konto usunięte

Temat: Nasze wiersze

Dobre Maciek - podoba mi się.

* * *
mozolnie się wspinam na dach
żeby nie chodzić już w chmurach
tylko deptać wiatr
zanim przepadnie bez wieści

tak odległe są teraz
wszystkie dni wczorajsze
jak strumyki słońca
kiedy je nosisz na włosach
jakby od niechcenia

czasami tak nie kochałem
jak chciałbym zapomnieć że można
czasami kiedy jestem sam
dym papierosa
przybiera dziwne kształty
 ** *
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Nasze wiersze

* * *

Chciałbym jeszcze tylko
napisać
jeden wiersz w którym
zamknąłbym całą historię od
pierwszych przebłysków
pamięci do
ostatniego przymknięcia powiek
pogodził się z tym
z czym pogodzić się nie można
chciałbym wycisnąć w nim
jedną łzę
która od dawna zakrzepła
w nienaturalnej odporności
na krzywdę i ból
wykrzyczeć słowa które nie
pamiętają już swoich
znaczeń chciałbym
aby wiersz ten przybrał
kształt dłoni
której nikt już nie ściska
albo policzka
ale nie tego nawykłego do
rytualnego bicia
ale takiego który ktoś
mógłby jeszcze czule pogłaskać
za dużo za dużo tych
niespełnialnych życzeń ostatniej
woli marnego pyłu
mieszającego się już powoli
z prochem
o którym mówi KsięgaRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 30.06.10 o godzinie 03:48
Maciej G.

Maciej G. Inżynier Sprzedaży

Temat: Nasze wiersze

Jakub Ziemovit Bednarczyk:
Dobre Maciek - podoba mi się.

* * *
mozolnie się wspinam na dach
żeby nie chodzić już w chmurach
tylko deptać wiatr
zanim przepadnie bez wieści

tak odległe są teraz
wszystkie dni wczorajsze
jak strumyki słońca
kiedy je nosisz na włosach
jakby od niechcenia

czasami tak nie kochałem
jak chciałbym zapomnieć że można
czasami kiedy jestem sam
dym papierosa
przybiera dziwne kształty
 ** *
Również bardzo wewnętrzne, wkrótce się rozkręce - biznesowe życie przytarło tą cześć mnie, ale kwestia czasu i pojawią się nowe wpisy.
Wszystkiego dobrego,
M
Maciej G.

Maciej G. Inżynier Sprzedaży

Temat: Nasze wiersze

Nigdy wcześniej nie starałem się być cieniem pod twymi jasnymi powiekami.Idąc znów tą drogą, znam już wszystko, znam tak wiele, a wciąż boję się.

Blady świt, ucieka między tymi palcami, jak długo mam pod twymi powiekami drżeć? Brak jest głosu, brak oddechu z zmrożonych niegdyś ust. Te słowa upadły, by już nigdy nie pytać - dlaczego tak jest?

Jaki kolor teraz mam, jaki kolor mam gdy drżę? Zasnąć, chciałbym zasnąć, tak jak kiedyś gdy w kołysce wieczór usypiał mnie.Czy te ręce, czy te dłonie kiedyś, jeszcze raz będą mogły dotknąć Cię?

Tyle pytań, tyle szału, tyle myśli, jak mam biec gdy tak bardzo drżę? Nasza chciwość, nasze żądze, tak głośno wołają, już nie ma Ciebie, nie ma mnie.

Czy to ważne w jakiej wodzie zanurzasz dziś swą dłoń? Czy to ważne czy jeszcze pod twą powieką drżę? Dziś, jutro i z każdym oddechem, skoczyć, zanurzyć, otulić się.

Być, muskać, zamknąć oczy tak, by jakby pod wodą usłyszeć, tylko raz usłyszeć jak bije serce Twe.
M.

konto usunięte

Temat: Nasze wiersze

Maciej Grudziński:
Nigdy wcześniej nie starałem się być cieniem pod twymi jasnymi powiekami.Idąc znów tą drogą, znam już wszystko, znam tak wiele, a wciąż boję się.

