konto usunięte

Temat: CZYJA TO WINA

W Polsce rozwodzi się co drugie małżeństwo. Jakie są tego konsekwencje? Dwoje "poturbowanych" emocjonalnie i psychicznie (a często i fizycznie) ludzi, którzy mają nadzieję, że uda im się jeszcze ułożyć sobie życie. Za drugim razem udaje się tylko dwudziestu procentom powtórnych małżeństw i każdy, kto decyduje się na rozwód ma nadzieję znaleźć się w tych 20%. Pozostają również dzieci... Sama o niemal nie zostałam takim dzieckiem. Miałam 15 lat kiedy moja mama, nie mogąc ułożyć się z moim ojcem, w końcu zdecydowała się na rozwód. Do rozwodu na szczęście nie doszło. Potrzebowałam ojca. Nie był dobrym ojcem. Dziś, kiedy sama jestem żoną i matką widzę, że zadne z nich nie było ani dobrą żoną i matką ani dobrym mężem i ojcem. Zgroza!!! Te same wzorce - jak się okazało - zaczęłam stosować w swojej rodzinie. Doprowadziło to prawie do rozwodu. Mój mąż jest wspaniałym ojcem dla naszych dzieci, więc nasze dzieci (wtedy miały 4 i 6 lay) bardzo to przeżywały. Mąż bardzo cierpiał. Mieliśmy jednak dużo szczęścia. Otrzymaliśmy pomoc. Spotkaliśmy na swojej drodze ludzi, którzy nauczyli nas być małżonkami i rodzicami. Dziś my pomagamy tym, którzy mają takie problemy. Bo tak na prawdę najważniejsze w nowozawartym małżeństwie jest to aby małżonkowie CHCIELI uczyć się być małżonkami a potem rodzicami. Nikt nie rodzi się z wiedzą i doświadczeniem. Wszystkiego trzeba się nauczyć. Z domów często wynosimy niewłaściwe wzorce, które powielamy. Mamy XXI wiek, czas na zmiany w stereotypach. Wina zawsze leży po obu stronach dlatego ważne jest aby pracować nad swoim związkiem, nad swoimi relacjami od samego początku a nie w momencie, kiedy jest za późno!
Monika B.

Monika B. Workforce / Human
Resource Management

Temat: CZYJA TO WINA

Agnieszka Podwysocka .:Mieliśmy jednak dużo szczęścia. Otrzymaliśmy pomoc. Spotkaliśmy na swojej drodze ludzi, którzy nauczyli nas być małżonkami i rodzicami. [...] Bo tak na prawdę najważniejsze w nowozawartym małżeństwie jest to aby małżonkowie CHCIELI uczyć się być małżonkami a potem rodzicami. Nikt nie rodzi się z wiedzą i doświadczeniem. Wszystkiego trzeba się nauczyć. Z domów często wynosimy niewłaściwe wzorce, które powielamy. Mamy XXI wiek, czas na zmiany w stereotypach. Wina zawsze leży po obu stronach dlatego ważne jest aby pracować nad swoim związkiem, nad swoimi relacjami od samego początku a nie w momencie, kiedy jest za późno!


Zgadzam się z Panią Agnieszką w całej rozciągłości. Miałam okazję brać udział w wielu dyskusjach o "złotym srodku" i sposobie naprawy sytuacji.

Myślę, że "zdrowego patrzenia" na innych ludzi i świat powinno się uczyć dzieci od lat najmłodszych. Ale kto ma to robić? Padają argumenty, ze rodziece, kościół, szkoła - słowem "wszyscy."

Rzadko natomiast wspomnianemu argumentowi towarzyszy refleksja dotycząca tego, kto tworzy te właśnie rodziny, szkoły, kościoły... Tworzą je przecież ludzie, którzy - a jeśli karmieni byli złymi wzorcami - to podświadomie zrealizują swój skrypt życiowy.

Zmierzam do tego, ze bardzo cenną inicjatywą jest pomaganie młodym rodzinom w dojrzewaniu do ich roli. To jest ten punkt wyjścia, który ma szansę coś zmienić.

pozdrawiam :)
Bogusława Andrzejewska

Bogusława Andrzejewska psycholog, trener
umiejętnosci
osobistych

Temat: CZYJA TO WINA

Cieszę się, ze pojawiły się na forum Panie, ktore rozwijają i to w bardzo konkretnej postaci moją sugestię na "mądre działanie" w tym zakresie.
To prawda, ze powielamy wzorce z dzieciństwa, a przecież nie wybieramy sobie rodziców. Zresztą rodzice takze powielają jakiś skrypt, wypływający ze specyfiki czasów, w ktorych żyli, z zasad moralnych i społecznych, czy też raczej postrzegania tych zasad...

