Ewa Kalamat

Ewa Kalamat tłumacz, nauczyciel
angielskiego

Temat: Ulubiony wiersz?

Uwielbiam wiersze Joli-Novej-Skrzeczkowskiej,sa piękne w swej prostocie, oto jeden z nich

"Odszedłeś

żal mi bylo czasu

na żal "
Paulina Filipek

Paulina Filipek radca prawny

Temat: Ulubiony wiersz?

Od lat czytam ciągle na nowo:

Emily Dickinson w przekładzie Stanisława Barańczaka

Miłość jest wszystkim, co istnieje -
To wszystko, co o niej wiemy;
Wystarczy - ciężar wozu musi
Stosowny być do kolein.

A ten Poeta to jedyny dobry powód dla nauki języka niemieckiego:

Rainer Maria Rilke
Lösch mir die Augen aus ...

Lösch mir die Augen aus: ich kann dich sehn,
wirf mir die Ohren zu: ich kann dich hören,
und ohne Füße kann ich zu dir gehen,
und ohne Mund noch kann ich dich beschwören.
Brich mir die Arme ab, ich fasse dich
mit meinem Herzen wie mit einer Hand,
halt mir das Herz zu, und mein Hirn wird schlagen,
und wirfst du in mein Hirn den Brand,
so werd ich dich auf meinem Blute tragen.

I Sara Teasdale, którą czytam sercem:

Alone
I am alone, in spite of love,
In spite of all I take and give—
In spite of all your tenderness,
Sometimes I am not glad to live.

I am alone, as though I stood
On the highest peak of the tired gray world,
About me only swirling snow,
Above me, endless space unfurled;

With earth hidden and heaven hidden,
And only my own spirit's pride
To keep me from the peace of those
Who are not lonely, having died.
Tomasz Filipowicz

Tomasz Filipowicz właściciel, SZTUKA
SŁOWA PL, TOMASZ
FILIPOWICZ

Temat: Ulubiony wiersz?

Jonasz Kofta: Epitafium dla frajera

Żył raz Frajer
Wierzył w bajer
Potem umarł

Nad grobem cztery
Inne Frajery
Wbite w gajery
Wytarte, stare
W cholernym słońcu
Stali bez końca
Jakby po piwo
Albo ćwiarę

Aż wreszcie jeden
Niemłody Frajer
Łzę łyknął gorzką
Jak zajzajer
I w taki gorąc
O suchym gardle
Na siebie biorąc
Żałobne parle
Powiedział:

Przyjacielu
Trochę serca nam ubyło
Ile naprawdę
Jeszcze nie wiemy
Pamięć o Tobie
Poniesiemy
Zrobimy z nią
Ile umiemy
Ci co z urzędu
Wieńce kładli
Musieli odejść
Do swych spraw
Nas tak jak Ciebie
Czas nie nagli
Frajerzy zawsze
Mają czas
Bracie spod jednej anatemy
Żegnamy Cię i dziękujemy

Że ci się chciało
Być zakałą
Gdy wystarczało
Głośno klaskać
Że Ci się chciało
Widzieć całość
Gdy wystarczała
Biała laska

Że Ci się chciało
Być tylko sobą
Zwyczajnie dobro od zła
Odróżniać
Kiedy nikogo
Nie było obok
Tylko służalcza
Szepcząca próżnia
Że Ci się chciało
Myśleć tak mało
O swoich własnych
Nielekkich losach
Że Ci godności
Wystarczało
By nie dorzucać
Drewna do stosów
Że Ci się chciało...

