Ewa S.

Ewa S. Specjalista ds.
Projektów
Internetowych

Temat: Trudna sztuka uczenia o seksie.

Trudna sztuka uczenia o seksie / 06 luty 2008
Alicja Długołęcka


Rodzice, którzy zabierają się za edukację seksualną 15latków, spóźnili się nie o 3 czy 5lat, aleo15!

Już dzieci w przedszkolu doskonale wiedzą, że ludzie dzielą się na dwie ważne kategorie - dziewczynki i chłopców, że istnieją części ciała, które należy zakrywać, że pewne zachowania są wstydliwe, a nawet obrzydliwe. Ponieważ jednak wiedza ta jest bardzo niedokładna, więc wrodzona im ciekawość sprawia, że niejednokrotnie próbują na własną rękę zgłębiać różne, zakazane przez dorosłych tajemnice, wzajemnie wspierając się w zdobywaniu nowych doświadczeń i dzieląc się tym, czego udało im się dowiedzieć. Każdy przedszkolak swoje pierwsze informacje i doświadczenia zdobywał oczywiście w domu. I to właśnie od pierwszych nauczycieli, czyli rodziców, zależy, z jakimi emocjami ta „wiedza" będzie powiązana. Przyjrzyjmy się paru zwykłym, codziennym scenkom.

„Moja mała ma już parę tygodni. Okropnie krzyczy w nocy, właściwie co pół godziny. Można oszaleć! Coś muszę zrobić, przecież nie mogę jej karmić na każde zawołanie. Uspokaja się tylko wtedy, kiedy biorę ją na ręce i przystawiam do piersi".

Takie sytuacje przeżywa wiele matek. Obecnie dużo się mówi o pozytywnej roli karmienia piersią i kontaktu fizycznego matki z noworodkiem. Ale jaki ma to związek z edukacją seksualną? Bardzo istotny. Bliskość cielesna i poczucie bezpieczeństwa są pierwotnymi potrzebami psychicznymi, które nierozerwalnie łączą się ze zdolnością do miłości i tworzenia intymnych związków w przyszłości. Z tego punktu widzenia można więc powiedzieć, że dziecko jest edukowane seksualnie od pierwszego dnia swojego życia.

Już w tym momencie sprawa staje się złożona, a to dopiero początek... Erekcje członka i masturbacja niemowląt, przyjemność seksualna odczuwana przez kobiety w trakcie karmienia piersią, odrzucanie pieszczot przez dziecko, preferowanie rodzica określonej płci, nagość dorosłych, okazywanie przy dziecku miłości przez partnerów, uczenie higieny osobistej, uczenie nazw intymnych czynności i części ciala, zagrożenia związane z nadużyciem seksualnym to tylko przykładowe problemy, które stoją przed młodymi rodzicami. Najbardziej niezręczne sytuacje pojawiają się jednak wraz z pierwszymi pytaniami.

„Mój dwuletni synek wszedł do łazienki, gdy się kąpałam, pociągnął mnie za włosy łonowe i spytał, co to jest. Było mi głupio i nie wiedziałam, co powiedzieć. Jakoś udało mi się odwrócić jego uwagę, ale widziałam, że wyczuł moje skrępowanie".

Okres ciekawości dotyczący płci rozpoczyna się już w trzecim roku życia i trwa zazwyczaj do początku nauki szkolnej. Potem pojawia się znowu wraz z pierwszymi zwiastunami dojrzewania. Dzieci są bystrymi i wnikliwymi obserwatorami, niejednokrotnie zaspokajają swoje potrzeby poznawcze, podglądając dorosłych czy inicjując zabawy seksualne (37,9 proc. dzieci widziaio stosunek seksualny swoich rodziców, 24,3 proc. — obcych, a 24,2 proc. było ofiarami czynów lubieżnych).