Blady świt, ucieka między tymi palcami, jak długo mam pod twymi powiekami drżeć? Brak jest głosu, brak oddechu z zmrożonych niegdyś ust. Te słowa upadły, by już nigdy nie pytać - dlaczego tak jest?

Jaki kolor teraz mam, jaki kolor mam gdy drżę? Zasnąć, chciałbym zasnąć, tak jak kiedyś gdy w kołysce wieczór usypiał mnie.Czy te ręce, czy te dłonie kiedyś, jeszcze raz będą mogły dotknąć Cię?

Tyle pytań, tyle szału, tyle myśli, jak mam biec gdy tak bardzo drżę? Nasza chciwość, nasze żądze, tak głośno wołają, już nie ma Ciebie, nie ma mnie.

Czy to ważne w jakiej wodzie zanurzasz dziś swą dłoń? Czy to ważne czy jeszcze pod twą powieką drżę? Dziś, jutro i z każdym oddechem, skoczyć, zanurzyć, otulić się.

Być, muskać, zamknąć oczy tak, by jakby pod wodą usłyszeć, tylko raz usłyszeć jak bije serce Twe.
M.


boję się
dotknąć Cię
nie ma mnie
otulić się
serce Twe

proponuję zakończyć:
ole ole

i odwieczny temat poezji: cierpienia w niespełnionej miłości

pozdrawiam w oczekiwaniu na nowe wpisy - E.Elwira Styczyńska edytował(a) ten post dnia 02.02.10 o godzinie 06:23
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Nasze wiersze

Bezsilność

Mężczyzna pięćdziesięcioletni krzyczy
na matkę
głośniej głośniej głośniej już
nie krzyczy wrzeszczy ryczy przez
ściany sufit okna podłogę wszystkie szpary
judasza w drzwiach dziurkę od klucza
słychać jak się pieni
tryska i wylewa jego niepohamowany
gniew amok furia
osiemdziesięcioletnia staruszka broni się
piszczy płacze zawodzi
próbuje wcisnąć nieśmiałe słowo między
wulgarne przekleństwa
a on ryczy głośniej coraz głośniej już

nie cisza nagła jak wybuch gniewu
dzwoni w uszach

znów krzyczy wrzeszczy ryczy
pieni się wznosi
ponad dach głos psychopaty
ale teraz broni się jego konkubina
i znów pisk płacz rozpaczliwe
zawodzenie rzucanej po ścianach
i kątach kobiety już

nie spokój jak kilkuminutowa przerwa
między rundami na ringu bokserskim

i znów ryczy teraz
z bezsilności cóż może jeszcze
zrobić on bez pracy wódki pieniędzy
i przyszłości między dwoma
starymi kobietami i jedną mizerną
emeryturą matki
chyba w dziób przypierdolić ale
jeszcze nie teraz
to w ostateczności może jeszcze
zacząć sam
na siebie ryczećRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 02.02.10 o godzinie 09:58

konto usunięte

Temat: Nasze wiersze

Fikcyjna Symbioza

w fikcyjnej symbiozie
prawi z wyższej półki
leją na nas
dobrocią czy faszyzmu ściekiem
możemy się uraczyć
ocenzurowaną interpretacją
zasad i praw rządzących
przemoczeni obojętnością
podzieleni jak tort
na kawałki z wisienkami
lub ubogie w ozdoby
spiłujemy ich szczeble
tuż przy dna fundamencie
powodując bolesny upadek
tępych głów na czele z koroną
wielkich dumnych i nagich
papierkowych królów
Maciej G.