Że Ci się chciało
Ciężki Frajerze
Przeżyć po ludzku
Swe ludzkie życie
Choć w zmartwychwstanie
Nikt z nas nie wierzył
Ni w wieczną rzeczy pamięć
W granicie
Bracie spod jednej anatemy
Żegnamy Cię
I dziękujemy

Cztery Frajery
Wbite w gajery
Jeszcze postały
Chwilkę na słońcu
Ptaszki ćwierkali
A oni stali
Po dobrej chwili
Poleźli w końcu

I zapomnieli dać po czerwońcu

Ja bym takiego klienta
W życiu nie wpuścił na cmentarz

Cieszę się, że jest okazja, by przypomnieć tego mało znanego poetę. W tym wierszu po mistrzowsku godzi humor i tragizm, trywialność i patos.
Dominika Ł.

Dominika Ł. kierownik sekcji ds.
informacji i
marketingu, WSSE w
Wars...

Temat: Ulubiony wiersz?

ja często wracam do tomiku Poświatowskiej, już stary, troszkę zmięty, ale kryje w sobie takie perełki jak :

***(bez ciebie jak)
bez ciebie jak
bez uśmiechu
niebo pochmurnieje
słońce
wstaje tak wolno
przeciera oczy
zaspanymi dłońmi
dzień -

szeptem
modlę się do uśpionego nieba
o zwykły chleb miłości

Halina Poświatowska

Temat: Ulubiony wiersz?

Gdybyś mnie kiedyś
miała przestać kochać,
nie mów mi tego

Bóg tego także nie czyni

Gdy ma zesłać zarazę i głód
On ciągle się śmieje z wysoka
choć dobrze wie

że oazy przemieni
w pustynię

K.I.Gałczyński
Dorota R.

Dorota R. pasjonatka pisania i
pracy z tekstem, ale
również z ludźm...

Temat: Ulubiony wiersz?

Dworzec
Szymborska Wisława

Nieprzyjazd mój do miasta N.
odbył się punktualnie.

Zostałeś uprzedzony
niewysłanym listem.

Zdążyłeś nie przyjść
w przewidzianej porze.

Pociąg wjechał na peron trzeci.
Wysiadło dużo ludzi.

Uchodził w tłumie do wyjścia
brak mojej osoby.

Kilka kobiet zastąpiło mnie
pośpiesznie
w tym pośpiechu.

Do jednej podbiegł
ktoś nie znany mi,
ale ona rozpoznała go
natychmiast.

Oboje wymienili
nie nasz pocałunek,
podczas czego zginęła
nie moja walizka.

Dworzec w mieście N.
dobrze zdał egzamin
z istnienia obiektywnego.

Całość stała na swoim miejscu.
Szczegóły poruszały się
po wyznaczonych torach.

Odbyło się nawet
umówione spotkanie.

Poza zasięgiem
naszej obecności.

W raju utraconym
prawdopodobieństwa.

Gdzie indziej.
Gdzie indziej.
Jak te słówka dźwięczą.

Temat: Ulubiony wiersz?

Robert Frost - Birches (Borzozy)

...i moje ulubione tłumaczenie tego wiersza:

