konto usunięte

Temat: o "Zbombardowanych"

Recenzja spektaklu:
(15.06.2009. - źródło: portal Wirtualna Polska)

Przemoc i poezja bombardowanych ludzi

„Zbombardowani” Sary Kane w warszawskim Teatrze Konsekwentnym to mocne uderzenie - najlepsze przedstawienie od głośnej „Taśmy”. Reżyser i scenograf Marek Kalita znalazł sposób, żeby połączyć poezję i brutalność sztuki – zrobił zbliżenie na ludzi z krwi i kości.

W pierwszej sztuce Kane, zmarłej śmiercią samobójczą w 1999 r. przedstawicielki „nowego brutalizmu”, oglądamy świat przypominający walki dzikich zwierząt w klatce, pełen przemocy i egoizmu. Inspiracją do napisania tekstu było zdjęcie kobiety powieszonej na drzewie podczas wojny w Bośni, które autorka postawiła na swoim biurku.

Wizja reżysera i aktora Marka Kality jest bardzo sugestywna - twórca proponuje nam "teatr wewnętrzny", szuka prawdziwych emocji. Wszystkie elementy (gra świateł, muzyka, efekty dźwiękowe) tworzą spójną całość. Nowa propozycja Konsekwentnych bardziej do mnie przemówiła niż wcześniejsze przedstawienie „Someone who’ll watch over me”. Szczerość i autentyzm aktorów przypominał mi poziom osiągnięty przez warszawski teatr w granej od wielu lat „Taśmie”.
Przedstawienie od pierwszych minut wciska w fotel i nie daje chwili na odpoczynek. Ian (Krzysztof Franieczek), cyniczny dziennikarz po przejściach, wkrótce ma umrzeć w kraju, w którym toczy się wojna. Przed śmiercią, na oślep rozdaje ciosy tym, którzy są najbliżej. Ofiarą Iana jest "przygłupia" - tak przynajmniej lubi określać ją Ian - jąkająca się Cate (fenomenalna Aleksandra Popławska, zmieniona nie do poznania; mam nadzieję, że zobaczę ją też kiedyś na ekranie). Sam Ian znowu pada ofiarą prymitywnego, bezwzględnego żołnierza (Adam Sajnuk), który odgrywa się za własne krzywdy. W tekście pojawiają się wzmianki o Walii, ale miejsce, gdzie rozgrywa się sztuka, to sprawa drugorzędna.

Bohaterowie bombardują się nawzajem wyzwiskami i nienawiścią. Role odwracają się na karuzeli okrutnej Historii – jej symbolem jest taniec czarnoskórego aktora w rytm obłędnej muzyki i gwałt z ironicznym komentarzem w postaci piosenki Armstronga "Wonderful World" . „To, że ludzie chcą, by Bóg istniał, nie znaczy, że on istnieje” – wyrzuca z siebie Ian w końcowej scenie. Odpowiedzią jest niemy płacz zdesperowanej Cate.

Sarah Kane jest bezlitosna dla swoich bohaterów – wszyscy oni są katami i ofiarami zarazem, nieudolnie szukają odrobiny miłości i jednocześnie z nieskrywaną satysfakcją zadają sobie ból. Te paradoksy są jaskrawo naświetlone na deskach Starej Prochoffni, bez zbędnej egzaltacji. Kalita odczytując tekst angielskiej dramatopisarki obnaża współczesny banał, za którym czai się zło. Nie skupia się jednak na dosłowności i fizjologii – współczesność to tylko dekoracja, a problemy samotnych bohaterów są uniwersalne.


Adam Przegaliński, Wirtualna Polska (15.06.2009.)

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Pobawmy-sie-w-s...

Ponadto wywiad z reżyserem spektaklu Markiem Kalitą
(14.06.2009 - Dziennik)

http://www.dziennik.pl/kultura/teatr/article398451/Mar...

...i kolejne:

http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/74737.html

http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/74712.htmlAnna J. edytował(a) ten post dnia 17.06.09 o godzinie 09:30

konto usunięte

Temat: o "Zbombardowanych"

Poezja rozpaczy

"Zbombardowani"w reż. Marka Kality w Teatrze Konsekwentnym w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku - dodatku Kultura.

