Temat: Inicjacja męskości w doświadczeniach pracy z ludźmi.
Ja na to:
Małgorzata B.:
Kiedyś było prościej. Rozstajesz się z matką, ojcem, budujesz przysłowiowy dom, sadzisz drzewo, płodzisz syna i JUŻ! W plemionach afrykańskich robisz sobie tatuaże, polujesz na krokodyla i JUŻ! Udowadniasz, że poozbyłeś się "lęku przed śmiercią" i JUŻ! Teraz jednak faceci świadomie nie decydują się na małżeństwo, albo tacierzyństwo, zamiast budować dom wolą podróżować po świecie.
Ogólnie określiłbym to jako podjęcie odpowiedzialności za siebie i przyjęcie roli dorosłego w danej kulturze. Zastanawiam się, na ile potrzebne są do tego inicjacje a na ile wejście w dorosłość jest po prostu utrudniane przez promowane, idiotyczne postawy, chociażby słynne "gender", które w "polskim" wydaniu jest niemal jawnym sprzeciwem wobec przyjmowania dojrzałej roli.
To wojsko (z "falą), "kocenie", czy inne formy inicjacji, wydaje mi się, że mają bardzo mało wspólnego z przyjmowaniem dorosłej roli. Ludzie po takich "falach" czy "koceniu" mają schizofrenię, zaburzenia osobowości, PTSD, zaliczone samookaleczenia, próby samobójcze albo wracają w trumnach. Nie byłem uczony w szkole, że te inicjacje są złe czy niemoralne. I nie musiałem, wystarczyło mi zobaczyć co mogą zrobić z człowieka. Wojsko może zrobić mężczyznę z chłopca, ale "fala" może go nieodwracalnie okaleczyć.
Piszemy o mężczyznach ale to samo zjawisko tyczy się kobiet, tak zwanych "wyzwolonych" (z wolnością to ma mało wspólnego), feministek itp.
1. "Wieczny student"/"studentka" (ucieka od konieczności podjęcia dorosłej roli, żyje z dnia na dzień ze stypendiów, dorywczej pracy, imprezuje, mieszka na stancji).
2. "Singiel"/"singielka" (kawaler/panna "z wyboru", ja bym jednak zapytał - z wyboru czy ze strachu przed koniecznością podjęcia dorosłej roli?).
3. "Niezależny"/"wyzwolona" (jak wyżej, tylko większa przewaga agresji i zachowań charakteryzujących socjopatię, jeśli przeważa chęć doświadczania przyjemności lub borderline, jeśli przeważa chęć zaznania ulgi w przewlekłym cierpieniu).
Tych przykładów można by mnożyć, całościowo jest to długofalowy efekt takiego a nie innego wychowania (rodzice maja coraz mniej czasu a rządzący starają się by mieli go jeszcze mniej), promowania takich a nie innych, czasem absurdalnych postaw (KK jest bee ale wróżka ok, noszenie Krzyża to obraza uczuć religijnych ale noszenie talizmanu na pewno przyniesie szczęście, weź i użyj XXX aby nawodnić twój organizm oraz weź YYY aby zredukować nadmiar wody, weź AAA aby ograniczyć apetyt ale też skocz do BBB na świeżego kurczaka, boisz się nowotworu - kup ubezpieczenie, nie masz na spełnienie marzeń - weź kredyt <to nic że zapłacisz więcej>, kup napój CCC w wersji Light i dbaj o sylwetkę <to nic że słodzony tym samym, czym tuczy się świnki>).
Co do kwestii ilości mężczyzn w psychologii - raczej nie prędko się to zmieni. U psychologa potrzebne jest emocjalne, empatyczne podejście, a to raczej kobieca cecha. Chyba, że gender to zmieni, ale czy ci psycholodzy będą w ogóle zdolni komuś pomóc, skoro sami będą wyprani z tożsamości, z góry ocenionej jako coś negatywnego?