Gdy widzę brzozy, w prawo lub w lewo schylone,
Skośne na tle pionowych krech ciemniejszych pni,
Chętnie godzę się z myślą, że to jakiś chłopak
Musiał się na nich huśtać. Co prawda huśtanie
Nie zgina ich na stałe: taki skutek mają
Burze i mrozy. Nieraz musieliście widzieć
Brzozy w mroźny, słoneczny poranek po deszczu.
Ciężkie od lodu, dzwonią, gdy jedna o drugą
Trąci w rosnącym wietrze; wracają im barwy,
Kiedy ta kryształowa glazura popęka
I w słońcu zaczną spadać na skorupę śniegu
Lawiny roztrzaskanych okruchów – stos szkła
Do uprzątnięcia, rzecz by można, po wypadku:
Zapadnięciu się pierwszej z kopuł nieb nad nami.
Ciężar przygina brzozy do uschłych paproci,
A jednak ich nie łamie; choć gdy raz tak nisko
Pochylą się na dłużej, już się nie prostują;
Łuki ich pni przez całe lata widać potem
W lasach, jak włóczą liście po ziemi, podobne
Do dziewcząt, które – klęcząc i wsparte na dłoniach –
Suszą w słońcu umyte, rozpuszczone włosy.
Ale mówiłem – zanim wtrąciła się Prawda
Z tym naręczem faktów o burzach i mrozach –
Że wolę w pochyłości brzóz widzieć robotę
Jakiegoś chłopca, który pasł w pobliżu krowy:
Gdyby żył w mieście, baseball byłby go pochłaniał –
Tu, na wsi, z gier i sportów letnich i zimowych
Miał, co sam stworzył na swój wyłączny użytek.
Tak właśnie się nauczył ujeżdżać ojcowe
Brzozy – gnąc je ku ziemi, póki nie straciły
Resztek sztywności, póki nie było ni jednej
Do pokonania. Posiadł całą wiedzę o tym,
Jak się strzec przedwczesnego zeskoku, po którym
Drzewo wraca do pionu, nie dosyć przygięte.
Umiał zawsze wyczekać do ostatniej chwili,
Do najwyższych gałęzi, wspinając się z taką
Napiętą starannością, z jaką się napełnia
Filiżankę po krawędź, lub nawet nad krawędź.
Wreszcie odrywał się i – w świście liści – spadał,
Stopami naprzód, aż grunt uderzał w podeszwy.
Sam niegdyś byłem też rozhuśtywaczem brzóz.
I nieraz mam ochotę zostać nim na nowo –
Wtedy, gdy mam już dość namysłów i decyzji,
A życie jest zanadto jak puszcza bez ścieżek:
Twarz swędzi i łaskocze od wszystkich pajęczyn,
Przez które się przedarła, jedno oko łzawi,
Smagnięte witką, zanim zdążyłeś je przymknąć.
Chciałbym móc się odrywać na chwilę od ziemi,
A potem wracać na nią, by zacząć od nowa.
I oby los nie udał, że mnie źle zrozumiał:
Oby nie zaspokoił życzenia jedynie
W połowie, porywając mnie stąd bezpowrotnie.
Ziemia jest odpowiednim miejscem do kochania:
Nie wiem, gdzie by to mogło udawać się lepiej.
Co do mnie, chciałbym właśnie wspinać się na brzozę,
Wdrapywać się po białym pniu, czarnych konarach
Ku niebu – póki drzewo, nie mogąc wytrzymać,
Nie schyli się i znów mnie nie zsadzi na ziemię.
Dobrze byłoby dążyć tak i dobrze wracać.
To nie najgorsza dola: rozhuśtywacz brzóz.
Dominika Ł.

Dominika Ł. kierownik sekcji ds.
informacji i
marketingu, WSSE w
Wars...

Temat: Ulubiony wiersz?

Są takie noce
od innych łaskawsze,
kiedy się wolno wygłupić,
wolno powtarzać "nigdy" i "zawsze",
wolno słowami się upić,
tylko nie wolno tej nocy pod różą
okraść, okłamać, oszukać,
bo się już będzie
odtąd na próżno
bezsennej nocy tej szukać...
(...)

Są takie noce
od innych ciemniejsze,
kiedy się wolno rozpłakać,
wolno powtarzac słowa najświętsze,
mówić o wróżbach i znakach,
tylko nie wolno tej nocy pod różą
okraść, okłamać, oszukać,
bo się już będzie
odtąd na próżno
bezsennej nocy tej szukać...
(...)
Agnieszka Osiecka

konto usunięte

Temat: Ulubiony wiersz?

Poetą, do którego mam największy sentyment, chociaż bynajmniej nie uważam go za najwybitniejszego, jest Stanisław Grochowiak. Poniżej kilka jego wierszy, z "czołówki" mojej listy :)

"Litość"

Całować ranę — są raną twe wargi,
Jeśli od miecza, to ostrożnie ciętą...
Przestać całować, to jakby odjęto
Trafionej w usta biednych praw do skargi,

Biorę cię w skrzydła, choć chude te barki
Dawno przeżyły swe jedyne święto,
Nie wziąć cię w skrzydła, to jakby zdmuchnięto
Płomień ostatniej na świecie latarki...

