Marek Żołnowski

Marek Żołnowski Zarządzanie i
sprzedaż B2B, B2G

Temat: Deadwood

serial którego klimat mnie poraził... szkoda że nie ma kontynuacji Ian McShane jako Al Swearengen to był koleś.. ;-)
Justyna M.

Justyna M. Senior Research
Analyst BASES,
Nielsen

Temat: Deadwood

Serial jest fantastyczny, to fakt, chociaż przy trzeciej serii poczułam już lekkie zmęczenie rozwojem akcji... miałam wrażenie, że trochę to już ciągnęli na siłę. Co nie zmienia faktu, że i tak jestem wielką fanką serii.

Pod jej wpływem poczytałam sobie na przykład o bohaterach - wielu z nich to, jak by nie było, postacie autentyczne. Szkoda tylko, że w paru wypadkach scenariusz rozjechał się trochę z rzeczywistością, ale z drugiej strony nadało to akcji więcej dramatyzmu, więc efekt końcowy wyszedłna plus.

Surfując po stronach o Deadwood natknęłam się np. na taki kwiatek - ot, ciekawostka :)

http://thewvsr.com/deadwood.htm

Al to chyba najlepsza postać w tym filmie, i pod względem scenariusza, i gry aktorskiej. Seth wypada przy nim czasami jak rozpuszczony dzieciak;)
Marek Żołnowski

Marek Żołnowski Zarządzanie i
sprzedaż B2B, B2G

Temat: Deadwood

dokładnie w trzeciej trochę zamieszali z polityką (kształtowaniem demokracji)
nie ukrywam że również mnie to zakręciło
a co do bohaterów to nietypowe było to, że nie można było do końca określić czy dana osoba jest dobra, czy zła, pokazali to tak że każdy miał swoje zawahania i wzloty ;-)
a słownictwo to rzeczywiście przegięte ;-)

konto usunięte

Temat: Deadwood

Od dawna przymierzałem się do tego serialu i wreszcie się udało. Zacząłem dopiero 2 sezon, ale muszę przyznać, że jestem pod dużym wrażeniem. HBO po raz kolejny nie zawiodło. Zresztą "Deadwood" to jak skrzyżowanie "Rzymu" z "Carnivale" i "Rodziną Soprano", co tworzy zupełnie nową jakość. Jak dla mnie bomba. Przez pierwsze kilka odcinków nie mogłem się wprost oderwać.

Myślę, że największym plusem tej serii są postaci, same oryginały - nawet na drugim i trzecim planie. Aktorstwo zresztą też bez zarzutu. Do tego jeszcze zdjęcia, scenografia, kostiumy, muzyka i świetny scenariusz. Czego chcieć więcej?

Rzeczywiście klną tu na potęgę, ale to też jest specyficzny urok tej serii (por. Soprano). Poza tym padają jak muchy - chyba każdy odcinek ma kilka trupów, a wśród nich są też postaci, które już zdążyliśmy polubić. W Deadwood nikt nie może być pewny, czy doczeka następnego dnia. I to też dodaje pewnego "pieprzyku" temu tytułowi. A tak swoją drogą, ciekawe, czy ktoś te trupy też policzył? ;)



Wyślij zaproszenie do