Maciej G. Inżynier Sprzedaży

Temat: Nasze wiersze

Światło już dawno przestało przebijać się przez jego oczy.
Spróbowałem zdmuchnąć płomień, który kiedyś rozgrzewał metaliczny posmak w jego ustach.
Dziś tli się jeszcze światło i światło tak ostro tnie powietrze którym oddycham. Nie mam dłoni zamkniętej, nie trzymam już liści, które jesienny wiatr rzucił przede mną.
Jestem, dziś sny znów były inne, dziwne, tak jak dawniej. Znów ona, znów nie mogę powstrzymać mych żądz. Znów żyję by tylko oddychać, znów czuję jakbym znikał.
M.

konto usunięte

Temat: Nasze wiersze

Maciej Grudziński:
Światło już dawno przestało przebijać się przez jego oczy.
Spróbowałem zdmuchnąć płomień, który kiedyś rozgrzewał metaliczny posmak w jego ustach.
Dziś tli się jeszcze światło i światło tak ostro tnie powietrze którym oddycham. Nie mam dłoni zamkniętej, nie trzymam już liści, które jesienny wiatr rzucił przede mną.
Jestem, dziś sny znów były inne, dziwne, tak jak dawniej. Znów ona, znów nie mogę powstrzymać mych żądz. Znów żyję by tylko oddychać, znów czuję jakbym znikał.
M.

Banały, dobrze że już bez tych częstochowskich, męskich rymów. Ale banały!
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Nasze wiersze

Menel z gitarą

W środku zimy
idzie główną ulicą miasta
wlecze za sobą
po śniegu starą gitarę
żałosną jak on
samotny zarośnięty brudny
ale wciąż zakochany w pięknej
wolności
i muzyce śmieje się szeroko
do mijających go i śpieszących
nie wiadomo po co i dokąd

Dwie ulice dalej konkurencja
młody mężczyzna
szarpie zawzięcie struny
i wydziera się w stylu country
obok dziewczyna
potrząsa czapką w dłoniach
zachęca wrzuć złotówkę
euro byle pensa
pokaż że kochasz sztukę

Menel wlecze za sobą po śniegu
gitarę i nikomu jej
nie zawraca


Cmentarz w zimie

Poszedłem dzisiaj na cmentarz
odwiedzić ojca
grób cały przysypany śniegiem
jak wszystkie inne
nie widać żadnych tabliczek
imion nazwisk dat
granity marmury gnejsy i proste
ziemne kopczyki
wszystkie tak samo dzisiaj
w śniegu ukryte

jesteście
rozpoznawalni tylko w naszej
pamięci i sercach
tu wszyscy jednacy równi
wobec wieczności
tym samym obrusem białym
i czystym nakryci po
czubki głów

02. 02. 2010Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 07.02.10 o godzinie 06:56
Maciej G.

Maciej G. Inżynier Sprzedaży

Temat: Nasze wiersze

Krzysztof Adamczyk:
Maciej Grudziński:
Światło już dawno przestało przebijać się przez jego oczy.
Spróbowałem zdmuchnąć płomień, który kiedyś rozgrzewał metaliczny posmak w jego ustach.
Dziś tli się jeszcze światło i światło tak ostro tnie powietrze którym oddycham. Nie mam dłoni zamkniętej, nie trzymam już liści, które jesienny wiatr rzucił przede mną.
Jestem, dziś sny znów były inne, dziwne, tak jak dawniej. Znów ona, znów nie mogę powstrzymać mych żądz. Znów żyję by tylko oddychać, znów czuję jakbym znikał.
M.

Banały, dobrze że już bez tych częstochowskich, męskich rymów. Ale banały!
No worries mate!
Jadwiga Magnuszewska

Jadwiga Magnuszewska badacz, twórca
Panstrukturalnej
Teorii Wszystkiego

Temat: Nasze wiersze

Krzysztof Adamczyk:
Maciej Grudziński:
Światło już dawno przestało przebijać się przez jego oczy.
Spróbowałem zdmuchnąć płomień, który kiedyś rozgrzewał metaliczny posmak w jego ustach.
Dziś tli się jeszcze światło i światło tak ostro tnie powietrze którym oddycham. Nie mam dłoni zamkniętej, nie trzymam już liści, które jesienny wiatr rzucił przede mną.
Jestem, dziś sny znów były inne, dziwne, tak jak dawniej. Znów ona, znów nie mogę powstrzymać mych żądz. Znów żyję by tylko oddychać, znów czuję jakbym znikał.
M.

