Temat: Z dobrymi serialami koniec!
Bartek Kłoda-Staniecko:
hmm Przystanek Alaska - przełomowy? w którym miejscu pozwolę się zapytać?:)
Twin Peaks powiedziałbym, że był oryginalny [kadrowanie] ale przełomowy? nie spowodował wysypu tego typu produkcji... inaczej jest w przypadku Dextera, Californication, House'a MD i dodałbym tutaj jeszcze Sopranos [ w sumie to chyba Sopranos zapoczątkowało falę "nowości"]. w Sopranos po raz pierwszy głównym bohaterem serialu [chyba, że jest jakiś serial o którym nie wiem:)]jest tak naprawdę antybohater [członek mafii]. Podobnie jest w Dexterze [główny bohater seryjny morderca], Californication [seksoholik nie stroniący od używek], House MD [tutaj nie jest to aż tak wyraźne jak w przypadku Dextera czy Californication ale jednak]. I w sumie o taki przełom mi chodziło... wcześniej w serialach głównymi bohaterami byli "ci dobrzy", stojący po jasnej stronie mocy [pod względem zawodowym jak i emocjonalnym]... Tutaj bym widział zmianę i przełom: zastąpienie dobra złem [w dużym skrócie:)] co przejawia się nie tylko jeśli chodzi o postacie ale np. w zwulgaryzowaniu języka jakim posługują się bohaterowie [szczególnie widoczne w Dexterze i Californication]. Nie słyszałem wcześniej aby w serialu telewizyjnym, aż tyle i tak siarczyście bohaterowie przeklinali:)
Twin Peaks był przełomowy pod wieloma względami. Po raz pierwszy serial został potraktowany z taką powagą jak film kinowy. Widać to było już od pilota w reżyserii samego Davida Lyncha. Po raz pierwszy też fabuła nie była prosta i zrozumiała, postaci były niezwykle oryginalne, cała seria była w duchu surrealistycznym, bardzo duża część scen była nakręcona w plenerze, a nie w studiu... Można by jeszcze długo wyliczać. To wszystko były nowości, jak na tamte czasy - a i dziś nie można odmówić Twin Peaks oryginalności. Pamiętajmy, że to był początek lat 90-tych, gdy w telewizji królowały jeszcze produkcje rodem z lat 80-tych, głównie sitcomy i mydlane opery, szczytem wyrafinowania były Dallas i Dynastia, a głębi - Autostrada do nieba.
Przystanek Alaska był jakby takim familijnym Twin Peaks. Też spora doza surrealizmu - z tym, że w wydaniu humorystycznym, a nie mrocznym (przecież np. taka "Dama z pieńkiem" z TP spokojnie zadomowiłaby się w Ciciley), cała galeria nietuzinkowych postaci. Przecież ten serial to był fenomen społeczny: to był cały ruch związany z tym tytułem (u nas w Polsce np. "Przystanek Olecko"), a także główny katalizator mody na tzw. "slow life". To tak pokrótce.
Nowość "Rodziny Soprano" polega nie tylko na tym, że główną postacią jest anty-bohater, ale też m.in. na bardzo filmowym i anty-telewizyjnym stylu formalnym (por. Twin Peaks), na zupełnie nowym sposobie narracji (m.in. epizodyczność wielu wątków i postaci) oraz bezkompromisowości w pokazywaniu przemocy, która nie jest tu jakimś ozdobnikiem, jak to bywało dotychczas (zresztą do dziś nikt - nawet Dexter - przemocy nie pokazywał w ten sposób jak Soprano). Na temat tej serii powstały całe rozprawy, więc nie będę się już w to zagłębiał, bo czasu by nie starczyło.
Widzę, że ty przełomowość rozumiesz głównie jako "zastąpienie dobra złem". Nawet "w dużym skrócie" jest to ogromne uproszczenie i zaledwie jeden aspekt nowości dzisiejszych seriali telewizyjnych. W tym kontekście ciekawie wypada przełomowość "Californication". To serial niezwykle przewrotny. Jest tak zrealizowany, by łamać wszelkie możliwe tabu i szokować widza, a w gruncie rzeczy jest pochwałą rodziny i tradycyjnych wartości. To rzeczywiście jest przełomowe!
Ciekawi mnie jednak co przełomowego widzisz w bardzo przeciętnym "Housie" (dla mnie to ta sama klasa co "Prison Break"). Fakt, postać tytułowa jest nietuzinkowa, ale poza tym to przecież urągająca inteligencji prosta seria kryminalna w przebraniu medycznym. A jak wspomnimy sobie chociażby Sherlocka Holmesa, czy innych oryginalnych detektywów, to i postać Housa nieco bladnie i już nie świeci tak swoją oryginalnością.