Pytania małych dzieci są bardzo spontaniczne i pojawiają się w konkretnych sytuacjach. Wynikają z ciekawości świata. A dla dzieci narządy płciowe są w tym świecie tak samo naturalne, jak gwiazdy, kable telefoniczne, muchy czy czereśnie. Dlatego bez skrępowania zadają pytania na temat np. anatomii. Jednak reakcja rodziców może je uczyć, że są pytania lepsze i gorsze, takie, które wolno zadawać, i takie, których lepiej unikać (w dodatku nie bardzo wiedzą dlaczego). Niestety, do tej drugiej kategorii często należą także bardzo ważne pytania — dotyczące emocji, konfliktów, moralności i... seksu. Niektórzy rodzice naiwnie sądzą, że dziecko, które nie pyta o sprawy związane z płcią (wychodząc z założenia, że do fazy dojrzewania nie jest ono jeszcze istotą seksualną), albo już zaspokoiło swoją ciekawość, albo po prostu się tym nie interesuje. Oczywiście tak się zdarza, ale rzadko. Dziecko, które nie pyta, ma po prostu dostęp do innych, łatwiejszych źródeł informacji, nie kojarzących się z lękiem, karą, poczuciem winy, czyimś zażenowaniem, obrzydzeniem lub kamienną obojętnością.

„Wychowawczyni z przedszkola skarży się na moją czteroletnią córeczkę, że zamiast bawić się zabawkami, często się o nie ociera. Ja jestem załamana, a mój mąż bagatelizuje sprawę. Żartuje, że widocznie córka odziedziczyła temperament seksualny po nich! W dodatku przyłapałam ją, jak bawiła się z dziećmi mojej przyjaciółki w doktora! Ta cała sytuacja niezmiernie mnie krępuje i złości".

Prędzej czy później dziecko przekonuje się, czy dom jest rzetelnym i bezpiecznym źródłem informacji. Jeśli tak nie jest, zacznie ono działać na własną rękę. Przestanie pytać rodziców, co nie oznacza, że przestanie pytać w ogóle. Po wczesnodziecięcych zachowaniach i zabawach o seksualnym zabarwieniu widać, że mur milczenia pomiędzy rodzicami a dziećmi nie pojawia się w okresie dojrzewania, ale dużo, dużo wcześniej.

Wychowawca w szkole ma do czynienia z zasadniczo ukształtowanymi ludźmi. Może dostarczyć informacji w sposób rzetelny, wyczerpujący i kulturalny (stając się kolejnym po rodzicach, rówieśnikach i mas mediach źródłem wiedzy), ale nie jest w stanie zmienić postaw. Tak jak dorosła kobieta może być ekspertem w dziedzinie orgazmu, tak nastolatek może i powinien być świetnie wyposażony w wiedzę na temat sterowania płodnością. Jednak ani w pierwszym, ani drugim przypadku nie gwarantuje to określonych zachowań. Kobiecie trudno będzie osiągnąć rozkosz, jeśli będzie miała negatywny stosunek do własnego ciała i/lub mężczyzn, będzie obawiać się współżycia i/lub bliskości z drugim człowiekiem. Wiedza o antykoncepcji może uchronić nastolatkę przed przedwczesnym i niechcianym macierzyństwem, ale nie uchroni jej przed przedwczesną inicjacją, negatywnymi doświadczeniami seksualnymi czy zawodami sercowymi.

Tego, co wpływa na postawy i decyzje, uczą przede wszystkim rodzice. Czerwony ze speszenia ojciec usiłujący w techniczny sposób wyjaśnić małemu dziecku płciowe zachowania psa sąsiada czy matka nie ukrywająca podczas nauki higieny osobistej obrzydzenia na widok narządów płciowych własnego dziecka — takie zachowania uczą określonych postaw. Edukacja seksualna jest potrzebna w pierwszej kolejności przyszłym młodym rodzicom, a dopiero potem ich dzieciom. Zarówno matka, jak i ojciec w równym stopniu powinni towarzyszyć dziecku na każdym etapie jego rozwoju, uwzględniając przy tym jego kobiecość czy męskość. 14 proc. rodziców wychowuje swoje dzieci w modelu rygorystycznym, wzbudzając lęk, poczucie winy i negatywny stosunek do spraw związanych z ciałem i płciowością, zaś 16 proc. wykazuje tolerancję i gotowość do rozmów z własnymi dziećmi. Reszta jak może unika tych zagadnień, używając sakramentalnej formułki „poczekaj, aż dorośniesz".

Rodzice, którzy zabierają się za edukację seksualną 15latków, spóźnili się nie o 35 lat, ale o 15! Ponieważ często czynią to w sposób infantylny, jakby nie dostrzegając, że rozmawiają z prawie dorosłymi ludźmi, młodzież woli korzystać z mniej rzetelnych, ale za to bardziej przyjaznych i oswojonych źródeł.