Banały, dobrze że już bez tych częstochowskich, męskich rymów. Ale banały!
Nie banały jeśli są osobistym przeżyciem - każdy po raz pierwszy doświadcza smaku czekolady, pieprzu i każdy na swój sposób przeżywa spotkania z różnymi KIMŚ, z różnymi CZYMŚ

jeśli nie ma doznań, błysków zrozumienia, bezpośredniego doświadczania, to poezja pozostaje tylko zgrabniejszą lub mniej zgrabną składanką słów

początkujący poeci są niezgrabni, brak im może subtelności ale czyż nie ejst to ich niepowtarzalność

struny naszych dusz wiatr różnych słów poruszaJadwiga M. edytował(a) ten post dnia 10.02.10 o godzinie 11:34

Temat: Nasze wiersze

Jadwiga M.:

początkujący poeci są niezgrabni, brak im może subtelności ale czyż nie ejst to ich niepowtarzalność

Zgadzam się z Tobą. Jednak temu właśnie służy publikacja, czyli konfrontacja poety z otoczeniem. Poeta dowiaduje się, czy jego niepowtarzalność wytrzymuje starcie z odbiorem. To właśnie pozwala wyciągnąć wnioski: trafiłem, czy nie trafiłem, czy moje słowa trącają strunę wrażliwości innych, czy omijają ją obojętnie. BUdza zachwyt, zainteresowanie czy niesmak. Kwestia przeżyć jest drugorzędna - przy czym niekiedy naprawdę trudno jest napisać niebanalnie o uczuciu. Na przykład temat miłości jest poetycko szczególnie często eksploatowany. Trudno pokazać go na nowo.Łukasz B. edytował(a) ten post dnia 10.02.10 o godzinie 14:36
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Nasze wiersze

Ty-obłok

Białą komunijną sukienkę zawiesiłaś
nad sinoszarym ciałem gór
bez jednego ruchu najmniejszego
drgnięcia zmieniła swój fason i krój
pokazała oczy
usta
wyciągnęła dłonie
by pogłaskać wyprężony koci grzbiet

potem wzięła cię na ręce
uniosła
na białą pierzynę bez jednego ruchu
najmniejszego drgnięcia
płyniesz wysoko w inną postać
wtulona mocno
w objęciach moich myśli i słów

27. 03. 2008/11. 02. 2010Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 11.02.10 o godzinie 17:35

konto usunięte

Temat: Nasze wiersze

Allen Ginsberg

W miesięczniku Poetry Flash natrafiłem na
informację o spotkaniu z Allenem Ginsbergiem
w księgarni City Lights Poetry Lawrence'a Ferlinghettiego
(kolegi poety).
Poszedłem, aby zobaczyć na własne oczy
wodza poetów Ameryki
łysego, nieogolonego rewolucjonistę atramentu
lekko przygarbionego, czytającego nerwowo
własne wiersze wśród niewielu spragnionych
słów poety.
Allen Ginsberg kapryśne dziecko rosyjskich emigrantów
z upartością maniaka wrzucał kamienie idealizmu
do wypielęgnowanego ogródka poezji amerykańskiej
umysł jego - jasny jak słońce Kalifornii
oświetla wszystkie mroki i zakamarki
ludzkiej duszy, mózgu, ciała.
Fenomenalny poeta rzeczywistości skandujący swoją poezję
oczarował mnie swoją magią słowa, natchnieniem poetyckim
tak po ludzku przeklinający życie i Amerykę
czarny anioł trzymający w dłoni pióro Feniksa
rozprawiający o tyranach, buddystach, zen, FBI
kurzu osiadającym na książkach w bibliotekach
o tobie i mnie.

z tomu „Złodzieje czereśni”, 2000

Josif Brodski wraca do Rosji

W ciągu jednego dnia
sprzedałem dwa tomiki wierszy Brodskiego,
które leżały na półce księgarskiej długie miesiące
I wcale nie przyszło mi do głowy,
że śmierć poety w tym mi dopomogła.


