Temat: Shockvertising a odwaga polskich marketerów
Aleksandra J.:Moim zdaniem reklama nie jest "sztuką dla sztuki" tylko rzemiosłem.Co nie znaczy że ma być zachowawcza i nudna....ale "na koniec dnia" ma zwiększyć sprzedaż,a nie zapewniać nagrody na festiwalach.
Pewnie podpadłam....:-))
Oczywiście, że reklama nie jest sztuką dla sztuki, gdyż ta jest niekomercyjna. Fani Led Zeppelin dobrze wiedzą, o czym mówię. Led Zeppelin IV, album zawierający najczęściej puszczany w brytyjskich stacjach utwór Stairway to Heaven, ukazał się pierwotnie bez najmniejszej wzmianki o tym, kto jest wykonawcą. Stało się tak z prostej przyczyny - to muzyka miała przyciągać, nie nazwa zespołu, bo tylko wówczas można powiedzieć o sukcesie artystycznym dzieła.
Sukces z punktu widzenia artyzmu to jednak coś zupełnie innego niż sukces rynkowy (dziś wszystkie chyba, lub prawie wszystkie zespoły są nakierunkowane na sukces mierzony w $$$). Dla reklamy efektywność jest przecież głównym miernikiem, a że nie można jechać jednocześnie prosto i w prawo, trudno tu mówić o sztuce z punktu widzenia stricte artystycznego...
...co nie umniejsza roli twórców reklamy. Oczywiście jeżeli pominąć wyznacznik niekokmercyjności, reklama jest sztuką, głównie na płaszcyźnie psychologicznej. Sztuką jest bowiem w ten sposób zwrócić uwagę odbiorcy, aby ten wyłowił reklamę spośród innych i uznał, że to właśnie ten produkt jest spełnieniem jego pragnień.
Oczywiście, że do tego efektu dochodzi się wieloma drogami. Jedną z nich jest reklama posługująca się wysokim estetyzmem, innym reklama polegająca na szokowaniu.
Reklama szokująca nie jest moim zdaniem zarezerwowana dla dużych firm, które mogą sobie na szokowanie pozwolić, ale wcześniej analizują wszelkie za i przeciw. Wydaje mi się, że (ze znacznie mniejszą świadomością) stosują ją także mniejsze firmy. Ostatnio żona pod Poznaniem widziała reklamę jakiejś firmy zajmującej się produkcją drutu i prętów. Na billboardzie znajdowała się skąpo ubrana pani, a obok można było przeczytać hasło (nie pamiętam dokładnie): "Ciągniemy fachowo wszystkie fi" (średnice - brakuje mi znaczka na klawiaturze ;)).
Pytanie tylko, czy jeśli efekt nie jest zamierzony to wciąż jest to shock advertising... Cała deontologia bierze przecież w łeb.