konto usunięte
Temat: Maria Osa
PrzemijanieJesce zbyrcom zwonki
na karkaw baranom
Jesce po łubocaw wce
sie styrmać panom
A jus jesiyń pochnie
cosik się zmiyniło
I choć jesce ciepło
lata jus ubyło
Ptoski nie cwiyrkolom
jus się pozegnały
Jus do ciepływ krajów
pewnie poleciały
Śniegiym w Tatraw sypło
zimnicom powioło
Serce jus nie puko nic
go jus nie woło
W sofaw juz serdoki trza
wietrzyć przebiyrać
Śwetry trza łoblykać
i łokna zapiyrać
I choć jesce jesiyń
casym piykno bywo
To na Bozym świecie
codziyń dnia ubywo
Ale jesce lato juhas
śpi w sałaśie
Niew się pany styrmiom
dudki bedom nase.
Umyka czas!
Już lipiec z tronu.
Rządów umyka.
W trawach przecudna.
Żabia muzyka.
Koniki polne.
Na skrzypkach grają.
Ptaki wsród lisci.
Koncerty dają.
Owoce w sadach.
Już nam dojrzały.
A kłosy zborza.
Plon wysypały.
I tylko człowiek.
Mysli ponury.
Życie ucieka.
Jak potok z góry.
Kolejny lipiec.
Który nie wróci.
Lecz moi drodzu.
Po co się smucic.
Jak jesien życia.
Ma swe uroki.
Człowiek jest wolny.
Wolnością kwoki.
Bo jeszcze dzieci.
I wnuką trzeba.
Sięgnoć po gwiazdkę.
Z Boskiego nieba.
Taka już rola.
Nasza na ziemi.
Puki żyjemy.
Między swoimi.Ten post został edytowany przez Autora dnia 21.08.16 o godzinie 13:58