Umarł poeta emigrant z Rosji mieszkający od lat
w Greenwich Village pępku wolności, pośród artystów i gejów;
były królik uciekający przed wszechobecnymi
psami gończymi państwa robotników,
spod pomnika Piotra I w Leningradzie
pod Jefferson Market Courthouse w Nowym Jorku.
Odkrył wiele praw już w siódmym roku życia,
że kłamstwo pożyteczniejsze jest od algebry
a trzej mędrcy komunizmu wcale nie są tacy mądrzy,
dar poezji jest podarunkiem od Boga.
Od dawna grał o życie ze śmiercią w szachy
a jednak śmierć wyrwała go niespodziewanie
wysyłając zimy telegram do Rosji
a tam piękne życie po śmierci w słowie
co ojczyzna to ojczyzna (nawet niekochana)
Ameryka żegna łacińskim alfabetem nekrologów
Rosja wita poetę cyrylicą klepsydr
Josif Brodski wraca do Rosji do swojego prawdziwego domu
niesiony na ustach młodych poetów
pośród zamieszania politycznego
pojawiają się czarne prostokąty w najpoczytniejszych gazetach:
droga emigranta wypełniła się
w Sankt Petersburgu ktoś o pięknym imieniu
wychodzi na spacer, chce trochę powspominać
pomyśleć co dalej,
tak, tak, teraz Josif pozostanie tutaj na zawsze
nigdzie już stad nie wyjedzie.

z tomu „Chicago miasto nadziei”, 2000Adam Lizakowski edytował(a) ten post dnia 12.02.10 o godzinie 07:55
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Nasze wiersze

Kwiat

Mija jeszcze jedna
okaleczona noc pocięta nie-
pewnością
cierpieniem lękiem zeszpecona
twarz ukryta
w drżących dłoniach

anonimowy blady świt zagląda
niepewnie w okno

boli każdy obraz
każdy dźwięk
myśl oddech tak
nieznośnie podobny do innych

wycieram podłogę
by zetrzeć wszystko wszystko

i tylko ten kwiat na parapecie
rozwinięty w całej swej urodzie
kwitnący jakby
na przekór otaczającej
szarości bez-
nadziei mroźnej ciszy
uśmiecha się przyjaźnie
mówi
podejdź do okna przy-
trzymaj chwilęRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 14.02.10 o godzinie 13:46
Jadwiga Magnuszewska

Jadwiga Magnuszewska badacz, twórca
Panstrukturalnej
Teorii Wszystkiego

Temat: Nasze wiersze

kropla spłynęła po twarzy
kropla miłości
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Nasze wiersze

Taka bajka

wsunęła się miękko
pod zmęczone powieki
przysiadła blisko naprzeciw
delikatnie
uniosła jego dłonie
musnęła wargami policzka
przytuliła się
mówiła
tylko oczami
dużymi krągłymi pięknymi
jak aksamit na niebie
to ile już lat
myślisz o mnie naprawdę
niewiarygodne
jak ten czas leci
popatrz
a my ciągle tacy sami
młodzi
stęsknieni zadurzeni po uszy
niewinnie i naiwnie
jak dzieci
czy jesteś pewien
że chcesz być ze mną
przepraszam
wiem że głupio pytam
przecież tak bardzo tęsknisz
i tak długo
niezmiennie od lat
tylko ja
nie byłam jeszcze gotowa
a teraz
muszę już iść
bo słońce się budzi
ale wrócę tu
jeszcze
pod twoje powieki
przyfrunę jak sowa
z twoich wyśnionych gór
a teraz
obudź się i ty
mój mały książę
ze snu