«Marek Kalita w warszawskim Teatrze Konsekwentnym opowiedział "Zbombardowanych" Sarah Kane szeptem, zdejmując z tekstu cały właściwy brutalistom naturalizm. Opłaciło się, bo powstał spektakl przejmujący
Reżyser warszawskiego przedstawienia dokonał rzeczy, wydawałoby się, niemożliwej. Po jego "Zbombardowanych" mogę wreszcie spróbować uwierzyć w tezę, która wielu - i w Polsce, i w Anglii - tłukło nam do głów przez dobrych kilka sezonów. Mówiła ona mianowicie, że autorka "Oczyszczonych" staje w jednym szeregu z Samuelem Beckettem. Dziedziczy jego sposób widzenia świata i teatru. Me jest tak, żebym podzielił to zdanie bez zastrzeżeń, stawiając między pisarzami znak równości. Nie, Sarah Kane nie jest rzecz jasna nowym Beckettem ani Szekspirem. Co więcej, przy realizacji jej tekstów najwięcej zależy od ludzi sceny. Mogą, jak Paweł Łysak i Paweł Wodziński przy polskiej prapremierze "Zbombardowanych", bezkrytycznie zanurzyć się w morzu eskapistycznego okrucieństwa, ale mogą spróbować jak Marek Kalita. Wyrzucić z dramatu Kane to, co najłatwiejsze i najbardziej efektowne. Poszukać między wierszami samych emocji bohaterów, odrzeć ich z pustych gestów.
Przed laty "Zbombardowani" wzbudzili szok - bo seks, bo przemoc, bo do granic posunięta wulgarność. W przedstawieniu Konsekwentnego nie ma po tym nawet śladu. Wulgarność traci rys powierzchowności. Staje się przypisanym postaciom językiem, jedynym, jaki mają do komunikowania się ze światem. Kalita narzuca swoim aktorom ostry rytm tego języka, a Aleksandra Popławska, Krzysztof Franieczek i Adam Sąjnuk bezbłędnie się go trzymają. W ten sposób mowę "Zbombardowanych" można odebrać jako rodzaj skaleczonej, wynaturzonej wręcz poezji. Robi to duże wrażenie. Po "Kalimorfie", opartej na "Kolekcjonerze" Fowlesa, przeczuwałem, że Marek Kalita chce robić teatr mały, skrajnie intymny, zamknięty na zewnętrzny świat. Inscenizacja tekstu Kane przeczucie zamieniła w pewność. I tym razem reżyser przygląda się pozostającym w izolacji postaciom, ale powstrzymuje się przed ich osądzaniem. Oglądamy ludzi w sytuacji ekstremalnej.
Gdzieś za oknami szaleje wojna, ale znaczenie traci rozeznanie kto z kim i przeciw komu. Liczy się portret bohaterów pozostawionych samym sobie, bez szans na ratunek z zewnątrz. Dlatego jedyne, co im pozostaje, to kontemplowanie własnej rozpaczy i oczekiwanie na śmierć. I jeszcze próby kontaktu, bliskości - kalekie, wynaturzone, niedopraszające się współczucia, ale przez to chwilami szczerze wzruszające. Aktorzy tych "Zbombardowanych", współtwórcy sukcesu przedstawienia, skutecznie uciekają przed oczywistymi definicjami. Kate Aleksandry Popławskiej nie jest opóźnionym w rozwoju dzieckiem, ale niezgadzającą się na świat, obudowaną własnym pancerzem, świadomą wszystkiego, co się dzieje, dziewczyną. Rzadko oglądany na polskich scenach Krzysztof Franieczek jako łan daje intymną kronikę umierania, przyzwalania i przygotowywania się na odejście. Stąd bierze się jego brutalność. Ranienie innych staje się obroną samego siebie. Wreszcie Żołnierz Adama Sajnuka, któremu wojna odebrała serce. Na scenie Konsekwentnego pojawia się człowiek wydrążony, niezdolny do czucia. Świetny epizod. "Zbombardowani" zostają pod powiekami, długo nie dają się od siebie uwolnić. Marek Kalita, wzorem ostatnich inscenizacji Krzysztofa Warlikowskiego, szuka głębiej, unika czarno-białych obrazów. W odcieniach szarości tkwi bogactwo barw jego teatru.»


"Poezja rozpaczy"
Jacek Wakar
Dziennik nr 142/19.06 - Kultura.
22-06-2009

http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/75163.htmlAnna J. edytował(a) ten post dnia 23.06.09 o godzinie 16:36

konto usunięte

Temat: o "Zbombardowanych"

Dzięki za wycinki z prasy :-). Pozdrawiamy serdecznie. :-)

konto usunięte

Temat: o "Zbombardowanych"

Dziękuję za spektakl i czekam na więcej tak dobrych produkcji Konsekwentnych,
pozdrawiam Zespół
Sylwia

konto usunięte

Temat: o "Zbombardowanych"

Dziękujemy za miłe wieści :-)Marlena Moździńska edytował(a) ten post dnia 07.10.09 o godzinie 15:04



Wyślij zaproszenie do