Całować ranę — zakryć śmierć skrzydłami,
Bo śmierci szukasz niespokojną stopą,
Gdy wiatr północny twą grzywę rozwichrza...

Bądź, złota litość, nad wszystkimi nami,
Dla których rosa, a zwiastuje potop,
A potop bywa rzecz nie najstraszliwsza.

"Rozstanie"

Jest gdzieś północ której nie zobaczę
północ świata
i północ doby
czas i przestrzeń spięte jedną gwiazdą
pod którą tylko
śmierć się urodziła

zapach północy, leży w uszach zmarłych
w nozdrzach psów pokostniałych
na bezkresnym śniegu
w porcelanowych medalionach dzieci
co wreszcie są cicho

a smak północy
był na tamtej ręce
której dotknąłem jak żelaza w mróz
odtąd unosząc tylko pół języka
bełkocząc odtąd

"Breughel(II)"

Ten plan jest widziany z poddasza. Przez cierniowe ogrody
Gałązek i drzew wielkich. Na snieg patrzę i wodę,
Przyprószoną zaledwie. A zaś w głębi chmura
Wiatr pochwyciła, zamknęła w swym wnętrzu.

Ja - Malarz - już nie żyję. Zziębnięty jak blacha
Toczona po śniegu, duszę dałem Bogu,
Jest teraz mała, luta,
Podobna do klucza,
Na którym niekiedy Bog zimę wyśwista.

Ja - Malarz - już nie żyję. A jednak oczyma
Moimi patrzycie na śnieg i na wodę,
Przyprószoną zaledwie. I to ja ustawiam
Wysokie słupy światła nad mrokiem lodowisk.

Biegnie pies z uchem postrzępionym w bójce. Gawron
Kroczy kłaniając się śniegom to w lewo, to w prawo.
Człowiek wór niesie. Dzieci do sanek przywiązane.
A z kominów - aż do mnie - wznosi się woń jadła.

Ja - Malarz - już nie żyję. Ale przecie widzę
Te trzy stare kobiety, idące od boru
Jak dzwon od koscioła. Zaplątane w szleje
Chrust wloką po śniegu, a w ich ciemnych twarzach
Mróz pozaplatał biegające iskry.

Zimo - Majestacie,
Śmierci - pusty dźwięku.
Katarzyna G.

Katarzyna G. Kierownik
Administracji i
Fakturowania

Temat: Ulubiony wiersz?

Dla mnie najpiękniejsze wiersze, które znacząco wpłynęly na moje życie to:

Kochać i tracić...
Staff Leopold

Kochać i tracić, pragnąć i żałować,
Padać boleśnie i znów się podnosić,
Krzyczeć tęsknocie "precz!" i błagać "prowadź!"
Oto jest życie: nic, a jakże dosyć...

Zbiegać za jednym klejnotem pustynie,
Iść w toń za perłą o cudu urodzie,
Ażeby po nas zostały jedynie
Ślady na piasku i kręgi na wodzie.

*** (Jednego serca! tak mało! tak mało)
Asnyk Adam

Jednego serca! tak mało! tak mało,
Jednego serca trzeba mi na ziemi!
Coby przy mojem miłością zadrżało:
A byłbym cichym pomiędzy cichemi...

Jedynych ust trzeba! skąd bym wieczność całą
Pił napój szczęścia ustami mojemi,
I oczu dwoje, gdzieby, patrzył śmiało,
Widząc się świętym pomiędzy świętemi.

Jednego serca i rąk białych dwoje!
Coby mi oczy zasłoniły moje,
Bym zasnął słodko, marząc o aniele,

Który mnie niesie w objęciach nieba...
Jednego serca! tak mało mi trzeba,
A jednak widzę, że żądam za wiele!


