscie pisze (i w konsekwencji - poprawiam) do szuflady od lat i bede kontynuowac to zajecie, gdyz pisanie sprawia mi - nieporownywalna do niczego innego - przyjemnosc. Publikacja tekstu - jest jakby wisienka na srodku gotowego juz tortu. Uwazam, ze pisarz powinien piec swoj tort bez wzgledu na to, czy ktos zechce go udekorowac, czy nie. Tort powinien przede wszystkim podobac sie nam - wyrabiajacym. Tort ma byc zjadliwy!
Jezeli mozna (a jezeli nie jestesmy negatywnie uparci - to mozna zawsze) - poprawiajmy wlasne recepty na nasze torty domowego wyrobu - tyle razy, ile bedzie to konieczne. Ja poprawiam stale, nie uwlacza mi to, wrecz przeciwnie - odczuwam, ze sie rozwijam.

Powodzenia Tomaszu.Ten post został edytowany przez Autora dnia 16.08.13 o godzinie 10:21
Paweł Kopijer

Paweł Kopijer Zapraszam do
współpracy
freelancerów
trenerów, coachów,
k...

Temat: Grupa wsparcia dla debiutantów

Ja mogę też się podzielić jakimiś tam swoimi refleksjami i doświadczeniami. Opublikowałem już dwie pozycje książkowe i pewnie dziesiątki artykułów, ale na razie wsio idzie z mojego obszaru zawodowego. Większość rzeczy, które pisze w obszarze fantastyki, która jest moim hobby, szła na razie "do szuflady", czasem coś tam, jakieś krótkie formy zawiesiłem a to na digarcie, a to na jakims portaliku dla piszących..

I tu zgodzę się całkowicie z Martą - pisanie do szuflady dla kogoś kto lubi i chce pisać jest wartością sama w sobie, no i dobrym ćwiczeniem pisarskiego warsztatu.

Zgodzę się też z Władysławem, na początku nic tak dobrze i zarazem źle nie robi jak taka szczera do bólu krytyka. Ktoś kto naprawdę chce pisać otrząśnie sie ze złego odium emocjonalnego i zacznie myśleć konstruktywniej, ten którego to podłamie, chyba faktycznie lepiej żeby sprzedawał pietruszki.

Nie chciałbym być zaliczonym do grona debiutantożerców, ale... no ten tekst przejechany przez Martę:)))) no qrcze, no dobrze to znam, myślę, że poza wskazaniem rzetelnym konkretnych błedów, co jest nieocenione, jest tekstem bardzo mało dojrzałego pisaciela.
"1. niechybny,
2. mamrotał coś dziko a poły jego czarnego płaszcza unosiły się za nim niczym kir żałobny
3. jak latawce poszybowały do królestwa psychopatycznych niefrasobliwości
4. jego żółte kły...a diaboliczny uśmiech niczym kotary teatru ukazały mroczną duszę mordercy. """
ufffff, masakra

gdyby to jeszcze była poezja.. no ale i na poezje w dzisiejszych czasach to zbyt patetyczne, nadmuchane, nie do czytania. Tak sobie myślę, że za pisanie bardzo często biorą się osoby, którym jak to sie mówi "coś w duszy gra", lub "lewitują im słowa pod czaszką":)) - w sumie to wydaje sie że to dobry znak, ale...

pisarz który pisze na bazie i pod wszechmocnym wpływem swoich stanów emocjonalnych i jest w nich tak zanurzony, że nie widzi, czytelnika - no to wychodzą potem takie "potworki, że aż zęby bolą"

Żeby nie było, sam jak czytam niektóre teksciki, które pisałem "we wczesnej młodości", to po minucie jestem tak spocony z autożenady że muszę iść wziąć prysznic i sobie sam o sobie myslę: "ja pierd...."

A tak bardziej technicznie, to myślę, że fajnym eksperymentem, który mi się sprawdza, jest pisanie dłuższych utworów (książka). w takim trybie godzina co rano, gdzie zawsze zanim się zacznie pisac ciąg dalszy czyta się wsio co się już napisało (no potem godizna może nie wystarczyć:)

baaardzo to dobrze leczy niektóre obsesje, a i tekst poprawinay 79 raz, jkaby się robił spokojniejszy, bardziej prosty i gratyczny i tak lżej się go czyta i w końcu to nawet i wciągać zaczyna....:)

zdrówka
Paweł



Wyślij zaproszenie do