Większość informacji na temat dojrzewania pochodzi od rówieśników: 17 proc. dziewcząt i 34 proc. chłopców stąd właśnie czerpie wiedzę na temat zmian fizycznych, 19 proc. dziewcząt dowiaduje się szczegółów o miesiączce i 41 proc. chłopców o polucjach, zaś dla 54 proc. dziewcząt i 71 proc. chłopców rówieśnicy są podstawowym źródłem wiedzy o współżyciu i rozrodczości. Generalnie jednak zasadniczą rolę w edukacji seksualnej odgrywają matki. W przypadku dziewcząt 40 proc. twierdzi, że właśnie od nich uzyskało podstawową wiedzę seksualną (od koleżanek 20 proc.).Chłopcy niemal tak samo często dowiadują się o sprawach seksu od swoich kolegów, jak i od matek (odpowiednio 31 proc. i 28 proc.). Ojcowie i nauczyciele rzadko stają się doradcami w tych sprawach.

Rezultaty licznych badań są oczywiste — współczesna młodzież wie dużo o seksie, ale jest to wiedza fragmentaryczna, często oparta na stereotypach i błędnych lub zwulgaryzowanych wyobrażeniach. Większość nastolatków oglądało już filmy pornograficzne, doskonale wie, na czym polegają kontakty oralne lub analne, ale nie ma pojęcia na temat przebiegu cyklu miesiączkowego, wad anatomicznych czy chorób przenoszonych drogą płciową.

Dostarczanie dziecku informacji, aczkolwiek niezmiernie istotne, staje się sprawą drugorzędną wobec postaw przekazywanych przez rodziców. Od urodzenia dziecko uczy się na przykładzie najbliższych, czym jest kobiecość i męskość. Bardzo wcześnie może wyrobić w sobie przekonanie, że kobiecość to ciężki los lub specjalne przywileje, a męskość to nicnierobienie albo wręcz przeciwnie — pracowanie ponad granice wytrzymałości. Każdy ma określony stosunek do własnej płci i samego siebie, do przedstawicieli płci przeciwnej, do cielesności i współżycia. Bardzo trudno ustrzec się przed przenoszeniem własnych postaw na dziecko.

Neutralność w tym przypadku jest utopią nie da się żyć razem w rodzinie bez emocji, bez wzorców, bez płci! Małe dziecko nie ma możliwości porównania, dlatego przyjmuje wizję świata taką, jaką widzi — kobiety są takie jak mama, mężczyźni tacy jak tata. Chociaż wraz z upływem czasu staje się coraz bardziej krytyczne i coraz uważniej obserwuje wielu dorosłych, to jeśli jego rodzice mają kompleksy związane z płcią, seks budzi w nich lęk lub obrzydzenie, u nastolatka może się pojawić wiele negatywnych emocji. Z domu wynosi przekonanie, że proces dojrzewania jest sprawą wstydliwą, narządy płciowe obrzydliwe, a seks to straszny grzech lub „przereklamowana sprawa". Takie są przyczyny tego, że 33 proc. dziewcząt i 17 proc. chłopców negatywnie reaguje na związane z dojrzewaniem zmiany fizyczne zachodzące w ich organizmach. Blisko połowa dziewcząt w taki sam sposób odnosi się do miesiączki, zaś niemal tyle samo chłopców do polucji.

Od początku swojego życia dziecko obserwuje wzajemne relacje pomiędzy rodzicami — poznaje sztukę okazywania uczuć i rozwiązywania konfliktów, widzi, jak przejawia się miłość w życiu codziennym, na czym polega przywiązanie i udana więź emocjonalna i seksualna, niejednokrotnie uczy się też, czym jest poniżanie, agresja, zazdrość i ozięblość. Nauczyciel może mówić wiele i bardzo pięknie o miłości, ale jeśli dziecko nie wzrastało w niej, bardzo trudno mu będzie w dorosłości wcielić ją w życie. W zdecydowanej większości rodzin (około 70 proc.) rodzice kryją się przed dziećmi nawet z najbłahszymi wyrazami wzajemnych uczuć. Do naturalnego okazywania pozytywnych emocji, choć ograniczonego tylko do mówienia sobie czułych słów, głaskania i całowania, przyznaje się jedynie 25 proc. rodziców dziewcząt i 19 proc. rodziców chłopców.

Dorośli rodzice, często sami z problemami dotyczącymi seksualności i życia w związku, są porażeni lękiem, gdy przychodzi im edukować seksualnie swoje dziecko. Bazują na własnym, chorym wyobrażeniu, że polega to na technicznym instruktażu aktu płciowego. Dręczeni poczuciem winy i niemożności, ukradkiem podkładają nastolatkowi książkę o dojrzewaniu, niejednoktotnie wzbudzając tym zażenowanie lub rozbawienie swojej latorośli. Tak naprawdę nieświadomie przenoszą na dzieci swoje obawy, kompleksy i stereotypy.