I wiersze Poświatowskiej - trudno wybrać jeden najpiękniejszy

Kasia

konto usunięte

Temat: Ulubiony wiersz?

M.Pawlikowska-Jasnorzewska
Zachód słońca

Kto pogubił te pióra różowe na niebie?
Aniołowie kochania, kochania, kochania. -
Popłynęli daleko - nie do mnie i ciebie,
lecz tam, gdzie szyby płoną snem oczekiwania.

Aniołowie miłości pióra pogubili,
niosąc w oddal rozkosze, rozkosze, rozkosze,
rożowe pocałunki, nieskonczoność chwili
i pełne łez amfory, i roż pełne kosze.

Jeno pióro wionęło nad tym naszym domem,
gdzie w oknie brak złotego, złotego płomienia,
i zawisło nad nami rożowym ogromem,
i zawisło nad nami żałością wspomnienia...

Kto pogubił te pióra rożowe na niebie?
Aniołowie kochania, kochania, kochania. -
Popłynęli daleko - nie do mnie i ciebie,
lecz tam, gdzie szyby płoną snem oczekiwania. -

konto usunięte

Temat: Ulubiony wiersz?

Lubię szeptać Ci słowa
Bolesław Leśmian

Lubię szeptać ci słowa, które nic nie znaczą -

Prócz tego, że się garną do twego uśmiechu,

Pewne, że się twym ustom do cna wytłumaczą -

I nie wstydzą się swego mętu i pośpiechu.

Bezładne się w tych słowach niecierpliwią wieści -

A ja czekam, ciekawy ich poza mną trwania,

Aż je sama powiążesz i ułożysz w zdania,

I brzmieniem głosu dodasz znaczenia i treści...

Skoro je swoją wargą wyszepczesz ku wiośnie -

Stają mi się tak jasne, niby rozkwit wrzosu -

I rozumiem je nagle, gdy giną radośnie

W śpiewnych falach twojego, co mnie kocha, głosu.

Niedziela
Bolesław Leśmian

Za miastem na odludziu - rozpacz i Niedziela!

Puste niebo zaledwo ziemi się udziela.

Dwoje nędzarzy bladych z miłości i strachu

Szuka w rowie przytułku dla pieszczot bez dachu.

On jej piersi, zużytym śmiałkujące czarem,

Ogarnia skrzętnej dłoni przymilnym sucharem.

A ona w zmierzchach rowu źrenicami dnieje

Oddając, zamiast cnoty - mus i beznadzieję.

Niedołężni od żądzy, śmieszni od pośpiechu

Uzręczniali się gnuśnie do żwawego grzechu.

Do jej włosów wargami wpełzał, jak do krzaka,

Raz tylko czułe słówko szepnął na bosaka.

I ona, nim wylgnęła z rąk uboczem ciała

Raz się tylko do niego mgłą przycałowała.

Trudno im, w twardym łożu głodne żarząc brzuchy,

Ciułać steranych pieszczot poniszczone puchy!

Nawet w snach upojenia tkwią zadry i sęki:

Trzeba się docałować do nacichłej męki.

Trzeba dreszczom dać dostęp do zbolałych kości -

Więc kochali się wrogo - na przekór miłości.

Poistnieli dla siebie z łaski tego cienia,

Co ich w rowie od reszty wygrodził istnienia.

