Temat: Scenarzyści niepotrzebni

Zapraszam do przeczytania artykułu na ten temat na stronie

http://tomaszewski.edumuz.pl/

Temat: Scenarzyści niepotrzebni

Bardzo trafny artykuł. Też mam wrażenie, że scenarzyści są dziś potrzebni co najwyżej w telewizji, bo tam po prostu nie wyrobiłby się z tą seryjną robotą. Ale jeśli chodzi o fabułę to są aboslutnie zbędni. Kiedyś nwet poznałem tego dość zskakującą przyczynę (zapewne jedną z wielu). Otóż duży producent uznał, że mój scenariusz jest bardzo obiecujący. Wydawać by się mogło, że to świetny punkt wyjścia do produkcji filmu. Niestety nic bardziej błędnego. Otóż następnie przez kilka miesięcy próbował dobrać do produkcji reżysera i go nie znalazł, bo w zasadzie w Polsce nie ma sprawnych rzemieślników którzy potrafią opowiedzieć historię, są tylko reżyserzy artyści. Tak więc producent już na dzień dobry woli mieć reżysera i scenarzystę w jednej osobie, żeby nie mieć problemów. Problem jest zresztą w Polsce szerszy. Dotyczy teatrów, gdzie reżyser jest od pewnego czasu Bogiem w ogóle nie uznającym wartości tekstu i miażdżacym go według własnego widzimisię, czasem tylko przy pomocy dramaturga (nie mylić z dramatopisarzem) który pomaga mu ten patchwork złożyć. Dotyczy to także piosenek, których autorami pewnie w podobnym procencie jak w Gdynu, są sami pisoenkarze.
Trawestując znaną piosenkę można zresztą powiedzieć: "Pisać każdy może, jeden lepiej, drugi gorzej, ale nie o to chodzi jak co komu wychodzi". Niestety.

Temat: Scenarzyści niepotrzebni

Gdyby przyjrzeć się wnikliwiej zwykłej niskobudżetowej produkcji klasy B, takiej jak Casablanka, to co zauważymy. Każda scena coś mówi, ba jest niezbędna, by pokazać całość tła, klimatu i fabuły. W Polskich filmach oprócz wyciągania zwrotów akcji z kapelusza, wyciąga się kasę z publicznych pieniędzy, nagminne są sceny zbędne, które nic i całkiem o niczym nie mówią. Ot tak, ktoś jedzie samochodem, jedzie, jedzie... . W amerykańskim filmie coś by mówił i to określałoby jego osobowość, czy było atrakcyjne w dialogach, a w Polskim po prostu jedzie, jedzie samochodem... . To popieram wypowiedź powyżej.