Najistotniejsze rzeczywiście jest uczenie się .... bycia mężem i zoną. Prawidłowej komunikacji w zwiazku oraz ojcostwa i macierzyństwa. Dla mnie jest paradoksem, ze uczymy się w szkole rachunku różniczkowego (jak często korzystamy z niego w życiu?), a nie jesteśmy przygotowani do najwazniejszych ról zyciowych : matki i żony, ojca i męża.

Myslę, ze jesteśmy w stanie znaleźć w naszym kraju kilku naprawde dobrych psychologów - terapeutów, ktorzy mogliby przygotować program takich zajeć i kadrę nauczycieli. Uważam, ze taki program powinien znaleźc sie na poziomie (liceum) obecnie gimnazjum.
Piotr B.

Piotr B. Prąd ze Słońca

Temat: CZYJA TO WINA

Agnieszka Podwysocka .:Bo tak na prawdę najważniejsze w nowozawartym małżeństwie jest to aby małżonkowie CHCIELI uczyć się być małżonkami a potem rodzicami. Nikt nie rodzi się z wiedzą i doświadczeniem. Wszystkiego trzeba się nauczyć. Z domów często wynosimy niewłaściwe wzorce, które powielamy. Mamy XXI wiek, czas na zmiany w stereotypach. Wina zawsze leży po obu stronach dlatego ważne jest aby pracować nad swoim związkiem, nad swoimi relacjami od samego początku a nie w momencie, kiedy jest za późno!


Nie zawsze, Pani Agnieszko. Zapomniała Pani o tym słowie: CHCIELI. Nic się nie zbuduje, jeśli tylko jedno z małżonków chce, a drugie prezentuje postawę tumiwisizmu lub wręcz zakłamania, udawania, że zależy na dobru, a de facto realizacji zła...
Jarosław Przemysław S.

Jarosław Przemysław S. Senior RF
Engineering Design
Expert and Project
Manager, ...

Temat: CZYJA TO WINA

Co konkretnie masz na myśli pisząc zakłamania, udawaniam, że zależy na dobru? Czy to celowe czy nieświadome?
Piotr B.

Piotr B. Prąd ze Słońca

Temat: CZYJA TO WINA

Znam przykłady małżeństw z podwójnym życiem jednego z małżonków.
Świadomie, dobrowolnie i celowo przed publiką udaje się osobę rozkochaną i gotową na wszelkie współdziałanie... a w 4 ścianach przyjmuje się postac terroryzatora, osoby znęcającej się różnorako nad współmałżonkiem...
Nie ma tam mowy o winie obojga. Wina tego drugiego polega na tym, że się na to godzi... zazwyczaj do czasu.
Nie ma w takim układzie mowy o CHCIELI. Jest tylko jednostronne CHCę a to nie wystarczy do budowania wzajemnej relacji, więzi małżeńskiej, dobra rodzinnego...
Tomasz T.

Tomasz T. za gorąco...;)

Temat: CZYJA TO WINA

Piotr B.:
Znam przykłady małżeństw z podwójnym życiem jednego z małżonków.
Świadomie, dobrowolnie i celowo przed publiką udaje się osobę rozkochaną i gotową na wszelkie współdziałanie... a w 4 ścianach przyjmuje się postac terroryzatora, osoby znęcającej się różnorako nad współmałżonkiem...
Nie ma tam mowy o winie obojga. Wina tego drugiego polega na tym, że się na to godzi... zazwyczaj do czasu.
Nie ma w takim układzie mowy o CHCIELI. Jest tylko jednostronne CHCę a to nie wystarczy do budowania wzajemnej relacji, więzi małżeńskiej, dobra rodzinnego...
Małżeństwo z zasady jest spółką z udziałem dwu wspólników, czyli powinna być chęć dwojga, problem jest w tym, że nie zawsze wyrażane są jasno oczekiwania i cele. Piszę to z autopsji, ponieważ moje małżeństwo w zasadzie utrzymywałem ja sam, bez żadnej chęci ze strony współmałżonka.
Wybacz, ale mam również swoje zdanie na temat "terroru w 4 ścianach". Moja eks atakowała mnie w przeróżny sposób, a potem uciekała zanim jeszcze zdążyłem się zastanowić, czy warto się odgryzać. W opini publicznej jestem własnie takim cichym bandytą (przepraszam :byłem, bo zostałem już trochę zrehabilitowany), co mnie kosztowało oprócz utraty jakiegoś tam poczucia własnej wartości, również utratę pracy.

Następna dyskusja:

Czyja wina w kolizji drogowej




Wyślij zaproszenie do