Milczkiem rozkosz spożyli - z dala od wesela,

Tyle tylko, że była naokół Niedziela!

konto usunięte

Temat: Ulubiony wiersz?

i jeszcze ... :)

2 kilo w 3 dni

Widzę wyraźnie,
Jak Wernyhora
Oto znów Tycia nadchodzi pora
Przeciętny Polak w owe 3 dnie
Nic tylko je i je
Potem go duszność męczy
I kolka

Razem z nim jęczy
Przeciętna Polka
Lecz nim tak jęczyć zaczną pospołu
siadają sobie ślicznie do stołu
Inaugurując smakowy raj
Na głowę
Konsumowaniem świątecznych jaj 200 kal.
Potem szyneczka 450 kal.
Schabik 440 kal.
Wędzonka 490 kal.
Biała kiełbasa 310 kal.
Tatar 300 kal.
Golonka 630 kal.
A gdy obrzydną im już zakąski
Zaraz dostają kawałek gąski 325 kal.
Frytki 250 kal.
Czerwonej ciut-ciut kapusty 25 kal.
I barszcz na szynce pieprzny i tłusty 180 kal.
Do tego chlebek 210 kal.
Masło 300 kal.
I sól 15 kal.
A w międzyczasie
Gul 180 kal.
Gul 180 kal.
Gul 180 kal.
Gul 180 kal.
Wreszcie makowiec 160 kal.
Placek 200 kal.
Mazurek 260 kal.
Sernik 170 kal.
Rolada 170 kal.
Kilka ptifurek 230 kal.
Dwie czarne kawy, gorzkie 2x0 00 kal.
Kompotu łyk 50 kal.
Do tego znowu
Cyk 180 kal.
Cyk 180 kal.
Cyk 180 kal.
Cyk 180 kal.
Razem: 6.805 kal.
Trzy razy dziennie tak przez 3 dni
I ...
Nikt nie pozna nas.
Hi, hi, hi.

Ludwik Jerzy Kern

Temat: Ulubiony wiersz?

A my nie chcemy uciekać stąd!

Stanął w ogniu nasz wielki dom
Dym w korytarzu kręci sznury
Jest głęboka naprawdę czarna noc
Z piwnic płonące uciekają szczury

Krzyczę przez okno czoło w szybę wgniatam
Haustem powietrza robię w żarze wyłom
Ten co mnie słyszy ma mnie za wariata
Woła - co jeszcze świrze ci się śniło

Więc chwytam kraty rozgrzane do białości
Twarz swoją w oknie widzę twarz w przekleństwach
A obok sąsiad patrzy z ciekawością
Jak płonie na nim kaftan bezpieczeństwa

Dym w dziurce od klucza, a drzwi bez klamek
Pękają tynki wzdłuż spoconej ściany
Wsuwam swój język w rozpalony zamek
Śmieje się za mną ktoś jak obłąkany

Lecz większość śpi nadal przez sen się uśmiecha
A kto się zbudzi nie wierzy w przebudzenie
Krzyk w wytłumionych salach nie zna echa
Na rusztach łóżek milczy przerażenie

Ci przywiązani dymem materaców
Przepowiadają życia swego słowa
Nam pod nogami żarzą się posadzki
Deszcz iskier czerwonych osiada na głowach

Dym coraz gęstszy obcy ktoś się wdziera
A my wciśnięci w najdalszy sali kąt
- Tędy! - wrzeszczy - Niech was jasna cholera!
A my nie chcemy uciekać stąd!

A my nie chcemy uciekać stąd!
Krzyczymy w szale wściekłości i pokory
Stanął w ogniu nasz wielki dom!
Dom dla psychicznie i nerwowo chorych!

Jacek Kaczmarski
1980

Temat: Ulubiony wiersz?

Się ściemnia

Ściemnia się
Głodne źrenice skradają resztki światła
Ściemnia się
Czarny horyzont zachodzi na czoło

Ściemnia się
Myśli zawodzą kulą się ze strachu
Moje serce !
Jest czarne jak dłonie palacza

Stoisz tak cicho
Wiem, choć nie patrzę
Odchodzisz, czuję
Ale nie płaczę

Olga Jackowska
Małgorzata Burek

Małgorzata Burek Test Analyst (profil
na tej stronie jest
nieaktualny)

Temat: Ulubiony wiersz?