25. 05. 2008

W Weronie

I nie wiem skąd kiedy w którym nie-
uchwyconym momencie weszłaś
byłaś po-
zostałaś tak niewyobrażalnie
piękna
pytałem czy mówił ci już to
ktoś nieważne szłaś tak
blisko wciąż bliżej jakby cię ktoś
prowadził tu jakąś
niedostrzegalną ręką pokazał
miejsce czas moment nie-
uchwycony
nie-
pomyślany nigdy wcześniej
i potem tak
trudny do ogarnięcia stłumienia
w głosie nie-
słyszalnym uciekającym szybko nie-
rozsądnie kreującym
marzenia i wciąż nie wiem
kiedy skąd
dlaczego właśnie ty weszłaś
dotknęłaś mnie czy
mimochodem nieważne bo tak
nieuchwytnie nie-
namacalnie w myślach skłębionych
niesfornych
grzesznych a zarazem tak
czystych
spuściłem wzrok onieśmielony
zawstydzony próbowałem
zatrzymać
rozedrgane na twarzy nerwy
grymas nagłego nie-
wyobrażalnego szczęścia by nie
zdradzić zachować tylko
dla siebie i ciebie
nas idących w rozgwieżdżoną
noc odpędzałem
odpędzam wciąż te myśli
nie ciebie
bo jesteś wiem że już
na zawsze tak
blisko cicho bezpiecznie
i rozmowa nie-
skończona toczyć będzie się dalej
wciąż jak ty ziemska
a zarazem tak niewyobrażalnie piękna
i my po tym nie-
zmyślonym jasnym do szaleństwa
rozgwieżdżonym przez
czyjeś moje twoje ich spadające
z nieba łzy nie-
szczęścia.

06. 08. 2009Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 08.05.10 o godzinie 18:35

konto usunięte

Temat: Nasze wiersze

Dalsza część "Stażysty". To bardziej proza poetycka, ale podzielę się.

Stażysta 2: przede wszystkim

Siódma trzydzieści przez następne pięć miesięcy. Autobus.
Pokój kierownika pozostał niedokończonym epizodem. Dziś
jestem obok. Jestem ponad wszelką wątpliwość w pokoju obok.
Obok ciebie. Ósma dwie. Włączyli ogrzewanie. Zimny poniedziałek.
Mógłbym cię rozgrzać, maleńka. Nie mogę. Ani nie chcę rozgrzewać.
Ania czyta gazetę sprytnie ukrywając ją pod blatem biurka.

Włączyć komputer. Przynieść jakieś teczki. Wpisywać. Dopisywać.
Najchętniej popisać się przed tobą. Podpisać ważny dokument.
Zaistnieć choćby na chwilę. Poczuć się ważnym. Poczuć wagę
twojego ciała, maleńka. Czujne koleżanki węszą podstęp. Teraz
nie uda się przełamać lodów. Ale już na firmowej wigilii
przełamiemy się opłatkiem. Będę ci życzył i będę życzył sobie.

Teraz po teczki. Zostały trzy, więc prędzej. Jeszcze herbata.
Ale tylko ekspresowa. Bo czas nagli. Bo czasem lubię ekspresem.
Wycieczki w nieznane. Nie po to, aby odkryć prawdę. Po nowe doznania,
nowe smaki i kuszący zapach. Zapach twoich perfum, maleńka.
Smak herbaty mieszający się ze smakiem twoich ust. Podnieść głowę
z biurka. Obudzić się jednocześnie usypiając fantazje. Do pracy

bo na zegarze zbliża się dziewiąta. Komputer zawiesza się, gdy
wchodzisz do pokoju. Zawieszam wzrok na tobie. Tłumaczę: to nie komputer,
zawiesił się program, zawiesił się program za dwa miliony złotych.
I przez chwilę w owym zawieszeniu pozostanie. Zawieszenie broni po
zebraniu u kierownika. Chwilowa pustka, którą usilnie staramy się wypełnić.
Chcę zawiesić obraz martwej natury w naszym domu za dwa miliony złotych.

