Anna
A.
Transport, obsługa
klienta,
administracja. ,
Temat: "Naruszył hipokryzję, uderzając w zasady świętej Prawdy"
znalazłam ciekawy tekst na innym wątku, co prawda stary ale chyba wciąż aktualny, choć o samym zainteresowanym nieco ucichło.Toczy się kolejna bitwa o Palikota, który budzi nienawiść
wśród opozycji i jakąś wyraźną niechęć w swojej własnej
partii. Jest to niechęć nie tyle żywiołowa (bo żywiołu w PO
niewiele), ale deklarowana. Modnie jest deklarować niechęć wobec
Palikota, bo jest on poza politycznym mainstreamem, w którym
obowiązuje pustosłowie, modlitwa i hipokryzja.
Mnie osobiście znacznie bardziej oburzają ci, którzy potrafią
godzinami mówić nie chcąc powiedzieć nic, niż poseł Palikot,
który wygłasza – otwartym tekstem - tezy niepopularne, choć
powszechnie znane i szeptane. I któremu – jak mi się wydaje -
rzeczywiście na czymś zależy w przeciwieństwie do wielu jego
politycznych kolegów, których marzeniem jest utrzymać się i
płynąć w politycznym mainstreamie, nie ruszając niczego co może
spowodować spadek popularności, niezadowolenie szefa lub
Kościoła.
Palikot wypowiadający się o katastrofie w Smoleńsku, naruszył
hipokryzję, uderzając w zasady „świętej Prawdy” i nowej
poprawności politycznej (bo zasady poprawności politycznej
obowiązują nie tylko na lewicy, ale i na konserwatywnej
prawicy).Katastrofa w Smoleńsku, nim jeszcze ją wyjaśniono,
została zamknięta w szklanej trumience z napisem: „Śmierć
męczeńska! Modlić się, nie pytać!”. Patrioci stawiają
krzyże, PiS domaga się przejęcia śledztwa (bo wszędzie węszy
spisek), a politycy PO problem omijają z daleka, chowając głowy w
piasek. I nikt nie zadaje pytania o odpowiedzialność osobistą
prezydenta, który zorganizował sobie bizantyjską wyprawę do
Smoleńska, biorąc na pokład najważniejsze osoby w państwie, a o
którym było wiadomo, że miał takie kompleksy, że nie mógł
pozwolić sobie na lądowanie gdzie indziej z opóźnieniem, bo
wyśmiały by go media.
Jak zresztą stawiać problem odpowiedzialności, gdy główna
ofiara leży na Wawelu, pochowana tam na chybcika, szybciutko, by
zamknąć usta tym , którzy mogą zadawać pytania. Zmarły
prezydent Kaczyński może być oczywiście uznany świętym i
męczennikiem (jeśli tak będzie sobie życzył Kościół), może
być uznany bezwolną ofiarą jakiś decyzji, których nie był
autorem, ale może też okazać się nieodpowiedzialnym prezydentem,
który przez lekceważenie standardów bezpieczeństwa doprowadził
pośrednio do śmierci osób, które zaprosił na pokład samolotu.
Dlaczego nie można o tym mówić?
Nie ma ugrupowania, które by tyle razy używało słowa "Prawda”
jak PiS. W czasach monopolu władzy dwóch braci, słowo "Prawda"
było równie często używane jak niegdyś słowo socjalizm. Bracia
chcieli Prawdy, dążyli do Prawdy, szukali Prawdy, powoływali
instytucje mające Prawdę odnaleźć, Prawdy strzec, Prawdę
przywrócić. Zarówno CBA jak i IPN, ministerstwo sprawiedliwości,
edukacji służyły sprawie Prawdy.
Jarosław Kaczyński nadal jest do tego pojęcia przywiązany, może
więc z szacunku dla brata, będzie prawdy szukał, a nie zamykał
ją na Wawelu lub w teoriach spiskowych? Prawdzie nie służy także
urządzanie nagonki na Palikota, choć nie sądzę by ta mu
specjalnie zaszkodziła. Szkoda jednak wielka, że nie możemy
ciągle o ważnych sprawach mówić w polityce otwartym tekstem i
że mamy tylko jednego Palikota, który ten obowiązek na sobie
dźwiga. Bo być może prawda nie leży po jego stronie, a jak się
o tym inaczej przekonamy, jeśli nie wysłuchując wszystkich stron
Prawdy szukających?
Magdalena Środa specjalnie dla Wirtualnej Polski
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Naruszyl-hipokr...