Oknem wyglądało,
stawało przed bramą,
wracało -
zawsze samo...
Szło przed siebie w wiosenną rozwichrzoną słotę,
trącane parasolami czarnymi -
a szło po to, co jest bladozielone i złote,
co pachnie jak gwoździk chiński i olbrzymi
i co się każdemu należy.
Chodziło, szukało,
na jarmarki się pchało, na targi,
patrzało z wieży,
wracało.-
Nagle znalazło w tłumie twe wargi,
przywarło,
upadło, znieruchomiało, zamarło.

*** (Oknem wyglądało)
Pawlikowska-Jasnorzewska MariaMałgorzata B. edytował(a) ten post dnia 01.11.07 o godzinie 14:49
Zygmunt B.

Zygmunt B. Specjalista, PGNiG
SA Dolnośląski
Oddział Obrotu Gazem

Temat: Ulubiony wiersz?

Witam wszystkich najgoręcej! Tym goręcej i serdeczniej, że jestem nowicjuszem w tej zacnej grupie.
Mój typ: wiersz "Rachunek kamieni" Romana Branstaettera - dla mnie mistrza nad mistrzami polskiej poezji współczesnej.

RACHUNEK KAMIENI

Przebudzony kamień jest bardzo zdziwiony.
Z przebudzenia wynika, że nie jest kamieniem.
Więc czym jest? Z jakiej materii zdziałany?

Niewielkie jest moje poznanie, niewielkie,
Moja wiedza jest skąpa, a to co rozumiem,
Jest owocobraniem mojej słabej wiary.

Trud mój dopiero teraz się zaczyna,
Boże, który jesteś dla mnie większym ciężarem
Niż ja dla Ciebie.
A chociaż upadam pod Twoim brzemieniem,
Trwam pod nim,
Bo pragnę zasiąść
Na drugim brzegu człowieka,
Na drugim brzegu brata,
Na drugim brzegu myśli,
Na drugim brzegu serca,
Przy stole pojednania,
Gdzie wszystko ma swój sens i ład,
Gdzie nie ma żadnych sprzeczności i złudzeń,
Gdzie duch nie walczy z oporem materii,
Gdzie ostry topór nie godzi w pień drzewa,
Gdzie krew nie płynie od ukłucia nożem,
Gdzie woda nie jest przeciwna ogniowi,
Gdzie nie istnieje szukanie i lęk.

Dlatego wierzę, chociaż owa wiara,
Która dla innych jest ojczyzną ciszy,
Dla mnie jest jeszcze jedną
Burzą.

Dlatego wciąż od nowa szukam Cię i szukam,
Jakby Cię za mało było w tym wszystkim,
W czym Cię nieustannie widzę i czuję.

Jesteś umęczony mną, Boże,
Ale ja również jestem umęczony Tobą.

Zerwane sieci w falach Genezareth,
Gorzkie modlitwy, piwnice, ciemności
I medytacje nad tajemną sprawą,
Dlaczego ginie sprawiedliwy mąż,
A zły zasiada w radzie człowieczeństwa,
Dlaczego mędrzec pada pod toporem,
A tłuste sadło żre włochaty szczur,
Dlaczego kłamie czarna zakonnica,
A Maria Curie była ateistką.

Kołowrót męki, niepokój sumienia
I karuzela grzechów, i upadek,
I to pytanie, od którego bolą
Wargi:
Powiedz, czy tę rzeczywistość
Może ocalić poezja?

A potem znowu wszystko od początku:
Zawiłe drogi, zasadzki i sidła,
Zerwane sieci w falach Genezareth
I wizja kwitnącego figowca,
Który jeszcze wieczorem
Był uschniętym kikutem.

Boże nauki, serc i intuicji,
Pragnę odnaleźć nici, które łączą
Serce ze sercem, zjawisko z zjawiskiem.

