konto usunięte
Temat: Kto wywala kasę w błoto i czy to nikogo nie boli?
Witajcie.Jak tak z pozycji laika :) Ze sprzedażą i planowaniem mediów styczność miałem ot taką-taką tycią, i może właśnie dlatego nie rozumiem następującego zjawiska - pomożecie to ogarnąć rozumem? Oto dwa z licznych przykładów:
1.
Pracuję przy lapie i kątem oka/ucha oglądam/słucham Rebel Tv. Leci sobie Iron Maiden, potem Metallica, potem troszkę ostrzej - Rob Zombie, Biohazard, RATM... i tak od kilku godzin, generalnie łoimy, młócimy i czcimy Diabła. Przychodzi czas na reklamy i - proszsz! Krem na żylaki dla kobieto po 50', jakieś fitnessowe batoniki dla aktywnych buisness-women, pieluchy a na koniec suplement diety dla staruszków...
2.
Jadę autem, słucham późnowieczornej audycji z mooocno alternatywną muzyką. Reklamy, ciach: skoczna piosenka - jakieś dzieciaki śpiewają o swoich ulubionych słodyczach a jako wisienka na torcie - płyn na, za przeproszeniem, nadżerkę.
"Może jestem nienormalny, za krótko byłem w wojsku..." ale ja po prostu nie rozumiem - czy decydentom w tych firmach zupełnie lata, że ktoś za ich pieniądze kupuje czas reklamowy w lekko-kurde-niepasujących momentach? Mają ich za dużo? Bu chyba wiedzą/mają ludzi, którzy im powiedzą, gdzie jest/może być ich target! Czy nie?
Obrazowo: gdybym codziennie harował po 10 godzin żeby rozwijać moją fabrykę kapci, a ktoś zaproponowałby wykupienie dla mnie czasu w trakcie programu dla pingwinów (+ jeszcze prowizja za ten briliantny pomysł!), to sorry, ale jedyne co by mi przyszło na myśl to "kopwdup". Bo albo gość nie wie, że pingwiny nie noszą kapci albo ma mnie za idiotę, który o tym nie wie. "Kopwdup" either way.
To powiedzcie - ja jestem gupi, czy oni są gupi?