Temat: Ach ta Wieza ...
ciągnęło się paskudnie. Rzekłbym, że tworzenie całej siedmiologii średnio pasuje do Kinga - no bo np. Tolkien - pisał w sumie niby trzy tomy, ale przecież wszystkie są ze sobą ściśle powiązane wątkami i wątkiem głównym, przewijającym się mocno i widocznie. W Mrocznej Wieży w zasadzie mało jest tej Mrocznej Wieży... a dużo wątków pobocznych - w zasadzie domyślamy się, że "świat poszedł naprzód", jednakowoż aczkolwiek... no nie wiem. Temat wielu tysięcy równoległych światów jest ciekawy, ale to bardzo rozmydla całą treść serii. Tam Bronx, tutaj Brooklyn... Tutaj Callahan, tam książka o Callahanie... tutaj Regulatorzy, tam Bastion (choć nie powiem, element Bastionu mi się podobał, pasował do momentu i miejsca, ale po prostu pryzpomnień książek Kinga jest najzwyczajniej w świecie za dużo).
Jakieś wzywające błony, dźwięczące sobie, wilki z Calla, kobiety rzucające talerzami (?), mechaniczne potworki w gnijących maskach (??), pokury (pomysł super z tymi pokurami, podobał mi się, ale to było trochę bez sensu - ka-tet zabija roboty, ale przecież to tylko wysłannicy prawdziwych łobuzów, czy się mylę? :)
Brak mi po prostu konsekwencji w prowadzeniu serii. Retrospekcja ciągnąca się przez cały tom mnie przygniotła i długo nie mogłem jej przełknąć - była nudna jak flaki z olejem, moim zdaniem niedopracowana i za bardzo udziwniona - źli zbierają olej napędowy po coś, do transportu albo broni, a oni, dobrzy, liczą krówki, koniki i rybki - ale po kiego grzyba? Żeby o tym poinformować rodziców - ale nie wysyłają ptaka z informacją, bo... bo Roland wie. Ale o czym? Że zabiją gołębie i źle by się stało, żeby wysłać gołębia z informacją. Ach, jest dużo niedociągnięć, Mia mi się nie podoba, jest tak napisana, jakbym ja tą opowieść pisał.
Choć nie powiem, seria wciąga w niektórych miejscach :)