Czy uda się naprawić ten program? Odparłem: chcę pozostawić po sobie ślad, chcę
choć przez chwilę zawisnąć z tobą poza czasem. A jeśli poza czasem, to gdzie?
A jeśli poza czasem to nie zapytam kiedy. Proszę! W ośrodku nie można
pracować bo zawiesił się program. Więc na górę do pokoju z serwerem. Zanim
do środka najpierw prośba o klucze. Prośba o klucz do Twojego pokoju
na najwyższym piętrze myśli. Dosyć. Splątany niepewnością otwieram drzwi.

Dosyć! Znowu widzę rysy twojej twarzy, niewyraźne linie tworzące kształt.
Serwer działa. Tu wszystko jest w porządku. Tu panuje ład, więc problem
leży gdzie indziej. Jeszcze nie znaleziony. Pokażę ci takie miejsce, w którym
na pewno się zakochasz. I zakochasz się we mnie, maleńka. Przywrócić program
do życia. Żyć mógłbym z tobą. I rozwiązywać problemy. Leżeć przy tobie,
na tobie, pod tobą. Bo takie mam marzenie, maleńka, żeby.

Na korytarzu tłum ludzi. Dziś czwarty, więc wypłacamy zasiłki. Dziś czwarty
w kolejce stoi blady mężczyzna. Ledwo trzyma się na nogach, wydawać się
może, że ledwo trzyma się po tej stronie ściany. Ściana jest stroma, ale
tak łatwo ją minąć. Zbyt łatwo. Komórka. Wibracje w mojej kieszeni, tak
jak wibracje w głowie przez ciebie przerywane. Nie mogę rozmawiać.
Rozwiązuję problem. Wiem! W ostatnim pokoju ktoś ładuje telefon.

Jedna sieć odłączona, aby inna mogła działać. Ta sieć ma kształt gwiazdy.
Jesteś częścią sieci, w którą mógłbym się zaplątać. Sytuacja opanowana. Można
uruchomić program. Można pracować. Dotykać klawiszy. Dotykać myszki, o tak.

(Nie zdradzę o czym pomyślałem. Nie zdradzę!)

Patrzeć w jasne mrugające oko. Wzrok psuje się z każdym dniem, ale
psują się też relacje, gdy próbujemy porozmawiać poważnie. Praca zaczęta.
Chyba wszystko ma jakieś uzasadnienie. Co o tym myślisz? Chyba wszystko
da się wyjaśnić skoro znaleźliśmy się tutaj w tym samym czasie. W tej samej
przestrzeni powietrznej.

Kaloryfery coraz cieplejsze. Myśli przerywane dźwiękiem telefonu. Lepiej
dźwiękiem twojego głosu, maleńka. Tyle ciepła masz w sobie. Więc chodź.
Już trzynasta. Zamknięte okienko informacji, jestem sam. A sam być nie chcę.
I nie umiem. Więc chodź. Kupiłem świeże ciasteczka. I sok z ananasów. Mogę
poczytać ci wiersze, zadać zagadkę, choć zagadką największą jesteś ty, maleńka.
Bo nie umiem czytać z twoich oczu. Jedynie z ruchu warg i ruchu bioder, gdy

mijasz mnie na korytarzu. A to wszystko jest tak nietrwałe, że jutro
o mnie zapomnisz. Zostaną wiersze, gdzieś na wysokiej półce twojej biblioteczki.
Ale nie ufaj tym wierszom. Trafiły pod twój dach. Trafiły tam, gdzie nigdy
nie trafię ja. Znaleźć się na peronie własnych myśli. Nie czekać na pociąg
do ciebie. Myśli ukryte w walizce, z której uchodzi jasne przeraźliwie światło.

konto usunięte

Temat: Nasze wiersze

POZDRAWIAM ...
Pachnąca wiosną
Kolorowa tęczą
Ubrana w codzienność
Okryta tajemnicą
Pełna wiary
Kochająca sercem
Nasycona prawdą
Lśniąca blaskiem
Smakiem życia
Owiana nadzieją
W koronie mądrości
Zapachem miłości

Taką Cię widzę...


dari 25.02.2010

«

Błyski

|

Miniatury

»


Wyślij zaproszenie do