Pragnę odnaleźć kiełki wszystkich zdarzeń,
Ich sen i jawę, spoczynek i trud,
I te klęczące w naiwnej pokorze
Pyłki i ziarnka,
I te przeciwko Tobie zbuntowane
Góry gigantów,

Abym mógł wreszcie zrozumieć i pojąć,
Jak żyć by przeżyć godnie odrobinę
Wrogiego czasu,
Jak żyć, by nie złamać
Twojego imienia —
Ja, celnik, który kiedyś
Będę Cię błagał o kromkę wieczności
Jak o kromkę chleba.
Maria Ł.

Maria Ł. M + W Process
Industries Sp. z
o.o. Oddział w
Polsce A co...

Temat: Ulubiony wiersz?

Ulubiony wiersz, ulubiona Julia Hartwig, "Gdzie są te listy..."

Gdzie są te listy, w których ktoś napisze:
Czekamy na ciebie, a przy nas łagodność, spokój i ogród szumiący drzewami.
Tutaj milczenie nie będzie przymusem, ani nie będzie przymusem rozmowa.
Gdzie są te sny, w których znajdziemy pokrzepienie,
gdzie tarasy pochmurnych zamków nad brzegami rzek
i gdzie niewytłumaczone szczęście kołyszące nas jak rytm pociągu
w drodze do bezpiecznego schronienia, w którym nie mieszka potwarz ani nóż.

I gdzie jest miejsce dla szaleńca, który wzgardził zdrowiem,
dla wszystkiego, co nagłe,
dla błyskawicy, burzy, lecącego meteorytu.
Gdzie schron dla wygnańców i ich wyobrażeń o ty, czym może być świat i oni sami.

Gdzie jest miejsce dla drzewa, które pamięta dawne losy drzew,
dla zwierzęcia, które nie zapomniało o swoim dawnym królestwie
i dla małych rybek, które łowiliśmy rękami jako dzieci na piaszczystym brzegu morza.

Gdzie jest miejsce dla skargi i odmowy, dla godności i lojalnej przyjaźni,
gdzie są nie wydeptane ścieżki w lesie i prosta droga do nieba.
gdzie jest wiara płynąca nie z uciemiężenia, ale z siły
i nielekceważenia rozumu.

Gdzie jest świadectwo pełne i wiarogodne,
które nie boi się śmiechu ani szyderstwa.
Maria Ł.

Maria Ł. M + W Process
Industries Sp. z
o.o. Oddział w
Polsce A co...

Temat: Ulubiony wiersz?

Ech i jeszcze jeden, a co!

"Westchnienie"

O, jakże was kochałam, wy, rzeczy zbyteczne,
przyjaźń, miłość bez granic, poświęcenie, cnoty
spotykane tak rzadko, opłacane drogo,
i jak opłakiwałam każdą zdradę, każde
sprzeniewierzenie, każde nadużycie.

O, jakże was kochałam, rzeczy niekonieczne,
obrazy, słowa, kwiaty, urodziwe twarze,
każdą łąkę kwitnącą, zachody i świty,
o jakże was kochałam, ponad siły prawie,
i jakże mnie gniewało to, że tak zbyteczne.
Czesław Kuliba

Czesław Kuliba Rolnik, Gospodarstwo
rolne

Temat: Ulubiony wiersz?

Ja lubie Gruszczyńskiego:

...3 razy tak
demokracji znak to.
Głosuj na pierwsze: Żarówka,
na drugie głosuj: szkoła,
na trzecie: traktor.
Już noc.
Przeszyte seriami gwiazd
konają tłumy obłoków.
Chyłkiem ku wiosce
skrada się las.
Wołaj dziewczyno, wołaj dziewczyno -
na pierwsze: lud,
na drugie: wolność
na trzecie: pokój.
Młodzi Ormowcy
patrolują u wrót
dzisiejszej nocy
I giną.

Kuliba



Wyślij zaproszenie do