Temat: Nasze wiersze
Dotrzymując klimat Kamila (który jakoś bliskim mi jest), wklejam poemę podwórkową ... jesienno-zimową :-)
Ballada o dumnym Henku
Pomiędzy dżdżu kroplami siąkliwie,
Brodząc po kostki w breji mulistej,
Mgłami się snuje świat jakoś tkliwie,
Ujmując trochę radości wszystkiej,
I chociaż czasem jeszcze przygrzeje,
I w oknie Grzelak gacie wywiesi,
Czuć, że już lodem ze wschodu wieje,
No i że Puciak podpalił śmieci,
Smrodem i chłodem tchnie okolica,
Dziecka już w domu zbijają bąki,
Buździak z Polmosu spiryt przemyca,
Szarugą z cicha mgłę niosą łąki.
Słońce przygrzewa jakoś cherlawo,
Kartofle z pola ciągną traktory,
Przy sklepie raczą się alpagą,
A gdzieś pod lasem budzą się zmory,
Już tylko patrzeć pierwszych przymrozków,
Mole już łypią na letnie kiecki,
Wszystkim spadają szczeki po troszku,
No może poza Heńkiem Stepniewskim.
Heniek znów rośnie niczym rozmaryn,
Po okolicy pierś dumnie pręży,
Teraz to on Ci niczym mandaryn,
Chociaż z postury chłop z niego nędzny.
Heniek palaczem jest na kotłowni,
I kurek z ciepłem dzierżyć mu przyszło,
Znów przez Tą chwilę, miesięcy parę,
Nadmucha sobie ego chłopisko.
A kiedy znowu puszczą już lody,
Upłynie Henka czas adoracji,
Spuści chłopina pary i wody,
Ze swego ego i z instalacji,
Dzieci znów ruszą deptać rabatki,
Grzelaka okno przyzdobią gacie,
Mole dla futer porzucą szmatki,
A u Garguły ruszy znów zacier.
I tylko Heniek przygaśnie znowu,
Na przyzbie przyśnie, łyknie mamrota,
Śniąc o hektarach lodu i chłodu,
się pławiąc w zaszczytach i honorach.
Co roku ten cykl zatacza kręgi,
Niczym zgubiony na łąkach głuszec,
Człek niesie z sobą wszystkie udręki,
Czasem radośnie piw kilka puszek,
Jednak gdy przyjdą znów szare chłody,
Nie ma co spuszczać nosa na kwintę,
Z Henkiem zadziergnąć przyjaźni nitkę,
No i poczekać nim puszczą lody.
Pozdrawiam zimowo