Jedno z pierwszych pytań małego dziecka zazwyczaj dotyczy kwestii, skąd się wzięło. Ono nie pyta wtedy o przebieg stosunku płciowego czy ciąży. Ono zadaje pierwsze, podstawowe egzystencjalne pytanie! Chciałoby zapewne usłyszeć, że jest jakiś powód jego istnienia i że to istnienie ma sens, że było chciane, wyczekane, że jest dobrem i miłością. W każdej rodzinie dziecko ma przynajmniej potencjalną szansę przekonywać się o tym każdego dnia — we wzajemnej trosce rodziców, ich szacunku, czułych pocałunkach, otwartych, szczerych rozmowach. To jest start w dobre życie i udany seks w przyszłości.


http://www.charaktery.eu/artykuly/Rodzina/121/Trudna-s...
Izabela K.

Izabela K. / Zawsze trzeba
podejmować ryzyko.
Tylko wtedy uda nam
si...

Temat: Trudna sztuka uczenia o seksie.

nie lepiej było od razu wstawić link do artykułu i opatrzyć go tylko swoim komentarzem? Źle się czyta taki kolaborat na forum... :/

konto usunięte

Temat: Trudna sztuka uczenia o seksie.

zastanawiam sie czy to jest legalne takie przeklejanie tekstow bez zgody autora.
Ewa S.

Ewa S. Specjalista ds.
Projektów
Internetowych

Temat: Trudna sztuka uczenia o seksie.

Bardzo dziękuję, za informacje, rzeczywiście przytaczanie artykułów dla użytku publicznego bez zgody autora nie jest zgodne z prawem.

Ewa.


Szerzej omawia to zagadnienie Art. 23 prawa autorskiego:

„1. Bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego. Przepis ten nie upoważnia do budowania według cudzego utworu architektonicznego i architektoniczno-urbanistycznego oraz do korzystania z elektronicznych baz danych spełniających cechy utworu, chyba że dotyczy to własnego użytku naukowego niezwiązanego z celem zarobkowym.

2. Zakres własnego użytku osobistego obejmuje korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego.”

Oznacza to, że każdy z nas może korzystać z rozpowszechnionego już utworu, ale jedynie w zakresie własnego użytku osobistego, a zakres takiego własnego użytku obejmować może jedynie korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających z nami w związku osobistym. Oznacza to, że cudzy utwór chroniony prawem autorskim udostępniany może być w zakresie dozwolonego użytku prywatnego jedynie znajomym z kręgu osób, z którymi pozostajemy w związku osobistym. Zamieszczanie materiałów w Internecie na ogólnie dostępnych stronach WWW zawsze będzie udostępnianiem materiałów dla nieograniczonego grona użytkowników, a w konsekwencji również dla tych, którzy nie pozostają z nami w związkach osobistych. Zamieszczenie informacji na blogu, lub na jakiejkolwiek innej stronie internetowej, „dla mojej rodziny” nie zmienia tej sytuacji, gdyż dostęp do takiej strony i możliwość przeglądania jej treści nadal mają również osoby niebędące jedynie naszymi znajomymi. Obce dla nas osoby - nie znając nawet adresu takiej strony internetowej - zawsze mogą natknąć się na nią przez przypadek, choćby za pomocą wyszukiwarki. Ogólnie rzecz biorąc, każda ogólnie dostępna strona internetowa nie będzie mieściła się w wykorzystaniu instytucji dozwolonego użytku prywatnego.

Jeżeli chcemy, aby zamieszane przez nas na stronie internetowej materiały mogły być udostępniane w ramach instytucji dozwolonego użytku prywatnego, konieczne jest zabezpieczenie takiej strony internetowej hasłem udostępnianym jedynie w kręgu znajomych, z którymi pozostajemy w związku osobistym. W takim przypadku istotne z punktu widzenia granic instytucji dozwolonego użytku prywatnego jest to, aby wspomniane hasło nie było dostępne publicznie, ponieważ udostępnienie takiego hasła nieograniczonemu kręgowi osób wykraczać już będzie poza możliwość skorzystania z instytucji dozwolonego użytku prywatnego.



Wyślij zaproszenie do